W dniu 21 marca przypada Newroz — kurdyjski Nowy Rok, najważniejsze święto naszego narodu. W całym Kurdystanie symbolicznie rozpala się ogniska, organizuje imprezy i zabawy. Tegorocznemu Newrozowi towarzyszą jednak sprzeczne uczucia — wciąż trwa wojna z tzw. Państwem Islamskim, na której giną kurdyjscy Peszmergowie. Spowodowany przez nią kryzys humanitarny i finansowy sprawił, że świąteczne obchody w Regionie Kurdystanu będą skromne i pełne zadumy.
.Jednocześnie wiele wskazuje na to, że przed Kurdami otwiera się przełomowy rok. Rola na Bliskim Wschodzie naszego niesprawiedliwie potraktowanego przez historię narodu jest dziś ważna jak nigdy wcześniej. Region Kurdystanu pozostaje jedną z ostatnich w tej części świata ostoi pomyślnie funkcjonującej mozaiki etniczno-religijnej, z której niegdyś słynął Bliski Wschód. Kurdyjscy Peszmergowie są zaś siłą lądową najefektywniej walczącą z ISIS. A przede wszystkim — Region Kurdystanu znajduje się u progu referendum niepodległościowego. Jak oświadczył prezydent Masud Barzani: „Kurdowie, tak jak wszystkie inne narody, mają prawo domagać się swoich naturalnych praw i nie można pod żadnym pozorem im tego odmówić. Jeśli Kurdowie będą oczekiwać, że ktoś inny podaruje im niepodległość niczym prezent, to nigdy tego nie osiągniemy. Szansa jest teraz i Kurdowie muszą z niej skorzystać i zadecydować w referendum o swojej przyszłości”.
O tym, że właśnie teraz nadszedł wyjątkowy moment w kurdyjskiej historii, w pewnej mierze zadecydował splot zewnętrznych czynników, ale jednocześnie iraccy Kurdowie zbierają dziś owoce rozsądnej polityki wewnętrznej i międzynarodowej. Najważniejszym procesem, który przyczynił się do podjęcia przez Rząd Regionalny Kurdystanu (Kurdistan Regional Government — KRG) referendalnych przygotowań, jest rozpad porządku na Bliskim Wschodzie, ustalonego dokładnie sto lat temu, w 1916 roku, na mocy układu Sykes-Picot. De facto przestał on już istnieć.
Zgubny podział „od linijki”
.W 1916 roku Brytyjczycy i Francuzi odgórnie zdecydowali o układzie granic na Bliskim Wschodzie, bez uwzględnienia woli żyjących tam narodów, grup etnicznych i mniejszości religijnych. Najbardziej brzemiennym w skutki błędem było powstanie sztucznych państw, które w wyznaczonych „od linijki” granicach skupiły skłócone ze sobą narody i grupy religijne. Z perspektywy stulecia widać jasno, że w tych krajach nie udało się stworzyć silnej więzi obywateli z państwem. Kolonialne mocarstwa zgodnie z zasadą „dziel i rządź” faworyzowały jedne grupy względem innych. Gdy po drugiej wojnie światowej Francuzi i Brytyjczycy opuścili Bliski Wschód, pozostawili niestabilny system rządów. Siły liberalne i demokratyczne nie miały szans na rozwój, władzę w kolejnych krajach przejmowali dyktatorzy. Na przykład w Iraku i Syrii zarówno Saddam Husajn, jak i Hafiz al-Asad, a później jego syn Baszar represjonowali Kurdów, ale też antagonizowali inne grupy społeczne.
W Iraku sytuacja nie poprawiła się nawet po obaleniu Saddama Husajna. Kurdowie byli początkowo pełni dobrych nadziei i podjęli wówczas decyzję o pozostaniu w irackich granicach jako region federalny. Niestety, przez dwie kadencje rządów w Bagdadzie premiera Nuriego al-Malikiego prowadzono błędną politykę, która pogłębiła polityczne, religijne i etniczne podziały oraz osłabiła jedność armii. Polityka ta nie spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem Stanów Zjednoczonych i ostatecznie doprowadziła Irak na krawędź rozpadu, którego symbolicznym początkiem było zdobycie przez ISIS Mosulu — drugiego największego miasta kraju — w czerwcu 2014 roku. Premier KRG Nechervan Barzani powiedział wówczas w wywiadzie dla brytyjskiego BBC: „Nie sądzę, byśmy mogli pozostać razem […]. Musimy usiąść i znaleźć formułę, jak żyć razem, ale czy Irak powróci do stanu sprzed upadku Mosulu? Nie sądzę, to niemal niemożliwe”.
Gotowi na niepodległość
.Historyczna szansa dla Regionu Kurdystanu nie wzięła się jedynie z zewnętrznych przyczyn — rozpadu starego porządku na Bliskim Wschodzie — ale też z sukcesów samych Kurdów, którzy są gotowi, by skorzystać ze sprzyjającej sytuacji. W 1992 roku w następstwie rezolucji ONZ, a przede wszystkim operacji Save Haven, dzięki której uniemożliwiono przekraczanie irackiemu lotnictwu 36. równoleżnika, iraccy Kurdowie rozpoczęli tworzenie własnej autonomii. Mimo ogromnych przeciwności losu, trudnych warunków bytowych, dewastacji kraju po ludobójczej operacji Anfal i niemal całkowitego braku doświadczenia parlamentaryzmu, iraccy Kurdowie stwierdzili, że sami zdecydują o swojej przyszłości, nominując władze w drodze demokratycznej elekcji.
Dziś, z perspektywy prawie ćwierćwiecza, widać, że mimo wielu problemów historia Regionu Kurdystanu to historia sukcesu. Sukcesu demokracji, tolerancji, wielokulturowości. Kurdowie udowodnili, że jeżeli mają okazję samodzielnie decydować o swoim losie, to ich priorytetem wcale nie jest zemsta na dawnych prześladowcach, tylko rozwój społeczny i gospodarczy oraz współpraca z każdym, kto jest do niej chętny, czego przykładem są dobre relacje irackiego Kurdystanu i Turcji.
Pierwsza linia obrony
.Kluczową rolę Kurdów na Bliskim Wschodzie i ich pełne prawo do zabiegania o niepodległość widać szczególnie teraz, gdy Peszmergowie bohatersko stawiają czoła ISIS, a Rząd Regionalny Kurdystanu z poświęceniem udziela schronienia dla 1,8 miliona uchodźców. Jak trafnie podsumował wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki po swojej styczniowej wizycie w Kurdystanie: „Kurdowie są naszą pierwszą linią obrony w wojnie przeciwko ISIS i dlatego nie powinniśmy się wahać dostarczyć im tego, czego potrzebują”. Warto przypomnieć, że Rząd Regionalny Kurdystanu zaczął udzielać schronienia wszystkim prześladowanym dużo wcześniej niż od momentu inwazji ISIS na północny Irak. Już w 2007 roku, gdy w Iraku nasiliły się ataki na chrześcijan, prezydent Masud Barzani publicznie ogłosił, żeby wyznawcy Chrystusa przybywali do Kurdystanu, gdzie będą mieli zagwarantowane bezpieczeństwo i swobodę praktyk. Nieustający strumień uchodźców płynie też do Kurdystanu od momentu rozpoczęcia wojny w Syrii. W Regionie Kurdystanu wciąż przebywa ćwierć miliona uciekinierów z Syrii. Kryzys humanitarny osiągnął dramatyczne rozmiary w drugiej połowie 2014 roku, gdy setki tysięcy ludzi z północnych i centralnych prowincji Iraku zajętych przez ISIS uciekło do Kurdystanu. Poświęcenie kurdyjskich władz i narodu w sprawach humanitarnych osobiście wychwalał m.in. sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon, który podczas wizyty w 2014 roku w Irbilu mówił: „Chciałbym szczerze podziękować kurdyjskim władzom za ich hojność w goszczeniu uchodźców”.
Wysoką cenę za swoją waleczność płacą też Peszmergowie. Przez wiele tygodni jako jedyni stawiali czoła ofensywie ISIS, którego siły od zdobycia Mosulu weszły w posiadanie nowoczesnego amerykańskiego uzbrojenia. Dzięki ogromnej determinacji, a następnie także przy wsparciu międzynarodowej koalicji i stopniowemu dozbrajaniu przez niektóre kraje Europy nasi żołnierze odparli atak terrorystów, przeszli do kontrataku i zadali samozwańczemu Państwu Islamskiemu bolesne ciosy, np. zajmując miasto Sindżar i tym samym przecinając połączenie między Mosulem a Rakką — dwoma największymi miastami kontrolowanymi przez samozwańczy kalifat. Heroizm Peszmergów wzbudza podziw na całym świecie i zbiera pochwały od najważniejszych międzynarodowych przywódców, z papieżem Franciszkiem na czele. Podczas wizyty delegacji KRG w Watykanie w marcu 2015 roku podkreślił on, iż Peszmergowie zasługują na „szacunek i uznanie”.
Ale niezależnie od naszej wielkiej dumy z sukcesów Peszmergów setki rodzin przeżywają ból i cierpienie. Do końca stycznia 2016 r. w walkach zginęło już ponad 1300 Peszmergów, a kolejne 8000 jest rannych.
Międzynarodowe poparcie dla sprawy kurdyjskiej
.Biorąc pod uwagę pokojowy i demokratyczny rozwój Regionu Kurdystanu oraz niezłomną postawę w walce z ISIS systematycznie rośnie grupa krajów, które nie sprzeciwiają się powstaniu lub wręcz wprost wspierają powstanie niepodległego Kurdystanu. W lutym 2015 roku po raz pierwszy otwarte poparcie dla kurdyjskich aspiracji wyraziły władze europejskiego kraju. Minister spraw zagranicznych Szwecji, Margot Wallström, powiedziała na forum szwedzkiego parlamentu, że „nadszedł czas na kurdyjską niepodległość”, podkreślała przy tym poświęcenie i zasługi Peszmergów na wojnie z Państwem Islamskim. W maju 2015 roku kolejna deklaracja poparcia dla kurdyjskiej niepodległości padła z ust Victora Orbana, premiera Węgier. Podczas wizyty w Budapeszcie prezydenta Masuda Barzaniego szef rządu oznajmił, że: „Region Kurdystanu ma wszystkie przymioty i spełnia wszystkie podstawowe kryteria, aby ogłosić niepodległość i zostać efektywnie działającym krajem […]. Węgry podkreślają swoją sympatię i szacunek dla kurdyjskich starań o niepodległość”. W listopadzie 2015 r. szerokim echem odbiła się wypowiedź na łamach dziennika „The Telegraph” byłego brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Williama Hague’a, który postuluje zaakceptowanie przez międzynarodową społeczność możliwości podziału Syrii i Iraku: „Jeżeli przywódcy tych krajów nie są w stanie stworzyć państwa, w którym wszystkie społeczności mogą żyć razem, słusznie by było rozważyć międzynarodowe wsparcie na rzecz ich podziału. Kurdowie pokazali zdolność do radzenia sobie ze swoimi sprawami”. W tym samym miesiącu poparcie dla wolnego Kurdystanu wyraził również prezydent Czech Miloš Zeman, który w wywiadzie dla czeskiej TV Prima powiedział: „Wierzę, że prędzej czy później Kurdystan ogłosi niepodległość”.
Już od paru lat idei powstania niepodległego państwa Kurdów sprzyjają również izraelskie władze. Premier Beniamin Netanjahu w czerwcu 2014 otwarcie wyraził poparcie dla „kurdyjskich aspiracji niepodległościowych”. Z kolei w styczniu tego roku izraelska minister sprawiedliwości Ayelet Shaked na międzynarodowej konferencji bezpieczeństwa w Tel Awiwie zaapelowała: „Musimy otwarcie wzywać do ustanowienia kurdyjskiego państwa […]. Izrael powinien promować działania, które naprawiłyby niesprawiedliwość, która uczyniła Kurdów największym na świecie narodem bez państwa”. Oprócz wyżej wymienionych państw coraz więcej sygnałów do gotowości akceptacji niepodległego Kurdystanu zaczyna wysyłać Turcja. Biorąc pod uwagę silne powiązania gospodarcze z irackim Kurdystanem, wcale nie dziwi stanowisko tureckiej głowy państwa. Podczas ostatniej wizyty w Turcji w grudniu 2015 roku na oficjalnym spotkaniu z tureckim prezydentem została wywieszona kurdyjska flaga.
.Niezależnie od historycznej szansy stojącej przed Kurdystanem irackim i pomimo głębokich różnic, które narosły w stosunkach z Bagdadem, najwyższe władze Rządu Regionalnego Kurdystanu podkreślają, że zbliżające się referendum i późniejsze działania w kierunku niepodległości, jeżeli obywatele powiedzą „tak”, będą przeprowadzone pokojowo i w konsultacji ze społecznością międzynarodową. Prezydent Masud Barzani podkreślił podczas wizyty w Waszyngtonie w maju 2015 roku: „Chcę zapewnić, że niepodległość Kurdystanu to proces, który już trwa, lecz chcemy go przeprowadzić nie przemocą, lecz poprzez pokój, zrozumienie i dialog”. W podobnym duchu wypowiadają się wszyscy politycy KRG. Zaznaczają, że ewentualny proces ogłaszania niepodległości będzie przebiegać pod znakiem dialogu z mocarstwami i sąsiadami, szczególnie z rządem w Bagdadzie. Zdaniem Kurdów, skoro ustrój federalny nie zdał egzaminu, to lepiej żyć osobno, ale w przyjaznych i pokojowych stosunkach.
.Tegoroczny Newroz Kurdowie witają więc ze smutkiem związanym z ofiarami walki z Daesh oraz przeżywając trudności kryzysu humanitarnego i finansowego. Lecz jednocześnie przepełnieni są głęboką wiarą, że nadchodzi przełomowy rok dla Regionu Kurdystanu i Kurdów w innych częściach Kurdystanu. Ich rola na Bliskim Wschodzie jest dziś istotna jak nigdy wcześniej, a szansa stojąca przed tym narodem jest wyjątkowa i musi zostać wykorzystana.
Ziyad Raoof