Zapraszam Państwa do osobistej podróży przez najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia, łącząc informację i naukę, szukając zrozumienia w rzeczywistości współczesnych, globalnych wyzwań.

Dobrej lektury,
Mateusz Krawczyk
Przegląd tygodnia 16.11.2022:
Uganda: Co najmniej trzy osoby zginęły, a 33 zostały ranne w dwóch samobójczych zamachach bombowych w stolicy Ugandy, Kampali. „Jak dotąd 33 osoby zostały ranne, w tym pięć ciężko” – powiedział rzecznik policji Fred Enanga, dodając, że ataki zostały przeprowadzone przez trzech zamachowców-samobójców. Trwa śledztwo celem ustalenia ich tożsamości.
Libia: Khalifa Haftar, libijski polityk, oficer wojskowy i dowódca mającej siedzibę w Tobruku Libijskiej Armii Narodowej (LNA) wystartuje w wyborach prezydenckich w Libii, które mają się odbyć w przyszłym miesiącu. „Wybory to jedyne wyjście z poważnego kryzysu, w który pogrążył się nasz kraj” – powiedział Haftar.
Mjanma: Była szefowa rządu Aung San Suu Kyi, były prezydent Win Myint i były szef komisji wyborczej wraz z 13 innymi osobami zostali oskarżeni o oszustwa wyborcze w wyborach w 2020 r., które wygrała Narodowa Liga na rzecz Demokracji Aung San Suu Kyi, poinformowały we wtorek państwowe media.
Syria: Wywołane zmianami klimatycznymi i przedłużającym się konfliktem zbrojnym, niedobory wody w północnej Syrii pogłębiają istniejące zagrożenia spowodowane niestabilnością gospodarczą i pandemią.
Kanada: Ulewne deszcze w Kolumbii Brytyjskiej spowodowały osuwiska, doprowadzając do zamknięcia dróg i zmuszając do ewakuacji całego miasta oraz do zamknięcia rurociągu naftowego. Władze w Merritt, około 200 km na północny wschód od Vancouver, nakazały wszystkim 7100 mieszkańcom opuszczenie miasta po tym, jak podnosząca się woda odcięła mosty i zmusiła oczyszczalnię ścieków do zamknięcia.
Zielone kropki, różowe serca
.COP26 dobiegł końca, nadszedł czas podsumowań. Przetrząsając dziesiątki stron, które zostały napisane na temat COP26, odkąd (w sobotę) ogłoszono zawiązanie porozumienia, dochodzę do wniosku, że znajdziemy równie wielu zadowolonych z rezultatów szczytu w Glasgow, co tych o zdaniu przeciwnym. Co gorsza, wszyscy mają dane na poparcie swoich stanowisk.
Dwa tygodnie rozmów zwieńczyło wystąpienie Aloka Sharma, prezydenta COP26, który drżącym głosem ogłosił porozumienie COP26, zaczynając od przeprosin. Główny problem tkwi w semantyce. W porozumieniu z Glasgow kraje-strony zdecydowały się na „obniżanie” (ang. phase down) a nie „wycofywanie” (ang. phase out) węgla z miksów energetycznych. Niby nic, a jednak zawiłe piękno języka radykalnie, a jednak subtelnie obniża globalne ambicje.
Możemy jednak uznać kilka osiągnięć COP26. Choć od dziesięcioleci wiemy o konsekwencjach spalania węgla, nadal odpowiada on za 40 proc. globalnej emisji CO2 pochodzącej ze zużycia energii, to jednak globalny akt oskarżenia wobec “czarnego złota” został spisany. Pakt klimatyczny z Glasgow przejdzie do historii jako pierwsza umowa klimatyczna, w której wyraźnie zaplanowano ograniczenie udziału węgla w produkcji energii.
Porozumienie nawołuje również do pilniejszych cięć emisji szkodliwych substancji np. metanu i obiecuje więcej pieniędzy dla krajów rozwijających się – aby pomóc im przystosować się do zmian klimatu. Ale deklaracje nie idą wystarczająco daleko, aby ograniczyć wzrost temperatury do 1,5 C. Zobowiązanie do stopniowego wycofywania węgla, które było zawarte we wcześniejszych projektach negocjacyjnych, spotkało się ze sprzeciwem Indii i Chin.
Minister klimatu Indii Bhupender Yadav zapytał, w jaki sposób kraje rozwijające się mogą obiecać stopniowe wycofywanie się z węgla, kiedy „muszą jeszcze zająć się swoimi programami rozwojowymi i eliminacją ubóstwa”. Trudno odmówić celności tej uwagi. Yadav nie jest pierwszym, który tak ostro reaguje na oskarżycielskie spojrzenia zachodnich ekologów. J. Peter Brosius w artykule „Green Dots, Pink Hearts” przytacza historię malezyjskiego ludu Penan, który zwrócił na siebie międzynarodową uwagę w latach 60. i później, kiedy opierał się operacjom wyrębu lasów na swoich terytoriach w regionach Baram, Limbang, Tutoh i Lawas w Sarawak (Malezja). Wówczas rządy Indonezji i Malezji otworzyły duże obszary wnętrza Borneo dla komercyjnego wyrębu. Działania te spotkały się z międzynarodową krytyką prowadzoną głównie za sprawą kilku ekologicznych organizacji pozarządowych. Malezja, przedstawiona niemal upiornie w perspektywie światowego odbiorcy, obarczyła Zachód winą za swoją sytuację.
– To międzynarodowy popyt na drzewo zaspokajany tanim wyrębem w Malezji i Indonezji prowadzi do dysproporcji rozwojowych. Premier Malezji Mahathira Mohamada w 1992 roku nazwał zachodnią krytykę „ekoimperializmem” – “Zachód przez stulecia wyzyskiwał ziemię i jej zasoby, a teraz, kiedy inne kraje próbują wyrwać się z ubóstwa robiąc to samo, są krytykowane”. Z pewnością jest coś niewłaściwego w globalnej perspektywie rozwoju. I nie uda się załatać tej dziury obietnicą o zwiększeniu funduszy na wsparcie krajów rozwijających się. Notabene, taka obietnica już padła. Dwanaście lat temu na szczycie klimatycznym ONZ w Kopenhadze, bogate narody złożyły znaczące zobowiązanie: 100 miliardów dolarów rocznie dla mniej zamożnych krajów do 2020 roku, aby pomóc im przystosować się do zmian klimatycznych i złagodzić dalszy wzrost temperatury.
Ta obietnica została złamana. Choć dokładne liczby jeszcze się nie pojawiły, a ci, którzy negocjowali zobowiązanie, nie zgadzają się co do metod księgowania, to w zeszłorocznym raporcie dla ONZ stwierdzono, że „jedyny realistyczny scenariusz” wskazuje, że cel 100 miliardów dolarów jest poza zasięgiem. „Jeszcze tam nie dotarliśmy” — przyznał sekretarz generalny ONZ António Guterres.
No cóż, może za rok.

Antropocen będzie trwać
.Tak, antropocen już tu jest i jak sugerują rezultaty COP26, pozostanie. I nie chodzi (tylko) o węgiel. Redukując skomplikowany wpływ jaki człowiek ma na planetę do jednej zmiennej, umykają nam niezwykle istotne szczegóły, które mają niejednokrotnie większy wpływ, niż jakikolwiek pojedynczy składnik miksu energetycznego.
Kiedy Grupa Robocza ds. Antropocenu w sierpniu 2016 r. zaleciła przyjęcie antropocenu jako nazwy nowej epoki geologicznej Międzynarodowemu Kongresowi Geologicznemu, zarzucono jej polityczną motywację wykraczającą poza granice geologii. Stwierdzenie, że żyjemy w epoce, której głównym wyznacznikiem jest nadzwyczajny wpływ człowieka na strukturę planety, do tego stopnia, że zmienia on jej układ geologiczny i wyróżnia ją w stosunku do poprzedniej epoki (helocenu) stanowi kontrowersyjną tezę. Andrew Barry i Mark Maslin stwierdzili nawet, że Paul Sam Crutzen, który obok ekologa Eugenea Stoermer, spopularyzował termin „antropocen” w jego obecnej postaci, sam przyznaje, że koncepcja ta „miała oczywiste” implikacje polityczne i etyczne.
Jest to zrozumiałe. Nie doceniamy bowiem wpływu z jakim natura, przyroda, krajobraz oddziałują na naszą tożsamość. Antropocen oddziałuje za naszą sprawą na planetę, ale również my, jego twórcy, nie pozostajemy mu obojętni. Jego ślad jest widoczny na naszych ciałach i w naszej świadomości,. Podobnie, jak ludy mieszkające w Uaxactún, mieście Majów znajdującym się na terenie dzisiejszej Gwatemali, żyją dzięki uprawie liści palmy xate, które jest dla nich więcej niż rośliną w krajobrazie, ale również actibidad de nuestros abuelos (es. “pracą naszych przodków”), tak i nasz świat wypełniony jest szeregiem artefaktów, które stworzyliśmy i od których się uzależniliśmy. Straciliśmy jednak umiejętność rozróżniania między tym, co naturalne, a toksyczne.
Chilijska pustynia Atacama jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych obszarów na kuli ziemskiej przez przemysł modowy. Około 59 000 ton odzieży produkowanej w Chinach lub Bangladeszu jest dostarczanych każdego roku do chilijskiego portu Iquique. Transport ubrań trafia do Europy, Azji lub Stanów Zjednoczonych zanim ostatecznie znajdzie swoją drogę do Chile. Stamtąd odzież jest odsprzedawana w całej Ameryce Łacińskiej. Mimo to, tylko niewielka część ubrań, które trafiają do Chile, jest kupowana lokalnie. Co najmniej 39 000 ton trafia na wysypiska śmieci w okolicznym pustynnym obszarze portu Iquique, donosi AFP.
Ubrania wykonane z materiałów syntetycznych lub poddane działaniu chemikaliów mogą ulegać biodegradacji po 200 latach i są tak samo toksyczne jak zużyte opony czy tworzywa sztuczne. W 2019 roku ONZ ustaliła, że przemysł modowy odpowiada za 8 do 10 % światowej emisji CO2. Przemysł modowy generuje około 20% światowych ścieków i co roku uwalnia do oceanu pół miliona ton syntetycznych mikrowłókien.

Toxicity
Nie tylko nasze ubrania i to, co z nimi robimy wskazuje na toksyczność naszych czasów. Zaledwie tydzień temu eksplozja cysterny z paliwem, która zabiła ponad 130 osób w stolicy Sierra Leone, Freetown, wywołała pytania dotyczące koniecznych przemian w gospodarowaniu niebezpiecznymi substancjami w Afryce. Wybuch z 5 listopada nastąpił w wyniku wypadku drogowego z udziałem ciężarówki na ruchliwym skrzyżowaniu dróg we wschodniej dzielnicy Wellington, w gęsto zaludnionym półprzemysłowym węźle komunikacyjnym. Powstała kula ognia zniszczyła domy, sklepy, dziesiątki pojazdów i motocykli – pozbawiając niezliczonych ludzi środków do życia.
Toksyczność jest groźna, ale jest immanentną częścią naszego życia; jako objaw antropocenu, zajmuje coraz większe obszary naszego środowiska, ale i naszego języka. Toksyczny okazał się być zarówno niewłaściwie dopasowany kolega z pracy, co tankowiec, który doprowadził do dewastacji środowiska naturalnego w Zatoce Meksykańskiej.

Kondor andyjski, największy ptak drapieżny i największy latający ptak na świecie, ląduje na wysypisku śmieci w Til-Til, około 60 km na północ od Santiago, 26 sierpnia 2007. Ornitolodzy z Chilijsko-Argentyńskiego Dwunarodowego Programu Ochrony Kondora Andyjskiego (PBCCA) rozpoczęli program dostarczania padliny dla kondorów na wyższych wysokościach, bliżej ich naturalnego siedliska, aby powstrzymać ptaki przed używaniem wysypisko jako główne źródło pokarmu. Fot: Ivan Alvarado / Reuters / Forum
Toksyczność obnażyła, że granice w naturze nie istnieją. Także te cielesne. W 2007 roku martynikańscy intelektualiści Raphaël Confiant i Louis Boutrin opublikowali artykuł pt. Chronique d’un empoisonnement annoncé, w którym oskarżyli władzę, że pestycyd chloroorganiczny stosowane na Martynice i Gwadelupie na plantacji bananów nieodwracalnie zatruł gleby i źródła wody pitnej na wyspach. Stosowanie chlordekonu zostało wstrzymane w Stanach Zjednoczonych (i w większości krajów zachodnich), a w 1976 r. rząd francuski wycofał licencje na jego używanie, ale nie na terytoriach zamorskich, przynajmniej przez następne kilkanaście lat. Spośród francuskich wysp Martynika była miejscem najbardziej rozpowszechnionego użytkowania, skażenia i kontrowersji dotyczących stosowania chlordekonu, który jest uznanym na całym świecie czynnikiem rakotwórczym, a jego obecność w zanieczyszczonej glebie i żywności jest związana zarówno z męską bezpłodnością i rakiem prostaty. Według Światowego Funduszu Badań nad Rakiem, Martynika ma najwyższy wskaźnik zachorowań na raka prostaty na świecie.
Przykładów takich jest więcej. Dużo więcej. Wszystkie obrazują, jak antropocen przenika nas, przez nas i za naszą sprawą, zarówno świat, jak i nasze ciała. Ograniczenie węgla jest zatem tylko kroplą w morzu potrzeb.