Roland MASZKA: Jedność

Jedność

Photo of Roland MASZKA

Roland MASZKA

Polonista. Absolwent gedanistyki. Współautor podręczników szkolnych. Pasjonat teatru i tradycyjnej książki, siebie zalicza do epoki Gutenberga. Inicjator dobrych praktyk w szkole.

zobacz inne teksty Autora

Na jednym z trzydziestu marszów, które pojawiły się w Warszawie z okazji Narodowego Święta Niepodległości, padło zdanie z ust znanej i uznanej aktorki: Dlaczego nie ma jedności?

.Cała ta wypowiedź – utrzymana w poetyce smutnych pytań retorycznych – wyrażała tezę (tak mi się wydaje) o Polakach, którzy w dniu tak ważnym nie potrafią zjednoczyć się na jednym marszu i nie mogą pokazać światu, jak należy wspólnie świętować i radować się z niepodległości. A jedenasty listopada taki bezspornie powinien być!

Przyznaję, trochę mnie zdziwiła ta retoryka. Pamiętam bowiem czasy, kiedy jedność pojmowana słownikowo i dosłownie oznaczała nierozdzielność poglądów i poprawności politycznej. W jednym czasie, w jednym miejscu, z jednym przekonaniem i jedną partią, co przewodnim hasłem łączyła naród. Zupełnie jak w dramacie greckim – jedność czasu, miejsca i akcji. Reguły przejrzyste, intencje czytelne. Może właśnie słowo ‘jedność’ nie jest odpowiednim wyrazem – wpada w pułapkę jednomyślności. Wtedy był to okres Frontu Jedności Narodowej – jedności wokół wspólnej sprawy i, jak pamiętam, wspólnej idei – tyle że była to tylko… teatralna dekoracja. Ta jedność nie oznaczała wcale siły narodu i zgodnego działania. Nie stała za nią żadna wartość – prócz wartości sloganu. A przede wszystkim nie była głosem narodu tylko atrapą. I nie mogła zasłonić prawdy…

Myślę więc, że współcześni młodzi Polacy nie chcą atrap i sloganów, dość ma ich również moje pokolenie. Dlatego marsz nie będzie jeden, tylko będzie ich trzydzieści. Właśnie dlatego, że Ojczyzna jest jedna, a ludzie nie myślą jednakowo. Dopóki nie zniknie dojmujące poczucie krzywdy i bezsilności, dopóki będą istniały tak duże dysproporcje społeczne i dopóki historia będzie zależna od geografii – będą głosy wyrażające sprzeciw i skrajność…

Nie sądzę, by w jednym pochodzie mogli pójść zadowolony i niezadowolony, kat i ofiara, oszust i uczciwy, kłamca i prawy, złodziej i okradziony. To znaczy mogliby pójść, ale byłby to marsz na niby; coś jak pochód fałszywego króla – parada błaznów. To już mieliśmy. Ludzie chcą się identyfikować z Ojczyzną, ale chcą się też identyfikować z drugim człowiekiem i ideą, za którą stoi prawda i odczuwalna wartość…

Marsz nie będzie jeden, tylko będzie ich trzydzieści. Właśnie dlatego, że Ojczyzna jest jedna, a ludzie nie myślą jednakowo.

.Na szczęście są Polacy, którzy idą – całymi rodzinami, z dziećmi, w biało-czerwonych barwach, radośni, szczęśliwi. I rzeczywiście oni są chyba ponad podziałami, bo wiara dziecka jest szczera i nie potrzebuje deklaracji.

Być może przywrócone w 1989 roku Narodowe Święto Niepodległości – nie ma być wcale świętem jedności. Dla niektórych nie będzie też świętem entuzjazmu. Bo czyż patriotyzm musi wyrażać się w entuzjazmie? Paradach? Może raczej jedenasty listopada powinien być dniem refleksji nad dziejami Ojczyzny i losami tych, którzy życie poświęcili dla Niej? Może powinien być rozważaniem, czym niepodległość jest, i czasem odnawiania znaczeń.

Myślę też, że niekiedy Polacy dość mają hipokryzji. Radość przecież nie jest obowiązkowa. Czyż w Dniu Odzyskania Niepodległości nie można wyrażać niezadowolenia? A co jeśli to niezadowolenie jest prawdą?

Zawsze można pozostać w domu lub wybrać wersję optymistyczną. Biegacze, rowerzyści, amatorzy starych automobili albo harleyów davidsonów, szczudlarze i historyczni przebierańcy. Wtedy to rzeczywiście jest święto na wesoło. Ludycznie i patriotycznie. Nie oceniam, co jest stosowne czy bardziej stosowne.

.Jest jeszcze punkt widzenia – nauczycielski. Wychowywanie młodego człowieka w duchu patriotycznym to obowiązek nauczyciela. Ale nauczyciel w pracy wychowawczej nie powinien identyfikować się z żadnymi poglądami politycznymi. Powinien identyfikować się z Ojczyzną. Czyż jednak pracując z młodymi ludźmi, można być człowiekiem bez poglądów? Czyż można je ukryć? A co z pytaniem ucznia: Na kogo by pan zagłosował na Hilary Clinton czy na Donalda Trumpa?

Roland Maszka
11 listopada 2016 r.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 listopada 2016
Fot.Shutterstock