Michał BONI: "Kiszyniów. Czy zbudzi się wiosna?"

"Kiszyniów. Czy zbudzi się wiosna?"

Photo of Michał BONI

Michał BONI

Poseł do Parlamentu Europejskiego. Były minister pracy i polityki socjalnej, sekretarz stanu odpowiedzialny m.in. za politykę rynku pracy, szef zespołu doradców strategicznych Prezesa Rady Ministrów, minister administracji i cyfryzacji.

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

.Powielkanocne, pochmurne popołudnie — lądujemy w Kiszyniowie. Rumuński poseł do Parlamentu Europejskiego, Andi Cristea i ja tworzymy delegację do Mołdawii. Miasto w deszczu i chmurach wygląda smutno i jesiennie. Niewysokie domki, dwupiętrowa zabudowa z początków XX wieku w starszych częściach miasta oraz pełna podniszczonych blokowisk na obszarach trochę bardziej odległych od centrum. Ale widać piękne parki, a przed wszystkimi urzędami publicznymi flagi — mołdawskie i Unii Europejskiej, choć to dopiero początek procesu stowarzyszeniowego.

.Rozmawiamy z ambasadorami — przedstawicielem UE i paru krajów, w tym Polski. Otwarcie i przejrzyście prezentują problemy i wyzwania. Przez kilka lat Mołdawia była liderem przemian, z jasno określonymi celami wejścia do Unii Europejskiej, liberalizacją wizową zainicjowaną praktycznie w kwietniu 2014 r., co spowodowało, że przeszło 400 tysięcy osób było w ciągu kilkunastu miesięcy w krajach unijnych. Umowę stowarzyszeniową podpisano w ubiegłym roku, a Parlament Europejski ratyfikował ją jesienią.

Po listopadowych wyborach do parlamentu mołdawskiego nie udało się skompletować większościowego, proeuropejskiego rządu.

Od połowy lutego pracuje mniejszościowy rząd premiera Gaburiciego. To młody człowiek (38 lat) — z biznesowym doświadczeniem, praktyczny, otwarty w rozmowie. Mówi o grożącej Mołdawii zapaści gospodarczej — po latach wzrostu rzędu prawie 7% i ok. 4% w ostatnim roku teraz może być wynik ujemny: –1%. Gaburici potrzebował półtora miesiąca, by pozbierać budżet na rok 2015, zacząć rozmowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym na temat 3-letniego wsparcia. Znaczącym ubytkiem w tworzeniu PKB jest brak środków przesyłanych rodzinom przez migrantów pracujących w Rosji. Rosyjskie zakazy przyjazdów wycofały możliwość pracy dla prawie 400 tysięcy osób. W dniu naszego wyjazdu Gaburici prezentował budżet w parlamencie — premier wyglądał poważnie, odpowiedzialnie. Chyba jednak jest jeszcze niedoceniany przez elity polityczne jako „wynajęty” do zadania człowiek spoza polityki. Ciekawe, czy w wyniku debaty o budżecie odbędzie się głosowanie nad wotum zaufania dla rządu…

Marszałek parlamentu, Candu, CCIebSEWIAAGJmr.jpg-largemówi o premierze z pewnym dystansem, podkreślając, że w sytuacji rządu mniejszościowego tak naprawdę to parlament, z mandatem demokratycznym, ma realną i mocną władzę. Może budować porozumienia międzypartyjne, wspierać inicjatywy rządowe lub je hamować. I czuje się w Mołdawii, że parlament chce taką silną rolę odegrać. Jeśli to będzie siła zorientowana na rozwiązywanie trudnych problemów, budowanie przejrzystego państwa i wspieranie unijnej akcesji — to tylko przyklasnąć. W Parlamencie Europejskim powstał specjalny program dla Ukrainy, Mołdawii i Gruzji, ukierunkowany na budowanie i rozwijanie administracyjnego potencjału i umiejętności, także wśród parlamentarzystów tych krajów.

.Jesteśmy w Mołdawii, bo chcemy wywrzeć lekką presję, by 4 miesiące po wyborach wyłoniono wreszcie w parlamencie delegację do kontaktów z Parlamentem Europejskim i by mógł zacząć prace Międzyparlamentarny Zespół Akcesyjny oraz by można inicjować różne projekty dla parlamentarzystów z krajów akcesyjnych. Mamy obietnice od marszałka i szefa komisji ds. europejskich, Igora Cormana, że w ciągu paru dni członkowie delegacji zostaną wskazani. A pracy jest dużo: na razie ok. 10% niezbędnych zmian w prawie zostało wprowadzonych. A przecież proces akcesyjny to nie tylko dopasowanie przepisów prawa, ale i reformy gospodarki oraz budowa instytucji państwa, jak również proces społeczny, komunikacja, udział partnerów w wypracowywaniu decyzji ważnych dla przyszłości kraju.

Plan działańCCF5vC8W8AIaNq3.jpg-large jest gotowy, mówi o nim wicepremier, minister spraw zagranicznych Mołdawii, Natalia Gherman. Wszystko jest rozpisane, koordynacja jest dobra, a przedstawiciele UNDP (organizacja ONZ-owska) podczas spotkania podkreślają, że rzadko się zdarza, by kraj miał tak dobrą koordynację różnych projektów, prowadzonych przez różnorodne instytucje. Bank Światowy prowadzi z powodzeniem projekt dotyczący e-zarządzania, IMF szykuje się do wsparcia budżetu, UNDP wspiera zmiany w sądownictwie i systemie wyborczym, OBWE moderuje negocjacje dotyczące Zadniestrza i Gagauzji, Unia Europejska wspiera nowe modele działania policji, rozwój społeczeństwa obywatelskiego, rozwój biznesu, walkę z korupcją i tworzenie niezależności Prokuratury Generalnej.

Szef przedstawicielstwa OBWE, Michael Scanlan, który pracował w Polsce w latach 70., wspomina z nostalgią naszą srebrną drużynę w piłce nożnej — Deyna, Gadocha, Lato — tworzy to dobry klimat do dyskusji. Zdaniem Scanlana po raz pierwszy od wielu lat jest możliwość zbudowania sytuacji win-win przy rozwiązywaniu problemu Zadniestrza. Ukraina jest bierna. Rosjanie są mniej skorzy do wkładania tam pieniędzy (a to 1 mld euro rocznie), obniżyli pensje i emerytury o jakieś 30%. 75 tysięcy ludzi stamtąd wystąpiło o mołdawskie biometryczne paszporty (stają się oni obywatelami Mołdawii), dające swobodę podróżowania po Europie. Na stole są propozycje ubezpieczeniowe — rzeczy i samochodów, standaryzacja dla obu brzegów. Szanse są…

.W dniu, w którym toczymy te wszystkie rozmowy, słońce daje o sobie znać i zwiastuje prawdziwą wiosnę, choć nie widać jej jeszcze w przyrodzie. To dni przed prawosławną Wielkanocą, na ulicach stragany świąteczne z babami wielkanocnymi i kolorowymi pisankami — jak u nas. Nawet w parlamencie jest wystawa ozdób wielkanocnych i dzieci pokazują, co zrobiły.

CCIfYIcWAAAXIm0.jpg-large A przed debatą o budżecie wygłasza przemówienie patriarcha Kościoła prawosławnego związanego z Rosją (80% wiernych); pozycja prawosławnych bliskich Kościołowi w Rumunii jest mniejsza. Takie zdarzenie ma miejsce pierwszy raz i Candu, marszałek parlamentu, jest dumny z tego pomysłu. Przejeżdżamy obok najważniejszej cerkwi w Kiszyniowie, zaglądamy na chwilę — nie jest duża, lecz ma piękne fragmenty.

Ale gdzieś spomiędzy deklaracji, rozmów z politykami i dziennikarzami oraz rozmów z organizacjami pozarządowymi wyłania się obraz sytuacji w Mołdawii nie taki pozytywny, jak wynika z przekonania polityków, że Mołdawia jest krajem sukcesu. Co jest problemem?

Niektórzy mówią, że społeczeństwo jest podzielone.

Na tych, którzy wspierają kierunek europejski, i tych — którzy są prorosyjscy. Rosja jest problemem dla Mołdawii, choć nie takim jak dla Ukrainy i Gruzji.

.Propaganda rosyjska działa, miesza w głowach. To dlatego powstała propozycja prawa dotyczącego rynku audiowizualnego: z rozwiązaniami ograniczającymi wpływ stacji rosyjskich. Czynnikiem istotnym dopuszczenia do rynku byłaby akceptacja konwencji audiowizualnej, której Rosja (i jej stacje) nie podpisała, oraz tworzenie lokalnych treści i programów w odpowiedniej skali. To generalnie racjonalny kierunek. Ale projekt był jak zapalnik, ponieważ z nikim go nie konsultowano i znalazły się w nim zapisy ograniczające swobody np. dziennikarzy śledczych — wybuchły akcje protestacyjne. W rozmowie z Candu zyskujemy zapewnienie, że projekt już wycofano, a nowy zostanie przedstawiony do publicznej debaty.

Wielu ekspertów twierdzi, że nie powinno się zasłaniać własnych słabości problemem rosyjskim czy rosyjską propagandą. Bo taki błąd w prowadzeniu publicznej debaty jak z pomysłem audiowizualnym (inicjatywa zrodziła się w parlamencie) dużo kosztuje. Podważa zaufanie, a to właśnie osłabienie zaufania do polityków i grup politycznych o proeuropejskim charakterze jest przyczyną klinczu w Mołdawii.

Gdzieś zniknął miliard euro w systemie bankowym, i to środków w części europejskich. Poczucie, że korupcja jest wszechwładna, jest powszechne. Rząd wyłaniano przy olbrzymich napięciach.

A ludzie potrzebują klarowności: co jest robione, co zwykłym ludziom przyniesie wejście do Unii, co będzie z rolnictwem, czy winni korupcji, nawet jeśli mogą okazać się prominentnymi politykami, zostaną ukarani. Do tego brak politycznego wsparcia dla rządu i jego słabości komunikacyjne owocują brakiem informacji na temat tego, co naprawdę się robi, by zażegnać nadchodzący kryzys. Nawet o efektach wolnego handlu z UE (DCFTA) i przyszłości tego rozwiązania zbyt dużo się nie mówi.

Widać coś, co zdarzało się podczas transformacji w paru krajach: prymat politycznych gier nad polityczną służbą. Czuje się prymat traktowania państwa i jego instytucji jako własności politycznej poszczególnych partii (np. prokuratura powinna należeć do tej, a nie innej grupy), a nie zrozumienie zasady podległości interesów politycznych i partyjnych — stabilności państwa, modelowi rozwoju, celom cywilizacyjnym. Tak jakby na chwilę (mam nadzieję) spora część złych cech globalnej, współczesnej polityki przeniosła się do Mołdawii. Młodzi, z których spora część wyjeżdża za granicę, nie mając żadnej oferty, patrzą na to z rosnącym dystansem. I to jest jedna z głównych przyczyn podziału społeczeństwa: na tych, co tracą zaufanie, i tych, co jeszcze je mają. Tych ostatnich mogą odwieść od zaufania rosnące kłopoty ekonomiczne…

.Podczas spotkania z organizacjami pozarządowymi pada wiele słów goryczy: że przed wyborami jest mnóstwo obietnic, że są zobowiązania — i później zwodzenie. Nie ma poważnego dialogu — choć premier Gaburici o budżecie rozmawiał z różnymi siłami społecznymi, a w rozmowie z nami podkreślał wagę dialogu. Partnerzy obywatelscy są jeszcze na dorobku — sugerowałem, że warto zacząć korzystać z prawa i dobrych praktyk europejskich, licząc na falę wsparcia dla procesu akcesyjnego. Bo jest tam przecież takie narzędzie przejrzystości i kontroli demokratycznej jak dostęp do informacji publicznej, mechanizmy dialogu — wiele narzędzi także cyfrowych, po które warto sięgać również w Mołdawii. Na Ukrainie organizacje obywatelskie są depozytariuszem i strażnikiem dziedzictwa Majdanu — tego skarbu ukraińskiej solidarności. W Azerbejdżanie ucyfrowiono prawie wszystkie usługi dla obywateli, dla biznesu — firmę zakłada się online w 10 minut, a rejestry są zintegrowane (to zmiotło tzw. „małą korupcję”). Nie zmienia to faktu, że wielu obrońców praw człowieka siedzi w więzieniu…

W Mołdawii też boją się złych wariantów, np. nie wiadomo skąd biorących się zapowiedzi swoistej cenzury w internecie — pod hasłem zagrożenia rosyjską propagandą czy seksualnym napastowaniem dzieci. Rozmawiamy o tym z organizacjami pozarządowymi tak, jak w naszych krajach unijnych — ze zrozumieniem zagrożeń ze strony „darknetu”, ale i z poczuciem niepodważalności wolności internetowych.

Ważne są także w tym okresie akcesyjnym priorytety wsparcia z Unii Europejskiej. Są dobrze ustawione na reformy państwa, prawa, rozwój demokracji, wsparcie dla biznesu i handlu. Ale jest jeszcze jeden obszar — bezpieczeństwo kraju: przede wszystkim energetyczne.

Największa elektrownia Mołdawii jest własnością rosyjskich udziałowców. Pstryk — i ciemno widać… Dlatego inwestycje rumuńsko-mołdawskie w tej dziedzinie są tak potrzebne.

Jest jeszcze jedna sfera ważna dla specyfiki Mołdawii. Dziedzictwo kulturowe: języki, mniejszości, autonomie. Wreszcie cała wspólna — przy wszystkich różnicach — historia tego obszaru: Mołdawii, Wołoszczyzny, Besarabii, Rumunii.

Nie pytam rumuńskiego przyjaciela o jego widzenie tych spraw. Czuję, że mimo iż jest socjalistą, duszę by oddał za sukces Mołdawii. Marzy o tym, by jak najszybciej Mołdawia uzyskała status kraju kandydackiego w relacjach z UE — przy tym temacie premier puścił do nas oko, tak jakby to było i jego dzisiejsze marzenie. I dodatkowo — prawie wszyscy tam w Mołdawii rozumieją po rumuńsku. Piszę „prawie”, bo skądinąd powiedziano nam (gdy byliśmy w parlamencie podczas sesji, gdzie nas przedstawiono publicznie), że w sali parlamentarnej jest stałe tłumaczenie — 15 posłów na 101 zażyczyło sobie tłumaczenia na rosyjski. A więc i w kulturowym dziedzictwie i przenikaniu się dorobku Rosja w Mołdawii istnieje.

.Na kończącej tę wizytę konferencji prasowej powiedziałem, że problemy są po to, by je rozwiązywać. Mołdawia musi je rozwiązać sama, choć z pomocą przyjaciół… Te chwilowe problemy miną. Będzie tak jak z wiosną w Kiszyniowie. W ostatnich chwilach zauważyłem prawdziwie wiosenny znak — kwitnące forsycje, niedaleko budynku Rady Ministrów, wyłoniły się spomiędzy mijających się kiszyniowskich trolejbusów.

Michał Boni
Kiszyniów — Wiedeń — Bruksela, 9 kwietnia 2015

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 kwietnia 2015