Iwona E. RUSEK: Stanisław Wyspiański. Mit, tradycja, historia

Stanisław Wyspiański. Mit, tradycja, historia

Photo of Iwona E. RUSEK

Iwona E. RUSEK

Dr hab., prof. UwB, literaturoznawca, kierownik Zakładu Badań Źródłowych Nad Literaturą XIX i XX wieku UwB. Autorka scenariuszy pisanych dla Teatru Polskiego Radia oraz Teatru Telewizji. Autorka pięciu monografii naukowych.

Fot. Julita Delbar, „Klitka” Atelier Fotograficzne

„Dramatem dla mnie jest jedna chwila, jeden dzień – inaczej dramatu nie rozumiem, i jeśli akcja się nie odbywa w jeden dzień, mam zawsze jakieś wrażenie niekompletności, opóźnienia, obrazowania, które mię drażni, złości i które rad bym wykreślał”, pisał Stanisław Wyspiański w jednym z listów do Rydla – przypomina Iwona E. RUSEK

.I pisał prawdę, bowiem akcja analizowanych w niniejszym tomie dramatów (Wesele, Warszawianka, Noc Listopadowa), rozgrywa się w tej „jednej chwili”, w symultaniczności  zdarzeń, która poprzez swoją dynamikę pcha akcję do przodu, a jednocześnie ukazuje charaktery w całej ich krasie.

Tą jedną chwilą jest zazwyczaj noc: pora obrzędów, nierzadko śmierci, prawie zawsze transformacji. Nocą bezpieczna przestrzeń staje się złowrogą terra incognita, ludzie odsłaniają swoje okrutne oblicza, a demony mogą bezkarnie wyrządzać zło. Ale nocą dzieje się też wielka i mała historia, rzucone w ziemię ziarno przeistacza się w roślinę, a człowieczy duch dojrzewa do czynu. Co istotne, noc zyskuje w dramatach Wyspiańskiego także rysy bóstwa, boskiej siły, która igrając z ludzkim losem, staje się dawczynią życiodajnej mocy. Bo Wyspiański pojmuje bóstwo nie tylko jako emanację praw przyrody, lecz także jako uosobienie wartości czy pojęć. Dobro, zło, piękno – to siły/bóstwa, bez których niemożliwe jest jakiekolwiek istnienie, także istnienie sztuki. A „tego, co nazywamy sztuką nie można się nauczyć”, bo o tym nie piszą w żadnych książkach, jedyną zaś księgą, w której można o tym czytać, jest sama natura. Dlatego by tworzyć, trzeba czuć prawdziwie siebie i świat; trzeba choć raz zajrzeć w oczy człowiekowi wojującemu, aby zrozumieć, na czym zasadza się idea tak wielka, że przekraczająca wszystko, co można objąć rozumem. Gdyż sztuki u Wyspiańskiego nie tworzy ani rozum, ani książka, lecz coś zgoła innego. Tym czymś jest imaginacja.

To ona właśnie pozwala w umyśle, duszy oraz sercu tworzącego zbudować kompletne uniwersum. Świat imaginacji, z jakim obcujemy przy każdym dziele poety, jest efektem jego wytężonej pracy duchowej, nieustających poszukiwań i prób dotarcia do tajemnicy rzeczy. Ale jest to także świat wielkich namiętności i wielkich charakterów. Bez tego wszystko, o czym pisze Wyspiański, nie miałoby gorączkowego rytmu, szalonych porywów uczuć i bohaterów, którzy w swoich sercach toczą walkę nie tylko ze złem otaczającego świata, lecz przede wszystkim sami ze sobą. Wyspiański-autor także zmaga się z rzeczywistością, a przede wszystkim nieustannie toczy bój sam ze sobą – o siebie. W tej walce stawka idzie o świadomość Wyspiańskiego jako człowieka i jako (s)twórcy, albo najdokładniej rzecz ujmując – człowieka-twórcy. Świadome życie, które postuluje prywatnie i na scenie, ma jeden cel i jedno przeznaczenie, a mianowicie doskonalenie własnego ducha. Tylko duch bowiem ożywia materię i tylko duch może dzięki tej materii tworzyć w świecie, w którym przyszło mu istnieć.

Wyspiański miał świadomość własnych ograniczeń, które wynikały u niego nie tylko z kondycji ludzkiej, lecz także z sytuacji, w której się znalazł: był śmiertelnie chory i zdawał sobie sprawę, że nie ma zbyt wiele czasu. Jednocześnie był przekonany, że wraz ze śmiercią życie się nie kończy. Jego życie także.

Żyję teraz ogromnie szerokiem wewnętrznem życiem, ale jestem szalenie smutny i nie będę już nigdy inny póki żyję – a i później wiem że także żyć będę i ciekawy jestem tego życia „później”.

.Nie ma w tych słowach rozpaczy, jest za to czujna obecność, za którą kryje się u Wyspiańskiego wyczulenie na każdy fałsz, wrażliwość na każde słowo, wreszcie zachłanne dążenie do prawdy totalnej i sztuki absolutnej. Tą jest dla artysty dramat. „Dramat był zawsze moim marzeniem” – wyznawał na kartach listu do przyjaciela i dodawał: „bo, jeśli można się tak kochać, to ja kochałem się w scenie”. Trzeba w tym miejscu dodać, że poeta nie tylko kochał się w scenie, ale też doskonale rozumiał jej prawidła, choć jak powiedział: „ja o dramatach nic nie czytałem”, a mimo to „czuję co jest dramat”. Czucie, ta podstawowa w romantyzmie kategoria poznawcza, staje się u Wyspiańskiego narzędziem gnoseologicznego procesu twórczego. W procesie tym chodzi o wyjście poza codzienność i skupienie się na poszukiwaniu uniwersalnej prawdy oraz uniwersalnych zasad. Te skupiają w sobie mit – sekretny język, jakim nadprzyrodzone siły porozumiewają się z ludźmi. Wyspiański czerpie z tego języka pełnymi garściami nie tylko dlatego, że od dzieciństwa karmił swoją wyobraźnię mitycznymi opowieściami, lecz także dlatego, że język ten umożliwiał mu zrozumienie wszystkiego, co składało się na życie ludzkie i człowieczy los. W tym sensie mit jest u Wyspiańskiego opowieścią o misterium egzystencjalnym; opowieścią o wiecznym stawaniu się i zanikaniu światów oraz o prawdzie, jaka spoczywa na dnie każdej duszy, która w świecie przejawia się poprzez akty woli przedmiotowego na wskroś ciała.

To, co należy do wszystkich bez mała wspólnot oraz do każdego człowieka, wypowiada się w micie poprzez obrzęd.

Tym czymś – powszechnym i jednostkowym zarazem – jest struktura zachowań oraz wzorzec wierzeń, który przekazywany z pokolenia na pokolenie, wrasta w mentalne ciało wspólnoty, organizuje jej przestrzeń wyobrażeniową i – co istotne – wyznacza jej wszystkie wartości, a trwaniu nadaje sens. Z tego względu tradycja nie jest martwym zestawem gestów powtarzanych zgodnie z regułami świętego czasu, gdyż dzięki niej manifestuje swoją obecność strona metafizyczna egzystencji ludzkiej, bez której niemożliwy jest rozwój życia, nawet na poziomie fizycznym. 

W tekstach Wyspiańskiego obrzęd i związana z nim tradycja staje się medium (dla) historii. A pisarz na kartach swoich dzieł zdaje się nieustająco pytać: Jaki wpływ miała historia na świadomość narodową? Jak ukształtowała ducha wspólnoty? Czy doświadczenie pokoleniowe może dokonać zmiany w polu mentalnym społeczeństwa? I wreszcie: Jaką pracę trzeba wykonać na poziomie osobistym, aby zrozumieć sens przeszłych zdarzeń i podjąć trud moralnej odnowy w sferze pojęć, idei, wartości? 

Przeszłość-historia nie jest dla Wyspiańskiego ciężarem, bywa zobowiązaniem – to prawda, częściej jednak jest przewodniczką zdarzeń teraźniejszych, z których za chwilę będzie utkana przyszłość. Z przeszłością nie należy więc walczyć ani jej negować, ale za wszelką cenę trzeba się starać wyzyskać z niej wszystko, co życiodajne, także mitotwórcze, a przede wszystkim to, z czego można stworzyć dzieło sztuki. Dlatego Wyspiański w swoich tekstach uparcie wraca do wydarzeń historycznych z przeszłości i choć zna ich przebieg, to sprawia, że są żywe, wciąż „dzieją się” od nowa. Taki sposób ujęcia zdarzeń przeszłych wynikał z faktu, że w pojęciu Wyspiańskiego historia nie była „jedyną, martwą, raz na zawsze utajoną wartością”, ale „powierzchnią płynną falującą w ciągłym, bezustannym ruchu”.  

W dramatach Wyspiańskiego żywa akcja oraz równoległość zdarzeń, których niekiedy nie widzimy, jest świadomym zabiegiem pisarza. Tak rzecz ma się choćby w Weselu, gdzie to od Isi dowiadujemy się, że za chwilę w izbie obok rozpoczną się oczepiny. Kiedy obrzęd już trwa, dziewczynka bawi się lampką, a my jesteśmy świadkami właśnie tego symbolicznego gestu dziecka i zdajemy obie sprawę, że wydarza się on wespół z najważniejszym spośród  obrzędów weselnych, które wyznacza północ. Czyniąc taki zabieg konstrukcyjny, Wyspiański poszerza niejako przestrzeń, daje nam ją odczuć i jednocześnie pozwala, by rzeczy, ludzie oraz zdarzenia istniały obok siebie. A istniejąc obok siebie, ujawniały swoje sekretne sensy. Tylko one bowiem decydują o spójności fabularnej, która nie zasadza się na schematach, lecz na dogłębnym poznaniu i doświadczeniu tego, co możemy nazwać prawem naturalnym.

Podkreślić należy, że poeta dobiera starannie paletę barw, którą oddaje nie tylko charaktery postaci, lecz także znaczenie wszelkich przestrzeni oraz wnętrz. Tu każdy szczegół znaczy, wszystko jest nacechowane, a nic nie jest przypadkowe: ani pora dnia, ani światło padające przez okno do wnętrza izby czy jaśniejący w ogrodzie księżyc. Podobnie jest z miejscami, ponieważ „gada” do nas przestrzeń realna i wyobrażona, a nawet wewnętrzna, psychiczna przestrzeń bohaterów, która wyznacza ich sposób postrzegania świata oraz działania w nim.

Każdy przedmiot w każdym tekście ma swoją wymowę i odniesienie do wydarzenia z przeszłości historycznej lub obrzędowej. A malarskość, oniryzm i symbolizm wplątane w polską historię pobudzają Wyspiańskiego do stawiania pytań o polski charakter, o polskie losy, a tym samym o przyszłość narodowej wspólnoty. Ale nie tylko, bowiem stają się także orężem walki o duchowe jestestwo Polaków. 

W tym nieustanny zmaganiu, w tym zachwycie nad wielkością i rozpaczy nad małością wszystkiego, czemu na imię Polska, szuka poeta mitów, wydarzeń, tradycji i postaci, które przeniosły/ocaliły w sobie tę nieśmiertelną cząstkę duszy wspólnej, bo w dziedzictwie duchowym upatruje ocalenia idei walki o wolność, a także wewnętrznego rozwoju społeczeństwa. Dzieje się tak, bowiem najważniejszy przedmiot zainteresowania Wyspiańskiego stanowiła kwestia duchowego dziedzictwa i jego trwania na poziomie indywidualnym oraz zbiorowym; rola jednostki w łańcuchu dziejów, a także jej realny wpływ na kształtowanie wartości i postaw w kolejnych pokoleniach. Dlatego poeta starał się tworzyć wzorce osobowe, które konfrontują czytelników z najważniejszymi sprawami, tymi dotyczącymi życia i śmierci na poziomie zarówno osobistym, jak i społeczno-narodowym. A ponieważ dotykał w ten sposób istotnych, a  jednocześnie trudno uchwytnych kwestii, by nadać im formę bardziej realną albo zrozumiałą dla odbiorców, sięgał do obecnych w tradycji i kulturze rytuałów, obrzędów, misteriów. Przy ich pomocy mógł swobodnie poruszać się między sferą tego, co realne, i tym, co fantastyczne, bowiem te światy, przenikając się wzajemnie, tworzą od wieków spójną całość, która pozwala dotrzeć do istoty bytu. Stąd kompozycja oparta na chwilowości, akcji zawężonej do jednego dnia, zdarzenia, momentu dziejowego charakteryzuje wszystkie rozważane w niniejszym studium teksty. A wszystkie one stawiają przed czytelnikiem wyzwanie – ludzkie i lekturowe. 

W tym lekturowym chodzi Wyspiańskiemu o dogłębne zrozumienie poruszanych kwestii; o wysiłek odbiorcy i jego pracę na rzecz (samo)poznania. W tym ludzkim winien czytelnik odpowiedzieć na zasadnicze pytanie, a mianowicie: Czy jest człowiekiem wolnym? 

.I jeszcze jedna sprawa, o której pod żadnym pozorem nie wolno zapomnieć. Mity przechowują historię czynu, który ma moc żywotną. Tradycja pozwala nam stać się członkami wspólnoty zakorzenionej w krainie ducha, której „ziemia zaorana jest stopami hufców, zroszona deszczem krwi i zasiana strzałami i kulami”. Do tej krainy należy udawać się po ziarno, „z którego by można rozplenić potęgę, życie i wiedzę”, bo, jak mówiła Kora: „Oto wieki ożywię idące./Wielki i lata, co przyjdą,/żyć będą ziaren tych treścią”. 

Iwona E. Rusek

Fragment książki: Stanisław Wyspiański. Mit – tradycja – historia, wyd. IPN, 2024 [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 października 2024
Fot. Stanisław Wyspiański, autoportret / Wikimedia.