Rewolucja w obronie demokracji
Upadek władzy PiS w Polsce, w efekcie przegranego konfliktu z upartyjnionym lobby sędziowskim, być może jest znakiem czasu. Ciekawe, czy Giorgia Meloni wyciągnęła z polskiego przypadku wnioski, które pozwolą jej rządowi obronić się przed takim scenariuszem – pisze Jan ROKITA
.Czy sprawy we włoskiej polityce niespodziewanie mogą podążyć „polskim tropem”? Ostatnio coraz więcej zdaje się na to wskazywać. We Włoszech wszystko zaczęło się co prawda od sporu o reakcję państwa na masową imigrację z Afryki i krajów arabskich, czyli konfliktu nie specyficznie polskiego, ale typowego dla wielu krajów demokratycznych. Prawicowa premier Giorgia Meloni zainwestowała swój kapitał polityczny, w tym sporą osobistą popularność, w złożone Włochom przyrzeczenie, iż potrafi przerwać stan długotrwałej bezsilności państwa wobec zalewu migrantów płynących przez Morze Śródziemne. Jej sztandarowym, choć nie jedynym planem w tej materii stała się umowa z Albanią, która zgodziła się, aby to w obozach na jej terytorium władze włoskie mogły lokować nielegalnych przybyszów, mających zamiar starać się o azyl w Italii. Ale kiedy stosowny rządowy dekret rządu Meloni zaczął działać, to włoski sąd imigracyjny uznał go za nielegalny, a Arabów i Murzynów przewiezionych do Albanii nakazał ciupasem odwieźć z powrotem do Włoch.
Nietrudno się domyślić, że taki obrót spraw musiał wywołać ostry konflikt rządu z sędziami. Na pierwszej linii frontu znalazła się niejaka sędzia Silvia Albano, o której teraz mówią całe Włochy. Owa sędzia, która odegrała kluczową rolę w blokadzie polityki imigracyjnej rządu, jest też czołową działaczką organizacji Demokratycznych Sędziów. Owa organizacja ma komunistyczne korzenie, a niedawny jej kongres na rzymskim Kapitolu wyglądał podobnie jak zebrania polskiej Iustitii za rządów Morawieckiego. Sędzia Albano piętnowała w swej mowie rząd Meloni za to, iż ten uważa sędziów broniących praworządności za komunistów, i kategorycznie zaprzeczała takim konotacjom. Zrobiło się więc we Włoszech wesoło, gdy prasa opublikowała zdjęcie jednej z grup bojowców komunistycznych sprzed jakiegoś czasu, na którym Albano widnieje razem z grupą swoich towarzyszy z Partii Komunistycznej (PCI), dziś będących lewicowymi posłami do Parlamentu Europejskiego, ściganymi za zorganizowaną korupcję.
Ale to wszystko – to dopiero początek znacznie poważniejszej sprawy. Odkąd bowiem Meloni stanęła do konfrontacji z lewicowymi sędziami, nie tylko wróciły (wydawało się, że uspokojone już trochę) oskarżenia, iż w istocie jest ona „faszystką”, a jej prawdziwe oblicze widać dopiero teraz. Za lewicowymi mediami włoskimi rzecz podchwyciły media europejskie, denuncjując włoską premier jako zagrożenie dla demokracji. W rosnącej europejskiej niełasce dla Meloni włoska lewica dostrzegła swoją szansę polityczną. Na czele ruchu dążącego do obalenia pani premier stanął inny dawny aktywista PCI, a teraz lider związkowy Maurizio Landini. Ten obwieścił właśnie, iż „nadszedł czas, aby przeprowadzić rewolucję socjalną w obronie demokracji”. I jak za dotknięciem cudownej różdżki Włochy stanęły w obliczu potężnej fali strajków i rozruchów. Były już strajk lekarzy i pielęgniarek oraz rozruchy studenckie w Rzymie, a za parę dni będzie strajk włoskich kolei, potem reszty komunikacji, aż 29 listopada dojść ma strajku generalnego.
Wszyscy strajkujący i uczestnicy rozruchów domagają się od rządu pieniędzy, czemu we włoskiej anarchicznej polityce nikt by się specjalnie nie dziwił. Tyle tylko że tym razem widać jasno, iż fala protestów wywołana została z motywów ideologicznych, a posłużyć ma celowi znajomemu każdemu Polakowi, który choć trochę interesował się ostatnimi czasy polityką – „obronie demokracji”. Do Landiniego, który jest autorem wezwania do „rewolucji w obronie demokracji”, czym prędzej przyłączyła się opozycja z Partii Demokratycznej, kierowanej teraz przez lewicową fanatyczkę Elly Schlein. We Włoszech mówi się, iż pomysł Landiniego i Schlein na dojście do władzy zawiera się w trzech słowach: sciopero, piazza, estero (czyli: strajk, plac i zagranica). A Meloni ma zostać usunięta, bo miała czelność wejść w konflikt z Demokratycznymi Sędziami.
Wszystko to jest bardzo ciekawe bynajmniej nie tylko dlatego, że przypomina mechanizm odpiłowywania od władzy rządu Morawieckiego. Głębszy problem tkwi w tym, że dotąd wydawać się mogło, iż upadek władzy PiS w Polsce, w efekcie przegranego konfliktu z upartyjnionym lobby sędziowskim, jest ewenementem, jakimś znakiem szczególnym polskiej polityki. W końcu to nie jest przecież w demokracji normalne, że politycznym młotem na prawicowe rządy są korporacje sędziowskie. Ale być może jednak znakiem czasu, w którym żyjemy, staje się taki właśnie polityczny fenomen. Oto prawicowy rząd, blokowany przez wrogich ideologicznie sędziów, zaczyna z konieczności z nimi walczyć, więc zostaje proklamowany „władzą totalitarną” (jak rząd Morawieckiego w Polsce) albo „faszystowską” (jak Meloni w Italii), a to z kolei mobilizuje przeciw niemu instytucje unijne i media europejskie.
.My już wiemy, że tak właśnie wyglądał mechanizm upadku rządów prawicowych w Polsce. Ciekawe, czy Giorgia Meloni wyciągnęła z polskiego przypadku wnioski, które pozwolą jej rządowi obronić się przed takim scenariuszem.
Jan Rokita