Jarosław KORDZIŃSKI: Edukacja w czasach zarazy. Skąd oni w ogóle w TVP wytrzasnęli tablicę z kredą?

Edukacja w czasach zarazy.
Skąd oni w ogóle w TVP wytrzasnęli tablicę z kredą?

Photo of Jarosław KORDZIŃSKI

Jarosław KORDZIŃSKI

Trener, coach, mediator, szkoleniowiec. Autor tekstów z zakresu zarządzania oświatą, organizacji procesu edukacyjnego i psychologii pozytywnej.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Szkoła powinna być po coś. Nie po to, żeby udowodnić, że jest dobrze zarządzana, gdyż w takim przypadku jesteśmy w stanie popełnić nieskończoną liczbę błędów i poza deklaracjami na konferencjach prasowych nie osiągniemy nic poza strachem oraz frustracją nauczycieli oraz uczniów i ich rodziców – pisze Jarosław KORDZIŃSKI

W pierwszy dniu próbnego egzaminu dla ósmoklasistów okazało się, że strona Centralne Komisji Egzaminacyjnej, na której zapisano zadania natychmiast się zawiesiła. Nie działała też część stron okręgowych komisji, do który próbowano przekierować poddenerwowanych uczniów. Na szczęście część z nich wykazała się właściwym poziomem kompetencji cyfrowych oraz społecznych i natychmiast umieścili poszukiwane arkusze w chmurze a następnie udostępnili odpowiedni link na Twitterze.

System po raz kolejny wykazał poziom, jaki w rzeczywistości reprezentuje. Przypomina tekst napisany nie tak znowu dawno temu przez Ulricha Hammerschmidta a zatytułowany „Dlaczego szkoły zmieniają się wolniej niż kościoły?”: „Szkoła to wielowymiarowy system, niedający się kontrolować w sensie przyczyny i skutku. W związku z tym duża część przebiegających w niej procesów wymyka się spod kontroli sprawujących nad nią bezpośredni nadzór, czy też osób mających wpływ na jej kształt. Stopień swobody występujący w takim systemie jest tak zróżnicowany, że władzom szkoły przypisuje się zadanie porządkowania chaosu. Porządkowanie (a tym samym ograniczenie) chaosu następuje poprzez zmniejszenie złożoności systemu, to znaczy ograniczenie swobody działania. Aby to osiągnąć stosuje się zewnętrzny przymus (w postaci ustaw, dekretów, nakazów, zakazów, …), porozumienia (standardy jakości, opisy procesów, umowy o pracę, regulaminy wewnętrzne, postanowienia konferencyjne)”.

Sytuacja być może byłaby mniej widoczna, gdyby ograniczenia związane z pandemią, nie zmusiły zarządców systemu edukacji do podjęcia dynamicznych starań zapanowania nad chaosem. Najpierw ogłoszono kolejny sukces resortu, następnie wydano kilka okólników, opracowano w trybie przyspieszonym stosowne rozporządzenie, zorganizowano próbne egzaminy zewnętrzne. I jest, jak jest.

Równolegle, a w gruncie rzeczy wyprzedzając oficjalną rzeczywistość, mnóstwo nauczycieli zainicjowała współpracę ze swoimi uczniami. Korzystali z narzędzi, które znali i z wiedzy oraz umiejętności jakie posiadali. Najczęściej budowali przekaz na prostych rozwiązaniach oferowanych przez portale społecznościowe. Z czasem, ucząc się również od siebie (np. zoom) bądź uczniów (discord), poszerzali ofertę o kolejne rozwiązania i budowali coraz bardziej atrakcyjne zdalne propozycje edukacyjne.

Większość z nauczycieli od samego początku wiedziała, że najważniejsze to podtrzymywanie relacji oraz wzmacnianie czy choćby budowanie choćby minimum bezpieczeństwa.

Wielu z nich robiło wszystko, żeby uczniowie odnaleźli w sobie samych wystarczający poziom samooceny, sprawstwa i odpowiedzialności by możliwie samodzielnie zadbać o swój własny rozwój. Nawiasem mówiąc to podstawa działań, jakie w tym zakresie podejmują również dorośli o czym napisał w swojej kultowej książce jeden z twórców coachingu John Whitmore: „…gdy naprawdę akceptujemy, wybieramy lub bierzemy odpowiedzialność za nasze myśli i czyny, wzrasta nasze zaangażowanie, a także i osiągane wyniki. Gdy narzuca się nam odpowiedzialność, wymaga się jej od nas, oczekuje się lub nawet powierza nam odpowiedzialność, a nie akceptuje w pełni naszej autonomii, wówczas osiągane wyniki się nie zwiększają”.

Problem z tym, że na nieźle rozwijający się proces radzenia sobie z ograniczeniami jakie na edukację nałożyła pandemia weszła żądna odniesienia kolejnego sukcesu administracja. Jedną z tych aktywności, reprezentującą podobny poziom co pozostałe, jest uruchomienie specjalnego kanału telewizyjnego do uczenia się. Kilkanaście dni temu, podobną w zamiarze telewizję stworzył jeden z tarnowskich nauczycieli wsparty przez lokalne władze samorządowe. Wydaje się, że nie bez znaczenia będzie udzielenie mu w związku z tym prawa do wypowiedzenia się na ten temat: „Ja naprawdę nie chce nikogo miażdżyć, ale porównanie lekcji z TVP Historia (odcinek przed chwilą nadany, to nie jest numer archiwalny z lat 80.) z tym, co robimy w Tarnowskiej Akademii Nauki trochę nie pozostawia wyjścia. Skąd oni w ogóle wytrzasnęli tę tablicę z kredą? Wytłumaczenie dla moich znajomych z zagranicy: „to understand the image above, go to the nearest local Museum of Education”. Marcin Zaród to anglista, jeden z Nauczycieli Roku, twórca i współtwórca wielu niezwykle atrakcyjnych oraz potrzebnych rozwiązań dotyczących pracy, ale też rozwoju osobistego nauczycieli. Człowiek, który wie, że szkoła jest i może być po coś.

.Tak, bo szkoła rzeczywiście powinna być po coś. Nie po to, żeby udowodnić, że jest dobrze zarządzana, gdyż w takim przypadku jesteśmy w stanie popełnić nieskończoną liczbę błędów i poza deklaracjami na konferencjach prasowych nie osiągniemy nic poza strachem oraz frustracją nauczycieli oraz uczniów i ich rodziców.

Jarosław Kordziński

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 30 marca 2020