Wołodymyr JERMOŁENKO
Patrząc z Kijowa na szczyt NATO w Madrycie
Na szali znalazło się to, co Stary Kontynent rozwijał w ciągu dziesięcioleci. Jakakolwiek słabość w stosunku do Rosji może dużo kosztować nas wszystkich – pisze Igor ROZKLADAJ
Uwaga Ukraińców oraz całej światowej wspólnoty była przez ostatnie trzy dni czerwca 2022 roku zwrócona na szczyt NATO w Madrycie, który w przyszłości będzie oceniany (bez wyolbrzymiania) jako jeden z najważniejszych w tym wieku. Wydarzenia, które były przedmiotem obrad, były związane z Ukrainą. Wśród nich naruszenie stuletniej neutralności i przystąpienie Szwecji i Finlandii do sojuszu, zmiana relacji z Federacją Rosyjską i nowe spojrzenie na Ukrainę.
Trochę historii. Ukraina w czasie uzyskania swojej niepodległości w 1991 roku miała dość poważny problem. Było nim 1200 głowic nuklearnych oraz 2,5 tys. jednostek taktycznej broni jądrowej 43 Armii Rakietowej ZSRR, która mieściła się na terytorium Ukrainy i która, całkiem logicznie, była przeznaczona do walki z USA. Kierownictwo nad tym systemem zniszczenia mieściło się w sztabie generalnym ZSRR w Moskwie. Taka sytuacja powstała wskutek tego, że już w 1919 roku armie „sojuszniczych” republik zostały połączone w jedną Armię Czerwoną, która stała się armią całego Związku Radzieckiego – republiki narodowe nie miały więc własnych armii. To nie był najlepszy początek dla młodego niepodległego państwa.
W kontekście II wojny światowej trzeba wiedzieć, że np. nazwa frontu „1. Front Ukraiński” nie oznaczała, że front był utworzony bądź kierowany przez Ukraińców. Tak naprawdę był to przemianowany front woroneski będący pod dowództwem tak okrutnych postaci jak Żukow czy Mikołaj Watutin. Ale manipulowanie nazwami to dawna tradycja moskiewskiego państwa.
1 grudnia 1991 roku naród ukraiński zagłosował w referendum za niepodległością Ukrainy – Polska, Kanada i inne kraje uznały ją za niepodległe państwo. Ale radość połączyła się z pewnym bardzo nieprzyjemnym wydarzeniem. Akurat w tym samym dniu nowoczesny lotniskowiec „Admirał Kuzniecow”, który znajdował się w Sewastopolu, został de facto uprowadzony z wód Morza Czarnego i ulokowany na północy pod kontrolą floty Federacji Rosyjskiej. Kształtowanie Sił Zbrojnych Ukrainy rozpoczęło się po referendum grudniowym, a walka o krymską flotę i sam Krym trwała do 1994 roku i przyniosła wprowadzenie konia trojańskiego w postaci rozmieszczenia na terytorium ukraińskiego Krymu floty czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej. Jakakolwiek ugoda z Rosją nie jest warta papieru, na którym została napisana. Właśnie to rozmieszczenie floty pozwoliło Rosji położyć fundamenty pod okupację półwyspu w 2014 roku.
Zwycięstwo sojuszników w II wojnie światowej nie rozwiązało wszystkich problemów na kontynencie euroazjatyckim. Państwa zachodnie bardzo dobrze rozumiały, z kim mają do czynienia, a pierwsze próby jądrowe Związku Radzieckiego oraz jego dążenie do dominacji w środkowej i wschodniej Europie dość szybko spowodowały pojawienie się silnych ponadpaństwowych graczy – NATO (1949) oraz Układu Warszawskiego (1955) (dziś zamiast Układu Warszawskiego jest ODKB (1992)).
Oczywiście taka dwubiegunowość świata musiała w końcu doprowadzić do konfrontacji. Związek Radziecki używał całej mocy propagandy, żeby oczernić NATO jako agresywnego sojusznika imperializmu i gnijącego kapitalizmu, współpracownika „wujka Sama” oraz instrumentu ucisku narodów państw Trzeciego Świata. Przykład tego, jak uczono w szkole o zagrożeniu natowskim, można zobaczyć na stronie: [LINK]. Mocna propaganda wychowała niejedno pokolenie, które odbierało to zjawisko bardzo negatywnie. Właśnie te pokolenia weszły w niepodległość.
Dziś współczesnym Ukraińcom, Polakom i wielu innym młodym Europejczykom będzie bardzo trudno wytłumaczyć wszystkie detale terminologii oraz akcenty, które wykorzystywała propaganda. Ale właśnie negatywne nastawienie oraz strach w stosunku do NATO nakazywały posługiwać się prorosyjskimi czy sponsorowanymi przez Rosję politykami na Ukrainie, zwłaszcza przy okazji wyborów.
Na historię NATO i Ukrainy warto spojrzeć ze szczytu madryckiego. Ale nie z 2022 roku, lecz… 1997. Właśnie wtedy, 25 lat temu, Polska, Czechy oraz Węgry otrzymały zaproszenie, żeby zostać członkami Sojuszu. Na pytanie ukraińskich dziennikarzy, czy NATO odejdzie od paradygmatu „Russia first” i zacznie przymierzać się do potencjalnego choćby przybliżenia Ukrainy do członkostwa, odpowiedzi nie było. Dla Ukrainy ten szczyt zakończył się podpisaniem karty, która stworzyła komisję Ukraina–NATO, stanowiącą podstawę do ściślejszej współpracy sojuszem, ale nie na tyle ścisłej, aby umowę ratyfikował parlament.
Na poziomie państwowym kierunek w stronę NATO Ukraina przyjęła w 2002 roku, kiedy prezydent Kuczma zadeklarował chęć wstąpienia Ukrainy do NATO, które zaczęło figurować w strategicznych dokumentach ukraińskich. Ale propaganda i szereg innych czynników sprawiały, że poparcie społeczeństwa dla tej idei było znikome. Wskaźnik 32 proc. w 2002 roku nie tylko nie rósł, ale spadł do 16 proc. Takie skoki chyba trzeba powiązać z działalnością prorosyjskich i nostalgicznie-proradzieckich partii, które nie wstydziły się manipulować w sprawach NATO, języka rosyjskiego oraz przyjaźni z Rosją i roli Cerkwi. Warto przypomnieć sobie nagranie partii NeTak!, która była zalążkiem przyszłej partii Janukowycza i przeciwieństwem proeuropejskiego prezydenta Juszczenki [LINK], czy nagranie progresywnej partii socjalistów Natalii Witrenko [LINK]. Przed wyborami parlamentarnymi w 2006 roku podmioty te wykorzystywały temat NATO jako jeden z elementów zastraszania swojego elektoratu.
W 2008 roku na szczycie w Budapeszcie Putin po raz pierwszy zagroził wojskową inwazją na Ukrainę. Legitymizował swoje groźby właśnie tematem NATO i absolutnie wbrew deklaracjom zapisanym w memorandum budapesztańskim (które miało gwarantować ochronę Ukrainy w zamian za to, że oddała swój arsenał jądrowy Rosji) zrealizował swoją groźbę.
Wszystko się zmieniło 24 lutego 2014 roku. Właśnie z tą datą wiąże się początek okupacji Krymu i właśnie tej dacie 8 lat później przyszło stać się datą początku agresji wojennej Federacji Rosyjskiej przeciw Ukrainie. Wtargnięcie Rosji na Krym, a później pojawienie się rosyjskiego desantu doprowadziły do okupacji i utworzenia pseudopaństwowych tworów. Wówczas zaczęło zmieniać się nastawienie Ukraińców do NATO. Trzy lata później ewentualne przystąpienie Ukrainy do NATO popierało 47 proc. społeczeństwa, a kilka miesięcy przed inwazją 2022 roku ta liczba sięgała już 67 proc.
Ukraińcy są dość wrażliwi na krzywdę. Być może są nieco naiwni. W pierwszych dniach i miesiącach inwazji, kiedy Rosjanie deklarowali zniszczenie infrastruktury wojskowej, a zaczęli niszczyć domy i mieszkania, rabować, gwałcić i mordować cywilów, wspomagając swoje działania ciągłymi atakami rakietowymi, Ukraińcy nieustannie błagali NATO: „Zamknijcie niebo”. Rosja ma bogaty arsenał jeszcze z czasów ZSRR, a odnosząc ciągłe zwycięstwa, armia rosyjska przygotowywała się nie do obrony swoich granic, lecz do dzisiejszych gróźb ataku na państwa bałtyckie i nawet Polskę, których bym nie ignorował. Zwierzę, które spróbowało ludzkiej krwi, już nigdy nie stanie się wegetarianinem.
Ukraińcy są oczywiście rozczarowani. Nie jest łatwo słyszeć dźwięk syren, które wyją w środku nocy – gdyż Rosjanie lubią ostrzeliwać, kiedy ludzie śpią – albo bliżej świtu, żeby ludzie byli w ciągłym stresie. Nie jest łatwo przemieszczać się po mieście ze świadomością, że w każdej chwili może nadlecieć kawałek żelaza, który może cię zabić, spalić twój dom, zabić twoich bliskich. Nie jest łatwo każdego dnia wyszukiwać na stronach czy w komunikatorach statusy bliskich i przyjaciół i przekonywać się, czy są żywi i cali, zwłaszcza gdy ich miasta są codziennie i wielokrotnie bombardowane. Zamknąć niebo – to nie prośba o obronę wojskową, lecz o to, żeby nie zobaczyć zdjęcia śpiącej sześcioletniej dziewczynki, żywcem pogrzebanej we własnym łóżeczku [LINK].
Kiedy włączasz chłodne myślenie, rozumiesz, że NATO nie jest obowiązane bronić „nieczłonka”. I faktycznie trudno domagać się czegoś w tej kwestii. Tak, to argument, że jedno działanie NATO może spowodować wojnę na skalę europejską. Ale tak można rozumować, kiedy masz konflikt z racjonalnym przeciwnikiem. Rosja działa irracjonalnie. Ukraińcy żartują, że jako naród najbardziej zmobilizował ich Władimir Putin, a najwięcej amunicji Ukraina sprowadza z Rosji.
Wysiłki Rosji skierowane na to, żeby Ukraina wróciła w jej ręce, bardziej przypominają zachowanie oprawcy, który utracił władzę nad swoją ofiarą, nad którą się znęcał wiele lat. Kiedy Rosja deklaruje denazyfikację, to trzeba odczytywać to jako ludobójstwo. NATO boi się bezpośredniego starcia z Federacją Rosyjską, ale Rosja tego starcia pragnie, gdyż przegrana z silnym, demonizowanym przeciwnikiem będzie wizerunkowo czymś lepszym niż przegrana z „jakimiś tam chachłami”. Właśnie dlatego rosyjscy propagandyści przekonują, że Rosja prowadzi wojnę już z NATO, gdyż dostarcza ono amunicję Ukrainie i przywozi tam swoich instruktorów.
Szczyt NATO 2022 znacznie różni się od swojego poprzednika sprzed 25 lat. Rosja chciała odsunąć NATO od swoich granic, lecz doprowadziła do tego, że NATO teraz jest na jej granicach. I to już nie są państwa bałtyckie, lecz silne Szwecja i Finlandia. Zmiany zaszły w samej Ukrainie. Kierunek na NATO i UE zapisane zostały w 2018 roku w konstytucji – niestety, ceną tego są tysiące ofiar wojskowych oraz dziesiątki tysięcy ofiar cywilów. Skala rosyjskich zbrodni tylko w Mariupolu oceniana jest na ponad 20 tysięcy osób.
29 czerwca 2022 r. NATO zatwierdziło nową strategię. Zatwierdzenie tego dokumentu nie obeszło się bez ostrej dyskusji i nawet oficjalnej reakcji Kijowa na miękkie i naiwne sformułowania. Zatwierdzony tekst zawiera dość jednoznaczną wzmiankę, że Federacja Rosyjska jest najpoważniejszym bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa sojuszników oraz pokoju i stabilności w regionie euroatlantyckim. To sformułowanie nie oznacza, że sojusz jest gotowy, aby powstrzymać apetyt Moskwy, jednak nawet takie określenie dość oczywistego stanu naszego regionu jest dobrym krokiem naprzód. Za jeszcze jedno zagrożenie uznano nadużycia w cyberprzestrzeni i świecie nowych technologii, dokonywane przez Rosję i terrorystów, co dla Ukraińców jest tożsame.
Podstawową przyczyną konfliktu jest ewentualne członkostwo Ukrainy w NATO. Ukraina nie miała w 2008 roku, kiedy Putin ogłosił swoje plany w stosunku do niej, i nie ma nadal wyraźnego stanowiska co do swojego członkostwa w Sojuszu. Przynosi to szkodę samemu Sojuszowi, gdyż brak wyraźnego stanowiska to pole dla rosyjskiej dezinformacji oraz manipulacji. Jakiekolwiek niezdecydowanie oraz ostrożność agresor będzie traktował tylko jako przejaw słabości i będzie działał jeszcze bardziej agresywnie, nie tylko na Ukrainie.
.Po dwuletnim procesie ratyfikacji ugody Ukraina-UE trudno było wyobrazić sobie, że Ukraina już za 5 lat otrzyma status państwa-kandydata. Świat rzeczywiście się zmienił, jednak rosyjska agresja, wyjście Rosji z Rady Europy, zamknięcie biura koordynatora projektów OBWE na Ukrainie – to wszystko ścieżki jednej strategii. Rosja chce zmienić światowy porządek – za pomocą korupcji, cenzury, tortur i zabójstw.
Ukraina będzie robić wszystko, aby stać się członkiem Unii Europejskiej. Europie podpowiadamy, że na szali znalazło się to, co Stary Kontynent rozwijał w ciągu dziesięcioleci. Jakakolwiek słabość w stosunku do Rosji może dużo kosztować nas wszystkich.
Igor Rozkladaj