Patrick MOREAU: Austria i Sebastian Kurz. Rośnie nowy sojusznik Grupy Wyszehradzkiej

Austria i Sebastian Kurz.
Rośnie nowy sojusznik Grupy Wyszehradzkiej

Photo of Patrick MOREAU

Patrick MOREAU

Historyk i politolog francuski. Specjalizuje się w problematyce skrajnych ugrupowań politycznych w krajach niemieckojęzycznych. Absolwent filozofii na Université Paris IV Sorbonne. Od 1985 r. pracownik naukowy CNRS.

Kopiując część programu FPÖ (zero imigracji, obniżenie wysokości świadczeń społecznych dla obcokrajowców, presja na Brukselę), młody, 31-letni polityk, podąża śladem niektórych przywódców z Europy Środkowej i jawi się jako obrońca pewnej narodowej wizji swojego kraju – pisze Patrick MOREAU

.Dzień po wyborach Sebastian Kurz stanął przed nowym wyzwaniem: znaleźć koalicyjnego partnera, który nie przyniesie szkody Austrii na płaszczyźnie międzynarodowej, a który pozwoli mu urzeczywistnić obiecaną zmianę.

Sondaże pokazywały, że wyborcy chcieliby koalicji Kurz-Strache (35 %), Kurz-Kern (17 %) i Kern-Strache (12 %). Pierwsza opcja szybko nabrała na znaczeniu i z dzisiejszej perspektywy jest bardzo prawdopodobne, że przyszły rząd będzie składał się z ÖVP i FPÖ.

24 października 2017 roku, Sebastian Kurz i Heinz-Christian Strache ogłosili rozpoczęcie negocjacji mających doprowadzić do wyłonienia koalicji rządowej. Zbliżenie obu polityków ma już swoją nazwę: „koalicja sushi”, od nazwy posiłku, który Strache postawił Kurzowi na pierwszej kolacji tête-à-tête, kilka dni po ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych. Półtora miesiąca po wyborach wciąż trwają negocjacje mające wyłonić koalicję rządową, i wciąż jedynie z FPÖ. Obie partie demonstrują na tym etapie zbieżność w najważniejszych dyskutowanych kwestiach, dotyczących miedzy innymi bezpieczeństwa, spraw społecznych i gospodarczych.

W FPÖ przeciwnicy wspólnej koalicji są w mniejszości. Chodzi o te kraje związkowe, gdzie w 2018 roku ma zostać stoczona batalia o władzę na szczeblu regionalnym (Karyntia, Dolna Austria, Salzburg). Obawiają się, że ewentualny rząd koalicyjny Kurz-FPÖ może nie osiągnąć swoich celów w kwestii migracyjnej i przez to szybko przestanie być utożsamiany ze „zmianą”. Tymczasem linia Hofera oraz większość członków i działaczy partii chcą, by FPÖ zaznaczyło mocniej swoją obecność polityczną i ideologiczną w przyszłym rządzie.

Wspólne elementy programu między listą Kurza a FPÖ, dotyczące zwłaszcza polityki gospodarczej i migracyjnej, sprawiają, że obie formacje są kompatybilne. Temat Unii Europejskiej staje się dla FPÖ wręcz drugorzędny. Partia ta nadal jest bardzo krytyczna jeśli chodzi o kształt integracji europejskiej, ale odkłada na bok drażliwe kwestie takie jak odejście od euro czy wyjście Austrii z Unii Europejskiej. Ta zmiana jest wymuszona zdecydowanym stanowiskiem prezydenta Austrii Alexandra Van Der Bellena, który zapowiedział, że nie powoła rządu ani ministrów otwarcie antyeuropejskich. Kurz natomiast, choć jest politykiem proeuropejskim, to prezentuje krytyczne stanowisko wobec roli Europejskiego Banku Centralnego i działań Komisji Europejskiej, głównie w zakresie zarządzania polityką migracyjną. Kurz chce, by podział niektórych kompetencji między państwami członkowskimi a instytucjami europejskimi został przemodelowany na nowo. To kolejny punkt zbieżny między FPÖ i ÖVP.

Pozostają oczywiście tematy, w sprawie których obie te partie się różnią, jak na przykład wysokość płacy minimalnej, która według FPÖ powinna wynosić 1700 euro, a według Kurza – 1500 euro. Nie są to poważne przeszkody, tym bardziej, że jeśli chodzi o te konkretne pomysły, to nikt nie wie, jak je sfinansować.

To oczywiste, że celem długoterminowym Kurza jest demontaż FPÖ, o czym świadczy przejmowanie wszystkich haseł, które przyniosły tej partii popularność (imigracja, bezpieczeństwo, walka z islamem, itd.). Nie może jednak zapominać, że Freiheitlichen wyciągnęło lekcję z czasów sojuszu ÖVP i FPÖ Haidera w latach 2000-2005. Nieufność Strache’a jest tym większa, że „zabójca Haidera” – kanclerz Schüssel – jest jednym z najbliższych doradców Kurza, i nie zmienią tego faktu ostatnie spotkania między oboma panami, które jak się zdaje doprowadziły do zmniejszenia napięć.

Kilka tygodni po historycznej wydarzeniu, czyli wejściu do niemieckiego Bundestagu przedstawicieli AfD (Alternativ für Deutschland), przyspieszone wybory w Austrii były ilustracją wzrostu poparcia w skali całej Europy dla antyimigranckich i nacjonalistycznych partii prawicowych. Koalicja ÖVP i FPÖ każe się zastanowić nad miejscem Austrii w Unii Europejskiej.

Choć Kurz, były przecież federalny minister integracji, spraw europejskich i zagranicznych (mający wówczas 27 lat) oficjalnie deklaruje swoją gotowość współpracy z Unią Europejską, to prawdopodobnie będzie popierał Grupę Wyszehradzką (Czechy, Węgry, Polska, Słowacja) w takich kwestiach jak na przykład polityka migracyjna. Kopiując część programu FPÖ (zero imigracji, obniżenie wysokości świadczeń społecznych dla obcokrajowców, presja na Brukselę), ten młody, 31-letni polityk, podąża śladem niektórych przywódców z Europy Środkowej i jawi się jako obrońca pewnej narodowej wizji swojego kraju. Zdążył już pochwalić premiera Węgier Victora Orbána za postawienie ogrodzenia mającego na celu zablokowanie imigrantom dostępu do Unii Europejskiej.

Tak duże oddziaływanie kwestii migracyjnej i kryzysu uchodźczego na politykę wewnętrzną świadczy przede wszystkim o tym, że w wielu grupach społecznych istnieje pokusa autorytaryzmu. Do tego dochodzi ponadto również silny resentyment antybrukselski. Te trzy aspekty przekładają się na większe poparcie dla nacjonalistycznej i populistycznej prawicy.

Zbieżność programowa pomiędzy partiami istniejącymi na scenie politycznej od dziesięcioleci, utrata przez nie spójności ideologicznej są dodatkowymi czynnikami wpływającymi na wzrost znaczenia populistów. Od lat 50. XX wieku Austria była przez prawie cały czas rządzona przez wielką koalicję łączącą, z lepszym lub gorszym skutkiem, socjaldemokratów z SPÖ i chrześcijańskich konserwatystów z ÖVP. Na FPÖ głosowali wyborcy antysystemowi, kontestujący, przegrani w wyniku procesów modernizacyjnych, itd. Byli wśród nich również beneficjenci globalizacji, bojący się utraty zdobyczy z przeszłości (emerytury, system ochrony zdrowia, oszczędności, zainwestowane pieniądze, nieruchomości) lub po prostu utraty tożsamości austriackiej (obawa przed akulturacją, imigracją, islamem).

.W tegorocznych wyborach prawie 60% Austriaków zagłosowało na partię bardzo młodego i bardzo konserwatywnego Sebastiana Kurza albo na partię skrajnie prawicową FPÖ Heinza-Christiana Strache. Choć programy obu ugrupowań są na tyle zbieżne, że stanowią solidną podstawę stworzenia przyszłej koalicji rządowej, to nie możemy zapominać, że wybory z 2017 roku to coś więcej niż zwykły skręt na prawo. Kryje się bowiem za tym dążenie społeczeństwa austriackiego do przeprowadzenia głębokich zmian. Jeśli przyszły kanclerz Kurz będzie w stanie zaspokoić to zbiorowe oczekiwanie, będzie cieszył się coraz większą popularnością. A jeśli kontekst międzynarodowy nie pozwoli mu spełnić wszystkich złożonych obietnic, to wybory regionalne w 2018 roku mogą przynieść kolejną zmianę preferencji wyborczych.

Patrick Moreau
Analiza początkowo ukazała się w zbiorze prac Fondation pour l’Innovation Politique [LINK]

 

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 22 grudnia 2017
Przekład: Andrzej Stańczyk