
Bez wysokich kompetencji naukowo-technologicznych państwo nigdy nie będzie bezpieczne
Posiadanie przez kluczowe instytucje państwa głębokiej wiedzy na temat najnowszych osiągnięć nauki i aktualnie opracowywanych technologii jest ważnym elementem szeroko rozumianego bezpieczeństwa, choć jak uczy historia, nie zawsze taka wiedza jest skutecznie wykorzystywana – pisze prof. Michał KLEIBER
Głęboka kompetencja naukowa jest potrzebna na wszystkich etapach polityki bezpieczeństwa, począwszy od dyplomacji prewencyjnej, poprzedzającej pojawianie się zagrożeń, poprzez przygotowania do stawienia czoła dobrze rozpoznanym zagrożeniom aktualnym, aż po wypracowywanie trwałej strategii zapobiegania niebezpieczeństwom. Waga głęboko podbudowanych merytorycznie działań na rzecz bezpieczeństwa i utrzymywania ładu publicznego staje się dzisiaj argumentem na rzecz rozszerzenia znaczenia gospodarczo-ekologicznego terminu trwały rozwój na szeroką problematykę przyczyn różnorodnych konfliktów – narastania obszarów biedy, fundamentalizmu religijnego, braku dostępu do źródeł energii bądź wody, zagrożeń epidemiami czy lokalnych walk o władzę.
Skuteczna polityka bezpieczeństwa jest dzisiaj nierozerwalnie związana z aktualnym stanem wiedzy o najnowszych osiągnięciach nauki i technologii.
Wszyscy mówimy dzisiaj na przykład o konsekwencjach rozwoju społeczeństwa sieci, w którym już niebawem nie tylko prawie wszyscy ludzie, ale także liczne otaczające nas urządzenia będą ze sobą w stałym kontakcie. Przy wszystkich korzyściach wynikających z rozwoju technologii teleinformatycznych możliwości działań przestępczych są tu wręcz przerażające. Bezpieczeństwo informacyjne to dzisiaj także problemy handlu informacjami, manipulacji społecznej na wielką skalę czy budowy nieformalnych stref wpływów, nie mówiąc już o konsekwencjach coraz powszechniejszych i coraz bardziej subtelnych analiz wielkich zbiorów danych, dostarczających informacji nieznanych nawet u siebie. Znaczącym zagrożeniem stają się autonomiczne roboty, wyposażane w stale doskonalone wersje komputerowej inteligencji. Coraz powszechniejsze staje się wykorzystywanie dronów, typowych robotów tej klasy. Ich użycie nie jest bynajmniej tylko problemem technicznym. Niebawem nieuniknione będą sytuacje, w których działający autonomicznie na polu walki dron postawiony zostanie wobec nieprzewidzianej wcześniej przez człowieka decyzji typu „dać się zniszczyć czy zabić wroga-człowieka”. Niełatwo się z tym pogodzić, ale czyżbyśmy wkrótce musieli wyposażać roboty w zdolność do moralnej oceny sytuacji? I czy wiemy, jak to zrobić?
Potencjalne niebezpieczeństwo związane jest z osiągnięciami badawczymi w obszarze nauki zwanym biologią syntetyczną, czyli sztuczną syntezą złożonych systemów biologicznych nieistniejących dotychczas w przyrodzie. I znowu korzyści z takich badań związane są nierozłącznie z poważnym ryzykiem, płynącym zarówno ze strony zorganizowanej przestępczości czy wręcz krajów zainteresowanych stworzeniem broni biologicznej, ale także indywidualnych przestępców, często nieświadomych ostatecznych konsekwencji swojego działania. Tworzenie nowych form życia stawia przed nami także niespotykane dotychczas wyzwania etyczne, które przestrzegane zapewne w restrykcyjnej formie w cywilizacji europejskiej mogą nie mieć żadnego znaczenia gdzie indziej – aktualne przykłady z pozyskiwaniem komórek macierzystych czy genetycznie zmodyfikowanymi uprawami jasno wskazują na wagę tego problemu.
Wręcz nieograniczone wydają się możliwości zastosowań do celów zagrażających bezpieczeństwu osiągnięć fotoniki, łączącej osiągnięcia optyki, elektroniki i informatyki. Broń tego typu może przy dzisiejszym nasyceniu sprzętu zaawansowaną elektroniką wyrządzić straty przesądzające o wyniku konfliktu. Trudno także przecenić znaczenie militarne współczesnych, coraz doskonalszych radarów, różnorodnych technik laserowych czy sensorów zagrożeń chemicznych i biologicznych, których wdrażanie wymaga gruntownej, najbardziej aktualnej wiedzy naukowej.
Projektowanie nowych materiałów o z góry zadanych własnościach na poziomie atomowym, czyli nanotechnologia, może całkowicie zmienić w przyszłości dzisiejsze myślenie o przydatności obecnie używanych materiałów we wszystkich dosłownie dziedzinach życia.
Łatwo dostępnym urządzeniem o wprost nieograniczonych perspektywach zastosowań, niestety także np. do produkcji broni najróżniejszego rodzaju, stają się drukarki 3D. Na razie wykorzystują je już Amerykanie jako przenośne zakłady rusznikarskie, ale w czyje ręce dostanie się ta technologia w przyszłości? Powszechnie znany jest militarny potencjał badań przestrzeni kosmicznej. Specjalne systemy komunikacji satelitarnej pozwalają dzisiaj na pełną wizualizację pola walki w czasie rzeczywistym, dostarczając na ekranie wmontowanym np. w hełm żołnierza dokładną informację o zachowaniu wroga. Systemy nawigacji satelitarnej, znane w ograniczonej wersji z szerokich zastosowań cywilnych, mają kluczowe znaczenie także dla bezpieczeństwa kraju. Niezwykle ważne są także oczywiście zdolności prowadzenia działań wywiadowczych z orbity, zarówno ze względu na coraz bardziej wydajne obrazowanie o wysokiej rozdzielczości, jak i na możliwości wykrywania aktywności elektromagnetycznej środków komunikacji i radarów niemożliwych do monitorowania przez czujniki naziemne.
Niezwykle istotnym elementem strategii poprawy bezpieczeństwa jest nowe odczytanie znaczenia działań określanych terminem dual use (podwójne zastosowanie). Termin ten tradycyjnie wyraża przestrogę przed przedostawaniem się w niepowołane ręce rezultatów potencjalnie wrażliwych badań prowadzonych w instytucjach cywilnych – chodzi oczywiście o zabezpieczenie się przed zbrodniczym użyciem nowych rodzajów broni jądrowej, biologicznej bądź chemicznej. Dzisiaj problem badań o podwójnym zastosowaniu rozumieć powinniśmy znacznie szerzej. Na rzecz bezpieczeństwa należałoby wykorzystywać wiele prac badawczych prowadzonych w instytucjach cywilnych, podczas gdy wiele z prac prowadzonych przez instytucje związane z obronnością powinno być lepiej niż dzisiaj wykorzystywanych w innych sektorach gospodarki. Oznacza to potrzebę precyzyjnej koordynacji działań związanych z bezpieczeństwem kraju z priorytetami badawczymi realizowanymi w ramach polityki naukowej państwa. Aby takie działania mogły się powieść, niezbędne jest zasadnicze zwiększenie środków na badania i rozwój, przynajmniej do poziomu porównywalnego z wydatkami na obronność, tj. do około 2 proc. PKB. Taki parytet wydatków jest zresztą typowy dla większości krajów rozwiniętych. Wiara, że płynące do nas fundusze unijne mogą być substytutem takiej polityki, jest iluzoryczna.
Sami musimy zadbać, aby poprzez racjonalne, długoterminowe inwestycje państwa i zainteresowanych firm w dobrze przemyślane obszary tworzące całe łańcuchy wartości dodanej optymalnie wykorzystać nasz potencjał.
Powtórzmy dobitnie – dobrobyt i bezpieczeństwo narodów są dzisiaj silnie skorelowane z wiedzą skumulowaną w umysłach obywateli i know-how będącego w posiadaniu kluczowych instytucji i firm. W planowanych na najbliższe lata rozległych działaniach na rzecz modernizacji sił zbrojnych możliwości wykorzystania polskich firm i ośrodków badawczych są niemałe, choć prawdą jest, że nie wszystkie dotychczasowe doświadczenia były w tym zakresie zachęcające. Strategiczne wyzwania są więc olbrzymie, także dlatego, że czekające nas wielkie programy modernizacyjne (tarcza antyrakietowa, śmigłowce, łodzie podwodne) sprzyjać będą raczej decyzjom o zakupie know-how za granicą niż angażowaniu polskich badaczy i firm.
Michał Kleiber
W tekście wykorzystano fragmenty obszernego opracowania autora pt. „Nauka i technologia na rzecz bezpieczeństwa w polskich realiach”, które ukazało się w miesięczniku „Bezpieczeństwo Narodowe”, IV.2014/32.