
Francuski łącznik. Dlaczego to tak ważne wybory?
Nadchodzące wybory prezydenckie we Francji są kluczowe dla przyszłości Europy – pisze Michał BONI
I to nie tylko dlatego, że Francja jest istotnym krajem Wspólnoty Europejskiej. Ale głównie z powodu tego, że wielka, globalna, europejska batalia między nacjonalistycznym populizmem a liberalną demokracją będzie miała podczas tych wyborów swoją kolejną, bardzo ważną odsłonę.
Po Brexicie, zwycięstwie Trumpa i niewielkiej, ale jednak przewadze Erdogana powiększyła się pula punktów dla populistów i autorytaryzmu, natomiast po wygranej w Austrii i Holandii punkty zdobyli obrońcy liberalnej demokracji. Zobaczymy, co przyniesie starcie francuskie.
Marine Le Pen ciągle prowadzi w sondażach przed pierwszą turą, choć jej przewaga nie jest już tak duża jak kilka miesięcy temu. Rozproszone siły centroprawicy — Fillona i Macrona — czy rosnąca od czasu czterogodzinnej debaty prezydenckiej pozycja Mélenchona dają szansę w drugiej turze na pokonanie kandydatki Frontu Narodowego, ale nie jest to takie proste.
Po pierwsze — nie wiemy, jak zagłosują młodzi. Czy odstraszą ich opisywane w prasie związki ludzi bliskich Marine Le Pen z organizacjami właściwie hitlerowskimi? Czy wręcz odwrotnie — jej mocne słowa, że Francja nie ma co się wstydzić za II wojnę światową, współpracę w eksterminacji Żydów i winy rządu Vichy, przyniosą słynny efekt w postaci „wstawania z kolan”?
Po drugie — nie wiemy, jakie skutki w ostatnich dniach kampanii przynieść mogą opisywane już dokładnie ataki rosyjskie na Macrona, wielka akcja dezinformacji i trollingu, która jak się wydaje, ma też na celu wzmocnienie Fillona. I czy Fillon, kandydat o smutnych, bezbarwnych oczach, doświadczony w tej kampanii wielką skalą ataków, ale też i limitujący samego siebie w swoim programie dla Francji, co stworzyło wyraźny limit poparcia dla niego, na finiszu rozwinie skrzydła?
Po trzecie — nie jest jasne, jak po pierwszej turze zachowa się szeroko pojęta lewica. Czy będzie otwarta i gotowa wesprzeć kandydata mogącego pokonać Marine Le Pen, czy odwrotnie — ograniczy siłę oddziaływania lewicy francuskiej na długie lata, przyjmując obecnie pozycję neutralną?
Po czwarte — jest ciekawe, jak w ostatnich chwilach kampanii będzie rozgrywana karta europejska. Le Pen ostrożnie, jak na nią, dwa tygodnie temu powiedziała, że pierwszą decyzją jej prezydentury będzie wyprowadzenie Francji z reguł Schengen, czyli otwartości granicznej wewnątrz Unii Europejskiej. Ale nie powiedziała, że Francja wyjdzie z Unii czy ze strefy euro… W tym samym czasie Macron zaatakował model zarządzania Unią, w którym pozycja Niemiec jest tak silna. Ponieważ wątki europejskie w tej kampanii bardzo różnicują obozy polityczne — każde przesunięcie akcentów może dodawać lub odejmować głosy.
Po piąte — ważne będzie, która maszyneria wyborcza po pierwszej turze okaże się najsprawniejsza, by poszerzać skalę oddziaływania. Fillon ma struktury partii republikańskiej. Lewica ma partyjne zaplecza, ale i mnóstwo koterii będących w konflikcie. Macron ma silny kampanijny zespół wyborczy, który dobrze organizuje wielkie manifestacje, jak ta w Bercy, ale nie ma aparatu partyjnego, tylko wolontariuszy. Już pojawiają się artykuły, że to za mało, by skutecznie rządzić po ewentualnej wygranej w drugiej turze, co ma podważać chęć zagłosowania na niego.
Po szóste — czy zdarzy się lub nie: coś nieprzewidywalnego, mocnego tuż przed wyborami (akt terrorystyczny, incydent z uchodźcami), co mogłoby przeorientować głosy. Warto pamiętać, że ok. 30-40% wyborców dokonuje ostatecznego wyboru w ostatnim tygodniu, a więc właśnie w tych dniach. Dotarcie do nich — przez zdarzenia, przez internet, w kampanii bezpośredniej — może mieć decydujące znaczenie.
Wybory prezydenckie we Francji są znaczące dla całej Europy. Jeżeli z tych wyborów Francja wyjdzie silna i względnie zjednoczona, to jej pozycja wzrośnie. Bo Europa, bo Unia Europejska potrzebuje dzisiaj lokomotyw, przywództwa prowadzącego w przyszłość. Francja Macrona w takim przywództwie może uczestniczyć bardzo aktywnie, wnosząc własne propozycje i modelując nowe zarządzanie sprawami europejskimi — taki jest mój pogląd. Francja Fillona będzie wspierała unijną orientację Europy, ale pojawią się pewne rezerwy, możliwe niestety również w polityce wobec Rosji. O ewentualnej Francji Marine Le Pen można powiedzieć tyle, że będzie dążyła do wstrzymania kierunku proeuropejskiego, najoględniej to ujmując. I że stanie się katalizatorem nowej presji populistycznego nacjonalizmu w całej Europie.
Czy ewentualne zwycięstwo Marine Le Pen otworzy drogę do wyjścia Francji z Unii Europejskiej? Nie sądzę. Le Pen jest ostrożna w radykalnym formułowaniu tego postulatu — widać bowiem skalę kłopotów, jakie sprowadziła na siebie Wielka Brytania po decyzji o Brexicie. Jednak zwycięstwo Le Pen mogłoby mocno utrudnić przyszły rozwój Unii Europejskiej.
.Trudno sobie wyobrazić Unię Europejską bez Francji, chociaż można bez Wielkiej Brytanii. I to nie tylko ze względu na geograficzne usytuowanie Francji. (Jak miałyby wyglądać kontrole celne? Jak miałaby przebiegać budowa infrastruktury 5G, tak istotnej dla internetu? Jak miałaby wyglądać rozbudowa sieci transportowych i energetycznych?). Ale także ze względu na ideowe wartości Unii tak mocno powiązane z budowaniem pokoju w Europie opartego na historycznej zgodzie Francji i Niemiec. Dlatego właśnie wyjście Francji z UE jest tak mało prawdopodobne.
Ale destrukcja pracy instytucji europejskich mogłaby się okazać paraliżująca.
Jak to w pewnych sytuacjach bywa — „francuski łącznik” okazuje się dzisiaj kluczowy dla nas wszystkich we wszystkich sprawach, które są ważne.
Michał Boni
18 kwietnia 2017