

Religia w laboratorium
Religią interesują się prawie wszyscy. Naukowa weryfikacja wiary może przynieść odpowiedzi na nurtujące ludzkość od tysięcy lat pytania – pisze Martin LANG
Religia stanowi ważną część tego, co rozumiemy przez pojęcie ‘być człowiekiem’. Choć może się nam wydawać, że przekonania i rytuały powoli odchodzą w zapomnienie, to religie nieustannie są obecne w naszym życiu. Co więcej, we współczesnym zglobalizowanym świecie zrozumienie, dlaczego ludzie są religijni oraz jak poszczególne systemy religijne mogą stymulować pokojowe współistnienie, ma zasadnicze znaczenie dla rozwiązania jednego z największych wyzwań przed którymi stoi świat.
Studiowanie religii w laboratorium wielu wydawać by się mogło pomysłem zgoła absurdalnym. Choć ludzi zazwyczaj intrygują badania psychologiczne, to wyjaśnianie religii jako cechy ludzkiej może często stać w sprzeczności z nauką religijną i być nie do przyjęcia dla wierzących. Fizyka czy chemia intrygują większość ludzi w mniejszym stopniu i nie interesuje ich czy kwarki i protony naprawdę istnieją. Religią interesują się prawie wszyscy. Jak zatem możemy wesprzeć projekt lepszego zrozumienia naszych przekonań religijnych?
Przede wszystkim naukowcy muszą jasno określić, na które pytania można odpowiedzieć przy użyciu metodologii naukowej, a które pytania pozostają poza sferą nauki. Jak zauważył antropolog Roy Rappaport, wiele religii zawiera w swojej istocie „ostatecznie święte postulaty”, których nie można zweryfikować. Przykładem może być shahada będąca muzułmańskim wyznaniem wiary: „Nie ma boga prócz Boga (jedynego), a Mahomet jest jego Prorokiem”. Udowodnienie, że nie ma boga poza Bogiem, jest niemożliwe. Najpierw trzeba udowodnić, że Bóg muzułmański istnieje, a następnie, że nie ma innych bogów. To twierdzenie zawsze będzie oparte na wewnętrznym przekonaniu, a nie na faktach. Na pytania o istnienie Boga lub prawdziwość poszczególnych religii, nie da się odpowiedzieć za pomocą metodologii naukowej. Naukowcy powinni raczej badać wpływ przekonań religijnych na obserwowalne zachowania ludzkie i wyciągać z nich wnioski.
W idealnym świecie naukowiec podczas pracy powinien zdystansować się od swoich przekonań, traktować religie jako zjawiska ewolucyjne, które mogą mieć określone funkcje i wystrzegać się podejmowania decyzji o istnieniu Boga. Myślenie o religii jako zjawisku naturalnym, które ewoluowało w wyniku działalności człowieka, jest obecnie najpowszechniej przyjmowaną hipotezą naukową. Wychodząc od słynnych słów Teodozjusza Dobrzańskiego „Nic w biologii nie ma sensu, jeśli jest rozpatrywane w oderwaniu od ewolucji”, możemy objąć nimi również kwestie kultury i religii. Często rozważając ewolucję, skupiamy się konkretnych aspektach morfologicznych (np. kształt ludzkiej ręki) lub fizjologicznych (np. szlak metaboliczny), ale dynamika ewolucyjna ma wpływ również na określone wzorce behawioralne, za które odpowiedzialny jest aparat poznawczy człowieka.
Zrozumienie, dlaczego ludzie mają specyficzne mechanizmy poznawcze, które ewoluowały przez setki tysięcy lat, i jak kształtują one wzorce postępowania w odpowiedzi na wyzwania społeczne, może pomóc nam pojąć znaczącą część zachowań człowieka, w tym religijność.
Uniwersalna powszechność religii jest pierwszym wskaźnikiem jej potencjalnie ważnej roli w życiu jednostki i społeczeństwa. Jednak, jak możemy poważnie wypowiadać się na temat „religii”, uwzględniwszy zmienność tego, co dla ludzi kryje się pod tym pojęciem? Czy istnieje jakiś wspólny mianownik łączący wierzenia plemion z amazońskiej dżungli a buddyjskim mnichem? W toku studiów nad religiami świata zaproponowano wiele definicji, jednak nie istnieje jej wersja uniwersalna.
Praktycznym rozwiązaniem tego problemu jest rozumienie religii jako systemu, który posiada kilka nieodzownych elementów wspólnych, jak rytuały, wiara w boga, tabu i porządki moralne. Kształt, zawartość, a nawet obecność tych elementów może się różnić w zależności od presji środowiskowych i społecznych. Przykładowo międzykulturowe porównanie rytuałów religijnych przeprowadzone przez Richarda Sosisa wykazało, że w czasie wojny systemy religijne częściej obfitują w działania i wyrzeczenia (np. produkty żywnościowe objęte tabu) narzucone na wiernych, by poddać próbie ich zaangażowanie. O ile te działania są początkowo dla wyznawców wiary kosztowne, to w efekcie pełnią one funkcję spoiwa, które może okazać się ważne w walce przeciwko innej grupie.
Naukowcy mogą badać różnorodność systemów religijnych i próbować je analizować z uwzględnieniem czasów i położenia geograficznego systemu, jednocześnie znajdując punkty zbieżne z innymi religiami ze względu na wspólne podstawy. Naukowcy mogą również badać elementy składowe tych systemów (np. określone rytuały) i w ten sposób lepiej rozumieć, jak dany system funkcjonuje. Jeśli działa dobrze, przełoży się to ostatecznie na przetrwanie religii i zasilenie jej szeregów nowymi wyznawcami. Jeśli system działa nieprawidłowo, to albo dana religia ulegnie zanikowi, albo podda się zmianom. W historii byliśmy świadkami powstania tysięcy systemów religijnych, które ostatecznie zaniknęły lub uległy reformom.
Teza, że rytuały mogą pomóc w ukojeniu niepokoju, została ukuta prawie sto lat temu przez polskiego antropologa Bronisława Malinowskiego. Zasugerował on, że ludzie oddają się rytuałom w odpowiedzi na nieprzewidywalne i groźne sytuacje. W sytuacji zagrożenia, gdy ludzie tracą kontrolę nad swoją przyszłością (np. bombardowania wojenne) i doświadczają leku, często zwracają się ku rytuałom celem wywarcia wpływu na bieg wydarzeń. Rytuał może im pomóc uśmierzyć lęk.
Stawiam tezę, że rytuały zachodzące w kontekstach lękogennych mają specyficzne cechy. Przede wszystkim są one często powtarzalne i niezmienne. Ludzie wykonują kilkukrotnie tę samą czynność w bardzo określony sposób. Chrześcijanie nieraz słyszą, aby odmawiać modlitwę Ojcze Nasz wielokrotnie (powtarzalność), a treść modlitwy nie może ulec zmianie (niezmienność). Podczas odmawiania Modlitwy Pańskiej modlący się doskonale wie, co nastąpi i jakie słowa będzie wypowiadać. Dlaczego ta sztywność ma tak szczególne znaczenie?
Podczas gdy niektóre wcześniejsze modele opisujące ludzki umysł przedstawiały go jako szeregowy komputer przetwarzający (wejście -> przetwarzanie -> wyjście), obecny model zaproponowany przez Karla Fristona postuluje, że jest on raczej maszyną predykcyjną. Na podstawie doświadczeń mózg przewiduje, co nastąpi w ciągu następnej milisekundy i jakich sygnałów sensorycznych może się spodziewać. Jeśli te oczekiwania zostaną spełnione, nie ma potrzeby dalszego przetwarzania. Jednakże, jeśli nastąpi jakieś nieprzewidziane spostrzeżenie, obszary korowe odbierające komunikat sensoryczny wysyłają informację o błędzie do wyższych obszarów korowych, które ten błąd przetwarzają i generują reakcję behawioralną. Mózg osoby spacerującej po malowniczej dolinie, w której kwitną kwiaty, oczekuje śpiewających ptaków. Jeśli jednak niespodziewanie wyskakuje tygrys, to spostrzeżenie wygeneruje znaczący błąd przewidywania, który będzie wymagał natychmiastowej odpowiedzi (ucieczka). W sytuacjach, kiedy mózg pada ofiarą niepewności, nie jest on w stanie stworzyć odpowiednich modeli predykcyjnych. To z kolei wywołują uczucie leku. Rytuały mogą stworzyć ułudę kontroli nad przyszłością poprzez zmniejszenie błędu generowanego przez niepewne sytuacje. Fakt, że ludzie są w stanie przewidzieć, co wydarzy się w następnej sekundzie (np. które słowa Ojcze Nasz zostaną wypowiedziane), może ograniczyć błąd powodowany przez niepewność i złagodzić uczucie niepokoju. Na tym przykładzie widać, jak możemy studiować religię w laboratorium.
.Wybraliśmy niezmienne i powtarzalne rytuały, po czym sprawdziliśmy, czy mogą one przyczynić się do złagodzenia lęku w sytuacjach niepewności. W przyszłości te badania mogą przynieść wiele więcej owocnych rezultatów, które być może pomogą nam zrozumieć, czemu religia nadal stanowi tak ważną części naszego życia, uwzględniając zarówno jej dobre, jak i złe strony.
Martin Lang