Tomáš HALIK: Czas pustych kościołów może stać się obrazem bliskiej przyszłości

Czas pustych kościołów może stać się obrazem bliskiej przyszłości

Photo of Tomáš HALIK

Tomáš HALIK

Czeski duchowny rzymskokatolicki, konwertyta. Profesor doktor habilitowany socjologii, doktor habilitowany teologii, doktor filozofii. Pracuje m.in. jako duszpasterz akademicki i wykładowca Uniwersytetu Karola w Pradze.

Doświadczenie pandemii pokazuje, że mamy do czynienia z kryzysem poczucia bezpieczeństwa współczesnego człowieka. Rodzi się nowy świat – pisze ks. prof. Tomáš HALIK

Wymuszony pandemią post od Eucharystii oraz od pozostałych sakramentów to cenny przejaw Bożej pedagogiki. Była to także możliwość głębszego zastanowienia się nad znaczeniem Eucharystii w naszym życiu.

Brak publicznych nabożeństw był też okazją do „zejścia na głębię” i zadania sobie zasadniczych pytań. O ile dla wielu katolików niedzielne msze były jednym z głównych filarów ich chrześcijańskiej tożsamości, o tyle teraz zostali postawieni przed pytaniem, co może być kolejnym, głębszym źródłem ich życia z wiary?

Co sprawia, że chrześcijanin jest chrześcijaninem w sytuacji, kiedy nagle ustaje tradycyjna „działalność kościelna”?

Czyż nie spełniła się wizja papieża Franciszka, że Chrystus, który według słów Pisma puka do naszych drzwi, tym razem puka do drzwi Kościoła od środka, bo chce wyjść na zewnątrz? Czy nie powinniśmy za Nim podążać poza granice naszego dotychczasowego rozumienia Kościoła i chrześcijaństwa, szczególnie do świata biednych, potrzebujących, marginalizowanych? Czy czas zamkniętych kościołów nie jest proroczym znakiem ostrzegawczym na przyszłość?

Fale sekularyzacji Europy Środkowej

.Nie tylko w naszym kraju (autor jest Czechem – przyp. red.) kościoły, klasztory i seminaria kapłańskie od dawna z roku na rok pustoszały, Kościół te budynki zamykał i sprzedawał. Obawiam się, że jeśli Kościół nie potraktuje poważnie naglących wezwań papieża Franciszka do wewnętrznej reformy – nie tylko do „modernizacji struktur”, ale też do radykalnego nawrócenia na Ewangelię, do pogłębienia teologii, duchowości i praktyki duszpasterskiej – czas pustych kościołów może stać się obrazem bliskiej przyszłości.

Wspólnota krajów postkomunistycznych przeszła kilka fal sekularyzacji: „miękką” sekularyzację kulturową, która towarzyszyła modernizacji wielu krajów Europy i całej cywilizacji zachodniej, oraz „twardą sekularyzację” w systemie komunistycznym. Podczas „miękkiej sekularyzacji” stopniowo słabnie kulturowo-społeczny kontekst tradycyjnej religijności. Wiejska społeczność przenosi się do miejskich centrów przemysłowych. W Europie Środkowej taka była historia szczególnie Czech i prawdopodobnie z tego powodu staliniści wybrali ten relatywnie zsekularyzowany kraj jako miejsce eksperymentu totalnej, drastycznej ateizacji społeczeństwa, całkowitego wyparcia religijności z publicznej przestrzeni.

Jednak nawet ta „twarda sekularyzacja” nie pozostawiła po sobie całkowicie zateizowanego społeczeństwa. Miejscami (także w Czechach) wywołała nawet tymczasowe ożywienie religijności. Owocem tego oporu przeciw reżimowi ateistycznemu był także „fenomen Wojtyły”, który na jakiś czas wyraźnie naznaczył historię Kościoła i świata.

Po upadku komunizmu nie doszło jednak do powrotu do tradycyjnego społeczeństwa czy do jakiegoś ogólnego odrodzenia religijnego, ale raczej do zmian zbliżających nas do pluralistycznych społeczności Zachodu. W Czechach Kościół szybko zmarnował kapitał sympatii, który zyskał sobie w społeczeństwie na progu nowej ery. Zamiast stać się aktywną częścią procesu humanizacji i demokratyzacji społeczeństwa, utonął w staraniach o odbudowę dawnych struktur i wraz z byłymi opozycjonistami powoli opuścił przestrzeń publiczną, którą opanowali głosiciele rynkowego fundamentalizmu oraz władzy „niewidzialnej ręki rynku”.

Czasy nowej reformacji?

.Po upadku komunizmu nie nastąpił prorokowany przez Fukuyamę „koniec historii” i powszechne zwycięstwo demokratycznego kapitalizmu. Koniec zimnej wojny przyspieszył proces globalizacji. Na przełomie tysiącleci osiągnął on prawdopodobnie szczyt możliwości i zaczął pokazywać swoje ciemne strony. Pandemia koronawirusa jest także jedną z nich.

Sytuacja Kościoła katolickiego na świecie mocno przypomina okres tuż przed reformacją, przed schizmą zachodnią. Ujawnienie trzymanych przez lata w tajemnicy i tabuizowanych skandali seksualnego i psychologicznego wykorzystywania w Kościele odgrywa teraz rolę ostatniej kropli, podobną do tej, jaką w średniowieczu odegrał skandal ze sprzedażą odpustów. Również wtedy w tym na pozór marginalnym zjawisku obnażone zostały problemy zasadnicze: stosunek Kościoła do władzy oraz stosunki między klerem a laikatem. W Europie Środkowej w ostatnich latach Kościół opuściły rekordowe zastępy wierzących. Trzeba sobie uświadomić, że większość z tych, którzy z Kościoła odchodzą, nie zostaje ateistami. Liczni opuszczają Kościół właśnie dlatego, że traktują wiarę poważniej, niż to wcześniej widzieli w kościołach.

Doświadczenie pandemii utwierdziło mnie w przekonaniu, do którego skłaniałem się już wcześniej, analizując współczesną sytuację religijną: nie mamy dziś do czynienia z sekularyzacją w rozumieniu religijnego kryzysu poczucia bezpieczeństwa, ale z całkowitym kryzysem poczucia bezpieczeństwa współczesnego człowieka, bezpieczeństwa religijnego i świeckiego.

Jeśli chcemy zrozumieć świat, który się właśnie rodzi – świat, w którym nadal będą trwać główne procesy globalizacji, jakimi są wszelkiego rodzaju choroby, włącznie z populistycznymi ideologiami i religijnym fundamentalizmem – musimy porzucić wiele starych wyobrażeń i uproszczonych schematów myślenia, także w naszym myśleniu o religii.

Czesi są niekościelni, ale nie są ateistami

.Jakiś czas temu przyjąłem kierownictwo nad projektem badawczym „Wiara i przekonania «Niewierzących»” (Faith and Beliefs of „Nonbelievers”), w którym uczestniczą socjologowie, teologowie i filozofowie z wielu krajów kilku kontynentów. Dotychczasowe wyniki tego projektu sugerują, jak problematyczne w epoce „zachwiania wszelkich punktów stałych” jest dzielenie ludzi na proste kategorie „wierzący/ niewierzący”. „Wiara” i „niewiara” w postawach i myśleniu dzisiejszych ludzi przeplatają się bowiem w sposób bardzo złożony. W chwilach dramatycznych przemian, kiedy historia przekracza kolejne progi, często chwieje się wiara wierzących, ale też wielu „niewierzących” zaczyna sobie zadawać fundamentalne pytania. Czeski poeta Vladimír Holan wyraził to wierszem: „Co się nie chwieje, nie jest pewne”. Nie tylko między wierzącymi z różnych Kościołów i religii, ale także między wiarą i sceptycyzmem może dochodzić do cennej „wymiany darów”.

W Czechach liczba ludzi uznających się za członków Kościoła katolickiego (i pozostałych największych Kościołów) spada już od kilku dziesięcioleci w takim tempie, że jeśli nie dojdzie do zasadniczej reformy, liczba aktywnych wiernych zmniejszy się do rozmiarów marginalnej sekty. Mimo to niewłaściwe jest określenie społeczeństwa czeskiego jako „ateistycznego”. Wielu Czechów, uznając się za ateistów, chce w ten sposób wyrazić swój dystans wobec określonego typu teizmu (sposobu prezentowania wiary) i od instytucji Kościoła (antyklerykalizm). Przyczyną małej liczby ludzi w kościołach nie jest bezbożność, materializm, konsumizm czy liberalizm czeskiego społeczeństwa, ale niezdolność ogromnej części hierarchii i kleru do zrozumienia współczesnej kultury i społeczeństwa oraz jej nieumiejętność wiarygodnego zwrócenia się do tego społeczeństwa. Trzeba mieć świadomość, że koniecznej zmiany nie przyniesie próba łatwej modernizacji.

Mamy w Kościele nadmiar kiczowatych prób komercyjnego przystosowania chrześcijaństwa do współczesnego „społeczeństwa zabawy” i są one tak samo jałowe jak uparte ignorowanie historycznych przemian i odtwarzanie życia kościelnego z czasów, które już dawno minęły.

Próba imitowania ludowej pobożności z czasów społeczeństwa premodernistycznego, pobożności, która dawno straciła swój kulturowo-historyczny kontekst, albo urządzania barokowych uroczystości liturgicznych rodzi w najlepszym razie folklor ku uciesze turystów, częściej jednak budzi zażenowanie.

Jedynym wyjściem, jakie długo widziałem, było – co kładł nam na serce szczególnie papież Benedykt – kształcenie i intelektualny dialog z agnostycznym społeczeństwem. Dziś jednak za znacznie ważniejsze uważam „kultywowanie osobistego życia duchowego i osobiste przewodnictwo duchowe”.

Żadna „nowa ewangelizacja” nie przyniesie owoców, jeśli nie będzie poprzedzona „preewangelizacją” w postaci systematycznej pieczy o duchową kulturę jednostek i społeczeństw. Chodzi o odwrót od powierzchownego, konformistycznego życia (tak jak „się żyje” w świecie) ku kulturze „duchowego rozróżniania”, do odpowiedzialności za siebie i za innych, za wspólne środowisko życia. Przypowieść Jezusa o siewcy mówi jasno: ziarno Ewangelii potrzebuje dobrej gleby, narodziny i wzrost wiary następują na określonym biotopie. Na mieliźnie, na skale i wśród chwastów ziarno nie zapuści korzeni.

Z tego powodu bardzo cenię jako awangardę przyszłej służby Kościołowi i społeczeństwu „duszpasterstwo kategorialne”, czyli służbę kapelanów w szpitalach, w wojsku, w więzieniach i na uniwersytetach. Nie odgrywają oni roli klasycznych misjonarzy i nie są tam tylko dla „owiec ze swojego stada”. Są tam dla wszystkich. Każdy człowiek ma jakiś duchowy wymiar swojej osobowości, każdy człowiek w jakiś sposób zastanawia się nad sensem własnego życia – i potrzebuje kogoś, z kim może swobodnie (bez próby manipulacji) i otwarcie o tych rzeczach rozmawiać, dzielić się nimi. Jeśli Kościół będzie istniał tylko dla swoich członków, a nie dla wszystkich, społeczeństwo nigdy nie potraktuje go poważnie.

Znów powtarzam: czeskie społeczeństwo jest mocno „niekościelne”, ale nie jest ateistyczne. Wśród ludzi, którzy nie są członkami Kościołów, największą liczbę stanowią „apateiści” (ludzie obojętni wobec religii takiej, jaką sobie wyobrażają albo z jaką się kiedyś spotkali), a potem ludzie „poszukujący duchowo”, wierzący „na swój własny sposób”. To ludzie, którzy zadają sobie pytania natury duchowej, ale nie znajdują na nie odpowiedzi w Kościele, a dziś nawet jej od Kościoła nie oczekują. Zazwyczaj łączą oni elementy różnych „alternatywnych duchowości” albo czczą „swojego własnego Boga”. Zdarza się też – to typowe dla czeskiej tradycji intelektualnej – że starają się dać świeckiemu humanizmowi duchowy pion szczególnego rodzaju.

.Doświadczenie pandemii pokazało jednak, że w określonych okolicznościach także ludzie, którzy dotąd byli religijnie obojętni lub mieli dystans wobec „zorganizowanej religii”, nagle stają się wrażliwi na tematy duchowe. Zaczyna ich interesować, co w takich chwilach mówią chrześcijanie.

Tomáš Halik
Fragment książki Tomáša Halika „Czas pustych kościołów” (wyd. WAM, Kraków 2020). Tłumaczenie: Tomasz Maćkowiak.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 grudnia 2020