Anna BIAŁOSZEWSKA: "Zwyczajny 1934. Popatrz, jak tu dużo ludzi!"

"Zwyczajny 1934. Popatrz, jak tu dużo ludzi!"

Photo of Anna BIAŁOSZEWSKA

Anna BIAŁOSZEWSKA

Redaktor prowadząca Piękna Muzyki i działu kultura. Prawniczka. Pierwsza red. naczelna "Wszystko Co Najważniejsze" w latach 2013-2016.

Ryc. Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autorki

Popatrz, ile tu ludzi! Popatrz, tu teraz jest Hotel Victoria! A tu? To Aleje? Niemożliwe! Zobacz jak dużo ludzi! Jakie dziewczyny, chłopcy! a to Loda Halama? – głównie takie rozmowy słyszałam na wystawie Zwyczajny 1934. Wystawie ważnej. Wystawie budującej dumę z tego, że jest; i przywołującej wspomnienia tego, jaka była. Warszawa. 

W niezbyt dużej sali Domu Spotkań z Historią na Karowej zawisły w piątek zdjęcia holenderskiego fotografa Willema van de Polla wykonane w maju i listopadzie 1934 r. w Warszawie, Łowiczu, Wilnie oraz na pograniczu polsko – rosyjskim i polsko – litewskim.  W  Warszawie fotografował zarówno Żydów na Nalewkach (tak, tak, Warszawa kiedyś miała swoją dzielnicę żydowską; wciąż dziwię się zdziwieniu tych, którzy w Warszawie od kilku już lat i dowiadują się o tym nagle) jak i arystokrację, dorożkarzy i artystów scen stolicy, sportowców i śmietankę polityczną z prezydentem Mościckim na czele.

WYSTAWA2

Sala przez dwie godziny, które tam spędziłam, pełna była oglądających – tych „przedwojennych”, którzy przypominali sobie dzieciństwo a może chcieli znaleźć na fotografiach jakieś znajome twarze?, oraz tych młodszych, poznających splendor lat minionych i z zaciekawieniem oglądających jakie zmiany nastąpiły w mieście. Ku mojemu zdziwieniu było też sporo cudzoziemców – francusko- i angielskojęzycznych. Do nich ta Warszawa ze zdjęć równie mocno przemawiała swoją żywotnością ale i architekturą – co szczególne – głównie zatrzymywali się przy zdjęciu placu Piłsudskiego, panoramie pokazującej pałac Saski i ul. Królewską – porównując obecną i minioną zabudowę. Jak bardzo uderza w oczy ten okaleczony obecnie plac, najważniejszy z placów warszawskich. Jak mógłby być znowu piękny, gdyby tylko… gdyby tylko!

Ale to, na co wszyscy zwracali uwagę to fakt, że na tych fotografiach Warszawa tętni życiem.

Ale to, na co wszyscy zwracali uwagę to fakt, że na tych fotografiach Warszawa tętni życiem, jest mrowie ludzi, spacerujących ulicami, zatrzymanych przy pompie na Starówce, stojących i przechodzących przed sklepem z „koszulami damskimi i męskimi”. Ludzi uchwyconych w ich codzienności, z tym charakterystycznym wyrazem twarzy zwróconych ku fotografującemu, pytającym „a co u licha jest takiego ciekawego w tej ulicy, którą chodzę codziennie?”. Warszawa, jakże inna od tej dzisiejszej, która na święta zamiera, bo większość jej mieszkańców wyjeżdża do domów rodzinnych. Po której ludzie przemykają w pośpiechu. A tutaj – parki pełne spacerowiczów, ulice ruchliwe, obsadzone drzewami, wypełnione przechodniami. Biało-czarne zdjęcia pokazują – paradoksalnie –  kolorowe i gwarne miasto.

DSC_0867

Biało-czarne zdjęcia pokazują – paradoksalnie –  kolorowe i gwarne miasto.

Miasto, które miało swój indywidualny charakter, swoją tożsamość, tak widoczną i identyfikowalną w stosunku do miast Polski. Swoje legendy, ciekawe zaułki i główne arterie. Miało bogate życie kulturalne i towarzyskie. Ot, choćby klimaty kamienicy Fukierów – zwanej też „Pod okrętem” – w Rynku Starego Miasta (po stronie Kołłątaja), w której mieściła się słynna warszawska winiarnia, a teraz – mało kto o tym wie – malutkie Muzeum Winiarstwa. Dosłownie parę zdjęć, perełek, a już przenosimy się w czasie do winiarni, w której zaopatrywali się najznakomitsi mieszkańcy Warszawy, a jej tokaje słynęły na całą Polskę. Jeśli chcecie dowiedzieć się, polecam: więcej. Albo Nalewki, z ich cudnym folklorem żydowskim, charakterystyczną zabudową, którą razem z mieszkańcami zmiotła wojna, a potem już dzieła dokończył socjalizm.

Warszawa jest jak brzydka kobieta, która ma masę wdzięku. Teraz pozostały już tylko ślady dawnej urody, które warto znać – to zdanie wypowiada pewna kobieta, w kinie na wprost wejścia do Domu Spotkań z Historią. Wystawa Zwyczajny 1934 pokazuje, że ta kobieta była kiedyś całkiem niebrzydka, że warto pamiętać i przywrócić jej dawną urodę, puls i pielęgnować to co pozostało.

Anna Białoszewska

Wystawa „Zwyczajny 1934. Polska na zdjęciach Williama van de Polla” w Domu Spotkań z Historią ul. Karowa 20, Warszawa, trwa do 6 kwietnia 2014 r.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 23 stycznia 2014