Kraj bez prądu. Kuba zmaga się z kolejnym blackoutem

Socjalistyczna republika została dotknięta kolejną masową awarią systemów. To ostatnia z całej z serii blackoutów, które dotknęły “kraj bez prądu” w przeciągu ostatniego roku.
Ciągłe braki prądu powodowały już protesty, z których największe miały miejsce w drugim co do wielkości mieście Kuby – Santiago
.Ministerstwo Energii i Górnictwa poinformowało, że ogólnokrajowa awaria jest związana z kolejną awarią jednej z największych elektrowni cieplnych na Kubie, słynącej już wcześniej z częstych przerw w dostarczaniu energii. Politycy rządzący socjalistyczną wyspą po raz kolejny zaznaczali w telewizji publicznej, że awaria została “szybko” naprawiona, a prąd powrócił do domów Kubańczyków.
Pogłębiający się kryzys gospodarczy i energetyczny na Kubie już wiele razy doprowadził do coraz częstszych codziennych przerw w dostawach prądu, które często przekształcają się w całkowity blackout. W marcu awaria w w Hawanie doprowadziła do powtarzających przerw w dostawach, które dotknęły całą wyspę, a tylko pod koniec ubiegłego roku doszło do aż trzech masowych przerw w dostawie prądu.
Niezależne media donosiły już wielkokrotnie, że obywatele Kuby musieli już dawno przyzwyczaić się do zawodzącej ich infrastruktury publicznej. Stałe pory braku prądu powodują, że niektóre posiłki muszą być przygotowywane na wolnym ogniu, dlatego w całym kraju coraz powszechniejsze jest gromadzenie węgla i drewna na opał.
Hawana próbowała już kilka razy wypełnić energetyczną lukę, wynajmując pływające tureckie statki – elektrownie i instalując finansowane przez Chiny parki słoneczne. Niektóre zamożniejsze rodziny zainstalowały w swoich domach urządzenia do ładowania akumulatorów oraz liczne panele słoneczne. Niestety, większość ludzi zamieszkujących kraj bez prądu nie może pozwolić sobie na takie luksusy…
Ciągłe braki prądu powodowały już protesty, z których największe miały miejsce w drugim co do wielkości mieście Kuby – Santiago. Szybko stłumione przez służby porządkowe, próby wyrażenia swojego gniewu są jednak rzadkością. Większość Kubańczyków przyzwyczaiła się do pogarszających się standardów życia, i próbuje żyć normalnie pomimo nich.
Gra wstępna czy płatna miłość? Chiny w Ameryce Łacińskiej
.Do końca XX wieku Chiny były pod względem gospodarczym i politycznym niemal niewidoczne w Ameryce Łacińskiej. Zainteresowanie Pekinu ograniczało się właściwie do komunistycznej Kuby. Jednak od początku XXI stulecia sytuacja zmieniła się diametralnie. Chiny stały się głównym rozgrywającym i z impetem pozyskują kolejne kraje latynoamerykańskie dla swoich towarów i inwestycji – pisze prof. Joanna GOCŁOWSKA-BOLEK.
Stany Zjednoczone – dotychczasowy hegemon i cieszący się niejednoznaczną sławą Wielki Brat przez dziesięciolecia umacniały swoje wpływy w południowej części Ameryki mimo pewnych rywalizacyjnych aspiracji Związku Radzieckiego w czasach zimnej wojny. Jednak teraz Stany Zjednoczone coraz bardziej ustępują miejsca Chinom, które stały się dla nich potężnym rywalem w regionie. Chiny w Ameryce Łacińskiej konsekwentnie budują wizerunek wiarygodnego partnera, który pragmatyzm gospodarczy przedkłada nad interesy polityczne.
Przez długie lata jedyną chińską inwestycją w tej części świata były kopalnie żelaza w Peru. Jednak od 2005 roku Chiny przeznaczyły dla regionu Ameryki Łacińskiej ponad 141 mld dolarów pożyczek. To więcej niż środki z Banku Światowego, Międzyamerykańskiego Banku Rozwoju (IDB) i Banku Rozwoju Ameryki Łacińskiej razem wzięte. Chińskie inwestycje i umowy handlowe oznaczają szansę na rozwój gospodarczy, ale jednocześnie pozostawiają kraje z ogromnymi długami i uzależniają je od Pekinu. Niemniej zainteresowanie Ameryki Łacińskiej chińskimi pieniędzmi nie słabnie, a Chiny zdobywają kolejne rynki.
Z tej olbrzymiej sumy, którą Chiny zainwestowały w Ameryce Łacińskiej, 90 proc. zostało skierowane do czterech krajów: Wenezueli, Brazylii, Ekwadoru i Argentyny. Najwięcej zaś – ponad 67,2 mld dolarów – przypadło na Wenezuelę. Jej tragiczna sytuacja gospodarcza stanowi z jednej strony przestrogę dla chińskich inwestorów, aby uważniej wybierać obszar zaangażowania, a z drugiej strony sprawia, że Chiny pozostają bardzo zainteresowane pokładami wenezuelskiej ropy, gazu i złota. Dla prezydenta Nicolása Maduro chińskie inwestycje i zakupy ropy były jedynym kołem ratunkowym w miarę pogłębiania się kryzysu. Obecnie mimo nałożonych międzynarodowych sankcji Wenezuela wciąż eksportuje ropę do Chin w ramach spłaty wcześniejszych pożyczek, zatem niemal nie otrzymuje za te dostawy tak potrzebnej gotówki.
Drugim najważniejszym partnerem inwestycyjnym Chin w Ameryce Łacińskiej stała się Brazylia. Już w 2009 roku Chiny wyprzedziły Stany Zjednoczone na liście głównych partnerów handlowych. Obecny prezydent Jair Bolsonaro podczas swojej kampanii posługiwał się co prawda silnie antychińską retoryką, ale szybko złagodził swoje stanowisko, gdy tylko docenił wagę relacji z Pekinem. Głównym przedmiotem zainteresowania chińskich partnerów stały się rozległe brazylijskie czy argentyńskie pola uprawne, na których uprawia się soję. Soja jest traktowana jako podstawa bezpieczeństwa żywnościowego Chin, nie tyle jako produkt spożywczy dla konsumentów, co główny składnik paszy dla zwierząt. Fala ogromnych pożarów w brazylijskich lasach deszczowych, która w ostatnich latach przyciągnęła uwagę świata, była w dużym stopniu związana z rosnącym zapotrzebowaniem agrobiznesu na nowe tereny, na których można teraz uprawiać właśnie soję dla chińskich odbiorców.
Dla kolejnych krajów, w tym Urugwaju, Peru i Chile, Chiny stopniowo też stały się najważniejszym partnerem handlowym. W ciągu dekady wartość wymiany pomiędzy Ameryką Łacińską a Chinami wzrosła z 17 mld dolarów do ponad 310 mld dolarów. Chińczycy są głównym odbiorcą latynoamerykańskiej rudy żelaza, ropy naftowej, miedzi, a coraz częściej też metali ziem rzadkich, będących podstawą rozwoju nowych technologii.
Chiny wykorzystują swoją przewagę gospodarczą także dla osiągania politycznych korzyści, co pokazuje przykład Paragwaju. Chociaż kraj ten jest jednym z głównych producentów soi w Ameryce Południowej, dysponując zarówno rozległymi plantacjami, jak i tanią siłą roboczą, to Chiny nie prowadzą z nim wymiany handlowej. Paragwaj jest jednym z 15 państw świata (z tego 9 w regionie latynoamerykańskim i karaibskim), które nadal nie uznają rządu w Pekinie, utrzymując stosunki dyplomatyczne z Tajwanem. W odpowiedzi Chiny ograniczają handel i dyplomację z Paragwajem, tak jak czynią to z każdym krajem uznającym Tajwan. W Paragwaju toczą się już dyskusje nad uznaniem Chin i tak się zapewne stanie w najbliższych miesiącach. Niedawno Panama czy Salwador zdecydowały się zerwać relacje z Tajwanem na rzecz Chin, co skutkowało zwiększonym zainteresowaniem gospodarczym ze strony Państwa Środka.
Chiny korzystają na tym, że Ameryka Łacińska potrzebuje rozbudowy i unowocześnienia infrastruktury, a rządy państw latynoamerykańskich nie mają na to pieniędzy. W 2019 roku chińskie firmy zainwestowały w Ameryce Łacińskiej 12,8 miliarda dolarów, czyli o 16,5 proc. więcej niż w 2018 roku, koncentrując się na infrastrukturze regionalnej, takiej jak porty, drogi, tamy i linie kolejowe. Pekin pracuje również nad latynoamerykańską wersją Inicjatywy Pasa i Szlaku, której celem jest rozszerzenie inwestycji zagranicznych poprzez budowę infrastruktury dla szlaków lądowych i morskich na całym świecie. Ma również pomóc krajom rozwijającym się w ulepszeniu ich infrastruktury i wykorzystaniu możliwości handlowych z Chinami, chociaż krytycy twierdzą, że przy okazji narazi małe lub słabsze gospodarki na niezrównoważone zadłużenie. Innowacje i technologia to nowe źródła wpływów Chin w Ameryce Łacińskiej.
Wizerunek Chin jako producenta niskiej jakości wyrobów plastikowych czy tekstyliów jest z powodzeniem zastępowany przez nowoczesność i postęp. Przyciągają zainteresowanie Ameryki Łacińskiej jako kraj inteligentnych miast, szybkich kolei, samochodów elektrycznych i płatności elektronicznych. A w regionie nękanym przez wysoki poziom przestępczości chińska technologia rozpoznawania twarzy jest uważana za wygodne narzędzie poprawy bezpieczeństwa, a nie – jak w innych miejscach świata – zagrożenie dla prywatności.
Pandemia COVID-19 przyspieszyła proces uzależniania Ameryki Łacińskiej od Chin, których klasa średnia napędza popyt na wołowinę z Urugwaju, miedź z Chile, ropę z Kolumbii i soję z Brazylii. Pekin po mistrzowsku operuje instrumentami takimi jak „dyplomacja maseczkowa” i „dyplomacja szczepionkowa”, kreując się na wiarygodnego i bezinteresownego partnera, w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, których wizerunek mocno ucierpiał zwłaszcza w epoce prezydentury Donalda Trumpa. To Chiny zapewne pomogą Ameryce Łacińskiej przetrwać obecny kryzys, choć koszty uzależnienia mogą być w przyszłości ogromne.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/joanna-goclowska-bolek-chiny-w-ameryce-lacinskiej/
MB