Éric le RAY: Zawsze istniał związek między polityką a mediami

Zawsze istniał związek między polityką a mediami

Photo of Éric le RAY

Éric le RAY

PhD École Estienne, doktor historii nauki i technologii, uczeń ekonomisty François Carona (Paris IV Sorbonne-CNAM) oraz doktor historii i cywilizacji książki, uczeń Frédérica Barbiera (EPHE).

Zawsze istniał związek między polityką a mediami, ponieważ od czasów urbanizacji społeczeństw związanych z różnymi cywilizacjami w czasach starożytnych, a zwłaszcza od narodzin pisma wierzono, że jedno może wpływać na drugie – mówi Éric le RAY w rozmowie z Nathanielem GARSTECKA

Nathaniel GARSTECKA: Specjalizuje się Pan w mediach i wydawnictwach. Często mówi się, że demokracja i media są ze sobą ściśle powiązane. Jaki wpływ na politykę mają zmiany w świecie mediów, zwłaszcza pojawienie się sieci społecznościowych?

Éric le RAY: Zawsze istniał związek między polityką a mediami, ponieważ od czasów urbanizacji społeczeństw związanych z różnymi cywilizacjami w czasach starożytnych, a zwłaszcza od narodzin pisma wierzono, że jedno może wpływać na drugie. Jednak badania Gabriela Tarde’a, założyciela psychosocjologii, pod koniec XIX wieku wykazały, że wpływ interpersonalny jest bardziej skuteczny niż media czy propaganda partii politycznych. Pojawienie się mediów społecznościowych, takich jak Facebook, Twitter, LinkedIn i Telegram, doprowadziło do odtworzenia tych relacji międzyludzkich. Ale chociaż pojawił się wiatr wolności, został on szybko przejęty przez GAFAM (Google, Apple, Facebook, Amazon, Microsoft), co uwidoczniło się podczas wyborów prezydenckich w USA w 2016 r., w których Donald Trump wygrał wyścig do Białego Domu.

Ewolucja mediów miała wpływ przede wszystkim na sposób prowadzenia polityki w demokracji. Nixon i Kennedy korzystali z telewizji po tym, jak wcześniej używali radia. Clintonowie i Obamowie korzystali z internetu, a Trump był wspierany przez media społecznościowe. Miał ponad 80 milionów subskrybentów na swoich kontach, dzięki czemu był w stanie przemawiać do opinii publicznej bez pośrednictwa dziennikarzy lub specjalistów ds. komunikacji i marketingu, co jest radykalnie nowe. Stąd też chęć kontrolowania tych nowych mediów, tak jak było to możliwe w przypadku prasy drukarskiej w średniowieczu, poprzez imprimatur (uprzednie zezwolenie trzech gałęzi władzy: królów, Kościoła i parlamentu), oraz w przypadku pierwszych mediów masowych w czasach prasy rotacyjnej i prasy pisanej w XVIII i XIX wieku. Rozwój szkół i alfabetyzacji doprowadził do masowego pojawienia się czytelników, a to z kolei do cichej rewolucji w życiu politycznym od XIX wieku do dnia dzisiejszego.

Prasa drukarska była rewolucją o globalnych konsekwencjach. Podobnie jak obecnie internet. Za każdym razem pytanie jest to samo: jak możemy kontrolować nowe technologie? Niedawno byliśmy świadkami prób przejęcia kontroli nad głównymi platformami cyfrowymi przez niektóre państwa. Jak znaleźć równowagę między pragnieniem wolności a potrzebą bezpieczeństwa?

Éric le RAY: To kluczowe pytanie. Konfrontacja z nowoczesnością to przede wszystkim konfrontacja z technologiami informacyjnymi i komunikacyjnymi, takimi jak prasa drukarska. Wielu badaczy, np. Elizabeth Lewisohn Eisenstein w swojej książce o rewolucji drukarskiej we wczesnonowożytnej Europie, przygląda się związkowi między drukiem a językiem łacińskim i językami wernakularnymi. Przez pewien czas ludzie myśleli, że druk, „dzieło Boże”, wzmocni jedność chrześcijan, narzucając wszędzie łacinę i katolicyzm. Rezultat był odwrotny – eksplozja języków wernakularnych, takich jak francuski i niemiecki, oraz narodziny protestantyzmu dzięki „dziełu diabła”.

Zastosowaliśmy to samo rozumowanie do naszych badań nad internetem, technologią cyfrową i sztuczną inteligencją. Naszym zdaniem zjawisko to powtarza się, ale raczej indywidualnie niż zbiorowo. Jesteśmy świadkami tej dwoistości między zdolnością do wolności istot ludzkich z sumieniem a ich potrzebą bezpieczeństwa lub kontroli, którą można znaleźć w demokratycznych, monarchicznych i ideologicznych reżimach, takich jak faszyzm, komunizm i narodowy socjalizm. Wszystkie te ideologiczne reżimy mają swoje korzenie w rewolucji francuskiej Robespierre’a, która dążyła do wymazania przeszłości. Pokusa totalitaryzmu lub autorytaryzmu polega również na kontrolowaniu środków komunikacji. Jedyną odpowiedzią, której obawiają się nawet demokratyczne reżimy, jest umożliwienie powstania społeczeństwa opartego na rządach prawa, które gwarantuje wolność w przeciwieństwie do nadmiernej kontroli i cenzury, które czasami mogą prowadzić do morderstw. Tylko społeczeństwo oparte na rządach prawa może zagwarantować poszanowanie pluralizmu i opozycji w formie debaty i konfliktu idei.

W mojej najnowszej książce, Le journal sans journalistes : Le cinquième pouvoir des gens ordinaires, wyjaśniam, że możemy dziś stać się własnymi mediami, ale pozostajemy zależni od reżimów, w których żyjemy. Firmy GAFAM stały się „kumoterskimi kapitalistami” i wspierają reżimy, demokratyczne lub nie, które dotują je kosztem obywateli, ich prawa do informacji, wolności i potrzeby osobistego lub zbiorowego bezpieczeństwa. Jest to szczególnie prawdziwe w czasie wyborów, kiedy wyniki mogą być kwestionowane, ale także kiedy wszystkie cztery gałęzie rządu – media, sądownictwo oraz władza wykonawcza i ustawodawcza – są zdominowane przez ideologię etatystyczną, nawet w reżimie demokratycznym, takim jak Stany Zjednoczone czy Europa.

Czy – jak uważają niektórzy filozofowie – żyjemy w społeczeństwie tyranii informacji? Jeśli tak, to czy jest jakieś wyjście z niej?

Éric le RAY: Żyjemy w okresie historii ludzkości, w którym informacja i interfejs ekranowy mają kluczowe znaczenie dla naszego życia. Trudność w ochronie przed potęgą firm, które dominują w tym sektorze informacji, polega na posiadaniu środków do pomnażania źródeł informacji, które nie są związane z monopolem. Jedynym rozwiązaniem jest nadal wolność przedsiębiorczości i wolność konkurencji. Większość społeczeństw na świecie nie ma konstytucji, która pozwalałaby na taką wolność.

Nawet ONZ i organizacje międzynarodowe są infiltrowane przez autorytarne lub totalitarne reżimy oparte na religii (takiej jak islam) lub ideologii. To ideolodzy, tacy jak Antonio Gramsci, pokazali sposób infiltracji sieci wpływów, takich jak media, edukacja i wymiar sprawiedliwości, aby umożliwić przejęcie władzy prądom etatystycznym, które nie lubią pluralizmu politycznego lub religijnego. Podczas gdy powołaniem instytucji międzynarodowych powstałych po II wojnie światowej było wspieranie rozwoju demokracji na całym świecie, widzimy, że demokracje są coraz bardziej osłabiane przez infiltrację tych instytucji.

O Kanadzie w zachodnich mediach mówi się bardzo niewiele, a często jedynie zdawkowo. A przecież jest to jedna z najsilniejszych gospodarek świata.

Éric le RAY: Tak było przez długi czas, ale od kilku lat już nie jest. Wzrost wydatków publicznych i amerykański wpływ polityki demokratów rządzących od czasów Clintona i Obamy zmieniły wiele rzeczy w Kanadzie, ale także na arenie międzynarodowej. Znajdujemy się w erze bardzo wysokiej inflacji, gdzie wszystkie ceny podwoiły się w ciągu kilku lat i gdzie trudno jest stać się właścicielem mieszkania. Czynsze i ceny domów eksplodowały. Prowincja Quebec jest jednym z najwyżej opodatkowanych rejonów w Ameryce Północnej i na świecie, podobnie jak Francja. W rzeczywistości Francja ma silne powiązania z tą dawną „nową Francją”. Problem polega na tym, że Quebec kopiuje Francję w jej centralizującym i wysoko opodatkowanym podejściu, wierząc, że rola państwa powinna być ważniejsza, niż każe zdrowy rozsądek. Jak mówił nasz narodowy ekonomista Frédéric Bastiat: „Rolą państwa jest gwarantowanie wolności, a nie zarządzanie nią”.

Jakie powiązania ma Kanada z krajami Europy Środkowej? Jak silna jest imigracja z tych krajów?

Éric le RAY: Imigracja z krajów Europy Wschodniej do Kanady ma bardzo długą tradycję. Zawsze była postrzegana w pozytywnym świetle, z wyjątkiem rewolucyjnych okresów komunistycznych, które były zwalczane przez Kościoły katolicki, protestancki i anglikański. Ta imigracja, która przybyła z Rosji, Ukrainy, Polski, Rumunii i Niemiec Wschodnich przed zjednoczeniem, odegrała ważną rolę w rozwoju gospodarczym Kanady, ale także w jej rozwoju społecznym i politycznym wraz z utworzeniem pierwszych związków zawodowych.

Populacja Kanady wynosi 38,93 mln (w 2022 r.), a to jeden z największych krajów na świecie po Rosji. Imigracja jest zatem niezbędna, ale gęstość zaludnienia jest bardzo niska, więc nie możemy nazwać Kanady „krajem imigracyjnym”. Oczywiście imigracja miała miejsce od czasu, gdy Francuzi i Anglicy podbili te ziemie, ale trudny klimat i zwyczaje Pierwszych Narodów ograniczają tę imigrację do dnia dzisiejszego. Wielu z imigrantów zresztą wróciło do Europy lub osiedliło się w Stanach Zjednoczonych czy Ameryce Południowej.

Imigracja z regionu, który jest bliski pod względem kultury, religii i klimatu, jest łatwiejsza do zintegrowania. Tak jest w przypadku imigracji z Europy Wschodniej. Jednak imigracja ta znacznie się zmieniła od lat 80. i 90. XX wieku, wraz ze wzrostem napływów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Kanada, podobnie jak Europa, zmierza w kierunku islamizacji.

Wreszcie istnieje społeczność żydowska, choć niewielka, która przybyła do Kanady po odrodzeniu Izraela na swojej ziemi. Sprzeciw ze strony państw arabsko-muzułmańskich zmusił ponad milion Żydów do ucieczki z całego świata muzułmańskiego w ciągu jednej nocy. Na przykład w Maroku przed 1948 r. mieszkało ponad 300 tys. Żydów, ale dziś jest ich zaledwie kilka tysięcy. Wielu z tych sefardyjskich Żydów trafiło do Kanady wraz z Żydami aszkenazyjskimi z Europy Wschodniej.

W jaki sposób Quebec zdołał zachować swoją francuską kulturę pomimo presji asymilacyjnej ze strony języka angielskiego?

Éric le RAY: Rząd lokalny odegrał ważną rolę w obronie języka francuskiego od lat 70. XX wieku, tworząc różne ministerstwa i ustawodawstwo czyniące francuski oficjalnym językiem Quebecu. W Kanadzie istnieją więc dwa języki urzędowe – francuski i angielski.

Mimo to francuski jest językiem mniejszościowym i nadal znajduje się w trudnej sytuacji po okresie rozwoju w latach 70. Jego status zależy przede wszystkim od tego, jak jest używany przez obywateli.

Podczas gdy ustawodawstwo ma na celu jego ochronę, kluczowe znaczenie ma edukacja. Jest to jednak wciąż zbyt niedawne, ponieważ sieć uniwersytetów w Quebecu została założona dopiero na początku lat 70. Mówiony i pisany język francuski charakteryzuje się prawie 50-procentowym wskaźnikiem analfabetyzmu (według Fondation pour l’alphabétisation), który jest stopniowo zmniejszany. Badania Fundacji nadal ujawniają pewne trudności w rozumieniu tekstów w wypowiedziach ustnych i pisemnych.

Język starofrancuski, znany jako joual, nadal ma rację bytu, ale konkuruje z bardziej otwartym językiem angielskim. Język joual jednak pomagał w budowaniu społeczeństwa zjednoczonego wokół wspólnych wartości i wspólnej tożsamości od czasu powstania Nowej Francji. Joual pozwolił również mieszkańcom Quebecu chronić swoją tożsamość przed anglojęzycznym społeczeństwem, do którego trudno jest dotrzeć nowym imigrantom.

Pana najnowsza książka to Historia partii konserwatywnych w Kanadzie i Quebecu (wydana przez ELN). Jaka jest – z programowego i ideologicznego punktu widzenia – różnica między Konserwatywną Partią Quebecu (PCQ) i Coalition Avenir Québec (CAQ) z jednej strony a Konserwatywną Partią Kanady (PCC) i Ludową Partią Kanady (PPC) z drugiej?

Éric le RAY: Konserwatywne wartości to wolność i odpowiedzialność, które stanowią sedno wartości Partii Konserwatywnej, istniejącej od XIX wieku w Kanadzie zarówno na szczeblu federalnym, jak i prowincjonalnym. Zarówno PCQ, jak i PCC są partiami federalistycznymi, które opowiadają się za mniejszą interwencją państwa w życie obywateli, ale ta druga jest bardziej libertariańska. Opowiadają się za niższymi podatkami i ograniczeniem wydatków publicznych.

CAQ jest partią etatystyczną z tendencjami nacjonalistycznymi, ale nie niezależną. Jej obecny lider François Legault wywodzi się z Parti Québécois i był ministrem w rządzie niepodległościowym. Pragnienie uzyskania niepodległości jest wspierane przez skrajną lewicę, taką jak partia Québec Solidaire i Parti Québécois René Levesque’a i Pierre’a Bourgaulta. Jednak nawet René Levesque opowiadał się za suwerennością stowarzyszoną, a nie całkowitą niepodległością. Zostało to potwierdzone przez organizację dwóch referendów, z których oba zakończyły się niepowodzeniem.

Maxime Bernier, który założył (wraz z Martinem Masse z libertariańskiej gazety „Québécois Libre”) Ludową Partię Kanady, jest produktem Konserwatywnej Partii Kanady. PPC jest wciąż bardzo słaba i nie przekracza 2–5 proc. w wyborach, ale z roku na rok robi postępy. Różni się jednak w polityce zagranicznej zarówno od PCC, jak i partii obecnie rządzącej, Partii Liberalnej, które opowiadają się na przykład za wsparciem dla Ukrainy, podczas gdy PPC jest temu przeciwna, uważając to za marnowanie pieniędzy. Te dwie partie, PCC i PPC, zgadzają się co do potrzeby lepszego zarządzania masową imigracją, na którą pozwolił rząd syna Trudeau w ciągu ostatnich 10 lat, oraz co do swobód gospodarczych i biznesowych.

Przyszły rząd Kanady będzie prawdopodobnie konserwatywny i będzie kierowany przez Pierre’a Poilievre’a, obecnego lidera Konserwatywnej Partii Kanady. Kanadyjczycy chcą zmian, szczególnie w gospodarce, zatrudnieniu, imigracji i kosztach życia, ponieważ stoją w obliczu historycznej inflacji.

Justin Trudeau jest premierem od 10 lat. Jego ojciec był premierem przez 15 lat. Gdy patrzy się z Europy, wydaje się to nieprawdopodobne. Jaki jest sekret sukcesu rodziny Trudeau?

Éric le RAY: Ich sekretem jest siła wpływu sieci, które otaczają lub tworzą Liberalną Partię Kanady. „Liberalną” w znaczeniu amerykańskim – lewicową, żeby nie powiedzieć socjalistyczną. Ojciec, Pierre Elliott Trudeau, był zagorzałym komunistą i rozwinął silną władzę centralną w Kanadzie. Przyjaźnił się z komunistami z Chin, Kuby i Rosji. Jego syn, Justin Trudeau, który jest premierem od 4 listopada 2015 r., pochodzi z Quebecu, który również jest systemem kolektywnym, naznaczonym rolą państwa w obronie kultury i gospodarki. Zanim Justin Trudeau został premierem Kanady, był posłem okręgu Papineau w Izbie Gmin.

Skorzystał z reputacji ojca i na niej zbudował swoją karierę polityczną. Odkąd stanął na czele rządu federalnego, zwielokrotnił wydatki publiczne i zwiększył zadłużenie Kanady. Inflacja jest ogromna i niszczy dynamikę gospodarczą lat 2000. Jego młodość i rodowód bardzo pomogły mu zostać premierem i Kanadyjczycy głosowali na niego właśnie z tego powodu. Jego największym osiągnięciem była legalizacja marihuany w Kanadzie w 2018 roku.

Konserwatystom nie udaje się odzyskać władzy na szczeblu federalnym pomimo dobrych wyników. Co musieliby zmienić w swoim programie, aby mieć nadzieję na zwycięstwo w 2025 roku?

Éric le RAY: Myślę, że konserwatyści, po 10 latach rządów liberałów na szczeblu federalnym, mają szansę dojść do władzy w 2025 roku. Ich stanowisko polityczne w kampanii, która już się rozpoczęła, koncentruje się na miejscach pracy, gospodarce, kosztach życia i niższych podatkach. Stale zyskują punkty u opinii publicznej. Jednak pieniądze liberałów, które są co roku rozdzielane między media, prasę i wydawnictwa w formie dotacji, są mile widziane w kręgach intelektualnych i akademickich oraz wśród różnych etatystycznych partii politycznych, zwłaszcza w Quebecu. To będzie zacięta walka, ponieważ obiecano dużo pieniędzy, aby kupić głosy.

Jak różne kanadyjskie partie pozycjonują się w głównych kwestiach międzynarodowych, takich jak wojna na Ukrainie, wojna na Bliskim Wschodzie czy zagrożenie ze strony Chin?

Éric le RAY: Konserwatywna Partia Kanady, rządząca Partia Liberalna i większość partii federalistycznych wspierają Izrael i Ukrainę oraz sprzeciwiają się wpływom Chin i Iranu. Stany Zjednoczone i ich polityka zagraniczna mają duży wpływ na politykę zagraniczną Kanady. Partie prowincjonalne, które są bliżej swoich wyborców, mają rozbieżne poglądy. Wzrost imigracji z krajów afrykańskich takich jak Maroko, Algieria i Tunezja (byłe kolonie francuskie) oraz z Pakistanu, Indii i Bangladeszu (byłe kolonie brytyjskie) ma wpływ na program partii prowincjonalnych, mimo że sprawy zagraniczne są kwestią czysto federalną. Wywierają one presję na rząd federalny, by zmienił swoją politykę zagraniczną na mniej prozachodnią, a przede wszystkim mniej proizraelską. Na razie nieskutecznie, ale presja nadal rośnie.

Rozmawiał Nathaniel Garstecka

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 8 listopada 2024