Brudny rynek dzieł sztuki

Brudny rynek dzieł sztuki

Na rynku antyków często „pod warstwą luksusu kryje się dużo brudu” – ocenił w rozmowie Christos Cirogiannis, grecki archeolog zajmujący się poszukiwaniem skradzionych artefaktów. Dzięki jego pracy już ponad dwieście obiektów wróciło do krajów swojego pochodzenia.

Brudny rynek dzieł sztuki

.”Jestem naukowcem, jednak ze względu na to, że moje badania dotyczą dzieł sztuki, ludzi ze świata przestępczego, dużych sum pieniędzy, a czasami też polityki i dyplomacji, niektórzy błędnie nazywają mnie detektywem” – zwrócił uwagę badacz rynku antyków, w tym nielegalnych międzynarodowych grup handlarzy artefaktami. „Pod warstwą światła i luksusu kryje się dużo brudu. Gdyby ludzie wiedzieli, z czym to się wiąże, nie angażowaliby się (w takie transakcje” – podkreślił Cirogiannis.

Ekspert poinformował, że do tej pory przyczynił się do zwrotu ponad 200 obiektów do 13 krajów ich pochodzenia, w tym m.in. do Grecji, Włoch, Syrii, Turcji czy Egiptu. Archeolog powiedział, że wszystkie te przedmioty traktuje „jak swoje dzieci”. „Jestem z nich wszystkich równie dumny. No, może trochę bardziej jestem dumny z tych obiektów, które wróciły do mojego kraju, do Grecji” – przyznał Cirogiannis.

Pytany o to, jak wyglądają prowadzone przez niego badania, wyjaśnił, że na początku próbuje ustalić pochodzenie danego przedmiotu, sprawdza informację na temat jego dotychczasowej historii kolekcjonerskiej i weryfikuje te dane z rzeczywistością. W czasie tego procesu może się okazać, że przedstawione informacje są błędne. „To jest pierwszy sygnał ostrzegawczy, że coś jest nie tak” – dodał. Następny etap to próba uzupełnienia brakujących albo niepoprawnych danych dotyczących właścicieli przedmiotu. „Zazwyczaj to właśnie w tych lukach ukrywa się coś podejrzanego, np. informacja o tym, że obiekt zmienił właściciela w sposób nielegalny” – kontynuował ekspert.

W przypadku antyków zdarza się, że dokumentacja nie uwzględnia pierwotnego pochodzenia przedmiotu, przedstawia jedynie jego późniejszą historię. „Część moich badań polega więc na tym, że «cofam się w czasie», szukam tych pominiętych fragmentów i wykazuję, że mogą (możemy mieć do czynienia) z działaniami nielegalnymi” – dodał. Następnie ekspert tworzy na nowo pełną historię kolekcjonerską przedmiotu, wraz z dowodami dotyczącymi jego pochodzenia.

Skradzione obiekty archeologiczne

.Z badań może wyniknąć, że przedmiot znalazł się na rynku w sposób nielegalny i wtedy państwo, z którego pochodzi, może ubiegać się o jego zwrot. „Moje działania kończą się w momencie publikacji wyników badań. Zgodnie z prawem, w następnej kolejności sprawą powinny zająć się odpowiednie organy danego okradzionego państwa” – wyjaśnił rozmówca.

Skradzione obiekty archeologiczne muszą wrócić do krajów swojego pochodzenia – uważa archeolog. „Ludzie w nielegalny sposób bogacą się na przedmiotach, które należą do nas wszystkich ze względu na wartość historyczną. (Ta wartość) poprzez grabież również jest wymazywana i to jest największa szkoda” – zaznaczył. „To jest czyn przestępczy, to jest nieetyczne i w wielu przypadkach świętokradcze, gdy obiekty pochodzą ze zbezczeszczonych i zniszczonych świątyń” – podkreślił Cirogiannis. „Właśnie dlatego ten proces zwrotu obiektów jest tak ważny” – ocenił.

„Nawet gdybym miał dziesięć żyć, to by nie wystarczyło do zajęcia się całą pracą, która pozostaje do wykonania w mojej dziedzinie” – przyznał. Jak tłumaczył, z tego względu poszukuje osób do współpracy. Działa z nim już ponad 80 wolontariuszy z różnych krajów. To nie tylko przedstawiciele społeczności akademickiej, ale też osoby spoza świata uniwersyteckiego, które nie mają nic wspólnego z archeologią, jednak zależy im na tym, by wnieść swój wkład w jego badania.

Franciszek Smuglewicz i odkrycie Domus Aurea

.Na temat dzieł autorstwa XVIII-wiecznego polskiego malarza, Franciszka Smuglewicza, którego obrazy zostały wystawione na specjalnej wystawie w Palazzo Chigi w podrzymskiej Ariccii, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK w tekście „Franciszek Smuglewicz i odkrycie Domus Aurea„.

„Wybitny warszawianin, którego obrazy zdobią liczne muzea i kościoły Polski i Litwy, zasłynął we Włoszech współudziałem w dokumentowaniu badań archeologicznych grobów etruskich w Tarkwinii (1764–1765) i przede wszystkim w Domus Aurea w Rzymie (1774–1775). Wreszcie doczekał się poświęconej mu wystawy zorganizowanej z okazji 250-lecia odkrywania Złotego Domu Nerona, uznawanego przez wieki za Termy cesarza Tytusa. 6 października to dzień urodzin artysty”.

„Na łamach 66 numeru WcN pisałem o wielkich dokonaniach Franciszka Smuglewicza (1745–1807) w Rzymie i zapowiadałem poświęconą mu wystawę w Ariccii, w malowniczo położonym miasteczku, oddalonym od Rzymu niespełna 30 km. Położone przy Via Appia, słynne z antycznych ruin, gmachów zaprojektowanych przez Berniniego i porchetty (pieczonego prosiaka), stanowiło przez wieki przystanek dla malarzy, pisarzy i miłośników antyku. Znaleźli się wśród nich także Polacy jadący do Neapolu lub zwiedzający okolice Wiecznego Miasta, w tym artyści – Smuglewicz i Tadeusz Kuntze, zwany we Włoszech Taddeo Polacco. Ogromny pałac Chigich, zaprojektowany dla papieża Aleksandra VII przez Berniniego, gości wystawę dzieł dotyczących Złotego Domu, opatrzonych nazwiskiem i zitalianizowanym imieniem polskiego artysty: Francesco”.

.”Inauguracja wystawy poświęconej polskiemu malarzowi, co jest w aktualnym kulturalnym pejzażu włoskim rzadkością, miała miejsce 27 września; będzie trwała do 24 listopada 2024 r. Jej tytuł w tłumaczeniu na polski jest następujący: „Ponowne odkrycie Domus Aurea. Smuglewicz, czyli Franciszek Polak. Ryciny z kolekcji Marigliani”. Kolorowe, wielkoformatowe ryciny ukazujące malowidła ze Złotego Domu są jej głównym elementem, ale składają się na nią również niezwykle cenne obrazy i inne dzieła sztuki z epoki. Kuratorem ekspozycji jest piszący te słowa, a jej współtwórcami Francesco Petrucci, dyrektor Palazzo Chigi i znajdującego się w nim Muzeum Baroku Rzymskiego, i kolekcjoner – Clemente Marigliani z Ancjum” – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK.

PAP/Natalia Dziurdzińska/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 24 listopada 2024