Edward LUCAS: Ukraino, obeszliśmy się z Tobą haniebnie

Ukraino, obeszliśmy się z Tobą haniebnie

Photo of Edward LUCAS

Edward LUCAS

Brytyjski dziennikarz, europejski korespondent tygodnika „The Economist”. Autor “The New Cold War: Putin’s Russia and the Threat to the West”

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

Obiecaliśmy wspierać Cię tak długo, jak będzie potrzeba, lecz najpierw ugięliśmy się przed Putinem, a potem… nam się znudziło – pisze Edward LUCAS

.Drodzy Ukraińcy, bardzo nam przykro. Wielka Brytania i kraje Europy Zachodniej wciąż powtarzają, że „stoją po stronie Ukrainy”, co mogliśmy usłyszeć niedawno choćby z ust Friedricha Merza, Emmanuela Macrona i Keira Starmera. Ale zupełnie inna prawda wychodzi na jaw w świetle najświeższych żądań administracji Donalda Trumpa, która domaga się, by Kijów w ciągu najbliższych kilku dni zgodził się oddać swe terytoria najeźdźcy. W rzeczy samej, najpierw się przestraszyliśmy, a potem… znudziliśmy. Wasza walka w obronie wolności, demokracji, praworządności, suwerenności i godności, które traktowaliśmy jak coś danego nam raz na zawsze, była dla nas niezwykle inspirująca. Zachęcaliśmy Was, byście się nie poddawali. A potem zostawiliśmy Was na lodzie.

Naszym pierwszym karygodnym błędem było dobrowolne zamknięcie się w mentalnym więzieniu strzeżonym przez szantaż atomowy. We wrześniu 2022 r. administracja Joe Bidena stwierdziła, że Rosja z dużym prawdopodobieństwem odpowie na nadchodzącą klęskę na polu bitwy taktycznym atakiem nuklearnym. Zamiast jednak zmierzyć się z tą skandaliczną groźbą, daliśmy się zastraszyć. Nie wysłaliśmy Wam obiecanej broni, która pozwoliłaby Wam na skuteczną kontrofensywę.

Sojusznicy ze wschodniej części Europy, o zmysłach wyostrzonych przez liczne historyczne doświadczenia, ostrzegali, że jedynym sposobem na wypędzenie demona rosyjskiego imperializmu jest wygranie wojny i doprowadzenie do zmian politycznych w Rosji. Ukraińcy byli tego samego zdania. Zdawali sobie sprawę, że taki scenariusz wiązał się z ryzykiem. Ale porażka oznaczałaby katastrofę. Jednak z punktu widzenia Europy Zachodniej było to zbyt ryzykowne. Obawiano się, że pokonanie Rosji wywoła chaos, być może nawet wojnę domową, ataki nuklearne i terrorystyczne oraz wstrząs gospodarczy. Z kolei stabilny reżim postputinowski mógłby obrócić się przeciw nam. Więc się wycofaliśmy.

.Głoszona przez nas jedność okazała się fikcją. Część państw, w tym kraje bałtyckie, nadwyrężyły wszystkie siły, by wesprzeć Was, jak tylko się dało, jednocześnie zwiększając własne środki obronne. Ale pozostali nie zdołali zrealizować nawet najprostszych zadań, jak powstrzymanie floty cieni transportującej rosyjską ropę czy przechwycenie zamrożonych rosyjskich rezerw i innych aktywów o wartości co najmniej 200 miliardów euro, które mogłyby wesprzeć Wasze finanse. Wasz obecnie potężny przemysł zbrojeniowy, dysponujący niezwykle innowacyjnymi dronami, pociskami i inną bronią, działa na pół gwizdka z powodu braku funduszy.

Obiecywaliśmy, że będziemy wspierać Ukrainę tak długo, jak będzie trzeba, ale nikt nie określił konkretnie, co to znaczy. Owszem, udzieliliśmy Wam pomocy, ale niezbyt wielkiej, a potem przyglądaliśmy się, jak walczycie do ostatniego żołnierza. Latem 2023 r. skłoniliśmy Was do podjęcia kosztownej ofensywy, mimo że nie byliście do niej wystarczająco przygotowani i brakowało Wam wyposażenia – własnym siłom zbrojnym nigdy nie kazalibyśmy walczyć w takich warunkach. W efekcie setki tysięcy Waszych najlepszych żołnierzy straciło życie, sprawność fizyczną i zdrowie psychiczne. Miliony ludzi straciło bliskich. Nigdy nie będziemy w stanie Wam tego wynagrodzić, nawet gdybyśmy w końcu zrobili to, co do nas należy.

Im większą okazywaliśmy słabość, tym bardziej utwierdzaliśmy Putina w przekonaniu, że nie warto się poddawać. Owszem, straty poniesione przez rosyjską gospodarkę są olbrzymie, podobnie jak ogromna jest liczba rosyjskich ofiar. Ale Putin się nie zatrzyma, dopóki nie zostanie zatrzymany. A my tego nie zrobimy. Być może Wam się to jakoś uda. Bylibyśmy Wam bardzo wdzięczni, ponieważ nasza obronność i środki odstraszania jeszcze przez co najmniej dekadę nie osiągną poziomu pozwalającego na skuteczne przeciwstawienie się zagrożeniu.

.Nie poprzestaliśmy na utrudnianiu Wam zwycięstwa. O nie. Przelewaliśmy też na Was nasze coraz bardziej defetystyczne przekonania. Na pewno rozumiecie, że sprawiedliwość – reparacje i procesy o zbrodnie wojenne – jest niemożliwa. Musicie pogodzić się z tym, że niektóre regiony (oraz zamieszkującą je ludność) należy pozostawić własnemu losowi. Członkostwo w NATO, pomimo wcześniejszych zapewnień o „otwartych drzwiach”, dziś już nie wchodzi w grę.

Jakby tego wszystkiego było mało, postanowiliśmy uwierzyć w mrzonki. Paraliżująca ślepota Europy Zachodniejsja z pewnością wykaże się rozsądkiem i zgodzi się na kompromis, by zawrzeć sprawiedliwy i trwały pokój. W rzeczywistości zrobiliśmy jednak wszystko, by zawieszenie broni, jeśli już do niego dojdzie, nie było ani sprawiedliwe, ani trwałe.

Co dalej? Jeśli nie chcieliśmy iść na wojnę z Rosją, mając u boku Was – silnego, zjednoczonego, wytrwałego i zdolnego sojusznika – dlaczego mielibyśmy walczyć w Waszej obronie po tym, jak zostaliście wykrwawieni, straumatyzowani i upokorzeni? Jeśli zmusimy Was do podpisania rozejmu, poświęcimy nie tylko Waszą sprawę, ale też nasz bastion obrony.

Nie możemy zasłaniać się tylko tchórzostwem. Mamy inne, lepsze wymówki. Jedną z nich jest egoizm. Nie chcieliśmy ponosić strat ekonomicznych. Dlatego nie zdecydowaliśmy się na sankcje, które naprawdę zatrzymałyby wojenną machinę Kremla. Niektórzy z nas – zwłaszcza łatwowierni Amerykanie – postrzegają powojenną Rosję jako kuszącą okazję biznesową. Mężczyźni o twarzach nieskalanych współczuciem sądzą, że pokój zapełni ich kieszenie. Jak się okazuje, chciwość jest dobra. Jednak prawdziwy powód jest jeszcze bardziej haniebny. Wasza sytuacja stała się zwyczajnie nużąca. Na początku byliście modni, ze swoimi radosnymi niebiesko-żółtymi flagami, fotogenicznymi ludźmi i błyskotliwymi memami. Pomaganie Waszym uchodźcom i transportowanie pomocy humanitarnej przez Europę (okazuje się, że Ukraina leży zaskakująco blisko) sprawiało, że czuliśmy się szlachetni i odważni. Ale dziś to już przeżytek. Teraz jest Gaza. I Sudan. Nie daliśmy rady tak długo skupiać na Was uwagi.

.Jak kiepski partner próbujący zakończyć związek powtarzamy, że to nie Wasza wina. Chcemy pozostać przyjaciółmi. Mamy nadzieję, że zostaniecie dobrymi sąsiadami, a przegraną przyjmiecie z godnością i nie zaczniecie się wygłupiać z odwetem. Prawda jest jednak taka, że dawno już daliście sobie z nami spokój i poszliście własną drogą. Nie czujecie już nawet rozczarowania. W Waszych oczach polityczni przywódcy Europy stali się nieistotni. Jednocześnie administracji Trumpa okazujecie – i słusznie – otwartą nieufność. Waszym priorytetem jest teraz przetrwanie i samowystarczalność. Alternatywą jest wyginięcie.

A my? Do samego końca myślimy tylko o sobie. Wybaczcie.

Edward Lucas

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 19 grudnia 2025