Grzegorz GORTAT: „Literaturą jestem”. Franz Kafka

„Literaturą jestem”. Franz Kafka

Photo of Grzegorz GORTAT

Grzegorz GORTAT

Anglista, tłumacz, pisarz. Autor utworów różnorodnych tematycznie i gatunkowo (fantasy, kryminał, powieści obyczajowe, powieści dla dzieci i młodzieży). Najnowsza powieść: Mur.

zobacz inne teksty Autora

„Lecz literaturą jestem, niczym innym nie jestem i niczym innym być nie mogę” – w świetle życia, śmierci i twórczości Kafki deklaracja złożona przed laty wobec Felicji okazała się szczerym wyznaniem wiary – o życiu Franza Kafki pisze Grzegorz GORTAT.

W 1907 roku w jednym z lutowych numerów berlińskiego tygodnika literackiego „Die Gegenwart” ukazało się omówienie sztuki Franza Bleiego, popularnego wówczas pisarza, dramaturga i wydawcy. Tekst kończy się następująco: „Dowodem wysokiego poziomu, jaki osiągnęła dziś niemiecka literatura, jest fakt, że mamy kilku pisarzy zdolnych zaspokoić jej wysokie standardy, takich, którzy ozdabiają najbardziej różnorodne aspekty istnienia swoją sztuką i okrucieństwem. Heinrich Mann, Wedekind, Meyrink, Franz Kafka oraz kilku jeszcze wraz z autorem tej sztuki należą do tego namaszczonego towarzystwa”. Zaiste godne towarzystwo – Heinrich Mann już wtedy był uznanym autorem, Wedekind i Meyrink cieszyli się niemałą popularnością wśród czytelników z kręgu języka niemieckiego. Zaliczenie Kafki do grona ówczesnych tuzów literatury było dla 24-letniego Franza dużym wyróżnieniem. Rzecz w tym, że przyszły autor Zamku nie opublikował do owego dnia nawet jednej linijki, o czym Max Brod, autor tekstu w „Die Gegenwart”, doskonale wiedział.

Młodszy od Kafki o rok Brod miał już na swoim koncie udane próby literackie, pisywał eseje, recenzje, wiersze, w 1906 roku ukazała się jego pierwsza książka. Znajomość Broda z Kafką datuje się od października 1902 roku. Spotykali się niemal codziennie, prowadząc ożywione, niewolne od sporów rozmowy o sztuce, filozofii i literaturze. A jednak dopiero po ponad dwóch latach Kafka zwierzył się przyjacielowi, że też para się literaturą. „Przez kilka lat obcowałem z Kafką, nie wiedząc, że pisze” – Brod wspomina w poświęconej Franzowi biografii, nie kryjąc przy tym, że skrytość przyjaciela wprawiła go w zdumienie, a zarazem wywołała naturalną ciekawość. Dopiero wszakże po wielu usilnych namowach Franz decyduje się pokazać Maxowi kilka utworów. Brod był pod ogromnym wrażeniem tego, co przeczytał. W krótkich tekstach, już wtedy wskazujących na charakterystyczny styl Kafki (spokojna narracja i skrupulatność opisów w zderzeniu z niezwykłością przedstawianych faktów), rozpoznał zalążki talentu na miarę geniusza. Wzmianka w „Die Gegenwart” nie była w żadnym razie „figlarnym żartem”, jak sam Franz to skwitował. Postawienie Kafki w jednym szeregu z ówczesnymi głośnymi ludźmi pióra nie było ze strony Broda przyjacielską przysługą, lecz starannie przemyślaną prowokacją, obliczoną na zwrócenie uwagi świata literackiego na pisarza, który zdaniem Broda zasługiwał na bliższe poznanie.

Brod przez wiele miesięcy bezskutecznie zabiegał o zgodę Kafki na publikację utworów. Jak sam po latach przyznał, za oporem przyjaciela stała „(…) jego zaskakująca samokrytyka, jego wręcz nadnaturalna (…) skromność i powściągliwość”. Błędem byłoby sądzić, że owa „samokrytyka” wynikała z niewiary we własne siły. W Dzienniku pod datą 15 listopada 1911 roku Kafka zapisał: „Wczoraj wieczorem (…) znowu uświadomiłem sobie wszystkie swoje zdolności, jak gdybym trzymał je w ręce”.

Przełom

.Brod dopiął swego. W 1908 roku w marcowym numerze dwumiesięcznika literackiego „Hyperion” ukazały się po raz pierwszy drukiem utwory Kafki: osiem krótkich tekstów prozą pod wspólnym tytułem Rozważanie. Rok później ten sam dwumiesięcznik opublikował dwa fragmenty nieukończonego opowiadania Opis walki.

W „Hyperionie” nazwisko Kafki pojawiło się obok nazwisk głośnych twórców, takich jak Hugo von Hofmannsthal, Heinrich Mann czy Rainer Maria Rilke. Franz K. został wydobyty z odmętów anonimowości.

Ale Kafka nie był zadowolony. Między światem, który nosił w głowie, a słowami zdolnymi go opisać wciąż jego zdaniem panował zbyt duży rozdźwięk. W tym samym wpisie z 15 listopada 1911 roku notuje: „Pewne jest, że wszystko, co wymyśliłem uprzednio (…), wydaje się na biurku przy próbie zapisania oschłe, opaczne, nieruchawe, zawadzające, bojaźliwe, a przede wszystkim pełne luk”. Na Kafce magia wielkich nazwisk nie robi wrażenia. Nie czuje się jeszcze uprawniony, by nazywać siebie pisarzem.

Przełom następuje w nocy z 22 na 23 września 1912 roku. Siada do biurka o godzinie dziesiątej wieczorem i pisze, „nie odrywając pióra”, do szóstej rano. Pod datą 23 września 1912 roku notuje między innymi: „Nogi zesztywniałe na skutek pozycji siedzącej ledwo zdołałem wyciągnąć spod biurka. Straszliwy wysiłek i radość, gdy w mych oczach rozwijało się opowiadanie, gdy brnąłem przez to rozlewisko naprzód. Wiele razy w ciągu tej nocy niosłem swój własny ciężar na grzbiecie. Jak to wszystko można wypowiedzieć; jak dla wszelkich, nawet najdziwaczniejszych pomysłów, przygotowywany jest wielki ogień, w którym giną i zmartwychwstają”. A pod koniec wpisu Kafka przedstawia swoje literackie credo: „Tylko tak [podkreślenie Kafki] wolno pisać, tylko w takich okolicznościach, przy tak całkowitym roztwarciu ciała i duszy”.

Warto pokusić się o ustalenie, za sprawą jakichż to „okoliczności” nastąpiło „tak całkowite roztwarcie ciała i duszy”, że doszło do eksplozji twórczej weny, w wyniku której powstało opowiadanie Wyrok.

Felicja

.W dniu 13 sierpnia 1912 roku Kafka odwiedza Maxa Broda, by omówić ostateczny układ opowiadań przygotowywanych dla wydawcy. Tego dnia gości u Brodów Felicja Bauer, zamieszkała w Berlinie, daleka kuzynka Maxa, w Pradze bawiąca służbowo. Kafka w późniejszym o tydzień wpisie tak oddaje swoje wrażenia: „Koścista, pusta twarz, wystawiająca na jaw swą pustkę. Odsłonięta szyja. Wyrzucona na wierzch bluzka. (…) Niemal złamany nos. Włosy blond, trochę sztywne i bez uroku, mocny podbródek. Siadając, przypatrzyłem się jej po raz pierwszy dokładniej, a siedząc, miałem o niej już niewzruszony sąd”. Nic nie wskazywało, że sierpniowe przypadkowe spotkanie da początek związkowi, który przetrwa pięć lat i zostanie udokumentowany pięcioma setkami listów Franza do Felicji. Związkowi burzliwemu, choć wolnemu od szaleńczej namiętności, którego kulminacyjnymi punktami były dwukrotnie ogłaszane i dwukrotnie zrywane zaręczyny.

20 września 1912 roku Franz pisze do Felicji pierwszy list. Co sprawiło, że „niewzruszony sąd” o Felicji po zaledwie kilku tygodniach od spotkania legł w gruzach? Zapewne czas i odległość złagodziły obraz „kościstej, pustej twarzy”, zastąpiła go wyidealizowana wizja kobiety, tym bardziej bliska ideałowi Kafki, że dzieliło ich kilkaset kilometrów. W Pradze mógł bezpiecznie snuć wizje związku, wielbiąc na odległość wymyśloną przez siebie postać, wolny od obowiązku dzielenia z nią życia.

Na początek musiał tylko nakłonić Felicję, by zaaprobowała go jako „korespondenta” i odpowiedziała na list. Rozmyślał nad nim wiele dni, ważył każde słowo, wiedząc, że od pierwszej epistoły wiele zależy. Kiedy ostatecznie 20 września słowa przelał na papier i list wysłał, emocje, jakie mu przez ten czas towarzyszyły, dwa dni później znalazły ujście w twórczej wenie. Świadomy, że jej przypływ zawdzięcza Felicji, jej właśnie zadedykował Wyrok. Potwierdził to w późniejszym niemal o rok (14 sierpnia 1913 r.) wpisie: „Utwór ten zawdzięczam – przez jakież manowce – jej”. Wcześniej jednak pod tą samą datą notuje: „Kocham ją, ile tylko potrafię kochać, ale moją miłość grzebią aż do utraty tchu strach i wyrzuty względem samego siebie”. Wyjaśnijmy: strach przed małżeństwem, które – ujmując rzecz najprościej – odciągnie go od pisania, i wyrzuty wobec siebie, że mami Felicję perspektywą wspólnego życia. Kiedy przyparty przez Felicję do muru ostatecznie prosi ją w liście o rękę, jednocześnie wytacza cały arsenał niedogodności i zgryzot, jakie żyjąc u jego boku, będzie musiała znosić. Jednym z głównych argumentów przeciwko małżeństwu miała być jego literacka praca: „Do mojego pisania potrzebuję zupełnego odosobnienia, nie takiego »jak pustelnik« (…), lecz jak umarły”. I w innym liście: „Całe noce spędzać na pisaniu, tylko tego chcę”.

Felicja po długim milczeniu godzi się wyjść za Franza. W maju 1914 roku w Berlinie następują oficjalne zaręczyny. „Byłem skuty jak złoczyńca”, tak Kafka opisuje tę uroczystość i słowa te zdają się zapowiadać dalszy ciąg historii. Już w lipcu tego samego roku dochodzi do przesilenia. W trakcie spotkania w berlińskim hotelu, które Kafka nazwał „trybunałem sądowym”, Franz ma odpowiedzieć na zarzut, że wdał się w romans z przyjaciółką Felicji. Zamiast obrony wybiera milczenie. Zaręczyny zostają zerwane. Zaledwie miesiąc później Kafka przystępuje do pisania Procesu, powieści o Józefie K., którego ktoś „musiał fałszywie oskarżyć”, w wyniku czego wytoczono przeciwko niemu całą machinę sądową.

Wyzwolenie

.Józef K. przegrywa proces i wyrok na nim zostaje wykonany. Franz K. w ostatniej chwili wyroku unika – jeśli tak rozumieć małżeństwo. Jest to jednak uwolnienie pozorne. Wyrok nie został uchylony, lecz tylko odsunięty w czasie.

Felicja bowiem jest gotowa wybaczyć domniemaną zdradę. W maju i czerwcu 1915 roku z jej inicjatywy spotykają się poza Pragą. Felicja narzeka, że przestał do niej pisać. Sparaliżowany depresją i niepewnością spotęgowaną przez klimat wojny Franz odpowiada: „Czyż nie sprawiłem więcej smutku, pisząc niż milcząc?” W lipcu 1916 roku spędzają razem dziesięć dni w Marienbadzie. Niespodziewanie Kafka notuje: „Osiągnęliśmy taką ludzką bliskość, jakiej dotąd nie zaznałem. (…) Tym razem dostrzegłem zaufanie w oczach kobiety i nie mogłem pozostać wobec niej obojętny”. To ważna deklaracja, bo chociaż po wyjeździe Felicji depresja, bóle głowy i wątpliwości wróciły, czuje się teraz zobowiązany do małżeństwa. Podjętą w Marienbadzie decyzję o ponownych zaręczynach ogłaszają oficjalnie w lipcu następnego roku, kiedy Felicja przyjeżdża do Pragi. Ale już w sierpniu Kafka ma pierwszy krwotok płucny, a wkrótce potem lekarz stawia diagnozę: gruźlica. Brod odnotowuje w telegraficznym skrócie: „Kłopoty w związku z chorobą Kafki. Określa ją jako ratunek przed ślubem”. Franz pisze do Felicji: „Wierzyłem, że jakoś to jeszcze będzie, ale nie wyszło”. Felicja gotowa jest być przy nim na dobre i na złe, Franz odrzuca to poświęcenie. Kiedy w grudniu ona przyjeżdża do Pragi, rozstają się ostatecznie.

Franz początkowo traktuje lekarską diagnozę jako „wyzwolenie” od zobowiązań małżeńskich, biurowych i rodzinnych. „To prawie ulga” – pisze, witając chorobę jako „możliwość (…) rozpoczęcia czegoś”. W tym czasie powstają między innymi Zamek, Śpiewaczka Józefina, czyli Naród myszy oraz seria aforyzmów. Ale choroba postępuje, wkrótce gruźlica atakuje krtań. Kafka z trudem przełyka nawet płyny.

.Jeszcze 2 czerwca 1924 r., dzień przed śmiercią, pracuje nad korektą zbioru opowiadań do tomu Głodomór. Bohater tytułowego opowiadania to artysta bezgranicznie oddany „sztuce głodowania”, w cyrkowej klatce ku uciesze publiki przez długie tygodnie odmawiający pokarmu w imię założonego sobie celu, gotów złożyć ofiarę z życia, by pozostać wiernym zapominanej przez świat profesji i życiowemu powołaniu.

Grzegorz Gortat

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 21 czerwca 2020