
Polskie społeczeństwo uczy się odporności na fake newsy
Odporność na fake newsy nie polega tylko na wykrywaniu fałszywek, ale także na zarządzaniu reakcją na nie. Zwolnienie tempa, świadome wyjście poza własną bańkę informacyjną to umiejętności, które znacząco zwiększają jakość debaty publicznej.
.W erze cyfrowej, w której informacje rozprzestrzeniają się szybciej niż kiedykolwiek, jednym z największych wyzwań demokratycznego społeczeństwa stała się kwestia walki z dezinformacją.
Fake newsy nie są już tylko „internetową plagą”, ale realnym zagrożeniem chociażby dla zaufania społecznego czy stabilności systemów demokratycznych. Nie dajemy się jednak wciągnąć w te pułapki tak szybko. Potrafimy coraz częściej zweryfikować informacje, sprawdzić, co jest prawdą i jakie jest źródło danej informacji. Cały czas uczymy się oddzielać prawdę od kompletnych bzdur i należy zaznaczyć, że Polska jako społeczeństwo, odrabia sumiennie tę lekcję.
.Dezinformacja, prowadzona celowo lub nieświadomie, wprowadza chaos, a niekiedy i strach. Dezinformacja może dotyczyć wszystkiego. Od teorii spiskowych na temat technologii, przez manipulacje zdrowotne, problemy polityczne, po działania wojenne, co możemy obecnie obserwować w związku z rosyjską agresją na Ukrainę. Powoli jednak wyrabiamy w sobie nawyk weryfikowania źródeł i nie wierzymy ślepo w każde przeczytane informacje, przede wszystkim w social mediach, gdzie aż roi się od fake newsów.
Pamiętajmy, że polubione lub zapisane kilka razy dezinformacyjne treści od razu zostają zapamiętane przez algorytmy naszych profili internetowych. Według analiz NASK z 2021 roku, w czasie największego natężenia pandemii, polska sieć była zalewana nawet dziesiątkami tysięcy wpisów tygodniowo, z których wiele podważało m.in. skuteczność szczepień. I nie był to wyjątek, lecz element globalnego zjawiska. Już w 2020 roku Światowa Organizacja Zdrowia wprowadziła pojęcie „infodemii”, czyli określenie informacyjnego przeciążenia, w którym prawdziwe dane ginęły w gąszczu plotek i manipulacji. To właśnie ta równoległa „epidemia” dezinformacji okazała się jednym z największych wyzwań tamtego okresu.
Coraz większą rolę zaczyna odgrywać także edukacja medialna. Uczymy się świadomie analizować przekaz, nie tylko treść, ale też sposób, w jaki treść została przekazana. Zwracamy również szczególną uwagę na emocje, które mają nas pobudzić do natychmiastowej reakcji, a także na techniki manipulacyjne, takie jak wyrwane z kontekstu cytaty czy „podrasowane” grafiki. Coraz rzadziej dajemy się sprowokować. Rosnąca świadomość sprawia, że coraz częściej rozpoznajemy takie zabiegi i nie reagujemy impulsywnie.
Rośnie również znaczenie kultury sprawdzania informacji. Coraz popularniejsze staje się korzystanie z fact-checkerów lub porównywanie doniesień między różnymi mediami. To sygnał, że umiejętność krytycznego myślenia zaczyna być traktowana jako podstawowe narzędzie funkcjonowania w przestrzeni publicznej, tak samo ważne jak znajomość języków czy obsługa technologii.
.Odporność na fake newsy nie polega tylko na wykrywaniu fałszywek, ale także na zarządzaniu reakcją na nie. Zwolnienie tempa, świadome wyjście poza własną bańkę informacyjną to umiejętności, które znacząco zwiększają jakość debaty publicznej. Dzięki nim dezinformacja nie ma tak łatwej drogi, jak jeszcze kilka lat temu. Nasza świadomość wzrosła, nasze podejście do treści w sieci się zmieniło i jako naród cały czas stajemy się mądrzejsi, a to dla fake newsów największe przeszkody.



