
Świat przed kryzysem klimatycznym
PKB jako miernik produkcji w ekonomii wykorzystywany jest do oceny wzrostu i niestety – rozwoju gospodarczego – pisze Adam CZYŻEWSKI
Ocena kategorii wzrostu i rozwoju w modelowych analizach obu tych zmiennych za pomocą wskaźnika PKB zazwyczaj traktuje się jako wystarczającą. A przynajmniej do pewnego czasu spełniającą swoje zadanie. Jednak współcześnie, ludzkość w większym stopniu kieruje swoją uwagę na rozwój niż na wzrost. Wymaga to opracowania nowych modeli analizy i oceny ekonomicznej drogi, którą przechodzimy jako przedsiębiorstwa i państwa.
Dotąd utożsamianie rozwoju z PKB prowadziło do swoistego paradoksu, w którym wzrost łączony był z produkcją; ona z kolei związana jest z konsumpcją. Rozwój stał się zatem produkcją, a produkcja konsumpcją (głównie dóbr materialnych). W efekcie to konsumpcjonizm wyznaczał granice dobrobytu społecznego. Odbywało się to przy powszechnej ignorancji, z jaką zaczęliśmy rozpatrywać koszty takiego ułożenia stosunków gospodarczych. Na początku model produkcyjny oparty na PKB spełniał swoje zadanie, głównie z uwagi na uwarunkowania demograficzne. Owa forma kapitalizmu tryumfowała, kiedy światowa populacja wynosiła niecałe 2 miliardy osób. Problem ze środowiskiem był nieobecny, częściowo z powodu niewielkiego śladu, jaki jeszcze wówczas odciskaliśmy na środowisku naturalnym, a częściowo z powodu braku świadomości społecznej. Współcześnie jest nas 7,5 miliarda. Natura przestała zachowywać równowagę, między postępującym konsumpcjonizmem człowieka a zasobami i zdolnością do autoregeneracji.
Myśląc o rozwoju, zwłaszcza rozwoju zrównoważonym, który domaga się od nas podejmowania działań z poszanowaniem środowiska naturalnego, konieczna jest zmiana przyjętych modeli organizacji i produkcji oraz funkcjonowania przedsiębiorstw, celem przesunięcia od krótkoterminowych zysków do długoterminowego rozwoju.
Wbrew opinii sceptyków można na tym zarabiać. Elon Musk był w stanie zebrać środki niezbędne do uruchomienia przedsiębiorstwa Tesla, które przez lata nie wykazywało żadnych zysków. Tymczasem jej kapitalizacja była dużo większa niż niektórych czołowych koncernów samochodowych. Udowadnia to istnienie pewnego trendu społecznego i ekonomicznego, który skłania ludzi do kierowania uwagi na innowacje, nowości technologiczne zgodne z doktryną zrównoważonego rozwoju. Zagraża mu jednak na pozór wygodna i stabilna perspektywa osiągania krótkoterminowych zysków opartych na ścisłej zależności między rozwojem a PKB. Dzieje się tak przede wszystkim z uwagi na ponoszone koszty dodatkowe. Coraz więcej przeznaczamy każdego roku na ograniczanie emisji czy przywracanie środowiska naturalnego do stanu sprzed jego dewastacji. Zaliczamy te zmienne do koszyka kosztów, choć powinniśmy liczyć je po stronie efektów, które choć niemierzalne w prostej kalkulacji zysków i strat, zmieniają optykę funkcjonowania przedsiębiorstw.
Doszliśmy współcześnie do etapu globalnego rozwoju, w którym wychodzenie z ubóstwa nie jest dłużej osiągalne za pomocą prostej eksploatacji zasobów naturalnych prowadzących do łatwego dochodu i dostępności pracy.
Koszty alternatywne, jakie ponosimy w związku z utrzymywaniem tego modelu funkcjonowania, są niewspółmierne do potencjalnych zysków. Zmierzając w tym kierunku, stawiamy się na prostej drodze ku katastrofie, a dysproporcje między krótkoterminowym zyskiem a wytworzonym długoterminowym kosztem zaczynają się dynamicznie powiększać.
Transformacja modeli produkcji musi się odbyć i w wielu przypadkach już teraz staję się częścią naturalnego procesu ewolucji działalności gospodarki. Cztery największe firmy energetyczne na świecie: BB, Shell, Total, Repsol ogłosiły plan dochodzenia do neutralności klimatycznej. I nie jest to wbrew pozorom tzw. green washing, ale naturalne wyciągnięcie wniosków z zachodzących na świecie zmian, pod względem rozwoju nowoczesnych technologii oraz relacji zysków i strat. Ta transformacja będzie odbywać się bardzo powoli. Projekcie na 2050 rok ciągle zakładają spalanie węglu i ropy, ale już nie w stopniu współczesnym. Będzie zatem ciągle miejsce w globalnej gospodarce dla koncernów naftowych, uzupełnianych przez rafinerię i petrochemię. Rynek europejski z kolei skierowany zostanie z big oil ku big energy. To odnawialne źródła energii, dystrybucja, biopaliwa, między innymi wodór, stanowi przyszłość zeroemisyjnej gospodarki.
W perspektywie krótkoterminowej konstruowanie nowego miksu opartego na zależności między wzrostem a rozwojem powoduje szereg sprzeczności. Wyjście z niej oparte jest na technologii, wzorcach energetycznych i edukacji pomagającej nam skłaniać ludzi do zmiany ich zachowań i postaw. Przy tej synergii osiągamy oczekiwaną korzyść zarówno po stronie środowiska i zdrowia publicznego, jak i dalszej globalnej walki z ubóstwem.
Jest to stan osiągalny, ale wymagający czasu. Nie możemy iść drogą ostatnich kilku miesięcy, kiedy udało się ograniczyć zużycie węglowodorów w produkcji o 25 proc., całkowicie zamykając globalną gospodarkę i transport. Potrzebna jest dalsza transformacja oparta o recykling i etykę. Ubóstwo oznacza zadbanie o zupełnie podstawowe potrzeby, skupione wokół takich dóbr materialnych, jak żywność, woda i odzież. Jednak im wyżej jesteśmy w tej piramidzie potrzeb, tym większą uwagę zwracamy na zmienne związane z samorealizacją. Do zaspokojenia tej potrzeby nie potrzebujemy pomnażania naszej garderoby. Po stronie producenta wymagana jest zmiana modelu działalności, która przewiduje nie tyle produkcję, ile reprodukcję towarów.
Dzisiejsze warunki ekonomiczne uniemożliwiają zaistnienie tego modelu, a przy próbie wprowadzenia, gospodarka znalazłaby się w stanie recesji. Kluczowa jest zatem dalsza ewolucja i współpraca.
.W perspektywie długoterminowej potrzebne jest obniżenie przeciętnego poziomu konsumpcji dóbr materialnych na świecie. Nie można go jednak zredukować w krajach rozwijających się, ponieważ obecne tam zjawisko ubóstwa już wprowadza ograniczenie w dostępie do zupełnie podstawowych dóbr. Konieczna jest zmiana postaw w krajach rozwiniętych.
Adam Czyżewski
Autor wziął udział w szczycie klimatycznym TOGETAIR 2020 w panelu dyskusyjnym pt. „Świat po pandemii, ale przed kryzysem klimatycznym – czy wejdziemy w nową epokę, czy ugrzęźniemy w starych schematach?„