Karol POLEJOWSKI: Polacy zaprogramowani na wolność

Polacy zaprogramowani na wolność

Photo of Karol POLEJOWSKI

Karol POLEJOWSKI

Historyk mediewista, doktor habilitowany nauk humanistycznych, wykładowca akademicki, od 2021 r. zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.

Ryc. Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

W całym XX wieku Polska była prawdziwie niepodległa zaledwie przez 32 lata. A jednak polski gen wolności nigdy nie dawał się trwale wyciszyć – pisze Karol POLEJOWSKI

.Rotmistrz Witold Pilecki dobrze zapamiętał swą ostatnią rozmowę z porucznikiem Tadeuszem Lechem. Było to w KL Auschwitz, we wtorkowy poranek 11 listopada 1941 roku. „Miałem dziwny sen – zwierzył się współwięźniowi Lech – czuję, że dziś mnie »rozwalą«”. Minęło ledwie pół godziny, gdy w czasie apelu wyczytano jego numer. Tego samego dnia 28-letni Lech, wraz z większą grupą polskich więźniów obozu, został zastrzelony przez Niemców na dziedzińcu bloku numer jedenaście. „Może jest to błahostka, a jednak cieszy mnie chociaż to, że zginę 11 listopada” – powiedział wcześniej Pileckiemu.

Data egzekucji nie była przypadkowa. Katom z SS zapewne chodziło o dodatkowe pognębienie ofiar i tych więźniów, którym chwilowo oszczędzono śmierci. To właśnie 11 listopada Polacy obchodzą Święto Niepodległości, upamiętniające wolność odzyskaną w 1918 roku, po przeszło stu latach zaborów. I choć jesienią 1939 roku nasze państwo znów zniknęło z map, podzielone między dwa totalitarne reżimy – nazistowską Rzeszę Niemiecką i komunistyczny Związek Sowiecki – naród i tym razem nie porzucił nadziei na odzyskanie niepodległości. „Jeszcze Polska nie zginęła, / Kiedy my żyjemy” – brzmią wymownie pierwsze słowa Mazurka Dąbrowskiego, naszego hymnu narodowego. Tej wiary nie zdołał złamać nawet straszliwy terror okupacyjny.

Od niepodległości do niepodległości

.Za symboliczny początek polskiej państwowości uważa się niekiedy chrzest księcia Mieszka I, datowany na rok 966 i trwale – jak miało się okazać – wiążący kraj z chrześcijańskim Zachodem. Swój złoty wiek Polska przeżywała w XVI stuleciu, gdy w unii z Litwą rozciągała się na obszarze prawie miliona kilometrów kwadratowych – od Bałtyku niemal do Morza Czarnego. Na tle innych państw Europy, targanych wojnami religijnymi, wyróżniała się tolerancją. Prócz katolików swobodnie praktykowali tu wiarę Żydzi, protestanci, Ormianie, a nawet muzułmanie. Fenomenami były też wolna elekcja króla przez ogół szlachty, praktykowana od XVI aż do XVIII w., oraz konstytucja z 1791 roku, wówczas jedyna obok amerykańskiej.

Tamtej Polsce – dziś nazywanej I Rzecząpospolitą – nie dane było przetrwać. Padła ofiarą ekspansji trzech potężnych, zachłannych sąsiadów, którzy podzielili między siebie jej ziemię: carskiego Imperium Rosyjskiego, hohenzollernowskich Prus i habsburskiej Austrii.

Odkąd w roku 1795 Polacy stracili niepodległość, wielokrotnie chwytali za broń, by wybić się na wolność: w czasie wojen napoleońskich i kilku XIX-wiecznych powstań, z których dwa największe wybuchły na terenach zagarniętych przez Rosję. Tamte zrywy kończyły się klęskami, represjami i wymuszoną emigracją, która objęła nie tylko uczestników walk i działaczy politycznych, lecz również wybitnych artystów, jak choćby Fryderyk Chopin.

Przełom dla sprawy polskiej przyniosła dopiero I wojna światowa, gdy państwa zaborcze stanęły przeciwko siebie. Załamanie się Rosji, a później klęska Niemiec i Austro-Węgier dały Polakom upragnioną niepodległość – obronioną mimo bolszewickiej ofensywy, która w 1920 roku podeszła aż pod Warszawę.

„Być wolni i wolność sobie zawdzięczać”

.W ciągu dwóch dekad młode państwo polskie zbudowało od podstaw nowoczesny port w Gdyni, wprowadziło liczne reformy społeczne, radykalnie zmniejszyło skalę analfabetyzmu. Śmiały plan modernizacyjny na lata 1939–1954 zakładał m.in. szybki rozwój dróg i kolei, dynamiczną urbanizację oraz wyrównanie różnic rozwojowych poszczególnych regionów. Diabelski pakt Hitlera i Stalina zgotował jednak Polakom inny los: masowe egzekucje, wywózki do łagrów i obozów koncentracyjnych, przymusowe przesiedlenia. Na terror naród odpowiedział oporem – od symboli Polski Walczącej malowanych z narażeniem życia na murach aż po Powstanie Warszawskiego 1944 roku, gdy przez 63 dni oddziały Armii Krajowej bohatersko walczyły ze znacznie lepiej uzbrojonym wrogiem. „Chcieliśmy być wolni i wolność sobie zawdzięczać” – mówił Jan Stanisław Jankowski, delegat Rządu RP na Kraj.

Z II wojny światowej Polska wyszła zdewastowana i wykrwawiona, tracąc – wskutek terroru, przesunięcia granic, przesiedleń i emigracji – niemal jedną trzecią ludności. Choć formalnie znaleźliśmy się w obozie zwycięzców, okupację niemiecką zastąpiły komunistyczne rządy narzucone przez Stalina.

„Solidarność” i efekt domina

.Nowi władcy już w 1945 roku znieśli Święto Niepodległości obchodzone 11 listopada. Komuniści szybko rozprawili się z opozycją polityczną i niepodległościowym podziemiem zbrojnym. Następnie zaś krwawo tłumili bunty społeczne, jak choćby w czerwcu 1956 roku w Poznaniu i 14 lat później na Wybrzeżu. Mimo to duch wolności nie zgasł. Na nowo obudził go polski papież Jan Paweł II, gdy w czerwcu 1979 roku przybył do ojczyzny.

Nie przypadkiem to właśnie portret Jana Pawła II zawiesili na bramie swojego zakładu stoczniowcy strajkujący w Gdańsku w sierpniu 1980 roku. Tamten pokojowy protest rozlał się na całą Polskę i zmusił komunistów do ustępstw. Tak powstał niemal dziesięciomilionowy Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” – rzecz wcześniej nie do pomyślenia w całym bloku wschodnim! Stan wojenny, wprowadzony przez komunistów 13 grudnia 1981 roku, był rozpaczliwą próbą zatrzymania wolnościowych przemian, ale tylko przedłużył agonię opresyjnego systemu. W 1989 roku „Solidarność” ponownie wywalczyła prawo do legalnego działania. W Polsce rozpoczęły się przemiany demokratyczne, które zainspirowały inne narody Europy Środkowo-Wschodniej i wkrótce doprowadziły do upadku systemu komunistycznego w całym regionie.

Od roku 1989 znów oficjalnie obchodzimy w Polsce 11 listopada Święto Niepodległości. Tego dnia z wdzięcznością wspominamy wszystkich tych, bez których nie byłoby dziś naszej suwerenności: pokolenie, które wybiło się na wolność po I wojnie światowej, weteranów II wojny światowej i późniejszego podziemia antykomunistycznego, a także ludzi „Solidarności”, z których niektórzy wciąż jeszcze są aktywni w polityce, a innych niestety nie ma już z nami.

Dla moich rodaków z pokolenia Z i późnych milenialsów niepodległość może się wydawać czymś oczywistym. W rzeczywistości „jest wyborem, którego dokonujemy codziennie” – jak powiedział historyk prof. Andrzej Nowak. Brutalna wojna prowadzona przez Federację Rosyjską i ostatnie prowokacje Kremla wymierzone w NATO pokazują dobitnie, że historia nigdy się nie skończyła, a niepodległość jest dla nas wciąż wyzwaniem, któremu jako obywatele, ale i jako naród, musimy sprostać.

Karol Polejowski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 7 listopada 2025