Konrad KOZŁOWSKI: Przestrzeń publiczna to nade wszystko „treść”, unosząca się jakby ponad światłami miasta

Przestrzeń publiczna to nade wszystko „treść”, unosząca się jakby ponad światłami miasta

Photo of Klub Młodych Autorów

Klub Młodych Autorów

Platforma opinii prowadzona przez Instytut Nowych Mediów, przy redakcji miesięcznika „Wszystko co Najważniejsze".

zobacz inne teksty Autora

Przestrzeń publiczna w naturalny sposób obejmuje to, co powszechne i widoczne. Urbaniści projektują otoczenie, które będzie jak najbardziej przyjazne lokalnej społeczności, chociaż troska o środowisko również odgrywa coraz większą rolę. Jednak przestrzeń publiczna to nade wszystko „treść”, unosząca się jakby ponad światłami miasta – pisze Konrad KOZŁOWSKI

.W drodze do pracy obywatel przeszedł obok Muzeum Narodowego, jego wzrok mimowolnie padł na dobrze znany mu billboard. I znowu to samo pytanie, które powracało każdego ranka: „Gdzie te dzieci?”. Oczy obywatela pełne były rezygnacji, jakby umysł nie próbował już szukać odpowiedzi. Z zadumy wyrwał go dźwięk podanej mu szeleszczącej gazety. Nagłówek krzyczał: „Moja jest racja tylko!”. Obywatel poczuł niepokój. Co to mogło znaczyć? Jakieś echo ostatnich dni, kiedy debaty i dyskusje wypełniały przestrzeń. W tramwaju, który wiózł go na Wolę, otaczał go gwar codziennego życia. Jego uwagę przykuły dwie starsze panie, które kiwały głowami, wzajemnie się afirmując. „Kiedyś ta kultura była jakaś mniej tandetna” – szeptała jedna. „Oczywiście” – odpowiadała druga, zerkając na mijany przystanek. Rozmowa przesiąknięta była nostalgią, lecz kryło się w niej także rozgoryczenie. Gdy obywatel wysiadł, jego wzrok zatrzymał się na kierowcy taksówki stojącej na światłach. Mężczyzna palił papierosa przy lekko uchylonym oknie, przez które dało się słyszeć fragment porannych wiadomości. „Polska znowu przespała moment…” – komentował głos redaktora. Czyżby to było to? Czy właśnie to było odpowiedzią na pytanie, które nurtowało obywatela od dłuższego czasu? Gdy dotarł na miejsce i usiadł przy swoim biurku, odnalazł w kieszeni telefon, spojrzał na ekran i zaczął na nim wystukiwać: „Na co Polska znowu się spóźniła?”.

Śledząc drogę obywatela do pracy, obserwujemy historię podyktowaną treścią pierwszego punktu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej: „Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli”. Wszyscy uczestniczymy w tworzeniu przestrzeni publicznej, która jest swoistym przedpokojem dla niezdefiniowanego jak dotąd przez Trybunał Konstytucyjny dobra wspólnego. Przestrzeń publiczna w takim ujęciu przyjmuje postać teatru relacji międzyludzkich, gdzie głównym zadaniem jest określenie wspólnych celów i wartości. Dawniej taką rolę odgrywały grecka agora lub, bliższy naszej epoce, salon.

.Przestrzeń publiczna w naturalny sposób obejmuje to, co powszechne i widoczne. Urbaniści projektują otoczenie, które będzie jak najbardziej przyjazne lokalnej społeczności, chociaż troska o środowisko również odgrywa coraz większą rolę. Jednak przestrzeń publiczna to nade wszystko „treść”, unosząca się jakby ponad światłami miasta. Lokalne debaty, festiwale, a przede wszystkim wszechobecne media społecznościowe – to współczesne areny, na których toczy się nieustanna walka o uwagę odbiorcy. Nie wolno zapomnieć o emocjach, które zyskały ogromne znaczenie. Obrazy, filmy, muzyka poruszają serca i umysły, angażując i współtworząc zbiorową tożsamość. Ta zbiorowa tożsamość to niezwykły fenomen przestrzeni publicznej, będący pozornie przewidywalnym efektem jej funkcjonowania. Przestrzeń publiczna jest jak tygiel, w którym różnorodne treści, nawałnica wydarzeń, kształtują opinię publiczną i ujawniają lokalne, a nierzadko narodowe troski i przekonania.

Tożsamość to fundament, na którym opiera się społeczeństwo. Przestrzeń publiczna potrzebuje twórców, dzieł, treści, które umożliwiają wskazanie celów i przekazanie wartości przyczyniających się do tworzenia środowiska sprzyjającego rozwojowi każdego człowieka. Każda epoka ma swoich krytyków i narratorów. W przeszłości pióra łamali tacy giganci jak Sienkiewicz, Brzozowski, Herbert czy Czesław Miłosz. Dziś zarówno Polska, jak i Europa stoją przed wyzwaniem opowiedzenia swojej historii na nowo.

Czy zatem wszyscy powinniśmy teraz zabrać się do pisania książek, by kształtować społeczną tożsamość? Z pewnością jest to ważne, ale świat woła o spotkanie, wymaga przestrzeni dialogu, wymiany poglądów czy też wreszcie – świadectwa. Zaangażowanie w budowanie przestrzeni publicznej w czasach podupadających autorytetów, jak nigdy dotąd wymaga autentyczności. To jednak nie oznacza, że wystarczy wstać i powiedzieć: „Oto jestem, możecie ze mną rozmawiać”. Postawa obywatelska powinna być czymś, co pozwala wychodzić na spotkanie z drugim człowiekiem, zapraszać go do współtworzenia tej przestrzeni.

Problemem może tu być przesycona bipolarnością polityczną debata publiczna, która daje mylne wrażenie, że wszystko musi być podzielone na „my i oni”, „nasze i wasze”. Kultura w szerokim rozumieniu, debata o wartościach pracy i rodziny – to obszary, które dotykają każdego człowieka, niezależnie od agend politycznych. Choć partie próbują zawłaszczyć tę sferę, jej istota pozostaje ponad podziałami. Próba wyjścia poza obozowe szańce jest zapewne naiwna, ale każdy z nas ma prawo wyrażać się w przestrzeni publicznej, nie tylko jako działacz społeczny czy polityczny, ale przede wszystkim jako jednostka, osoba z własnym głosem i własnymi przekonaniami.

.Zaangażowanie w tworzenie przestrzeni publicznej powinno zmierzać do zmniejszenia dezorientacji oraz budowania tożsamości opartej na wspólnych celach i wartościach. Obecnie zmagamy się między innymi z kryzysem demograficznym, widmem ograniczania wolności czy degradacją kultury. Bez aktywnego udziału w budowaniu tej przestrzeni obywatel może jednak dojść do gorzkiej konkluzji, że Polska znowu przegapiła swój moment.

Konrad Kozłowski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 1 października 2024