
Rosja przygotowuje się do wojny z krajami bałtyckimi
Rosyjska machina wojenna nie poprzestanie na Ukrainie. Kolejnym celem jest NATO, a w szczególności kraje bałtyckie – twierdzi Edward LUCAS
.Ukraina jeszcze walczy. Ale Rosja już wygrała najważniejszą bitwę: z Zachodem. Decydenci z Waszyngtonu, Londynu, Berlina i Brukseli (aby wymienić tylko kilka z zaangażowanych stolic) mieli okazję przeciwstawić się imperialistycznym apetytom Rosji, stając ramię w ramię z dużym, silnym i zdeterminowanym narodem. Postanowili jednak poprzestać na powolnym strumyku wsparcia i łagodnych sankcjach. Tysiąc dni poświęcenia Ukrainy kupiło Europie czas, w którym ta mogła odbudować swoje zasoby obronne. Jednak tę szansę również zmarnowano.
Płacimy za to wysoką cenę. Rosyjska machina wojenna nie poprzestanie na Ukrainie. Kolejnym celem jest NATO, a w szczególności kraje bałtyckie. Dzięki znakomitej pracy śledczej wykonanej przez polskich, litewskich i estońskich dziennikarzy znacznie lepiej rozumiemy dziś, co się naprawdę dzieje. Dziennikarze wykorzystali dostępne zdjęcia satelitarne do stworzenia obrazu rosyjskich baz wojskowych w regionie i poprosili obecnych i byłych dowódców wojskowych o interpretację uzyskanych wyników.
Nic nie wydarzy się od razu. Siły Rosji są skrajnie osłabione. Wydolność desantowa Floty Bałtyckiej została wyczerpana. Koszary, poligony i parkingi są puste. Ogromne ilości sprzętu i części zamiennych trafiły na front Ukraiński. Dzięki temu mamy jeszcze czas. Ale nie jest go dużo. Rosja jest jednak w stanie szybko odbudować swoje zasoby wojskowe. Prawdopodobnie też nie będzie już stawiać na taktykę „maszynki do mięsa”, którą zastosowała w Ukrainie. Jej celem nie będzie zajęcie nowych połaci terytorium, ale zniszczenie wiarygodności NATO.
Ważną rolę odgrywa tu Królewiec. Logika wojskowa nakazuje, by w przypadku konfliktu Sojusz natychmiast zaatakował rosyjską eksklawę, neutralizując jej obronę powietrzną, wyrzutnie rakiet, infrastrukturę nuklearną, porty okrętów podwodnych i inne zasoby, zanim zostaną one wykorzystane do blokowania sił wsparcia, odizolowania państw bałtyckich lub zastraszania innych krajów. Ale zachodni decydenci mogą wzbraniać się przed takimi działaniami i głębokim atakiem na terytorium wroga. Ich strach przed eskalacją okaleczył Ukrainę. To samo podejście w przypadku regionu Bałtyku sprowadzi się do działania wedle dewizy: „Ograniczony atak wymaga ograniczonej odpowiedzi”. Ponadto istnieje obawa, że Stany Zjednoczone będą skupione na konflikcie z Chinami, tam kierując swoje skromne środki ochrony powietrznej i precyzyjnych ataków.
.Niezależnie od przyczyny ograniczona odpowiedź będzie oznaczać koniec NATO. I koniec jedności. Czy dowódcy w państwach frontowych będą posłuszni amerykańskiemu rozkazowi zabraniającemu im bronić swojego kraju wszystkimi dostępnymi im rodzajami broni? Raczej nie. W rzeczy samej, niektóre kraje aktywnie gromadzą środki uderzeniowe dalekiego zasięgu, aby w razie potrzeby móc odpowiedzieć natychmiastowym, druzgocącym kontratakiem. Jeśli NATO nie zareaguje zdecydowanie, całkowicie straci wiarygodność. Nawet niewielki, symboliczny rosyjski atak na terytorium Sojuszu położy kres gwarancji zbiorowego bezpieczeństwa, jeśli pozostanie bezkarny. Będzie to ostateczny tryumf Putina.
Kluczem do zwycięstwa Rosji są udane ataki poniżej progu otwartej wojny. Już teraz zdarzają się one niemal codziennie w krajach NATO, na przykład w postaci podpaleń, ingerencji w przestrzeń powietrzną i wojny elektronicznej. Ponadto dziennikarskie dochodzenie ujawniło niepokojące informacje dotyczące regionu Morza Bałtyckiego, w szczególności rozwoju „infrastruktury wywiadowczej, sabotażowej i atakującej” w kilku miejscach w Królewcu. Zwrócono uwagę na Punkt Rozpoznawczy Specjalnego Przeznaczenia Floty Bałtyckiej nr 561 w rejonie Parusnoje, gdzie rosyjskie siły specjalne są szkolone do prowadzenia operacji na wybrzeżu Morza Bałtyckiego. Niepokojąca, dobrze udokumentowana część raportu litewskich dziennikarzy sugeruje, że w 2015 roku jednostka ta mogła przeprowadzić niewykrytą dotąd misję na litewskiej ziemi.
.Cel Rosji jest jasny: wykorzystać tego rodzaju chwyty do stworzenia poważnego dylematu strategicznego dla decydentów NATO. To, czy państwa frontowe będą w stanie zbudować obronę i środki odstraszania niezbędne do zahamowania tego procesu, zadecyduje o bezpieczeństwie i wolności całej Europy.