
Papież wart jest mszy
Wszystkie dotychczasowe spotkania Macrona z Franciszkiem demonstrowały sporą zażyłość między oboma przywódcami – pisze Michał KŁOSOWSKI
.Zacznijmy od Francji. Decyzja prezydenta Francji Emmanuela Macrona o uczestnictwie we Mszy św., której w Marsylii przewodniczyć będzie papież Franciszek, z pewnością nie jest szokująca. Nie w Polsce, pewnie też nigdzie indziej na świecie. Tak nakazuje protokół dyplomatyczny. Mimo to wywołała gorącą i głęboką dyskusję nad Sekwaną. Zdaniem bowiem zwolenników francuskiego laïcité uczestnictwo we Mszy św. narusza ścisły rozdział Kościoła od państwa w tym kraju i tworzy „niebezpieczny precedens”. Podobnym precedensem dla wielu we Francji jest zapewne sama papieska pielgrzymka w dniach 22–23 września 2023 roku. Dlaczego? Przecież od dawna istnieje zwyczaj, że osobistości państwowe, prezydenci i szefowie rządów (nawet we Francji) są obecni na liturgiach pod przewodnictwem papieża, który jest w końcu także głową państwa. Niezależnie od tego, czy ma to miejsce w Tokio, Lizbonie, czy Kabulu.
We Francji jednak, jak to we Francji, rzeczy mają się trochę inaczej. Po fali oburzenia, jaka po decyzji prezydenta Emmanuela Macrona przetoczyła się przez Francję, Pałac Elizejski wydał komunikat o tym, że Macron wcale w żadnej mszy uczestniczyć nie będzie – spotkanie w Marsylii ma być „fiestą ludową”, taką jak wiele innych, czytamy w oficjalnym komunikacie. Wiadomo też, że francuski prezydent nie będzie przejawiać jakiekolwiek liturgicznej aktywności podczas tego spotkania – nie będzie klękał, nie będzie wstawał, nie będzie składać rąk do modlitwy, oczywiście też – choć ku temu akurat są i inne przesłanki – nie przyjmie komunii św. Może i dobrze, nie zgorszy dzięki temu ani wyznawców francuskiego laïcité,ani katolików.
Pomyślmy jednak o Francji inaczej. Od początku XX wieku państwo to jest na wojnie z religią, konflikt ten toczy się także dzisiaj, co można śledzić chociażby w dyskusji będącej następstwem decyzji rządu Emmanuela Macrona zakazującej muzułmańskim dziewczętom noszenia tradycyjnych muzułmańskich abai w szkołach publicznych. Może dlatego niektórzy z doradców prezydenta obawiali się, że jego obecność na papieskiej mszy zostanie odebrana jako przysługa dla katolików i stąd pomysł na „fiestę ludową”, termin, którym zwykle określa się we Francji różnorakie wiejskie zabawy czy szkolne festyny. Tyle tylko że w festynie w Marsylii weźmie udział około 70 tysięcy osób, spotkanie to nie będzie też zabawą. Nie w mieście, które według szacunków do 2050 roku będzie zamieszkane w większości przez muzułmanów. Jednak to wszystko nie jest tak proste, jak może się wydawać – wizyta papieża w Marsylii następuje dokładnie w okresie poprzedzającym głosowanie w Senacie i Zgromadzeniu Narodowym w sprawie ustawodawstwa dotyczącego zakończenia życia, tzn. legalizacji eutanazji. Uczestnictwo prezydenta Macrona w Mszy św. z papieżem jest też polityczną kalkulacją – szorujące po dnie poparcie dla Emmanuela Macrona to oczywiście jedno, ale wobec rosnącej liczby wyznawców islamu we Francji katolicy po prostu mogą się Élysée przydać. Tylko jak połączyć procedowanie antychrześcijańskiego prawodawstwa z wizerunkiem obrońcy praw katolików i ich obecności w przestrzeni publicznej?
Migracja, pokój, ekologia
.Przyznać trzeba, że Emmanuel Macron zawsze okazywał pewną fascynację papieżem, którego popularność poza kręgami katolickimi i wizerunek raczej „lewicowego” w niektórych kwestiach (migranci, ekologia, gospodarka itp.) bardzo pasują do charakteru dzisiejszej Francji, próbującej znaleźć odpowiedzi właśnie na te pytania. Jest też prezydent Francji jednym z najczęściej spotykanych przez Franciszka przywódców świata, tak jakby obu interesowały te same kwestie polityczne, społeczne i gospodarcze. Tyle tylko że między uśmiechami i uściskami dłoni podczas zażyłych spotkań każdy z nich znajduje na wymienione problemy zupełnie różne odpowiedzi. Mimo tego też, że każde ze spotkań Emmanuela Macrona z Franciszkiem zawsze było umiejętnie inscenizowane przez Pałac Elizejski, który widział korzyści, jakie można wyciągnąć z tej bliskości. Zakładać można, że tak samo będzie i tym razem – wokół gorących kwestii migracji i ochrony życia Emmanuel Macron (a także jego oponenci, jak Éric Zemmour czy Jean-Luc Mélenchon) nie omieszka wykorzystać okazji i wpisać Franciszka w polityczny spór toczący się nad Sekwaną. Kolejne z pytań brzmi jednak, czy francuscy katolicy wykorzystają tę okazję. Czy sam papież pozwoli się wmieszać we francuskie spory i jasno wyartykułować, jaki kłopot z Francją ma Kościół?
Papieska pielgrzymka do Marsylii jest częścią większego spotkania – stosunkowo młodej inicjatywy, jaką są Rencontres méditerranéennes. To coroczna konferencja poświęcona sytuacji w państwach basenu Morza Śródziemnego; biorą w niej udział duchowni, lokalni przywódcy, intelektualiści i liderzy regionu. Tym razem spotkanie w Marsylii pomyślane zostało z iście francuskim rozmachem – ponad tydzień dyskusji i warsztatów, projekty i przeróżne inicjatywy. Wszystko zwieńczone papieską wizytą podczas dwóch ostatnich dni tego wydarzenia i Mszą św. na mogącym pomieścić 70 tysięcy osób stadionie. Różnica jednak między spotkaniem w 2023 roku we Francji a tymi, które odbywały się w latach poprzednich we Włoszech, jest taka, że po pierwsze, we wrześniu 2023 roku z pierwszych stron gazet nie schodzi Lampedusa, gdzie w ciągu kilku dni liczba przybywających migrantów przekroczyła możliwości tzw. punktów przyjmujących, po drugie zaś, zmęczony wojną na Ukrainie świat zachodni w obliczu załamania się antyrosyjskiej kontrofensywy za wszelką cenę zaczyna szukać możliwości pokoju, ale też rozgrywać partykularne interesy narodów na ołtarzu antymoskiewskiego sojuszu. Nieubłaganie też trwają procesy wyborcze w kilku kluczowych krajach Europy i świata, w tym w Polsce.
Mimo że Franciszek leci do Francji, a każda z papieskich pielgrzymek jest „regionalizowana”, sytuacja międzynarodowa i w państwach basenu Morza Śródziemnego będzie stanowić tło papieskich słów. Czy z Marsylii popłynie nowy przekaz Franciszka dla Europy? Niewątpliwie problemom ekologii, migracji i pokoju papież Franciszek poświęci swój czas. Dodać do tego należy dyskusję na temat „kwestii końca życia”, jak nazywają to Francuzi, a która to kwestia znajduje się w centrum debaty we Francji. Pytanie brzmi bowiem: czy uśmiercenie człowieka wpisać można w katalog praw człowieka? Dla Kościoła i wiernych odpowiedź jest jasna: nie. Inna jest jednak dla francuskich elit, mających silne oddziaływanie na Europę.
Ostatni raz taką okazję, by wystąpić na forum europejskim, miał Franciszek w 2015 roku w Strasburgu, kiedy to nazwał Stary Kontynent „babcią Europą”. Nie może powtórzyć tych słów we Francji – zmieniła się bowiem sytuacja w naszej części świata. I choć trendów demograficznych nie udało się odwrócić, otwartość na migracje także nie rozwiązała europejskich problemów. Ani we Francji, ani nigdzie indziej. We Francji, w Polsce i kilku innych krajach kontynentu rządzą też bardziej niż wcześniej konserwatywne ekipy, powołujące się wprost na naukę Kościoła. A z prawicą Kościół zawsze miał większy kłopot – granicę między ewangelią a polityką łatwo zatrzeć. To wymusza także na Watykanie inną komunikację i inny przekaz. Przynajmniej polityczny.
Głos sprzeciwu
.Wszystkie dotychczasowe spotkania Macrona z Franciszkiem demonstrowały sporą zażyłość między oboma przywódcami. Zazwyczaj podczas tych spotkań rozmawiali sami, jedynie w obecności tłumacza, ewentualnie małżonki prezydenta Francji, która podczas jednego z takich spotkań, w listopadzie 2022 roku, stwierdziła nawet, że „modli się za obu”. Podobna zażyłość i relacje bezpośrednie mają być w Marsylii; przed Mszą św. Franciszek i Macron spotkać się mają na małe tete-a-tete. O czym będą rozmawiać?
Emmanuel Macron wielokrotnie pokazał zgodność z poglądami papieża, potępiając polityczny wyzysk religii, wskazując, że „wiara prawosławna” była „manipulowana przez rząd rosyjski w celu usprawiedliwienia jego działań”, chwaląc Franciszka za wysiłki na rzecz pokoju i ekologii. Prezydent nie jest zbyt formalny. Papież też nie wydaje się zbyt formalny – stwierdził Pałac Elizejski, który zdecydował się skupić na podobieństwach między Francją a Stolicą Apostolską, a nie na różnicach między nimi, komentując ostatnie spotkanie papieża i prezydenta w Watykanie. A jednak kilkakrotnie podczas swoich wizyt w Rzymie prezydent Francji przywoził inny pogląd niż ten przedstawiany przez papieża, chociażby w kwestii wspomnianej eutanazji. Można odnieść jednak wrażenie, że obu przywódcom łatwiej rozmawiać między sobą niż ze swoimi partnerami w Europie. Może dlatego, że problemy globalnego Południa bliskie są obu; może też dlatego, że francuski prezydent również aspiruje do miana moralnego autorytetu, przynajmniej w świecie frankofońskim. A może po prostu z tego prozaicznego powodu, że Emmanuel Macron i papież Franciszek pozostali ostatnimi na Starym Kontynencie przywódcami z poprzedniej epoki – świata czasów otwartych granic, nieograniczonego handlu i współpracy, nie konfliktu i zamknięcia. Każdy z nich oczywiście na własnych zasadach, na tle jednak coraz bardziej konserwatywnej mozaiki politycznej Europy, opartych na liberalnych wartościach, takich jak własność i wolność. Obaj wobec nowych wyzwań poszukują rozwiązań opartych na starym porządku. Kościół ma w tym wprawę od dwóch i pół tysiąca lat, Francja ledwie od nieco ponad trzystu.
.Podczas ostatniego spotkania papieża Franciszka i prezydenta Francji w listopadzie 2022 roku Emmanuel Macron powiedział, że pokój zawsze oznacza podejmowanie ryzyka i „brak równowagi”. Jest to zgodne z poglądem papieża Franciszka, który od dawna zachęca walczące strony – nie tylko na Ukrainie – do jak najszybszego zawarcia zawieszenia broni i spotkania się przy stole negocjacyjnym, aby zająć się światem „po wojnie”. Do takiego świata też będzie mówił papież w Marsylii – świata po tej czy po innej wojnie. Do świata w ruchu, do świata przyszłej nadziei.