Edward LUCAS: Zamieszanie w Madrycie

Zamieszanie w Madrycie

Photo of Edward LUCAS

Edward LUCAS

Brytyjski dziennikarz, europejski korespondent tygodnika „The Economist”. Autor “The New Cold War: Putin’s Russia and the Threat to the West”

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

NATO musi być poważne. Wszystko inne nie ma znaczenia – pisze Edward LUCAS

Wyobraźcie sobie scenę zaskoczenia na Kremlu.

Władimir Putin zwołuje zebranie członków swego najbliższego kręgu.

– Już po nas, chłopaki – mówi z pobladłą twarzą.

– Co jest, szefie? – pyta zwykle posępny Nikołaj Patruszew, wyciągając szyję w kierunku dokumentów, które rosyjski przywódca ściska drżącymi dłońmi.

– Chodzi o język – wyjaśnia Putin. – Sami spójrzcie, to koniec.

W ściśle tajnym dokumencie, zdobytym przez rosyjskiego szpiega umieszczonego w samym sercu NATO, podkreślono kluczowe słowa: „Pilne”, „Nieustające”, „Konieczne” i „Zdecydowane”.

Członkowie kremlowskiego konklawe studiują dokumenty i ponuro kiwają głowami.

Po długiej przerwie prezydent Rosji ponownie zabiera głos:

– Podobno fragmenty Tadżykistanu są całkiem, całkiem. Zawsze zostaje też Kuba.

Fantazja? Żebyście wiedzieli.

Najważniejsi dyplomaci zachodniego sojuszu targują się teraz o dobór słów na nadchodzący szczyt NATO w Madrycie. Co znajdzie się w koncepcji strategicznej, określającej, jak sojusz postrzega świat? Jaki będzie przekaz szczytu Przekaz jest ważny. Lecz rosyjskiego reżimu nie zatrzymają przecinki i sprawne posługiwanie się tezaurusem. Zatrzyma go tylko przekonanie, że agresja oznacza porażkę. Prawdziwym zadaniem sojuszu – nie tylko podczas madryckiego spotkania, ale każdego dnia, każdego roku – jest doprowadzenie do tego, by owo przekonanie stanowiło trwały element w procesie podejmowania decyzji przez przeciwnika.

Delikatnie mówiąc, w tym zakresie jeszcze nie wszystko działa jak należy. Przez lata NATO nie wierzyło nawet, że Rosja stanowi zagrożenie. Nowych członków przyjmowało niechętnie i nadawało im ograniczone członkostwo: brak planów interwencyjnych, brak ćwiczeń, brak sił zewnętrznych na ich terytorium, brak zapasów i infrastruktury. W rezultacie obrona okazała się blefem.

Zmieniło się to, lecz niewystarczająco. Obecnie główny spór w NATO dotyczy tego, ile sił umieścić w krajach bałtyckich i w Polsce oraz jaki zastosować przy tym rodzaj planowania i wsparcia. W idealnym scenariuszu obecne słabe umocnienia przekształciłyby się w poważną, wiarygodną obronę. Widząc, co rosyjscy okupanci robią na Ukrainie, państwa frontowe NATO są bardziej zdeterminowane niż kiedykolwiek, aby bronić każdego istnienia i każdego centymetra swojego terytorium.

Obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa jest teraz prawdopodobnie najważniejszym priorytetem. Dla państw bałtyckich, które potrzebują jej najbardziej, jest jednak droga. Pozostałe kraje NATO muszą za nią zapłacić. Ale można ją szybko wdrożyć. Trudniejszym zadaniem jest poprawa infrastruktury wojskowej. Amunicja musi być magazynowana w bezpiecznych, wzmocnionych bunkrach. Baraki powinny być większe i lepszej jakości. Obszary szkoleniowe są zbyt małe. Kiedy te problemy zostaną rozwiązane, przybędzie więcej wojsk z większej liczby krajów, będą lepiej wyposażone, pozostaną na dłużej i zrobią więcej.

Jednak pokazanie Rosji, że kraje bałtyckie i Polska będą zaciekle bronione, nie jest najskuteczniejszym środkiem odstraszającym. Jest nim przekonanie Rosji, że każdy atak na jakiekolwiek terytorium NATO spotka się z miażdżącym kontratakiem. Tego jeszcze sojusz nie zakomunikował, ponieważ zbyt wielu członków (nawet teraz) tak bardzo obawia się konfliktu z Rosją, że nie mogą sobie wyobrazić faktycznej walki z tym krajem. Spór o sformułowania w okresie poprzedzającym szczyt nie jest bezcelowy – słowa tworzą polityczne ramy dla czynów. Ale ich nie zastąpią. Rosja otrzymuje niewłaściwy przekaz. Zauważa rosnące „zmęczenie Ukrainą” w coraz większej liczbie zachodnich krajów. Dla wielu rządów priorytetem jest uniknięcie głodu na świecie i zimowego kryzysu energetycznego. Nie zdają sobie one sprawy, że problemy te są jedynie symptomami gotowości Kremla do zaburzania i niszczenia życia innych w pogoni za swoimi geopolitycznymi celami.

.Wróćmy teraz do Moskwy (tym razem w wersji rzeczywistej).

Putin spogląda na tajne dokumenty NATO.

– Nic się nie zmieniło, chłopaki. Wciąż nic nam nie grozi – mówi i wyrzuca dokumenty do kosza.

Edward Lucas

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 27 czerwca 2022