
Brexit jest jak futbol. Każdy kibicuje swoim
Na bilans brexitu jest stanowczo za wcześnie, jednak już dziś widać wyraźnie, że skrajne scenariusze pisane przez obie strony sporu o członkostwo Wielkiej Brytanii w UE nie sprawdziły się – pisze Dariusz ROSIAK
Obie strony sporu o brexit straszyły opinię publiczną. Pierwsza – zwolennicy brexitu – pokazywała, ile Wielka Brytania traci na członkostwie w Unii, i rozpościerała wspaniałe wizje tego, jak kraj będzie się rozwijał zaraz po wyjściu z UE. Druga strona – opowiadająca się za pozostaniem we Wspólnocie – straszyła tym, co się stanie, gdy Brytyjczycy zagłosują za wyjściem. W ich scenariuszu miało wtedy dojść do armagedonu, prawdziwej katastrofy kraju.
Obie te wizje nie mają i nigdy nie miały związku z rzeczywistością.
Nie mamy pięćdziesięciokilometrowych kolejek w Dover ani braku pomidorów w sklepach. Ale nie mamy też kwitnącej Brytanii. Prawdą jest 40-procentowy spadek eksportu z Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej, głównego partnera ekonomicznego Zjednoczonego Królestwa, co dla brytyjskiej gospodarki jest dużym ciosem.
Brytyjczycy dowiadują się już, iż przekraczanie granicy czy praca w UE nie są tym, czym były wcześniej. I ten proces powstawania kolejnych trudności, zwłaszcza dla zwykłych przedsiębiorców, będzie postępował. W dalekiej perspektywie to nie musi oznaczać wielkiej katastrofy dla Zjednoczonego Królestwa. Natomiast w krótkiej perspektywie negatywne skutki gospodarcze będą wyraźnie odczuwane.
Często mówi się o groźbie ogłoszenia niepodległości przez Szkocję jako jednym z możliwych negatywnych następstw brexitu, jednak moim zdaniem większym zagrożeniem dla jedności Zjednoczonego Królestwa jest przyszłość Irlandii Północnej. Szkocja jest najgłośniejsza w podnoszeniu aspiracji niepodległościowych, ale trwa w tym kraju konflikt polityczny między dwojgiem głównych liderów obozu niepodległościowego, Nicolą Sturgeon i Alexem Salmondem, co osłabia ten proces. Poza tym nie jestem pewny, czy w Szkocji naprawdę istnieje większość opowiadająca się za niepodległością.
Natomiast dynamika w Ulsterze sprawia, że w najbliższej przyszłości mogą się pojawić wezwania, by jego mieszkańcy zdecydowali w referendum o tym, czy chcą pozostać w Zjednoczonym Królestwie, czy też wolą dokonać zjednoczenia z Republiką Irlandii. To byłby dramatyczny skutek brexitu zarówno dla Wielkiej Brytanii, jak i Irlandii, zważywszy na konflikt republikanów z lojalistami w Irlandii Północnej. Ciśnienie na zjednoczenie Irlandii Północnej z Republiką Irlandii może być bardzo duże w związku ze zmianą, której rząd brytyjski nie chce oficjalnie zauważyć, a która stała się postbrexitowym faktem: granicą celną między Irlandią Północną a resztą Zjednoczonego Królestwa.
Zwolennicy brexitu jako jeden z dowodów słuszności opuszczenia Unii podają fakt, że Brytyjczycy szczepią się dużo szybciej przeciwko COVID-19 niż mieszkańcy UE. Nie da się zaprzeczyć, że tempo realizacji tego programu robi wrażenie. Jednak warto też zauważyć hipokryzję Wielkiej Brytanii, która szczepionki ze Wspólnoty przyjmuje, a sama ich do Europy nie eksportuje. Nie da się dziś określić, jak przebiegałby proces szczepień, gdyby Wielka Brytania nadal pozostawała członkiem Unii. Można przypuszczać, że Londyn nie zdecydowałby się na wspólny zakup szczepionek w ramach Unii i próbowałby sabotować ten proces.
Nie widać na razie, aby polityka zagraniczna Zjednoczonego Królestwa po wyjściu z Unii Europejskiej stała się bardziej asertywna. Kluczowym zagadnieniem jest umowa o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi. Londyn jest tutaj w sytuacji klienta – Brytyjczykom bardziej niż Amerykanom zależy na tej umowie i z pewnością Waszyngton to wykorzysta. Jednak nawet bez tej umowy Zjednoczone Królestwo ma instrumenty do wpływania na światową politykę. Wielka Brytania to zbyt poważny i silny kraj, żeby miał się zapaść bez członkostwa w UE.
Wspólnota europejska musi sobie natomiast odpowiedzieć, w jaki sposób chce uczestniczyć w polityce światowej. Przede wszystkim musi zająć stanowisko w rywalizacji USA–Chiny, ale również wykrystalizować swoją politykę wobec Rosji. Dziś wobec tych wyzwań jest bezradna, bo nie ma instrumentów, by prowadzić politykę w dziedzinie obronności czy bezpieczeństwa.
.Nie ma wątpliwości, że sam brexit był niezwykle ważnym wydarzeniem w historii Wielkiej Brytanii. Kiedyś będzie można w pełni ocenić jego wagę. Ale dziś odpowiedzi jednoznacznej nie ma, czy Brytyjczykom lepiej było zostać w strukturach UE, czy jednak z nich wystąpić. Na razie spór o brexit jest elementem walki politycznej, swoistego politycznego futbolu. Każdy kibicuje swoim.
Dariusz Rosiak