Carl BILDT: Niejasne perspektywy wobec globalnych wyzwań

Niejasne perspektywy wobec globalnych wyzwań

Photo of Carl BILDT

Carl BILDT

Premier Szwecji w latach 1991–1994, były przewodniczący Umiarkowanej Partii Koalicyjnej, od 2006 do 2014 minister spraw zagranicznych.

zobacz inne teksty Autora

Dyskusji podczas Konferencji Organizacji Narodów Zjednoczonych COP26 w Glasgow nie ułatwił kryzys energetyczny w różnych aspektach światowej gospodarki. Ceny rosną, a podaż staje się coraz bardziej problematyczna. W celu zwalczenia tego kryzysu w Chinach zintensyfikowano nawet wydobycie węgla – pisze Carl BILDT

Raport szwedzkiej komisji w sprawie koronawirusa stwierdzający, że Szwecja w początkowej fazie pandemii zrobiła prawie wszystko źle, nie był dla nikogo zaskoczeniem.

Ocena jest dość druzgocąca. Z pewnością część niedociągnięć ma źródło we wcześniejszym – przedpandemicznym – okresie, ale nie miały one decydującego znaczenia. Wiele należy się nauczyć, wiele wyzwań przed nami.

Jednakże na lokalną sytuację należy spojrzeć szerzej. To, jak radzimy sobie ze współczesnymi wyzwaniami globalnie, zwłaszcza z trwającą pandemią, pokazuje zakończenie szczytu G20 w Rzymie i przeniesienie dyskusji na konferencję klimatyczną Narodów Zjednoczonych, COP26, w Glasgow.

Spotkanie G20 było istotne zwłaszcza ze względu na zwiększenie globalnych środków na walkę z pandemią, stanowiło też wstęp do dalszych negocjacji w kwestiach klimatycznych. Światowi liderzy powinni byli znaleźć  23 mld USD niezbędne do zapewnienia wyszczepienia 70 proc. ludności całego świata w terminie do przyszłego lata. Niestety, nie udało się im.

Inną kwestią jest klimat. Wydaje się, że nie udało się uzgodnić nowych, ważnych, a przede wszystkim konkretnych zobowiązań, takich jak wstrzymanie dopłat do paliw kopalnych lub budowy nowych elektrowni węglowych. Zamiast tego zadowolono się ogólnymi, choć ważnymi oświadczeniami.

Istota konferencji klimatycznej Narodów Zjednoczonych nie jest do końca jasna. Byłem krótko na szczycie klimatycznym COP15 w Kopenhadze w 2009 roku. Pojawiły się tam tysiące tak zwanych aktywistów najróżniejszego rodzaju, ale prawdziwe negocjacje toczyły się w ograniczonym kręgu światowych przywódców. Wówczas spotkania w Kopenhadze się nie powiodły. Chiny i Indie nie chciały jeszcze grać w tę grę, a prezydent Barack Obama wiedział, że możliwe osiągnięcia szczytu są ograniczone. Europejskie ambicje były ogromne, ale wyniki okazały się dość mizerne.

Spotkania COP21 w Paryżu w 2015 r. były bardziej owocne. Po raz pierwszy Indie i Chiny, państwa kluczowe, zgodziły się, że trzeba coś zrobić, by odpowiedzieć na kryzys klimatyczny. Możliwe stało się wówczas podpisanie porozumienia w sprawie zgody na ograniczenia wzrostu temperatury poniżej 2 stopni – do 1,5 stopnia.

To był przełom. Oznaczało to zobowiązanie wszystkich krajów do stałego informowania o podejmowanych wysiłkach zmierzających do osiągnięcia tego celu. Znaczyło to też, że bogatsze kraje będą wspierać w transformacji mniej zamożne kraje kwotą około 100 mld USD rocznie.

To właśnie główny przedmiot dyskusji w Glasgow na COP26. Tak zwane zobowiązania krajowe są bowiem zasadniczo niewystarczające. Raporty potwierdzają, że zmierzamy do ocieplenia o 2,7 stopnia pod koniec wieku, co jest dalekie od wyznaczonych celów i będzie miało bardzo poważne konsekwencje dla znacznej części świata. W niektórych miejscach już ma.

Wyzwania są ogromne. By na nie odpowiedzieć, do Glasgow przyjechał Joe Biden. Prezydent USA nie może się pochwalić specjalnymi dokonaniami w Kongresie USA. Jego plan Build Back Better ugrzązł, głównie z powodu tarć w Partii Demokratycznej. Nie wiemy jeszcze, jak będą wyglądały elementy klimatyczne finalnego pakietu.

Stany Zjednoczone są kluczowe w globalnej odpowiedzi na wyzwania klimatyczne. Najważniejsze pytanie dotyczy tego, czy w obliczu wielu pól konfrontacji USA będą w stanie nawiązać konstruktywne stosunki z Chinami w celu ochrony klimatu. To zagadnienie było najważniejsze dla sukcesu paryskich negocjacji.

Chiny już w 2020 roku zobowiązały się do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2060 r., a dodatkowo zobowiązały się do zaprzestania udzielania wsparcia dla energetyki węglowej na całym świecie, co odpowiada całościowym zobowiązaniom UE. Sprzeciwiają się jednak żądaniom dotyczącym natychmiastowego wstrzymania budowy nowych elektrowni węglowych. Indie zaś, kolejny kraj, od którego zależy globalna odpowiedź na wyzwania związane ze zmianami klimatu, nie zgłosiły nawet żadnego planu, jak zamierzają działać w celu ochrony klimatu. Jest oczywiste, że w długiej perspektywie uznają istotną rolę węgla w energetyce. Unijne ambicje są słusznie wysokie, ale należy uczciwie przyznać, że w tzw. programie Fit for 55 nie zostały one jeszcze przekute w konkretne i wiążące decyzje.

Wymienione cztery obszary geograficzne są źródłem absolutnej większości globalnych emisji gazów cieplarnianych. Najważniejszym czynnikiem przełamania rosnącego trendu zwiększania emisji jest oczywiście kwestia uregulowania wykorzystywania węgla w Chinach i Indiach.

.Dyskusji w Glasgow nie ułatwiał fakt, że obecnie przeżywamy kryzys energetyczny w różnych częściach światowej gospodarki. Ceny rosną, a podaż staje się coraz bardziej problematyczna. W celu zwalczenia tego kryzysu w Chinach zintensyfikowano wydobycie węgla. Pytań wobec globalnych wyzwań klimatycznych jest więcej niż odpowiedzi.

Carl Bildt

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 listopada 2021
Fot. Pool/Reuters/Forum