Tomasz PAWŁUSZKO: Bezpieczeństwo technologiczne. Wyzwania dla Polski w trzeciej dekadzie XXI wieku

Bezpieczeństwo technologiczne. Wyzwania dla Polski w trzeciej dekadzie XXI wieku

Photo of Tomasz PAWŁUSZKO

Tomasz PAWŁUSZKO

Dr hab., pracuje w Sieci Badawczej Łukasiewicz – ITECH Instytut Innowacji i Technologii. Wykłada również na Uniwersytecie Opolskim. Zajmuje się polityką bezpieczeństwa.

W styczniu 2020 roku prof. Michał Kleiber napisał, że „bez wysokich kompetencji naukowo-technologicznych państwo nigdy nie będzie bezpieczne”. Po pięciu trudnych latach, po pandemii, kolejnych wojnach i kryzysach, państwo polskie nadal potrzebuje wzmocnienia bezpieczeństwa technologicznego – pisze Tomasz PAWŁUSZKO

.Tradycyjnie temat bezpieczeństwa państwa związany był z przetrwaniem i kojarzony z kwestiami militarnymi. Kryzysy naftowe, bieda, głód i dekolonizacja lat 70. XX wieku wpłynęły na zmianę tego podejścia. Dał im wyraz Barry Buzan, publikując w 1983 roku słynną książkę People, States, and Fear. Zaproponował w niej popularną dziś koncepcję „sektorów bezpieczeństwa”, czyli uzupełnienie badań nad bezpieczeństwem politycznym i militarnym o zagadnienia ekonomii, socjologii i ekologii. Podział ten pozostał aktualny aż do dziś. Większość analityki bezpieczeństwa funkcjonowała dotąd wedle dość jednolitego wzoru: (1) wskazanie zagrożeń, (2) opisanie kryzysu, (3) omówienie regulacji i (4) propozycje nowych rozwiązań. W badaniach bezpieczeństwa dominowała perspektywa potrzeb państwa. Nie było w tym niczego dziwnego, to wszakże państwo miało zapewniać wspomniane wyżej „przetrwanie”. Coś się jednak zmieniło.

Pięć lat temu prof. Michał Kleiber pisał o potrzebie „uwzględnienia rozwoju nauki na wszystkich poziomach polityki bezpieczeństwa” [LINK]. Wynikają z tego przynajmniej dwa wnioski. Po pierwsze, po kwestiach militarnych i gospodarczych to technologia staje się kluczową zmienną w analizie. Po drugie, państwo musi być aktywne na wszystkich poziomach refleksji. Technologia jest bowiem globalna, ale jej popularyzacja ma często charakter transnarodowy i oddolny. Czasy monopoli i wyłącznych licencji przeminęły. Nowe technologie pojawiają się w firmach, promują się w globalnej cyberprzestrzeni, interesują się nimi prywatne oraz państwowe agencje wywiadowcze i wojskowe, a o ich popularności decydują nawyki konsumenckie klientów na całym świecie. Żadne z państw nie jest w stanie kontrolować w pojedynkę rynków technologii.

Zadanie bezpieczeństwa

.Problem bezpieczeństwa w uproszczeniu polega na tym, co/kto, gdzie, komu, kiedy i jak zapewnia przetrwanie i zaspokajanie innych współczesnych potrzeb (dobrobyt, rozwój etc.). Bezpieczeństwo jest stanem, w którym określone instytucje to umożliwiają. Dokonują tego w ramach procesu, który potocznie moglibyśmy nazwać „zabezpieczaniem”. Chodzi o zestaw działań, które pozwalają nam odpowiedzieć na powyższe pytania (kto, gdzie, kiedy, jak…). Drugim elementem równania są zagrożenia. Aby im zapobiegać, państwa muszą je najpierw (1) dostrzec, (2) zrozumieć, a następnie (3) zaprojektować procesy prowadzące do stanu bezpieczeństwa.

Współczesne zagrożenia wynikają głównie z postępującej utraty kontroli państw nad procesami zapewniania bezpieczeństwa. Spójrzmy na kilka przykładów, wykorzystując wspomniane sektory bezpieczeństwa Buzana. W sektorze bezpieczeństwa militarnego: państwa UE zbroją się, ale nadal potrzebują amerykańskich technologii militarnych. W sektorze bezpieczeństwa politycznego: populiści różnego typu podminowują ustroje wielu państw. W sektorze bezpieczeństwa ekonomicznego: nie kontrolujemy łańcuchów dostaw, rynku półprzewodników, chipów ani źródeł energii. W sektorze bezpieczeństwa społecznego: nie wiemy, jak sztuczna inteligencja wpłynie na bezrobocie i rynek pracy. W sektorze ekologicznym: nie kontrolujemy zmian klimatu. Wszystkie wskazane problemy mają wymiar technologiczny. Potrzebujemy instytucji, które zapewnią nam rozpoznanie, pozyskanie i zastosowanie nowych technologii do zażegnania obecnych i przyszłych kryzysów bezpieczeństwa.

Co robi UE?

.Poniżej pokażę przykład działań mających na celu korygowanie negatywnych skutków globalnych zależności technologicznych. Przypadek ten będzie znajomy polskiej opinii publicznej. Chodzi o Unię Europejską.

W ostatnich latach doświadczyliśmy w Europie kilku poważnych kryzysów. Kryzys finansowy zwiększył zadłużenie i osłabił bezpieczeństwo ekonomiczne państw członkowskich. Kryzys migracyjny podważył poczucie bezpieczeństwa społecznego. Agresywna polityka Rosji obniżyła europejskie bezpieczeństwo militarne i polityczne. Zależność od chińskiego importu, rosyjskiej i bliskowschodniej energii, amerykańskich big techów i rozmaitych surowców krytycznych wskazała na różne technologiczne słabości państw UE. Aby odzyskać kontrolę nad własną sytuacją bezpieczeństwa, spopularyzowano koncepcję suwerenności technologicznej.

Zaczęło się od idei „suwerenności cyfrowej”. Następnie w 2019 roku Parlament Europejski przyjął unijny akt o cyberbezpieczeństwie. Równolegle procedowano założenia tzw. „Europejskiego zielonego ładu”. Dwa lata później dopięto regulacje w zakresie sztucznej inteligencji (AI Act), a w 2022 roku przyjęto ECA (European Chips Act). Rosyjska agresja na Ukrainę przyspieszyła kolejne projekty, takie jak odejście od rosyjskich surowców energetycznych (REPowerEU), „Strategiczny Kompas”, EDIS (strategia dla europejskiego przemysłu zbrojeniowego), inicjatywa ProtectEU czy ostatnio Biała Księga Europejskiej Obrony. Kwestię zaopatrzenia UE w surowce strategiczne uregulowały w 2024 roku zapisy CRMA (Critical Raw Materials Act). Kolejne regulacje są w drodze.

Unia coraz aktywniej porusza się po „sektorach bezpieczeństwa” Barry’ego Buzana, reagując na kolejne sygnały o zagrożeniach. Projekty te łączy retoryka „dążenia do bezpieczeństwa” i wykorzystanie dobrego rozpoznania rynku światowego (UE ma wyłączne kompetencje w zakresie polityki handlowej) dla projektowania kolejnych instytucji i norm postępowania.

Co robią inni?

.Inni nie próżnują. Pojawienie się wąskich gardeł w obszarach rzadkich surowców i technologii wzmacnia retorykę rodem z idei merkantylizmu u głównych graczy gospodarki światowej. Chiny zaprojektowały liczne strategie sektorowe, mające na celu uzyskanie suwerenności technologicznej jako jednego z kluczowych elementów potęgi. Są też kraje, które dążą do niezależności technologicznej (Rosja) i przywództwa technologicznego (USA) lub przyłączają się do bardziej zaawansowanych partnerów (Indie) w zamian za współpracę handlową (Japonia). Współczesną ikoną dążeń do suwerenności technologicznej staje się poniekąd postać Donalda Trumpa (kontrola inwestycji, wojny handlowe, zachęty do powrotu inwestorów do kraju), który swoimi działaniami powoduje reakcje innych mocarstw.

Pomiędzy politykami mocarstw istnieją podobieństwa. Wspólny jest kontekst, którym jest rywalizacja technologiczna. Państwa dążą do rozwijania własnych zdolności oraz unikania zależności. Prawdopodobnie doprowadzi to do fragmentacji kilku ważnych rynków światowej gospodarki. Od współzależności uciec jest trudno, ale w procesie „przeciągania liny” (pisali o tym zarówno Mark Leonard, jak i Parag Khanna) każdy chce być lepszy. Dlaczego? Każdy chce mieć zdolności do manipulowania zależnościami na swoją korzyść.

Co jest bronią w tej walce? Na pierwszy plan wysuwają się regulacje i tu dobrym przykładem są inicjatywy UE opisane powyżej. Decydenci mocarstw wierzą, że rozwój nowych technologii da im przewagę i bezpieczeństwo. Kreacja lub przesunięcie handlu? Wzmocnienie sieci innowacji? Większe środki na badania i rozwój? Dlaczego nie? Każda koncepcja ekonomiczna może być dobra, jeśli okaże się przydatna. Wielu polityków mówi, że bezpieczeństwo nie ma ceny. Jeśli mogą nam je zapewnić nowe technologie branżowe, to znaczy, że koncepcja „bezpieczeństwa technologicznego” staje się podstawą dla wszystkich pozostałych „sektorów” Buzana.

Co może zrobić Polska?

.Polska jest państwem średnim, co oznacza, że jego działania nie niosą znacznych konsekwencji globalnych, ale mają duże znaczenie regionalne. Zwłaszcza że region Europy Środkowo-Wschodniej jest jednym z niewielu na świecie, gdzie występuje tak wiele małych państw.

Polska jest graczem na tyle dużym, że powinna dysponować kadrami do obserwacji globalnej gry mocarstw. To bowiem rywalizacja mocarstw kreuje nowe zasady w systemie. Następnie – na poziomie kontynentalnym – na efekty polityki mocarstw reaguje Unia Europejska, czyli nasz najbliższy ekosystem polityczny. Ramy unijnych polityk wpływają na zachowania członków UE, którzy w odpowiedzi wdrażają własne polityki szczegółowe. Przykładami są zbrojenia (polityka obronna), zmiana miksu energetycznego (polityka ekologiczna i klimatyczna) czy innowacje (polityki gospodarcze). W każdej z rzeczonych dziedzin niezbędne są strategia i działania na rzecz jej wdrożenia. Państwa obserwują bowiem różne zmiany u sąsiadów i porównują swoje wyniki.

Jednym z kluczowych zadań dla Polski jest określenie celów politycznych w zakresie poszczególnych sektorów bezpieczeństwa. Niezbędnym komponentem tej refleksji powinno być rozpoznanie możliwości zapewnienia bezpieczeństwa technologicznego. O suwerenność technologiczną pojedynczego kraju będzie dziś bardzo trudno, ale będzie ona osiągalna w ramach całego ekosystemu UE. To, co może zrobić każde państwo członkowskie, to określić własne progi realizacji kolejnych polityk szczegółowych. Krótko mówiąc: musimy wiedzieć, jak będzie wyglądać proces „zabezpieczania”. Musimy rozumieć, co, kiedy i jak zapewni nam realizację potrzeb, takich jak przetrwanie i rozwój. Brak świadomości sytuacyjnej w tym zakresie osłabi podmiotowość państwa w nadchodzącej erze polityki międzynarodowej, nazywanej niekiedy „nowym koncertem mocarstw”.

Tomasz Pawłuszko

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 lipca 2025