Bazy wojskowe USA w Hiszpanii. Jaka była ich rola w ataku na obiekty jądrowe w Iranie?

Bazy wojskowe USA w Hiszpanii

Bazy wojskowe USA w Hiszpanii, tj. Rota i Moron, odegrały kluczową rolę w przeprowadzeniu amerykańskiego ataku na obiekty jądrowe w Iranie – napisały 24 czerwca hiszpańskie media. Według nich bazy stanowią argument rządu w Madrycie wobec presji USA na zwiększenie przez Hiszpanię wydatków na obronność.

Bazy wojskowe USA w Hiszpanii

.Jak przypomniał dziennik „ABC”, przed atakiem na Iran Pentagon przeprowadził dużą operację logistyczną, wysyłając do Europy, w tym do południowej Hiszpanii, Włoszech i Wielkiej Brytanii, 30 „latających cystern” KC-135 i KC-46 – samolotów wojskowych służących do tankowania w powietrzu. W bazie lotniczej Moron, ok. 60 km na południowy wschód od Sewilli, rozlokowano ponad 15 maszyn, które odegrały ważną rolę w ataku na cele w Iranie w nocy z 21 na 22 czerwca. „Była to najbardziej ruchliwa amerykańska baza lotnicza pod względem samolotów w drodze do wschodniej części Morza Śródziemnego” – zauważyły media.

Widok z lotu ptaka na bazę marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych w Rocie w Hiszpanii. Fot. U.S. Navy/Chief Mass Communication Specialist Nathan Carpenter.

„Bazy USA w Hiszpanii są dziś kluczowe dla (prezydenta Donalda) Trumpa” – skomentował kataloński dziennik „La Vanguardia” w artykule zatytułowanym „PKB baz Rota i Moron”. Gazeta nawiązała do presji, jaką USA i inni członkowie NATO wywierają na Hiszpanię w celu zwiększenia wydatków na obronność. W 2024 r. rząd w Madrycie przeznaczył na ten cel jedynie 1,29 proc. PKB, a 2 proc. ma osiągnąć w tym roku. Premier Pedro Sanchez sprzeciwia się jednak zwiększeniu inwestycji do 5 proc., co proponuje NATO, a szczególnie USA. W dniu 24 czerwca przed szczytem w Hadze Trump po raz kolejny skrytykował Hiszpanię za niskie wydatki na obronność.

„Pomimo braku porozumienia między dwoma krajami w tej sprawie, Waszyngton znalazł kluczowego sojusznika w Hiszpanii” – skomentował użytkowanie przez USA hiszpańskiej wojskowej infrastruktury wojskowej na południu kraju dziennik „El Mundo”. „Bazy się liczą. Oba obiekty mają zasadnicze znaczenie dla projekcji sił USA w kierunku Rosji i Bliskiego Wschodu” – dodała „La Vanguardia”. Amerykanie są obecni w Hiszpanii od 1953 r. na mocy paktu madryckiego, który umożliwił budowę baz w zamian za pomoc dla reżimu generała Francisco Franco. Obecnie w Andaluzji działają dwie bazy: lotnicza w Moron i morska – Rota (Kadyks w południowo-zachodniej Hiszpanii), część systemu obrony NATO. Ponadto w Hiszpanii ma swoje bazy pięć amerykańskich niszczycieli.

Jeśli zwycięży rozsądek, to jesteśmy w stanie doprowadzić do trwałego pokoju

.”Głęboko wierzę, że Stany Zjednoczone i Europa grają w tej samej drużynie. Jak wiadomo, czasem jestem krytykowany za bycie hiperrealistą. Zarzuca mi się, że postrzegam politykę zagraniczną wyłącznie w kategoriach transakcyjnych. Co Ameryka z tego ma? Co reszta świata z tego ma? I że skupiam się tak mocno na tej czysto transakcyjnej wartości, że czasami pomijam humanitarny czy moralny wymiar tych działań”.

„Myślę, że przynajmniej w przypadku Europy to nie jest pełne ujęcie moich poglądów, bo uważam, że cywilizacja europejska i cywilizacja amerykańska, kultura europejska i kultura amerykańska są ze sobą bardzo mocno powiązane – i zawsze takie będą. Uważam, że kompletnie absurdalne jest myślenie, że kiedykolwiek uda się wbić trwały klin między Stany Zjednoczone a Europę”.

„To oczywiście nie znaczy, że nie będziemy mieć sporów. Nasza bliskość nie oznacza, że Europejczycy nie będą krytykować Stanów Zjednoczonych ani że Stany Zjednoczone nie będą krytykować Europy. Uważam, że fundamentalnie musimy być – i jesteśmy – po tej samej cywilizacyjnej stronie. Sądzę, że pojawia się tu ważne pytanie: co oznacza ten fakt w XXI wieku? Moim zdaniem, tak jak i zdaniem prezydenta, oznacza to, że my wszyscy po obydwu stronach Atlantyku trochę zbyt mocno przyzwyczailiśmy się do architektury bezpieczeństwa z ostatnich 20 lat. Prawda jest taka, że ta architektura nie wystarcza, by sprostać wyzwaniom, które czekają nas w kolejnych dwóch dekadach.

Istnieje więc wiele sposobów, w jakie ten sojusz będzie się rozwijał i zmieniał w przyszłości – tak samo jak rozwijał się i zmieniał w latach 1945–1975 czy później, w okresie 1975–2005. Uważam, że właśnie wchodzimy w jedną z takich faz, w których będziemy musieli na nowo przemyśleć wiele fundamentalnych kwestii. Jestem też przekonany, że powinniśmy przemyśleć je wspólnie. To jest podstawowe przekonanie – zarówno moje, jak i prezydenta.

Wspomniał Pan, że to już trzeci raz, kiedy mam okazję przemawiać do grupy związanej z Monachijską Konferencją Bezpieczeństwa. Oczywiście, swoje wystąpienia wspominam bardzo dobrze. Zwłaszcza ten pierwszy raz – kiedy byłem jeszcze senatorem Stanów Zjednoczonych reprezentującym Ohio. Na tamtym pierwszym panelu był też David Lammy, który wtedy był zwykłym posłem opozycji, a dziś pełni zaszczytną funkcję ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii.

.Obydwaj zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Tak więc nadal uważam, że sojusz z Europą jest niezwykle ważny. Uważam przy tym jednak, że aby pozostał on ważny i abyśmy byli dla siebie prawdziwymi przyjaciółmi – a myślę, że jesteśmy bardzo prawdziwymi przyjaciółmi – konieczne jest to, abyśmy rozmawiali o ważnych kwestiach. Wiem, że jest to ważna część tego, co robi cała ta grupa, więc cieszę się, że tu jestem.

LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/j-d-vance-jesli-zwyciezy-rozsadek-to-jestesmy-w-stanie-doprowadzic-do-trwalego-pokoju/

PAP/Marcin Furdyna/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 24 czerwca 2025