Pożar w muzeum. Luzia umiera po raz drugi
Większość zbiorów Muzeum Narodowego w Rio de Janeiro (Museu Nacional) spłonęła w pożarze, który wybuchł w spokojny niedzielny wieczór 2 września 2018 roku, po zamknięciu placówki dla zwiedzających. W pożarze nikt nie ucierpiał, jednak straty dla nauki i kultury są niewyobrażalne – pisze Joanna GOCŁOWSKA-BOLEK
Brazylijskie Muzeum Narodowe było najstarszą instytucją naukową w Brazylii. W czerwcu 2018 roku obchodziło 200-lecie. Było jednym z największych i najbardziej znanych muzeów Ameryki Łacińskiej, szczycącym się wspaniałą kolekcją 20 mln eksponatów. Szacuje się, że 90% z nich spłonęło.
Muzeum zajmowało zabytkowy Pałac Świętego Krzysztofa (Paço de São Cristóvão), otoczony pięknym parkiem Quinta da Boa Vista, stanowiącym pozostałości po dawnych ogrodach królewskich. Znaczenie historyczne miał sam budynek: zanim stał się siedzibą muzeum, w latach 1808 – 1821 służył jako rezydencja portugalskiej rodziny królewskiej, a po proklamowaniu cesarstwa mieszkała w nim w latach 1822 – 1889 brazylijska rodzina cesarska. W budynku odbyło się zgromadzenie Konstytuanty Republikańskiej w latach 1889 – 1891, gdy Brazylię ogłoszono republiką. Był więc świadkiem wielkich wydarzeń historycznych, co znalazło odzwierciedlenie w wyposażeniu jego wnętrz. Pałac został przeznaczony do wyłącznego użytku muzealnego pod koniec XIX wieku, a w 1938 roku uznano go za część brazylijskiego dziedzictwa narodowego.
Warto przypomnieć, że w czasach kolonialnych Portugalczycy niechętnie zezwalali na rozwój działalności naukowej czy kulturalnej w Brazylii, przez co była ona przez długie dziesięciolecia zapóźniona pod tym względem w stosunku do sąsiadujących kolonii hiszpańskich. Ważne zmiany nastąpiły dopiero, gdy portugalska korona, uciekając przed groźbą inwazji napoleońskiej, przeniosła się do swojej największej kolonii. Król Jan VI, przebywając w Brazylii w okresie 1808 – 1820 z całym dworem (liczącym, bagatela, 15 tys. osób), przyczynił się do rozwoju nauki i kultury w tym kraju zgodnie z tendencjami europejskimi. Ponieważ ówczesna Lizbona jako standardową organizację życia kulturalnego zasadniczo przejęła model francuski, inspiracje Paryżem widoczne były nie tylko w modzie, sposobach spędzania wolnego czasu wśród arystokratów, prądach literackich i filozoficznych przejętych przez Brazylię, ale też sprzyjały powoływaniu pierwszych instytucji naukowych.
Nowa stolica kraju, Rio de Janeiro, przeżywała w tym okresie rozkwit, co znalazło wyraz m.in. w architekturze. Z Europy sprowadzono inżynierów i architektów do budowy miast, dróg i budynków użyteczności publicznej. Powstały pierwsze instytucje kultury, które miały skupiać nowy establishment, dostarczać rozrywki i przeżyć duchowych dworowi królewskiemu, a później cesarskiemu. W tym celu powołano Akademię Sztuk Pięknych oraz pierwszy brazylijski teatr, który również hołdował raczej kulturze francuskiej niż portugalskiej.
Właśnie w takich okolicznościach 6 czerwca 1818 roku powstało Muzeum Królewskie, czyli późniejsze Muzeum Narodowe, gdzie eksponowano kolekcje przeniesione z dawnego Domu Historii Naturalnej, popularnie znanego jako „Dom Ptaków” (Casa dos Pássaros), stworzonego w 1784 roku przez wicekróla Brazylii, Luísa de Vasconcelosa e Sousę. Od samego początku muzeum przyjęło rolę wspierania rozwoju społeczno-gospodarczego kraju poprzez upowszechnianie edukacji, kultury i nauki. Z biegiem lat wzbogacone o coraz to większe kolekcje z całego świata już w XIX wieku stało się największym i najważniejszym muzeum w Ameryce Południowej. W 1946 roku zostało włączone do Uniwersytetu Federalnego w Rio de Janeiro, który odtąd sprawował nadzór nad jego działalnością wystawienniczą oraz dbał o wysoki poziom naukowy prowadzonych w muzeum badań i edukacji.
Przez 200 lat Muzeum Narodowe w wyniku organizowanych ekspedycji naukowych, wykopalisk, przejęć, darowizn i wymiany zgromadziło ogromną kolekcję liczącą ponad 20 milionów obiektów, przede wszystkim z zakresu geologii, paleontologii, botaniki, zoologii, antropologii, archeologii i etnologii. Zbiór stał się podstawą badań prowadzonych przez wydziały akademickie muzeum i inspiracją naukowców z całego świata. Znajdowała się tu także jedna z największych bibliotek naukowych w Ameryce Łacińskiej, licząca ponad 470 000 woluminów, w tym 2400 prac uznanych za unikatowe.
Muzeum było znane ze swojej działalności edukacyjnej, oferowało kursy specjalizacyjne i podyplomowe, a we współpracy z Uniwersytetem Federalnym także możliwość robienia doktoratów na wydziałach antropologii, botaniki, entomologii, geologii i paleontologii, z czego korzystało wielu Brazylijczyków i obcokrajowców. Muzeum mieściło specjalistyczne laboratoria, w których międzynarodowe zespoły naukowców prowadziły zaawansowane badania nad zgromadzonymi eksponatami. Do muzeum przynależały też Ogród Botaniczny (Horto Botânico) i oddzielne kampusy w mieście Santa Teresa, w Espírito Santo oraz Saquaremie, służące jako centra wsparcia dla badań terenowych. Wreszcie prowadziło bogatą działalność wydawniczą w zakresie publikacji kolekcjonerskich i naukowych, w tym wydając nieprzerwanie od 1876 roku „Archivos do Museu Nacional”, najstarsze czasopismo naukowe na kontynencie.
Muzeum Narodowe stało się więc ważnym elementem kształtowania i dokumentowania tożsamości kulturowej Brazylijczyków, miejscem powszechnie znanym na świecie i wysoko cenionym zarówno za niezwykłe kolekcje, jak i najwyższej próby działalność naukową. Z punktu widzenia nauki prawie wszystko w nim uznać należy za bezcenne.
Dziś z tętniącego życiem muzeum zostały właściwie tylko wypalone ruiny zabytkowego pałacu. I smutna strona internetowa.
Co straciliśmy bezpowrotnie?
.Perłą muzeum i jego najcenniejszym eksponatem był szkielet około 30-letniej kobiety żyjącej w górnym paleolicie, nazwanej Luzia Woman. Luzia stanowiła wdzięczny obiekt badań naukowców z całego świata. Zginęła 11 tys. lat temu, najprawdopodobniej zaatakowana przez dzikie zwierzę w jaskini, w której znalazła ją ekipa francuskich archeologów, na stanowisku w Lapa Vermelha, w regionie Minas Gerais, w 1975 roku. Jej szkielet to najstarsze ludzkie szczątki znalezione w Ameryce Południowej. Przy użyciu technik komputerowych sporządzono wizerunek kobiety, mamy więc pewne wyobrażenie, jak mogła wyglądać. Teraz Luzia, „Ewa Ameryki Południowej”, umarła po raz drugi, spopielona w pożarze muzeum.
Nie zrobimy już selfie ze szkieletem długoszyjego maksakalizaura (Maxakalisaurus topai), znalezionego w 1998 roku w Serra da Boa Vista, w południowej części Minas Gerais. 13-metrowy dinozaur ważył prawie dziewięć ton i zamieszkiwał tereny Ameryki Południowej około 80 mln lat temu. W największej sali muzeum obok skamieniałych szczątków maksakalizaura umieszczono jego kompletną rekonstrukcję rzeczywistych rozmiarów, która również spłonęła. Zniszczeniu uległy najprawdopodobniej wszystkie skamieliny z działu paleontologii, liczącego ponad 26 tysięcy obiektów, oraz wszystkie szczątki przedstawicieli megafauny sprzed 12 tysięcy lat, w tym tygrysów szablozębnych, leniwców gigantów czy pięciometrowej ryby piłokształtnej.
W zbiorach muzeum znajdowały się kolekcje sztuki grecko-rzymskiej oraz staroegipskiej, uznawane za największe i najstarsze w Ameryce Łacińskiej. Trafiły one do Brazylii w 1926 roku jako dar włoskiego kupca Nicolau Fiengo. Wśród nich cenny był zwłaszcza bogato zdobiony sarkofag „śpiewaczki Amona” Sha-Amun-en-su, datowany na 750 r. p.n.e., oraz wiele dobrze zachowanych mumii dorosłych, dzieci, a także mumii zwierzęcych z regionu Teb: kotów, jaszczurek i krokodyli. W płomieniach straciliśmy także tron władcy Dahomeju (dzisiejszego Beninu), podarowany przez króla Adandozana królowi Brazylii i Portugalii Janowi VI w 1818 roku.
Zniszczeniu uległa jedna z najważniejszych na świecie kolekcji ponad 5 milionów owadów, a wśród nich niezwykły zbiór blisko 60 tysięcy motyli. Muzeum straciło też zbiory etnologii ukazujące bogactwo rdzennej kultury afrobrazylijskiej i kultur Pacyfiku oraz najnowszą przepiękną ekspozycję przygotowaną na 200-lecie: kilkadziesiąt tysięcy eksponatów związanych z historią Ameryk i kulturami prekolumbijskimi, zmumifikowane szkielety andyjskie, w tym słynną mumię Indianina z plemienia Ajmara ze zdeformowaną czaszką, i kolekcję masek rdzennej ludności Brazylii. Ucierpiały też zbiory wiedzy tubylczej Brazylii. Muzeum mieściło znane na całym świecie kolekcje obiektów autochtonicznych, w tym wiele nagrań audio rdzennych języków z całej Ameryki Południowej. Niektóre z utraconych nagrań dokumentowały języki, których dziś już nigdzie się nie używa.
W muzeum znajdowały się także ważne historyczne dokumenty, takie jak świadectwo przybycia Portugalczyków w XVI wieku czy deklaracja proklamowania republiki w 1889 roku. Najprawdopodobniej całkowicie zniszczone zostało 200-letnie archiwum. Nadpalone fragmenty bezcennych dokumentów wiatr rozniósł w promieniu półtora kilometra od miejsca pożaru.
Ogień uporał się z bezcennymi zbiorami w kilka godzin. O uratowanie eksponatów na równi ze strażakami i wojskiem walczyli pracownicy muzeum, którzy z płomieni wynieśli niektóre gabloty, niewielką część dokumentów i ceramiki. Niszczycielskim płomieniom oparły się nieliczne eksponaty, przede wszystkim zbiory botaniczne i okazy kręgowców mieszczące się w sąsiednich budynkach. Przetrwała jedna z najsłynniejszych zdobyczy muzeum – żelazny meteoryt Bendegó, znaleziony na terenie Brazylii, w stanie Bahia, w 1784 roku. Meteoryt ważący 5,3 tony jest drugim co do wielkości na świecie i okazał się odporny na niszczycielski ogień. W zgliszczach odnaleziono część pozostałości po kolekcjach, które trudno jest na razie sklasyfikować, w tym nadpaloną czaszkę, która być może pozostała po skamieniałym szkielecie Luzia Woman. Wartość strat jest nie do oszacowania.
Czy pożar musiał się zdarzyć?
.Okazało się, że budynek muzeum, a także same kolekcje były całkowicie niezabezpieczone przed niszczycielskim żywiołem. Muzeum nie posiadało żadnego systemu przeciwpożarowego. Strażacy przybyli w kilka minut, ale brakowało im masek tlenowych i odpowiednich drabin, a najbliższe hydranty były całkowicie wyschnięte. Wodę musiano dowozić z pobliskiego jeziora, co znacznie przedłużyło gaszenie w dużej części drewnianego budynku, wypełnionego łatwopalnymi obiektami.
Luiz Fernando Dias Duarte, zastępca dyrektora muzeum, otwarcie oskarżył rząd o wieloletnie zaniedbania oraz o unikanie odpowiedzialności za tę jedną z najważniejszych instytucji naukowych w kraju. Lekceważenie próśb o wsparcie finansowe stało się rządową tradycją. Podczas czerwcowych obchodów 200. rocznicy muzeum nie pojawił się żaden minister. „To nieodwracalna strata nie tylko dla brazylijskiej nauki, ale też dla świata. Budynek może zostać zrekonstruowany, ale kolekcji niczym nie da się zastąpić. Dwa wieki nauki i kultury zostały utracone na zawsze” – napisał w „Science” prof. Sergio Alex Azevedo, paleozoolog i były dyrektor muzeum.
Brazylijczycy głośno wyrażają swoją konsternację i ogromny żal do władz o zaniedbania, widząc w ogniu trawiącym bezcenne kolekcje metaforę traumatycznych przeżyć swojego kraju, pustoszonego brutalną przestępczością, korupcją i skutkami recesji, w wyniku której ponad 12 milionów osób pozostaje bez pracy. Padają pytania o to, kto ponosi faktyczną odpowiedzialność za utratę bezcennego dziedzictwa kulturowego i naukowego, nie tylko brazylijskiego, ale i światowego.
W oświadczeniu opublikowanym na Twitterze brazylijski prezydent Michael Temer ubolewał nad stratą Muzeum Narodowego: „To smutny dzień dla wszystkich Brazylijczyków”. Ale to właśnie rząd brazylijski jest obwiniany o tragedię, której mógł i miał obowiązek zapobiec.
W marcu 2017 roku prezydent Temer ograniczył finansowanie nauki o 44%, do 1 miliarda dolarów rocznie. To poziom najniższy od 2005 roku. A w związku z kryzysem gospodarczym pod koniec 2017 roku zarządził dalsze cięcia, o kolejne 16%. Niektóre instytucje badawcze w kraju stoją w obliczu permanentnych trudności z podstawowymi opłatami, takimi jak rachunki za prąd, i są zmuszone do czasowego zawieszania swojej działalności. Wcześniej Brazylia jako jedyny kraj latynoamerykański inwestowała w naukę znacznie ponad 1% swojego ogromnego PKB, pozostawiając daleko w tyle pozostałe państwa latynoamerykańskie. Przeznaczając pokaźne środki na naukę, Brazylia konsekwentnie podnosiła jakość swoich badań i budowała pozycję w międzynarodowym środowisku naukowym. Jednak kryzys gospodarczy stał się pretekstem do znacznego obniżenia finansowania, co przełożyło się na konieczność ograniczenia działalności naukowej, a część instytucji naukowych i kulturalnych postawiło przed widmem bankructwa.
Drastyczne cięcia budżetowe nie ominęły też Muzeum Narodowego. Od 2014 roku nie otrzymywało ono na swoją działalność pełnego rocznego budżetu w wysokości 128 tys. dolarów. Od 2015 roku musiało uciekać się do czasowego zamykania swoich drzwi dla zwiedzających i naukowców, ponieważ nie było w stanie sprostać wydatkom na sprzątanie i ochronę. W jednej z najpopularniejszych sal wystawowych, ze szkieletem wieloryba humbaka i kośćmi maksakalizaura, kuratorzy własnoręcznie naprawiali szkody wyrządzane regularnie przez termity. W tym roku muzeum otrzymało z budżetu federalnego zaledwie 13 tys. dolarów, co nie wystarczało na prowadzenie codziennej działalności, nie wspominając już o jakichkolwiek pracach konserwacyjnych czy zabezpieczających kolekcje. W maju 2018 roku – w przeddzień 200. rocznicy – dziesięć sal zostało zamkniętych dla publiczności z powodu złego stanu technicznego. W salach wystawowych, przepięknych wnętrzach pałacowych, odpadały tynki i straszyły zwisające przewody elektryczne, które od lat domagały się zabezpieczenia i wymiany. To właśnie zwarcie elektryczne wskazuje się jako prawdopodobną przyczynę pożaru.
„Ta tragedia to rodzaj narodowego samobójstwa. Jest zbrodnią przeciwko naszej przeszłości i przyszłym pokoleniom” – emocjonalnie skomentował pożar Bernard Mello Franco, jeden z najbardziej znanych publicystów w Brazylii, na łamach poczytnego dziennika „O Globo”. Mercio Gomes, znany brazylijski antropolog i były prezes Narodowej Fundacji ds. Indian (FUNAI), porównał pożar muzeum do spalenia Biblioteki Aleksandryjskiej w 48 roku p.n.e. I chociaż mówi się o planach odbudowy muzeum, to wszyscy zdają sobie sprawę, że odtworzenie utraconych kolekcji jest przecież niemożliwe.
Ironią w obliczu tej tragedii jest fakt, że muzeum kilka tygodni przed pożarem podpisało umowę z rządowym bankiem, BNDES, w ramach której miało pozyskać 5,35 miliona dolarów m.in. na odrestaurowanie pomieszczeń, fizyczne zabezpieczenie kolekcji i wykonanie instalacji przeciwpożarowej. W umowie zapisano jedno zastrzeżenie ze strony rządowej: fundusze zostaną przekazane muzeum dopiero po jesiennych wyborach prezydenckich.
.Nie jest to jedyny przypadek, gdy w wyniku zaniedbań świat traci bezcenną kolekcję. Jak bumerang wraca kwestia niedostatecznego finansowania nauki. Rodzi się pytanie o odpowiedzialność za te skarby kultury i nauki, które stanowią świadectwo naszej cywilizacji i służyły – i powinny nadal służyć – wielu pokoleniom zwiedzających i badaczy. Czy kryzys ekonomiczny i przejściowe trudności budżetowe mogą stanowić usprawiedliwienie dla drastycznych cięć nakładów na naukę? Koszt takiej krótkowzroczności rządzących z punktu widzenia nauki jest po prostu zbyt wysoki. Może ta tragedia w Brazylii stanie się dla nas wszystkich przestrogą.
Joanna Gocłowska-Bolek