Jakub JACEK: "Zwolnij. O wymagającej sztuce współczesnej  i spotykaniu siebie samego"

"Zwolnij. O wymagającej sztuce współczesnej i spotykaniu siebie samego"

Photo of Jakub JACEK

Jakub JACEK

Bloger, muzyk, fotograf. Zakochany w Social Mediach. Fan fotografii mobilnej. Mówi o sobie: "Czasem coś napiszę, czasem coś ustrzelę. Czasem i jedno i drugie. Nigdy jednak nie mieszkałem pod mostem tak więc na miano prawdziwego artysty jeszcze sobie nie zasłużyłem."

Był jesienny poniedziałkowy wieczór. Siedziałem wtedy z przyjacielem na poddaszu, gdzie zwykliśmy prowadzić długie filozoficzne dyskusje. W pewnym momencie gestem – jakby coś sobie przypomniał – zatrzymał naszą rozmowę i wyszedł. Chciał pokazać mi swoje arcydzieło. Gdy wrócił, w rękach trzymał to:

zwolnij 1

Sztuka współczesna – oznajmił dumnie.

Nigdy nie był uzdolniony plastycznie. To, co „stworzył”, było tylko kawałkiem niechcąco zniszczonego wieszaka. Ale jego „sztuka” dała początek nowej tematyce naszych rozmów.

Przykład „wieszaka” jest absolutnym zaprzeczeniem współczesnej sztuki. Bliżej mu do modernistycznej wizji L’art pour l’art (sztuka dla sztuki) niż do sztuki dwudziestego pierwszego wieku.

.Wydaje się nam często, że tak właśnie tworzone są dzieła wystawiane później w muzeach i Centrach Sztuki Współczesnej. Myślimy, że artyści przypadkowo tworzą kontrowersyjne coś z niczego, aby następnie pokazać to zwiedzającym, którzy i tak niczego nie zrozumieją, znowu się oburzą i obrażą. Twierdzimy, że sztuka współczesna jest „bez sensu” tylko dlatego, że jej nie rozumiemy. Ale czy kiedykolwiek zadaliśmy sobie trud, żeby tę sztukę zrozumieć? Trud – bo twórczość współczesna jest wymagająca. O ile łatwiej jest pójść do zwykłego muzeum i oglądać miłe dla oka eksponaty, tworzone przez cenionych i wychwalanych klasyków sztuki, o tyle problemem jest dla nas usiąść w białym, pustym, ciasnym pokoiku (notabene elemencie instalacji jednej z ostatnio prezentowanych wystaw w CSW w Toruniu) i patrząc z góry na pędzące miasto, zamyślić się nad codziennością. Zwolnić, na chwilę – spotkać się z samym sobą.

zwonij 2

.W pędzie życia bazujemy na cudzych, bardzo ogólnikowych – powtarzanych w kółko – a przez to zniekształconych opiniach. Często zamiast żyć pełnią życia, decydujemy się na (szybkie) przeżycie go na tzw. autopilocie. Jednak przekraczając próg Centrum Sztuki Współczesnej, musimy odstawić na bok nasze zautomatyzowane, binarne myślenie. Tutaj sprawy przestają być czarne lub białe.
Sztuka współczesna nie jest sztuką do oglądania. Nie jest sztuką rozumianą samą przez się. Wychodząc spod gmachu CSW, odbiorca ma mieć głowę w chmurach. Ma być pochłonięty mnóstwem myśli;  wstrząśnięty, zły, smutny, oburzony, szczęśliwy, rozmarzony lub rozbawiony. Ma się zastanawiać, dyskutować i odkrywać. To sztuka do przeżywania, i taka właśnie jest obecnie jej rola.

Tu pojawia się sporna kwestia „rozumienia” Sztuki Współczesnej. Odkrywania problemu, na który konkretne dzieło zwraca uwagę. W miejscach, w których spotykamy się ze sztuką nowoczesną, nie chodzi o zwiedzanie wystawy, ani o rozumienie dzieła, czyli wyłącznie tego, co ogarniamy przeciętnym, ludzkim zmysłem wzroku. Efekt twórczości współczesnych artystów jest tylko aparatem przekazu. Tak, jak w literaturze futurystycznej, słowo jest narzędziem – elementem formotwórczym – dzięki któremu autor przekazuje czytelnikowi pewną kompletną myśl. W taki właśnie sposób Sztuka Współczesna jest medium, ukazując potencjał, możliwości współczesnego świata, uświadamia i edukuje społeczeństwo o problemach i zagrożeniach nas otaczających.

Problem polega na tym, że przeciętny odbiorca nie potrafi „odkryć” sensu takiej sztuki. Nie jest w stanie zinterpretować współczesnego dzieła. Nie twierdzę oczywiście, że jest on głupi. Być może nie zdajemy sobie sprawy z tego, że również w sztuce klasycznej znajduje się masa odwołań kulturowych, filozoficznych, i politycznych. Są one jednak bardziej subtelne niż w sztuce dwudziestego pierwszego wieku, przez co – zwiedzając tradycyjne muzeum – jesteśmy w stanie cieszyć oko, nie mając o nich pojęcia. Odbiorcy poprzednich epok, w czasie gdy tworzono sztukę klasyczną – którą teraz uznajemy za wysoką – także nie rozumieli swoich artystów. Ówcześni twórcy często wprowadzali elementy awangardowości, wychodzili przed szereg i ukazywali świat z nowej – innej niż dotychczas, ale przede wszystkim własnej – perspektywy. Czy nie przypomina to sytuacji, z którą mamy do czynienia obecnie? Zrozumienie takiej sztuki możliwe było dzięki znajomości odpowiedniego kodu kulturowego, emocji i problemów artysty, a także bieżących wydarzeń. Patrząc teraz na „Damę z gronostajem” Da Vinci albo „Szał uniesień” Podkowińskiego, mimo świadomości zawartej w nich symboliki, możemy podziwiać je tylko powierzchownie. Tak samo, oglądając nowy hit kinowy, możemy cieszyć się tylko tym, co widzimy na ekranie – fabularną historią bohaterów. Wszystko to do czasu, aż poznamy kod, którym posłużyli się artyści i zdamy sobie sprawę z tego, do czego autor nawiązuje i co chce nam przekazać.

Sztukę nowoczesną powinniśmy interpretować w sposób podobny, jak staramy się to robić  w przypadku dzieł klasycznych. Zmiany, które zaszły pomiędzy naszą a dawną kulturą, dotyczą tylko zmiany czasoprzestrzeni, w której akurat dane nam jest się znajdować. Współczesna sztuka, tak samo jak klasyczna, porusza tematy codzienności życia, przemijania i śmierci; miłości i wojny; nagości, cielesności i seksu; młodości i starości. Tak samo jak kiedyś, zderza także sacrum z profanum. Taka tematyka podkreśla  utylitarność współczesnej sztuki i zmusza do myślenia. Współcześni artyści nie tworzą ze względu na sam akt twórczy, ale próbują zwrócić oczy odbiorcy na bieżące tematy, światowe problemy, z którymi na co dzień my, jako nowoczesne społeczeństwo, musimy się mierzyć: problemy mniejszości, bieda, odrzucenie, władza, katastrofy i przemoc oraz ogrom informacji i nowych technologii. Z podobną rzeczywistością (nie biorąc pod uwagę ewolucji technologicznej) ludzkość musiała się zmagać od początków swojego istnienia.

.Sztuka od zawsze dawała artyście wolność wyrażania emocji, przyzwalając przy tym na łamanie schematów, ludzkich przyzwyczajeń i konwenansów oraz poruszania tematów tabu. Za pomocą filmu, sztuki teatralnej,  utworu muzycznego, obrazu, instalacji lub happeningu współcześni twórcy korzystają dzisiaj z tej wolności.
A my lubimy to, co znamy i bronimy się przed tym, co obce i nowe. To naturalna ludzka reakcja. Dlatego każda nowa sztuka (przedstawiona w nowej oprawie i formie) z początku będzie spotykała się z masową niechęcią.

Dochodzi więc do sytuacji, w których Sztuka Współczesna nazywana jest sztuką niską, rozrywką dla hipsterów lub nawiedzonych plastyków! Wiele osób już z założenia podchodzi do niej z ogromną dawką sceptyczmu, a nawet ignorancji. Przeciętni zwiedzający nie chcą oglądać sztuki, która musi być wyjaśniana długimi opisami. Przyczyną tego nieporozumienia jest znów niewiedza odbiorców.

Opis przy eksponacie nie jest zwykłym opisem – jak w tradycyjnym muzeum – a integralną częścią dzieła.
Nie jest on wcale próbą wyjaśnienia dzieła, bo gdyby rzeczywiście nią był, ze sztuką współczesną byłoby niedobrze. Każdy opis współczesnej sztuki powinien być traktowany jako jej fragment. Dopiero wtedy, patrząc na  kompletne dzieło i znając kod kulturowy użyty przez autora, możemy zdjąć klapki z oczu i zachwycić się bogactwem przekazu. Dopiero wtedy możemy rozpoznać idee i poglądy autora, identyfikować się z nimi lub krytykować. Dopiero wtedy Sztuka Współczesna wpływa na nas naprawdę.

Oczywiście nie próbuję obwiniać teraz Bogu ducha winnego odbiorcy. Nie Twoja wina, że nie zrozumiałeś wystawy. W szkołach tego nie uczyli. Chcę Cię jednak zachęcić, żebyś na własną rękę podjął ten trud. Żebyś spędził w CSW tyle czasu, ile będziesz potrzebował. Żebyś wreszcie obejrzał wystawę do końca. Chcę, żebyś to przeżył. W przeciwnym razie – gdy znajdziesz się w Centrum Sztuki Współczesnej po raz kolejny i nie podejmiesz tego trudu – winny będziesz już tylko Ty.

.Nie mogę nikomu zabronić przemieszczania się po muzeach i bezmyślnego gapienia się na eksponaty. Jednak apeluję, byś wyszedł poza schemat, zerwał ze swoją codzienną strefą komfortu i spróbował sztuki innego formatu.  Sztuki, którą nakarmisz nie tylko oczy, ale i duszę. Wtedy dopiero okaże się, jak bardzo pojęcia dobra muzyka, dobry film, dobra literatura czy dobra sztuka teatralna są względne.

Wierzę w ludzi. Wierzę, że pewnego dnia nie obudzimy się mając przed oczami wizję prosto z filmu Idiokracja.

Jakub Jacek

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 26 lipca 2015
Fot.: autor, em