Olga CERAN: Nauka (na) emigracji

Nauka (na) emigracji

Photo of Olga CERAN

Olga CERAN

Szefowa Zespołu ds. Komunikacji w Fundacji Polonium. Doktorantka w Europejskim Instytucie Uniwersyteckim we Florencji, gdzie zajmuje się prawem rodzinnym w dobie migracji i globalizacji.

Podstawową strategią walki z drenażem mózgów i o zwiększenie internacjonalizacji uczelni są próby ściągnięcia polskich emigrantów naukowych oraz zagranicznych naukowców do kraju – pisze Olga CERAN

Wybitnych polskich naukowców nie brakuje. Mimo to polska akademia nie wydaje się atrakcyjna ani dla Polaków, ani tym bardziej dla obcokrajowców. Choć 80 proc. naukowców na początkowych etapach kariery wyraża chęć podjęcia pracy w Polsce na rzecz rozwoju rodzimej nauki, blisko 66 proc. rozważa wyjazd za granicę. Oczywiście, jeśli nie znajdą odpowiadającej ich aspiracjom pracy w kraju.

Wśród polskich badaczy na emigracji prawie 47 proc. deklaruje, że definitywnie lub prawdopodobnie do kraju nie wróci.

Jedynie 13 proc. jest zdecydowanych na powrót, a i oni często nie są w stanie określić, kiedy miałby on nastąpić. Obcokrajowcy stanowią zaś jedynie około 2,5 proc. kadry naukowo-dydaktycznej polskich uczelni. Taki obraz wyłania się z badań prowadzonych m.in. przez Fundację Polonium czy w ramach projektów takich jak „Polish ERA Mobility and Career Days” (Instytut Podstawowych Problemów Techniki Polskiej Akademii Nauk) oraz „Zagraniczni uczeni w Polsce: motywacje, trajektorie życiowe oraz potencjał naukowy” (Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie).

Podstawową strategią walki z drenażem mózgów i o zwiększenie internacjonalizacji uczelni są próby ściągnięcia polskich emigrantów naukowych oraz zagranicznych naukowców do kraju. Programy grantowe skierowane do osób przyjeżdżających zza granicy oferują m.in. Narodowe Centrum Nauki oraz Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej. Wysokie fundusze na badania naukowe mają zapewnić komfortowe warunki pracy oraz pozwolić Polsce konkurować z zagranicznymi ofertami. A jest o co walczyć, bo przyjeżdżający zza granicy naukowcy przywożą ze sobą wiedzę i doświadczenie, kontakty z wiodącymi ekspertami w danych dziedzinach czy nowe nurty w dydaktyce. W długoterminowej perspektywie mają szansę przyczynić się do sukcesu polskich ośrodków naukowych. Jednak każdy grant kiedyś się kończy. Żeby długofalowe nadzieje mogły się ziścić, dotknąć trzeba sedna problemu – a tym jest często rozczarowujący dla młodych polskich naukowców, a mało atrakcyjny dla obcokrajowców stan sektora akademickiego w Polsce.

Niskie zarobki, hermetyczność środowiska, wszechogarniająca biurokracja. To grzechy główne polskiej akademii wskazywane przez polskich naukowców w kraju i tych za granicą. Sytuacja rodzinna i przywiązanie do Polski to najczęstsze powody, dla których naukowcy zostają w kraju bądź do niego wracają. Motywacje obcokrajowców do podjęcia pracy w Polsce zwykle też nie są związane z ofertą instytucji naukowych, lecz z okolicznościami pozanaukowymi (np. sytuacją rodzinną czy sytuacją polityczną w kraju pochodzenia). Grupą obcokrajowców wybierającą Polskę świadomie są głównie osoby podejmujące kontrakty terminowe, przeważnie finansowane ze środków zewnętrznych (np. grantów unijnych). Niestety nie ma danych mówiących, ilu z nich zostaje w Polsce, gdy kontrakty się kończą. A ściągnięcie ich do Polski to często tylko pierwszy krok do sukcesu i – żeby programy zachęcające do powrotu oraz strategie internacjonalizacji miały sens – trzeba zrobić kolejne.

Przede wszystkim należy stworzyć warunki, w których młodzi naukowcy będą mieli rzeczywisty – a nie iluzoryczny – wybór: zostać w kraju czy wyjechać za granicę? I w których wybór jednej z tych opcji nie wyklucza jej zmiany w przyszłości.

Praca w Polsce nie powinna oznaczać rezygnacji z transparentnego procesu rekrutacji, godnych zarobków czy stymulującego środowiska pracy.

Korzystniejsze niż pensje czy granty krajowe warunki grantów dla powracających zza granicy naukowców budzą często negatywne emocje wśród tych, którzy karierę naukową rozwijają głównie w kraju. Nie wpływa to pozytywnie na morale w akademii i powoduje ucieczkę młodych naukowców czy to za granicę, czy do sektora pozaakademickiego. Choć Konstytucja dla Nauki ma być remedium na wiele trapiących polską akademię bolączek, zmierzyć trzeba się z faktem, że zmiana funkcjonowania uczelni czy szerzej rozumianej kultury akademickiej może zająć wiele lat. Dla części naukowców pracujących za granicą to już za późno i wielu już nie wróci. Niemniej także w tej grupie drzemie znaczny kapitał społeczny, którego odpowiednie wykorzystanie może zadecydować o tym, czy walka z drenażem mózgów będzie walką wygraną.

Wyjazd za granicę – będący dziś często wyrazem rozczarowania możliwościami rozwoju kariery w kraju – nie musi bowiem oznaczać straty kapitału społecznego, co wyraźnie podkreśla raport Fundacji Polonium. Mobilność to nieodłączna – i potrzebna – część akademickiej codzienności. Zawsze będą miejsca atrakcyjniejsze pod względem naukowym w danej dziedzinie, potrzeba wymiany wiedzy i doświadczenia czy oferty korzystniejsze finansowo. Istotnym elementem walki z drenażem mózgów jest więc także wykorzystanie doświadczenia i kontaktów tych, którzy pracują za granicą – niezależnie od tego, jak długo tam będą oraz czy (i kiedy) planują powrót do Polski. Nie wyjazd jako taki, ale pozostawienie ich samych sobie – to dopiero niewykorzystany potencjał. Polskie instytucje i uczelnie powinny budować sieci kontaktów z naukowcami za granicą i starać się angażować ich w polską naukę. Obecnie duża część robi to nieefektywnie.

Z tej potrzeby, i z ducha obecnego na organizowanej od 2012 roku corocznej konferencji Science: Polish Perspectives (SPP), zrodziła się w 2016 roku Fundacja Polonium. Członkami Fundacji są polscy naukowcy „rozrzuceni” po całym świecie, a jej flagowym projektem jest właśnie konferencja SPP. Spotyka się na niej co roku ponad 200 polskich naukowców z całego świata, aby przedyskutować swoje badania, a także obawy i nadzieje związane z rozwojem nauki w kraju. Tym samym naukowcy na emigracji mają ambicję dołączyć do takich krajowych organizacji, jak Obywatele Nauki, Rada Młodych Naukowców czy Akademia Młodych Uczonych PAN w kształtowaniu przyszłości polskiej akademii. Podobną rolę w innych krajach odgrywają już stowarzyszenia takie jak SRUK/CERU (Stowarzyszenie Hiszpańskich Naukowców w Wielkiej Brytanii), AISUK (Stowarzyszenie Włoskich Naukowców w Wielkiej Brytanii) czy Czexpats In Science (platforma czeskich badaczy za granicą).

Tradycji w tym zakresie nie brakuje. Maria Curie-Skłodowska wyjechała na studia na Sorbonie w 1891 roku i nigdy nie wróciła do Polski na stałe. Utrzymywała jednak kontakty naukowe z krajem, stając się inicjatorką powstania Instytutu Radowego w Warszawie – który jednak nigdy by nie powstał, gdyby nie wsparcie naukowców w Polsce. Kazimierz Funk, polski biochemik i twórca nauki o witaminach, realizował badania w Szwajcarii, we Francji, w Wielkiej Brytanii oraz w Niemczech. W latach 1923–1928 na zaproszenie z Polski kierował oddziałem Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie, gdzie pracował m.in. nad wyizolowaniem i produkcją insuliny. Po jego ponownym wyjeździe z Polski prace te z powodzeniem kontynuował zespół lokalnych naukowców. Gabriel Narutowicz, inżynier hydrotechnik i elektryk, przez lata był profesorem (a nawet dziekanem) Politechniki w Zurychu, by w 1922 roku zostać prezydentem II Rzeczypospolitej. Ze współczesnych nam wymienić warto Leszka Kołakowskiego, który – choć połowę życia spędził w Wielkiej Brytanii – zawsze aktywnie uczestniczył w debacie publicznej oraz działał na rzecz popularyzacji filozofii w Polsce.

.To, co z pewnością łączy współcześnie emigrujących polskich naukowców z ich wielkimi poprzednikami, to naukowa pasja, poczucie misji i chęć dzielenia się zdobytą za granicami wiedzą. Warto dać im na to szansę.

Olga Ceran
Najbliższa okazja, żeby spotkać polskich naukowców z całego świata, będzie już 8 i 9 listopada w Cambridge – podczas siódmej edycji organizowanej przez Fundację Polonium konferencji Science: Polish Perspectives. Wszystko Co Najważniejsze jest partnerem wydarzenia.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 10 października 2019