
Sprawa Erica Zemmoura
Francja się podzieliła. Podzielona była od dawna, ale obecnie podział ten ujawnił się z całą mocą. Katalizatorem był dziennikarz, pisarz, polemista Éric Zemmour, znany czytelnikom „Wszystko co Najważniejsze” zarówno z tekstów publikowanych w piśmie, jak również debaty w Warszawie, w 5-lecie „Wszystko Co Najważniejsze”. Czy będzie to nowa afera Dreyfusa, l’affaire Dreyfus, wymagająca opowiedzenia się po jednej ze stron? – zastanawia się Jan ŚLIWA
W trakcie konwencji prawicy wygłosił płomienne przemówienie wprowadzające, które jednych zachwyciło, innych oburzyło do żywego. Co dokładnie powiedział? Zaatakował kult postępu. Przypomniał naukę, która dała bombę atomową i wszystkie szaleństwa, jak jakobinizm, komunizm, faszyzm, nazizm, neoliberalizm. Przyznał, że postęp ułatwił również życie ludzi, lecz stał się nową religią, nieznoszącą oporu. Globalizm wyciągnął miliony Chińczyków z nędzy, lecz doprowadził wielu Francuzów do ruiny. Może to rewanż za kolonializm (no, trochę jednak tak). Wiara w postęp doprowadziła też do upadku sztuki, literatury i architektury, do zniszczenia tradycyjnej rodziny. Kobieta może być ojcem, a mężczyzna drugą matką czy tylko dawcą gamety. Ostatecznym celem tego ataku jest biały mężczyzna, heteroseksualny, katolik. I to nie dlatego, że jest silny, lecz dlatego, że jest słaby. Należy go dobić. A narzędziem w tej walce są inne rasy, bo tak – innym wolno mieć rasę. Do tego kobiety. Zwłaszcza nie-białe, których mężczyznom wybacza się wiele, również przemoc, bo są użyteczni w walce z białym wrogiem. Toleruje się czarnego rapera, który nawołuje do gwałcenia i mordowania białych kobiet. Natomiast naturalne odruchy białych mężczyzn wobec kobiet traktowane są jak ciężkie przestępstwo. Ideałem są LGBTQXYZ. Tak to tolerancja doprowadziła do wojny ras i religii.
Tych problemów nie wolno dostrzegać. Globaliści każą nam widzieć jednostki, ale zagrożeniem nie są jednostki, lecz masy – i tak, jest to wojna cywilizacji.
Doszło do sojuszu globalistów, zamieszkujących metropolie, i islamistów, dominujących na przedmieściach. Obie grupy brzydzą się zwykłymi Francuzami – jedni, bo są Francuzami, a nie Amerykanami, drudzy, bo są chrześcijanami, a nie muzułmanami.
Dalej – śledząc wystąpienie Zemmoura – Unia Europejska. Zaczyna przypominać ZSRR Breżniewa – z ideą ograniczonej suwerenności. W Wielkiej Brytanii i we Włoszech – parlamenty i sędziowie zwalczają wolę ludu. Kiedyś to Europa miała nadwyżkę demograficzną, która pozwoliła jej skolonizować świat, teraz doszło do odwrócenia demografii, a w konsekwencji odwrócenia kolonizacji – Indianami teraz jesteście wy!
Przywołał Zemmour wzrost przestępczości i zamachy. Ich przyczyny trudno jest publicznie nazwać, a walka z islamofobią oznacza powrót do paragrafów o bluźnierstwie – ale tylko wobec jednej religii. Jeżeli ma zostać przywrócone prawo, Francja musi wejść do tych enklaw – twierdzi. Dziś ulice w takich dzielnicach są zdominowane przez osoby w obcych kulturowo strojach, a Francuzi są na najlepszej drodze, by stać się obcymi we własnym kraju. Gra toczy się o wasze życie jako narodu!
Na koniec zwrócił się do słuchaczy cytatem z Georges’a Bernanos – że optymizm jest fałszywą nadzieją tchórzy i imbecyli, prawdziwa nadzieja to przezwyciężona beznadziejność. I dodał: „I wiem, że jeżeli tu dzisiaj jesteście, to zwyciężycie!”. Później było już tylko standing ovation. A następnie zaczęła się burza.
.Teraz parę słów o samej konwencji. Została zorganizowana przez niezależne organizacje i pisma oraz Marion Maréchal (le Pen), pod hasłem „L’alternative au progressisme” (Alternatywa dla kultu postępu). Nie miała bezpośrednio charakteru wiecu partyjnego. Na prawicy zresztą jest spory ruch. Czy dominującą postacią będzie Marion Maréchal, czy Marine le Pen? Co będzie z Republikanami? Celem raczej było zgromadzenie ludzi o zbliżonych poglądach i wymiana myśli. Obecny był m.in. Laurent Obertone, piszący o przestępczości i jej związkach z imigracją. Dla bezpieczeństwa rodziny pisze pod pseudonimem. Wyliczał codzienne setki napadów, gwałtów i innych wykroczeń. Swoistym kuriozum był występ filozofa Raphaëla Enthovena, który reprezentował „drugą stronę”. Prawie połowę swojego 24-minutowego wystąpienia poświęcił obrażaniu słuchaczy, potem przeszedł do konkretów. Projekt konserwatywny nie ma szans, bo niemożliwe jest zawrócenie historii. Zdobyte wolności nigdy nie zostaną zwrócone, a są to: aborcja, eutanazja, małżeństwa „dla wszystkich”, pornografia, cannabis itp. W końcu, argumentował, jakim bezsensem jest tożsamość, jak nieistotne jest bycie Francuzem, czego warunkiem jest i tak uznanie wszystkich przewinień Francji wobec reszty ludzkości. Gdy używał cytatów, dodawał, że zapewne słuchacze ich nie znają. Pewne frazy powtarzał po dwa, trzy razy, dla podkreślenia, że uważa ich za kompletnych idiotów. Może jest to w swej zapalczywości przykład ekstremalny, ale dobrze pokazuje, z czym przyjdzie się zmierzyć Zemmourowi.
Sam Zemmour nie przebierał w słowach. Wyraźnie szukał zwarcia. Z jednej strony ostre słowa przyciągają uwagę (jednak łagodniej niż podkładanie bomb), z drugiej strony oponenci mogą się skoncentrować na słowach i sformułowaniach. Ale sama treść zrobiła swoje. Oczywiście główną linią krytyki było to, że są to tezy rasistowskie, sianie nienawiści i że nie ma na to miejsca w przestrzeni publicznej. Do telewizji LCI zgłaszano zarzuty, że w ogóle transmitowała to przemówienie w całości, z dźwiękiem – można było przecież tylko pokazać wybrane cytaty.
W odpowiedzi na zarzuty, które pojawiły się tuż po wystąpieniu, Zemmour twierdzi, że to nie on podpala Francję, on tylko ostrzega przed pożarem. I albo rzeczywiście jest on rasistowskim prowokatorem, albo właśnie pojęcie islamofobii służy do zamykania ust tym, którzy mówią, jak jest. Pojawiają się wezwania (również kolegów dziennikarzy) do wykluczenia go, do tego, by redakcje rezygnowały ze współpracy z nim. W „Le Figaro” nie znalazłem żadnego komentarza, jednak ukazał się bez problemów jego felieton („John Wayne ne veut pas mourir” – John Wayne nie chce umrzeć). Prokuratura paryska otwarła postępowanie w sprawie o „nawoływanie do dyskryminacji, nienawiści i przemocy”. Setki osób zgłosiło skargi do urzędu nadzoru mediów. W internecie mnożą się życzenia śmierci Zemmoura.
Ciekawe też, że algierski Żyd tak gorąco broni katolickiej Francji. Bo jest pytanie: jeżeli po jednej stronie jest islam, to kto jest po drugiej?
W innym wystąpieniu na konwencji słyszałem o świadomie zawiązanym porozumieniu krajów arabskich w celu infiltracji Europy i ustanowienia szariatu. Ma on ją uzdrowić, bo jest zepsuta przyzwalaniem na wszystko, wspieraniem raczej przestępcy niż ofiary itp. Te zarzuty brzmią sensownie. Między białymi entuzjastami aborcji i eutanazji a obrońcami tradycyjnej rodziny jest przepaść. To jest konflikt, w którym obóz postępu sprzymierza się z islamem, na dłuższą metę na własną zgubę. By nabrać siły, Europa musi najpierw uporządkować swoje sprawy. Oczywiście otwarte jest pytanie, co zrobić ze społecznościami muzułmańskimi, które już we Francji są i nie mają zamiaru się asymilować. Francja ma wkroczyć – ale jak?
.Zemmour otrzymał też wsparcie. Było wsparcie Republikanów, polityków, dziennikarzy, naukowców, socjologów i filozofów. Filozof Michel Onfray oświadczył, że spierać się należy na argumenty, a nie poprzez sądy i policję. Nawet ostro wypowiedziane, przeciwstawne poglądy dają dobrą debatę. A więc – we Francji i w Polsce – debatujmy!
Jan Śliwa
Wystąpienie Erica Zemmoura opublikujemy w nr 18 miesięcznika „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK]