
Nowy polski renesans. Polski model kulturowy i migracyjny
Koncepcja, że Polacy to naród polityczny i kulturowy, odżywa. Polakiem może być ten, kto wierzy w wartości Rzeczypospolitej – wolność, demokrację, tolerancję, pokojową współpracę narodów, rozwój technologii, wspólnotę atlantycką, wartości judeochrześcijańskie. Ten, kto chce bronić wartości Rzeczypospolitej – pisze Adam DĄBROWSKI
.Kryzys dzietności i spadająca populacja to powszechnie doświadczenie nie tylko krajów współczesnego Zachodu, ale również Japonii, Chin i Korei Południowej. W krajach rozwiniętych problem ten długoterminowo utrudni zachowanie modelu społeczno-gospodarczego opartego na odpowiedniej proporcji pracujących do niepracujących. Kolejnym wyzwaniem dla krajów rozwiniętych niewątpliwie staje się rosnąca populacja i rosnące gospodarki krajów globalnego Południa. Siła krajów rozwiniętych to zjawisko względne, warunkowane słabością partnerów handlowych z Południa. Trendy demograficzne przekładają się na zmianę układu sił w globalnej gospodarce i polityce. W związku z tym wydaje się, że XXI w. będzie wiekiem konkurencji nie tylko technologicznej, ale w równym stopniu wiekiem konkurencji o talenty i siłę roboczą – konkurencji o ludzi.
Jakie szanse w tym globalnym wyścigu będzie miała Polska, jeśli od lat wskaźnik dzietności wygląda u nas fatalnie? Czy posiadamy odpowiednie czynniki konkurencyjności i przewagi, które mogą umożliwić nam rywalizację o ludzi z takimi krajami, jak USA, Kanada, Niemcy czy Hiszpania, które wśród krajów wysoko rozwiniętych mają najlepsze prognozy demograficzne? Profesor Akademii Leona Koźmińskiego Marcin Piątkowski od kilku lat promuje dla Polski ideę osiągnięcia w 2050 r. 50 mln mieszkańców. Jego koncepcja opiera się głównie na założeniu kontynuacji wzrostu gospodarczego jako głównego czynnika umożliwiającego dalszy napływ migrantów do Polski. Zastanówmy się, czy posiadamy inne przewagi, które mogą umożliwić nam przyciągnięcie do Polski odpowiedniej liczby migrantów i skuteczne zasymilowanie ich w gospodarce opartej na wysokich technologiach.
Według różnych szacunków w Polsce mieszka dzisiaj od 40 do 41 mln ludzi. W ciągu wojny rosyjsko-ukraińskiej dodatkowo osiedliło się w Polsce od 1 do 1,5 mln Ukraińców i Białorusinów. Szczególnie ciekawą grupą są ci drudzy, wśród których wyróżnia się migracja wysoko wykfalifikowanych pracowników sektora IT. Gospodarka rośnie, inwestycji zagranicznych przybywa, społeczeństwo i firmy akumulują kapitał. Przyjeżdżają do Polski ludzie z Azji Centralnej, pracujący jako taksówkarze, ale również programiści z Hiszpanii, pracujący w Google, oraz menedżerowie z Niemiec i USA zarządzający inwestycjami firm, dla których pracują. Wydaje się, że nieszczęście wojny na Ukrainie oraz nasza dobra sytuacja gospodarcza są głównymi czynnikami sprzyjającymi napływowi ludności.
Dodatkowo w sposób szerzej niezauważony wykształca się kolejny czynnik wzrostu, który może długoterminowo – w perspektywie 25 lat – pozwolić Polsce istotnie zwiększyć liczbę ludności. Tym czynnikiem w mojej ocenie jest polski model kulturowy. Dla ludzi z Europy Wschodniej Polska stała się krajem bliskim kulturowo, a zarazem bezpiecznym, wolnym od rosyjskiego przemocowego autorytaryzmu. Dla ludzi z Europy Zachodniej możemy stać się krajem wolnym od zachodnioeuropejskiego sporu kulturowego oraz bezpiecznym, wolnym od przestępczości imigranckiej. W krajach takich jak Francja czy Szwecja problem przestępczości doskwiera coraz bardziej. Polski model, czyli połączenie rosnącej w oparciu o technologię gospodarki i atrakcyjnej kultury – wolności, tolerancji, pracowitości i pokojowego dobrosąsiedzkiego współżycia w zgodzie z tradycyjnymi wartościami – może nam dać oryginalną, jedyną w swoim rodzaju, piorunującą mieszankę i siłę przyciągania, jakiej nie ma nigdzie na świecie. Nowy polski renesans.
Już dzisiaj Polska ma jeden z najsilniejszych na świecie sektorów usług programistycznych. Nadal raczkuje, ale coraz śmielej działa polski przemysł kosmiczny. Rozwijają się technologie komputerów kwantowych, coraz lepiej radzą sobie innowacyjne firmy biotechnologiczne.
Z drugiej strony polska kultura zawsze miała i ma potężną siłę oddziaływania. Jesteśmy krajem sześciu laureatów Literackiej Nagrody Nobla (nie zapominajmy o I.B. Singerze). Gdyby siłę oddziaływania kulturowego mierzyć tą kategorią, to mamy szóste miejsce na świecie. Nasza kultura najsilniej przetrwała w literaturze i muzyce, a współcześnie ugruntowała swoją pozycję dzięki polskiej szkole filmowej. Nie mamy powodów do obaw, że polska kultura może sobie nie poradzić z napływem imigrantów. Henryk Sienkiewicz, piszący głównie powieści historyczne, otrzymał Literacką Nagrodę Nobla w czasach, gdy państwa polskiego nie było na mapie, a on sam był poddanym Mikołaja II.
W tym kontekście odwołanie się do doświadczeń i dziedzictwa renesansu wydaje się wręcz intuicyjne. To w renesansie rozkwitały w Polsce szkolnictwo wyższe, kultura wysoka, sztuka. Napływali i tworzyli wybitni autorzy z Zachodu i Wschodu. Rozwijały się miasta. Wówczas Polacy stali się narodem politycznym i kulturalnym. Polakiem mógł być ten, kto wyznawał wartości Rzeczypospolitej – wolność, pokojową współpracę, tolerancję religijną, rozwój, wartości judeochrześcijańskie – oraz ten, kto gotów był bronić Rzeczypospolitej przez agresją i zamachem na te wartości.
Dzisiaj koncepcja, że Polacy to naród polityczny i kulturalny, odżywa. Polakiem może być ten, kto wierzy w wartości Rzeczypospolitej – wolność, demokrację, tolerancję, pokojową współpracę narodów, rozwój technologii, wspólnotę atlantycką, wartości judeochrześcijańskie. Ten, kto chce bronić wartości Rzeczypospolitej.
Aby dojść do postulowanych przez profesora Piątkowskiego 50 milionów, potrzebować będziemy ok. 9–10 mln ludzi. Liczby te wydają się duże, ale mogą być realne. Skąd mogliby się pojawić ci ludzie? Dwa miliony z Europy Środkowej, Wschodniej i Bałkanów, jako migracja ekonomiczna do najszybciej rozwijającego się kraju w Europie. Pięć milionów z Europy Zachodniej, Północnej i Południowej. Dzisiaj w Unii Europejskiej oraz Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i Norwegii mieszka ok. 550 mln ludzi. Tylko 1 proc. z nich to 5,5 mln ludzi. Kolejne 1 mln z krajów takich jak np. Wietnam, Filipy, Tajlandia – najlepiej licealiści i studenci, którzy w nagrodę za bardzo dobre wyniki w nauce na polskich uczelniach mogliby otrzymywać polskie obywatelstwo. Doświadczenie diaspory wietnamskiej mieszkającej i pracującej dzisiaj w Polsce pokazuje, że ludzie ci w trzecim, a czasami nawet już w drugim pokoleniu doskonale się asymilują, chodzą do polskich szkół i uważają się za Polaków. Można by postawić śmiałą tezę, że buddyści, którzy trafiają na grunt polskiej kultury, świetnie się u nas czują, a my dobrze czujemy się z nimi. Kolejne 0,5 do 1 miliona ludzi powinno pochodzić – i to państwo polskie powinno postawić sobie za punkt honoru – z grupy potomków polskiej diaspory rozrzuconej po świecie, która wynosi 21 mln. Repatriacja 2,5 proc. tej populacji oznaczać będzie dodatkowe 0,5 mln ludzi, repatriacja 5 proc. oznaczać będzie dodatkowe 1 milion. Prawdopodobnie przybędą do nas z kapitałem, wiedzą, kontaktami oraz szerokimi perspektywami. Natomiast zakładam, że ubogacą nas nie tylko kapitałowo. Dla nich ścieżka otrzymywania obywatelstwa powinna być błyskawiczna. W takiej koncepcji polski paszport powinien być symbolem prestiżu.
Polski model kulturowy jako oferta skierowana do społeczeństw Europy Wschodniej, Azji Centralnej, Kaukazu i Bliskiego Wschodu jest dzisiaj już atrakcyjniejsza od oferty kulturowej i projektu cywilizacyjnego Rosji. Będzie to w przyszłości potęgowało napięcia i spory pomiędzy Polską a Rosją, a w rezultacie osłabi pozycję Rosji w regionie. Oferta kulturowa, którą Rosja kieruje do krajów byłego bloku wschodniego, jest wyjątkowo uboga, wyraźnie antymodernizacyjna. Powstanie silnego obszaru, skupionego wokół Polski, odwołującego się wspólnych renesansowych korzeni kulturowych, obszaru rozciągającego się pomiędzy Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym, ale nastawionego postępowo, prokonkurencyjne, podkreślającego wolność osobistą i rozwój technologiczny jako warunki sukcesu cywilizacyjnego, będzie czarnym snem elit rosyjskich.
W Europie Zachodniej żyje wystarczająco dużo ludzi wykształconych i wykwalifikowanych, którzy mogą dać się skusić polskiej drodze; neorenesansowej wizji Polski jako kraju wolności, tolerancji i pokojowego współżycia w zgodzie z tradycyjnymi wartościami. Już dzisiaj w Warszawie i innych dużych miastach można spotkać przybyszów z Europy Zachodniej, którzy przyznają, że wybrali Warszawę, bo jest tu bezpiecznie, a jakość życia w stosunku do kosztów jest wyjątkowo wysoka. Polski model kulturowy i migracyjny, jako wariant świata zachodniego, stanie się więc konkurencyjny, ale nie wrogi wobec modelu dominującego w Europie Zachodniej. Obywatele krajów Unii Europejskiej będą mogli wybrać, do którego z dwóch wariantów jest im bliżej i gdzie chcą mieszkać. Konkurencja jest dobra, pobudza do działania. To ludzie zdecydują, gdzie chcą mieszkać i kogo chcą mieć za sąsiadów.
.Wydaje się, że możemy, a nawet powinniśmy użyć naszego modelu kulturowego i migracyjnego jako narzędzia, jako naszej przewagi konkurencyjnej w staraniach o wzrost naszej siły demograficznej gospodarczej i politycznej w Europie. Nowy polski renesans może być pięknym symbolem ucieczki do przodu, której tak potrzebujemy, a zarazem odwołania się najlepszych wzorców politycznych, kulturowych, które setki lat skutecznie konkurowały ze Wschodem i Zachodem.