Jan BREWCZYŃSKI: Co łączy księdza, Rafała Trzaskowskiego i dobrego nauczyciela?

Co łączy księdza, Rafała Trzaskowskiego i dobrego nauczyciela?

Photo of Klub Młodych Autorów

Klub Młodych Autorów

Platforma opinii prowadzona przez Instytut Nowych Mediów, przy redakcji miesięcznika „Wszystko co Najważniejsze".

Blaise Pascal, słynny filozof, a jednocześnie ten sam człowiek, którego nazwisko słyszymy, gdy są podawane prognozy pogody, miał stwierdzić, że w celu przyciągnięcia młodzieży trzeba jej dać coś, czego ona nie znajduje na ulicy. Jednak co dać w świecie, w którym tak wiele jest na wyciągnięcie ręki?

.Być zimnym albo gorącym. W mojej ocenie to określenie świetnie pasuje do młodzieży, szczególnie jeżeli za młodzież uznamy nastolatków. Choć w ramach Światowych Dni Młodzieży młodzież jest definiowana jako osoby do 35. roku życia. Zaznaczam kwestię wieku, ponieważ wraz z rozwojem biologicznym otrzymujemy również nowe doświadczenia i przez to nasze poglądy mogą się diametralnie zmienić. Pozwolę sobie jednak skupić się przede wszystkim na okresie szkolnym.

Podczas jednego z wykładów psychologii rozwoju usłyszałem, że choć może to się wydawać pozornie niedorzeczne, to nastolatkowie w okresie tzw. buntu przeważnie bardzo lubią jasne, proste zasady – również te, z którymi się kłócą. To wtedy człowiek przechodzi kolejny szok poznawczy i zaczyna dostrzegać, że świat jest o wiele większy, niż wydawał mu się jeszcze kilka lat wcześniej. Co dla niektórych oczywiste – zaczyna bardziej interesować się płcią przeciwną, zaczynają się próby lepszego zrozumienia siebie i świata, który nas otacza. Zarazem świat nadal ma być prosty podobnie jak wcześniej. Jednak co już mniej oczywiste, potrzebuje uwagi swoich rodziców, rozmowy czy przytulenia. Ale przecież to obciach, gdy nastoletni chłopak przytula się do rodzica, szczególnie do mamy, prawda?

Zamknięci w szkolnych ławkach

.Gdy tak wiele w człowieku się dzieje, sporą część dnia spędza w szkole. W zależności od tego, co taką osobę interesuje, poszczególne lekcje mijają szybciej lub dłużą się niemiłosiernie. Oczywiście wiele tu zależy od konkretnego nauczyciela.

Teoretycznie do obowiązków nauczyciela, oprócz wypełniania dziennika, sprawienia, by uczeń posiadł wiedzę, czy dbania o własny rozwój (tak, to też jest wymienione w Karcie nauczyciela jako obowiązek), należy także to, by „wychowywać młodzież w umiłowaniu Ojczyzny, w poszanowaniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w atmosferze wolności sumienia i szacunku dla każdego człowieka” i „dbać o kształtowanie u uczniów postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras i światopoglądów”. 

Dlatego w szkole promowany jest wolontariat, odbywają się akcje typu sprzątanie planety, wybory do samorządu klasowego i uczniowskiego czy symulacja wyborów do parlamentu. Oczywiście są też przedmioty dedykowane, które co jakiś czas wraz ze zmianą na stanowisku ministra edukacji zmieniają nazwę i akcent podstawy programowej.

No i to wszystko piękna teoria, tylko w praktyce bywa różnie. Jeżeli w szkole mamy nauczycieli, którzy wychodzą z założenia, że „dzieci i ryby głosu” nie mają, o samorządzie słyszy się tylko podczas wyborów (kilka osobiście zdarzyło mi się przegapić), a prawa ucznia ograniczają się do trzech sprawdzianów na tydzień (i nieograniczonej liczby kartkówek), to efekt będzie słaby.

Jak?

.Każdy wierzący ksiądz, dobry nauczyciel czy polityk szukający głosów wśród młodzieży musi zadać to samo, jakże ważne pytanie – jak do niej trafić i ją przyciągnąć?

W ramach kursu pedagogicznego polecane mi było prowadzenie obserwacji i notatek na temat każdego ucznia. Przecież jeden jest zdolniejszy w czytaniu, a inny w liczeniu. Oczywiście, to jest cudowne, gdy na głowie mamy jedną bądź pięć osób. Gorzej, jeżeli mamy kilka lub kilkanaście klas po ponad dwadzieścia osób, a infrastruktura szkolna pozostawia wiele do życzenia. 

Mimo iż w konkretnych przypadkach zasady ogólne się rozjeżdżają, to z doświadczenia mojego i moich znajomych postaram się coś niecoś podpowiedzieć. Ludzie, szczególnie młodzi, lubią autentyczność. To naprawdę jest tak, że słowa uczą, ale przykłady pociągają. Jeżeli organizuje się wolontariat w ramach WOŚP, Caritasu czy innego organizacji, to najlepiej też w tym uczestniczyć, a nie wyłącznie sprawdzić listę obecności.

Zawsze jest sens, kiedy widać cel

.Świadomość zysku jest nie do ocenienia. Może to być zarówno realna korzyść, jak punkty za wolontariat, jak i szybko widoczny efekt typu budowanie ołtarza na Boże Ciało. Celem może być też poczucie wspólnoty – bo przecież skoro ci fajni tam idą, to ja też muszę tam być. No i wreszcie danie szansy na znalezienie odpowiedzi i wypowiedzenie się. Taką okazję dają imprezy, jak Maxfestiwal w Niepokalanowie czy Campus Polska Przyszłości.

Jednak najważniejsze jest tworzenie relacji. Ostatnio rozmawiałem z kolegą, który dołączył do WOŚP 11 lat temu. Jego doświadczenie było podobne jak moje z Ruchem Światło-Życie. On poszedł po punkty na wolontariat, ja po odpowiedź na pytanie. On został przyjęty do sztabu i przepracował więcej godzin, niż było wymagane. Ja zacząłem przychodzić na cotygodniowe spotkania. Zostaliśmy nie tyle dla idei, ile dla nowo poznanych fajnych ludzi. Wzajemna akceptacja, poczucie równości i wspólne budowanie tworzą i cementują przyjaźnie.

A co z ideą? Oczywiście, ona też jest ważna. Ważny jest tu wspomniany własny przykład, ale istotne są także doświadczenie kolegów i koleżanek czy opowieść o postaci historycznej, jak Inka, Anoda, Popiełuszko. Tylko sęk w tym, aby ją przekazać młodszemu pokoleniu, a nie narzucić. Znam całą masę osób, które w okresie studiów lub po nich zmieniały swoje życie o 180 stopni, uznając, że wiara czy filozofia, w której byli wychowywani, była dla nich narzuconym ciężarem. Szczególnie dotyczy to osób, które rozumiały świat zero-jedynkowo.

Rodzice są niezastąpieni

.No i na koniec temat, którego nie mogę pominąć. Kochani rodzice, to wy jesteście podstawowym przykładem dla waszych dzieci. To wy im pokazujecie, czy warto chodzić na wybory, czy warto się angażować w życie społeczne, czym jest patriotyzm lokalny i krajowy. Szkoła ma funkcję wspomagającą wychowanie waszych dzieci, a nie zastępczą. Mierzymy się z „pokoleniem płatków śniegu”, ze wzrostem liczby przypadków depresji i samobójstw. Kiedyś kolega psycholog powiedział mi, że praktycznie z każdym uczniem udaje się coś wypracować, o ile współpracują z nim rodzice.

Jan Brewczyński

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 6 września 2024