
Technologia nie zbawi świata – zrobią to ludzie (…być może)
Tempo zmian technologicznych tworzy wizerunek polityki jako działalności powolnej i nienadążającej za postępem, a pewne niemałe grupy ludzi zaczynają uważać ją za wręcz coraz mniej potrzebną – pisze prof. Michał KLEIBER
Powiedzmy otwarcie – wielu ludzi, nie wyłączając rzetelnych znawców tematu, wierzy, że rozwój technologiczny uchroni świat przed grożącą mu katastrofą, wynikającą z narastających konfliktów politycznych i społecznych. Innowatorzy z Silicon Valley, uważani powszechnie za ekstremalny przykład promotorów takiego stanowiska, potrafią przypisywać swej działalności wręcz boskie powołanie. Szczególne miejsce w tej wierze zajmuje oczywiście sztuczna inteligencja. Już przecież niebawem, twierdzą owi znawcy, każdy z nas będzie posiadał inteligentnego asystenta, czyli urządzenie wyposażone w oprogramowanie AI, przetwarzające w mgnieniu oka miliony dostępnych w sieci informacji i kompetentnie doradzające nam w podejmowaniu nawet najtrudniejszych, osobistych i biznesowych decyzji czy w dokonywaniu trudnych wyborów politycznych. To dobra wiadomość. Nieco gorsza jest ta, że ten sam zautomatyzowany asystent będzie mógł stać się w niezauważony przez nas sposób znakomitym propagandzistą i oszustem, skutecznie rozpoznającym nasze emocje i niepokoje w celu przekonującego nakierowania nas na działania dalekie być może od naszego rzeczywistego interesu.
Wraz z narastającą złożonością otaczającego nas świata w nie mniej szybkim tempie rośnie nasza podatność na manipulacje. Innymi słowy, obok oczywistych i niekwestionowanych zalet nowych technologii nie sposób nie dostrzegać także poważnych zagrożeń płynących z ich strony.
Ale na tym nie koniec zagrożeń. Osiągnięcia technologii, od udostępnienia energii elektrycznej, przez radio i telewizję, po dzisiejszy internet, były kluczem do postępu i społecznego dobrostanu. Ale technologia jest tylko częścią naszego życia, odpowiada bowiem na pytanie „jak”, ale nie odpowiada na pytania „dlaczego” i „w jakim celu”. Zrozumienie prawdziwego sensu postępu technologicznego jest zadaniem, które formułować i rozwiązywać musimy my, ludzie. Sama technologia nie rozwiąże kluczowych problemów stojących przed światem – niedostatków edukacji, ludzkiej zawiści, biedy czy niesprawiedliwości. To my musimy bronić podstawowych idei, które, wierzymy, są niezbędne dla stabilnej przyszłości ludzkości – demokracji, solidarności, równości praw, wolności wypowiedzi czy zasad funkcjonowania gospodarki rynkowej. Osiągnięcia współczesnych technologii są wspaniałe, ale ich upowszechnienie zależy od naszej empatii i kreatywności w rozumieniu wymogów globalnych i lokalnych wyzwań harmonijnego współżycia społecznego.
Wydaje się, że telefonia mobilna i internet zmieniły życie wielu społeczeństw w ostatnich dwu, trzech dekadach w stopniu większym niż polityka. Weźmy Chiny – od czasu masakry na placu Tiananmen 4 czerwca 1989 roku system polityczny w zasadzie się nie zmienił, a państwo jest jednak zasadniczo inne niż kiedyś. Przyczyną jest oczywiście postęp technologiczny, zmieniający warunki działalności gospodarczej. Jakżeby inaczej – połowa tego grubo ponadmiliardowego społeczeństwa ciągle żyje poza głównymi ośrodkami miejskimi, na terenach, gdzie dostępność telefonii mobilnej i internetu całkowicie odmieniła jego perspektywy rozwojowe. Jeszcze dekadę temu tylko jeden na dziesięciu Chińczyków miał telefon komórkowy, dzisiaj liczba telefonów zrównała się z liczbą mieszkańców. Niewykluczone, że właśnie takie udogodnienia i zupełnie nowe możliwości zaspakajania podstawowych potrzeb życiowych zapobiegały w ostatnich latach jakimkolwiek wybuchom społecznego niezadowolenia w kraju dalekim przecież od politycznych standardów, znanych jego mieszkańcom coraz lepiej za sprawą internetu i zagranicznej telewizji.
Tempo zmian technologicznych tworzy wizerunek polityki jako działalności powolnej i nienadążającej za postępem, a pewne niemałe grupy ludzi zaczynają uważać ją za wręcz coraz mniej potrzebną. Pomyślmy uczciwie, mówią – kiedy ostatnio decyzje polityczne miały dla całego świata znaczenie porównywalne do roli odgrywanej obecnie przez wyszukiwarki internetowe bądź Wikipedię? Podłożem tych poglądów nie są bynajmniej wyłącznie innowacje przełomowe typu inteligentnych robotów, mikroprocesorowych implantów w mózgu czy rzeczywistości wirtualnej. Debaty o postępie technologicznym wywołują bowiem także zupełnie nieoczekiwane głębokie wręcz filozoficzne tematy dotyczące np. znaczenia prywatności w życiu człowieka czy etycznej wyższości współdzielenia nad posiadaniem. A są to przecież, wprawdzie często przemilczane, a niekiedy wyrażane w inny sposób, podstawowe problemy współczesnej polityki.
Czyżby więc technologia miała zastąpić politykę w rozwiązywaniu ważnych społecznych problemów?
Politycy nie ułatwiają zaprzeczenia tej sugestii. Czują oczywiście, że powinni demonstrować swoje zaangażowanie i znajomość nowych trendów technologicznych, ale najczęściej sprowadza się to do mało sensownego wykorzystywania Twittera i marnowania olbrzymich środków na chybione próby informatyzacji administracji. Wobec osiągnięć technologii polityka wydaje się daleka od realnych wyzwań, a firmy technologiczne widzą w niej wyłącznie „analogową” przeszkodę w unowocześnianiu świata według ich wspaniałej cyfrowej wizji. No to przypomnijmy parę następujących faktów, wybranych z wielkiego zbioru podobnych – państwa autorytarne od wielu lat dokonują skutecznych manipulacji, ingerując za pomocą sieciowej propagandy w najpoważniejsze wydarzenia polityczne w wielu krajach, wykorzystywanie autonomicznych dronów-zabójców staje się kolosalnym problemem etycznym bez perspektyw na szybkie rozwiązanie, ograniczony dostęp do najnowszych technologii w krajach biednych powoduje narastanie globalnych nierówności społecznych, nienawistna agresja emanująca z mediów społecznościowych uniemożliwia często niezbędną merytoryczną debatę na ważne tematy, powszechność fałszywych informacji tekstowych, a już niebawem zmanipulowanych przekazów wideo stawia pod znakiem zapytania istotę takich kluczowych dla funkcjonowania społeczeństw pojęć, jak fakt czy szeroko uznawana prawda…
.Wniosek z powyższych rozważań jest jasny – rozwój technologii będzie przynosić wielkie społeczne korzyści pod warunkiem, że to ludzie w debacie publicznej oraz politycy, świadomi sytuacji i podejmujący światłe decyzje regulacyjne, nadadzą zmianom właściwy kierunek. Wobec złożoności problemów to niewątpliwie olbrzymie wyzwanie, któremu – nie ma tu żadnej alternatywy – musimy odważnie i mądrze stawić czoła.
Michał Kleiber