Czułem, że chcę dotrzeć do nowych ludzi i pokazać im moją religię
Z zaangażowaniem młodych ludzi bywa różnie, czasami trudno jest zachęcić ich do wyjścia z domu, działania i przede wszystkim do wzięcia odpowiedzialności. Z mniejszymi lub większymi sukcesami, ale nam się to udaje – pisze Filip Pawlak, rzecznik Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży
.Początki mojej działalności to czas gimnazjum. 13 lat temu w Kruszwicy, gdzie wówczas mieszkałem, dołączyłem do wspólnoty młodzieżowej przy parafii. Nie było w tym wtedy jeszcze motywów duchowych czy religijnych, chciałem po prostu być ze znajomymi, którzy tam działali, spotykać się z nimi i bawić. Z czasem zacząłem angażować się duchowo i pomagać w organizowaniu wydarzeń w parafii, takich jak czuwania, adoracje, rozdawanie ciastek, spotkania dla bierzmowanych. Im bardziej się angażowałem, tym bardziej mi się to podobało. Później przyszedł czas, by zorganizować wydarzenie dla całego miasta. Była to Noc Świętych w Kruszwicy, pochód z relikwiami i inscenizacją w wigilię Wszystkich Świętych. Zaczęliśmy też organizować Misterium Męki Pańskiej, które z przerwą w czasie pandemii odbywa się do dziś; w 2025 r. z okazji jubileuszu odbędzie się w Gnieźnie.
Organizowanie tych wydarzeń bardzo mnie wciągnęło, coraz mocniej czułem, że chcę działać dla mojej lokalnej społeczności. Były w tym już także pobudki religijne, czułem, że chcę, żeby miało to ugruntowanie duchowe, cieszyłem się, że dzięki takim działaniom będę mógł dotrzeć do nowych ludzi i pokazać im moją religię, to, co jest dla mnie istotne.
Kolejnym krokiem było dołączenie do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, a właściwie jego współtworzenie w naszej diecezji. Pomysł powstał po Światowych Dniach Młodzieży, przy których pomagałem jako wolontariusz. Znajoma namówiła mnie, by założyć tę wspólnotę u nas, bo nie mieliśmy żadnej organizacji, która mogłaby wspierać młodzież katolicką. Tak zacząłem działać w KSM, początkowo doraźnie wspierając jej nowy zarząd i tworząc oddział w Kruszwicy. Z czasem zostałem pierwszym prezesem tego oddziału i pełniłem tę funkcję do czasu, kiedy zostałem prezesem zarządu KSM archidiecezji gnieźnieńskiej. Jestem nim do dnia dzisiejszego i będę jeszcze przez ponad rok, do końca kadencji. W ramach KSM zaczęliśmy organizować różne przestrzenie dla młodych z całej diecezji – warsztaty, wyjazdy i rekolekcje, stawiając nie tylko na kwestie duchowe, ale także na rozwój kompetencji miękkich, umiejętności medialne, wystąpienia publiczne, pisanie CV, rozliczanie podatków czy dotacji. Zaczęliśmy uczyć młodzież tego, czego nie mają na co dzień w swoich szkołach, a także organizować koncerty, spektakle i inne wydarzenia kulturalne.
Dla mnie kolejnym etapem było rozpoczęcie pracy w ogólnopolskim KSM, gdzie doradzam i pomagam w organizacji wydarzeń ogólnopolskich, od niedawna jako rzecznik prasowy czy osoba bezpośrednio odpowiedzialna za media i kreowanie wizerunku KSM w całej Polsce. Przed naszą organizacją stoi przygotowanie w 2025 roku jubileuszu 35-lecia działalności KSM po reaktywacji w Polsce. Przygotowujemy się również do jubileuszu młodych w Rzymie. Do tego dochodzą działania organizowane bezpośrednio w diecezjach, w które staramy się angażować.
Jakkolwiek brzmi to trywialnie, nasza organizacja boryka się z wyzwaniami finansowymi, wyzwaniem jest też dość duża rotacja zaangażowanych osób. Młodzi ludzie dorastają, wyjeżdżają do innych miast, na studia, zastępują ich nowi. Wiąże się to z potrzebą nieustannego edukowania nowych osób, duchowego wsparcia i zaopatrzenia ich w niezbędne kompetencje.
Z zaangażowaniem młodych ludzi bywa różnie, czasami trudno jest zachęcić ich do wyjścia z domu, działania i przede wszystkim do wzięcia odpowiedzialności. Z mniejszymi lub większymi sukcesami, ale nam się to udaje. Mamy młodych, którzy są bardzo aktywni, chcą działać i wziąć odpowiedzialność za siebie i za drugiego człowieka. Myślę, że jednym z naszych największych sukcesów, jakie udało nam się osiągnąć, jest właśnie wychowywanie młodzieży w duchu odpowiedzialności za siebie, swoją duchowość, rozwój psychiczny i fizyczny, ale też za swoją małą, lokalną ojczyznę, która jest w ich parafiach, a poprzez właśnie taką odpowiedzialność – także za to, co dzieje dookoła nich, i za naszą ojczyznę.
.Kiedy wracam do czasów, gdy stawiałem pierwsze kroki w przestrzeni publicznej, i do swoich wyobrażeń o tym, co chciałem robić w życiu, to myślę, że robię dokładnie to, co chciałem robić – tworzyć przestrzenie dla młodych, miejsca, w których mogą doświadczyć czegoś więcej niż tylko prześlizgnięcia się przez życie. Nie wyobrażam sobie, bym mógł zajmować się czymkolwiek innym.