Agaton KOZIŃSKI: 2021. Rok narastającego radykalizmu

2021. Rok narastającego radykalizmu

Photo of Agaton KOZIŃSKI

Agaton KOZIŃSKI

Publicysta. Wcześniej pracował we "Wszystko co Najważniejsze", "Polska The Times", redakcji zagranicznej PAP oraz tygodniku "Wprost". Absolwent dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Płocczanin.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Wygląda na to, że rok 2021 zapamiętamy jako ten, w którym udało się zahamować pandemię. Ale pokonanie koronawirusa nie oznacza spokoju. W Polsce narastają nastroje radykalne. Polacy tracą cierpliwość – ale też politycy ciągle doskonalą narzędzie polityczne, którym jest polaryzacja – pisze Agaton KOZIŃSKI

„Denn wie man sich bettet, so liegt man / Es deckt einen da keiner zu / Und wenn einer tritt, dann bin ich es / Und wird einer getreten, dann bist’s du” (w luźnym tłumaczeniu – „Jak sobie pościelesz / Tak się wyśpisz / Jeśli ktoś kopie, to ja / a jeśli ktoś jest kopany, to ty”). Ten tekst Bertolt Brecht napisał w 1933 r. (a Kurt Weill skomponował do niego melodię), ale jego uniwersalne przesłanie wpisuje się we właśnie rozpoczynające się rok i dekadę.

Na kilku poziomach. Można go intepretować dosłownie, ale równie dobrze szukać w nim metafor opisujących nadchodzącą epokę. Bo wiele wskazuje na to, że teksty Brechta znów zaczną być (do pewnego stopnia przynajmniej) aktualne – na tej samej zasadzie, jak były aktualne w latach 20. i 30. XX stulecia.

Postpandemiczny rok

.W roku 2021 dziać się będzie dużo – gazety, serwisy informacyjne i portale internetowe będą niezmiennie bombardować nas nagłówkami wprowadzającymi w stan niepokoju, wewnętrznego rozedrgania. Ale taka jest melodia współczesnych mediów, które coraz rzadziej po prostu informują, a coraz częściej zarządzają emocjami i walczą o uwagę clickbaitowymi, przesterowanymi tytułami.

Gdy jednak oddziela się szum informacyjny, to wszystko wskazuje na to, że w 2021 r. nie zdarzy się nic przełomowego. Oczywiście nigdy nie można wykluczyć przypadków. Ale jeśli Polski nie zaskoczy żaden czarny łabędź (według kanonicznej definicji Nassima Nicholasa Taleba), to najbliższe 12 miesięcy będzie okresem stosunkowo spokojnego, przewidywalnego porządkowania sytuacji po pandemii.

Nie znaczy to, że rok będzie nieistotny. Dokładnie odwrotnie – to może być kluczowy rok obecnej kadencji. Zgodnie z maksymą z piosenki duetu Brechta i Weilla o tym, że „jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”.

Rok 2021 będzie czasem wylewania fundamentów pod ewentualne sukcesy w wyborach w 2023 r. Trochę późno; powinno się to robić tuż po wyborach – ale z kolei pandemia oraz wybory prezydenckie zamroziły inne działania.

Wygląda na to, że teraz będzie na to czas. Trzeciej fali koronawirusa pewnie uniknąć się nie da. Ale jeśli nie będzie ona zbyt wysoka, a program szczepień przebiegnie szybko i sprawnie, to wiosną zaczniemy mówić o czasach postpandemicznych. I wtedy zacznie nam się kształtować rzeczywistość bez zakłóceń, które wnosi COVID-19.

Obóz rządowy będzie pewnie skupiał się przede wszystkim na gospodarce – bo jeśli nie zdoła jej uporządkować, tak by osiągnęła dobre wskaźniki (niskie bezrobocie, inflacja pod kontrolą, solidny wzrost PKB i płac) w latach 2022–2023, to w kolejnych wyborach będzie mógł jedynie walczyć o to, by zachować status największej partii opozycyjnej w nowym sejmie. W 2021 r. ważne dla niego będzie zbudowanie stabilnej koalicji – bo w zakończonym właśnie roku partnerzy PiS regularnie podkreślali swoją niezależność, tworząc wrażenie, że Zjednoczona Prawica jest tworem czysto teoretycznym.

Po stronie opozycyjnej będzie trwał kontredans pomiędzy kolejnymi ugrupowaniami, które spróbują ustalić kolejność swojej ważności. Wiadomo, że w kolejnych wyborach – by móc skutecznie walczyć z PiS – będą musiały one zbudować mniej lub bardziej formalne koalicje. W latach 2021–2022 każde z nich będzie jeszcze mogło sobie pozwolić na względną samodzielność. Ale to będzie też okres, w którym będą one budować swoją pozycję przed tymi przedwyborczymi układankami. Dla opozycji walka wewnątrz niej samej może być ważniejsza od rywalizacji z PiS.

Epoka radykalizmu

.Ale rok 2021 to także początek trzeciej dekady XXI wieku. Dziś wszystko wskazuje na to, że to może być najbardziej burzliwa dekada obecnego stulecia. W skali globalnej widać wyraźnie narastające napięcia między USA i Chinami. Zmiany w Białym Domu nie złagodzą tego. Konfrontacja Waszyngtonu i Pekinu, już dziś często nazywana nową zimną wojną, odciśnie swoje piętno na całej dekadzie.

Drugie zjawisko silnie wpływające na rzeczywistość to zmiany w sposobach komunikacji. Media coraz rzadziej informują, coraz częściej zarządzają emocjami. Przekłada się to na kolejne aspekty życia. Znakiem rozpoznawczym roku 2020 – obok koronawirusa – były protesty spod znaku Black Lives Matter. Gdy przyjrzeć się ich esencji, to trudno przyznać, że reakcja była adekwatna do sytuacji wyjściowej. Ale faktem jest, że przez świat zachodni przetoczyła się duża fala bardzo radykalnych protestów, połączona m.in. z akcją obalania pomników.

I to jest zapowiedź nadchodzącej dekady. W niej wszystko będzie „bardziej”. Słowa staną się ostrzejsze, głośniejsze, reakcje silniejsze, protesty gwałtowniejsze. Nadchodzi epoka radykalizmów.

Polska nie będzie wyjątkiem. Wystarczy sobie przypomnieć przełom października i listopada 2020 r., by zauważyć, w którą stronę zmierza nasze życie publiczne. Najpierw przez Warszawę przetoczyła się potężna demonstracja Strajku Kobiet, która jako oręż wykorzystywała przemoc symboliczną i słowną. Niedługo po niej przez stolicę przeszedł Marsz Niepodległości, który sięgał już po przemoc fizyczną. Na razie żadne z tych zdarzeń nie skończyło się ofiarami, nie stało się nic poważniejszego niż drobne uszkodzenia ciała, niewielki pożar czy wybite szyby wystawowe. Na szczęście.

Czytając Brechta

Wszystko wskazuje jednak na to, że w epoce radykalizmów ten sposób prowadzenia debaty publicznej będzie coraz popularniejszy. Jeśli nie uda się opanować sytuacji gospodarczej po pandemii, to jest więcej niż pewne, że w kolejnych latach stałym elementem gry będzie widok palonych opon pod budynkami Sejmu i Kancelarii Premiera przez kolejne grupy zawodowe rozczarowane brakiem wsparcia rządowego dla ich sektora.

Nawet jeśli gospodarka odbije po pandemii i nie będzie branż zawodowych z problemami, to i tak powodów do demonstracji (w oczach protestujących) nie zabraknie. Polityczna polaryzacja stopniowo będzie się przenosić z mównicy sejmowej i mediów na ulicę. Na nią coraz mocniej nakłada się spór światopoglądowo-cywilizacyjny. Zjawisko, które w USA określa się terminem „wojna kulturowa”, będziemy coraz częściej obserwować także w Polsce, a jego przejawem staną się radykalne ataki słowne i demonstracje uliczne.

I to jest ten najbardziej metaforyczny poziom współczesnej interpretacji twórczości Bertolta Brechta. Uważa się, że ten niemiecki dramaturg najwcześniej i najcelniej ostrzegał przed katastrofą, którą było przejęcie władzy przez nazistów w Berlinie, czego konsekwencją był wybuch II wojny światowej i rozpętanie przez Niemców piekła Holokaustu. Wygląda jednak na to, że niemal 100 lat po tych wydarzeniach historia zatacza koło. W drugiej i trzeciej dekadzie XX wieku na świecie pojawiły się tak potężne napięcia polityczne, że doprowadziły do konfliktów zbrojnych w 1914 i 1939 r.

Teraz obserwujemy także wyraźny wzrost napięcia na świecie – chińsko-amerykańska zimna wojna czy „wojna kulturowa” są tego pierwszymi objawami. Konfliktem zbrojnym to się nie skończy – trudno to sobie wyobrazić; dramat zmagań z lat 1939–1945 jednak tkwi w umysłach. Ale procesu narastającego radykalizmu zatrzymać się raczej nie da – a przynajmniej nie da się zrobić tego szybko.

.Najbliższe lata zapowiadają się jako okres bardzo burzliwy i chaotyczny – czas radykalizmu i skrajności. Ten czas zacznie się w 2021 r.

Agaton Koziński

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 1 stycznia 2021
Fot. Michal DYJUK / Forum