Były rosyjski minister skazany na 12 lat kolonii karnej

Były minister, 51-letni Michaił Abyzow, został skazany przez sąd rejonowy w Moskwie na 12 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze – poinformowało Radio Swoboda.

Były minister, 51-letni Michaił Abyzow, został skazany przez sąd rejonowy w Moskwie na 12 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze – poinformowało Radio Swoboda.

Michaił Abyzow skazany na 12 lat kolonii karnej

.Michaił Abyzow, wywodzący się ze środowiska kremlowskich liberałów, to w przeszłości jeden z najbliższych współpracowników byłego prezydenta i premiera Rosji Dmitrija Miedwiediewa.

W jego ekipie odpowiadał za „otwarty rząd”, czyli platformę doradczą, która opracowywała strategię gospodarczą gabinetu.

Michaił Abyzow został zatrzymany przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB) w 2019 r. pod zarzutem defraudację środków przedsiębiorstw energetycznych.

Były minister zajmował wysokie stanowiska w dużych spółkach energetycznych i wydobywczych, był też członkiem zarządu rosyjskiego giganta energetycznego RAO JES. Znalazł się na liście najbogatszych Rosjan magazynu „Forbes”, a jego majątek przed aresztowaniem był szacowany na 600 mln dolarów.

Michaił Abyzow nie przyznał się do winy, a akt oskarżenia nazwał „arbitralnym esejem na temat kodeksu karnego”.

Starcie cywilizacji

.„Zazwyczaj sprowadzamy dyskusję nad kształtem powojennej Europy do pytania, jakim wynikiem zakończy się konflikt na Ukrainie. W rzeczywistości to nie jedyna, ale jedna z dwóch najistotniejszych kwestii. Kluczowe jest również to, czy po wojnie Europa ponownie uwierzy – tak jak po rozpadzie ZSRR – że Rosja może się zmienić” – pisze Patryk PALKA, historyk, redaktor „Wszystko co Najważniejsze” i „Gazety Na Niedzielę”.

Podkreśla, że „tamtejsze elity zrobią bardzo wiele, by przekonać świat, że wojna na Ukrainie była winą wyłącznie Władimira Putina, nie państwa rosyjskiego. Jak zwykle – nieodpowiednia jednostka, błąd personalny, za który nikt nie ponosi odpowiedzialności, sprawiły, że cierpi wizerunek całej rosyjskości. To, co Związek Sowiecki zrobił z pamięcią o caracie, co kolejni pierwsi sekretarze uczynili z pamięcią o Stalinie, przyszli przywódcy Rosji, kimkolwiek będą, zrobią z pamięcią o Władimirze Putinie. Polityka historyczna Związku Sowieckiego, a dziś Federacji Rosyjskiej, opiera się na fałszu z prostego powodu. Kłamstwo ma przykryć fakt, że oferta cywilizacyjna, którą niesie ze sobą rosyjskie imperium, niezależnie od jego aktualnej nazwy czy formy, jest nie do przyjęcia.

„Najlepszą bronią przeciw kłamstwu jest prawda. Ta przedstawia się następująco: Rosja to balet, opera, malarstwo, literatura i sport. To także zsyłki na Sybir, wysiedlenia, łagry, masowe egzekucje i zbiorowe mogiły. Rosja to Czajkowski, Dostojewski, Puszkin, Kasparow i Szarapowa, tak samo jak Lenin, Stalin, Putin, Prigożyn i Wasilij Błochin. Symbolem rosyjskiej oferty cywilizacyjnej są jednakowo kolorowe wieże Kremla i błotniste doły Katynia” – pisze Patryk PALKA.

Jak twierdzi, „pamięć o wydarzeniach takich jak zbrodnia katyńska, Hołodomor czy mordy cywilów w Buczy jest tarczą przeciw rosyjskiemu kłamstwu. Na kłamstwie jest zaś wzniesiona rosyjska oferta cywilizacyjna. Budowanie imperium nie sprowadza się jedynie do skutecznego dysponowania siłą militarną. Jeśli ma być trwałe, nie mniej istotne jest to, co oferuje swoim mieszkańcom. Rosja jest świadoma, że zaoferować może jedynie samą siebie, a to z pewnością nie wystarczy. (…) Między innymi o to toczy się wojna na Ukrainie, która chce iść nie rosyjską, ale europejską drogą. To nie tylko wojna o terytoria i zasoby, kolejna batalia między dwoma sąsiadami, ale starcie cywilizacji. Aby wygrać tę wojnę, nie wystarczy wspierać Ukrainy militarnie i finansowo. Należy walczyć również z rosyjskim kłamstwem, bronią nie mniej groźną niż bagnet, czołg czy nowoczesny dron. W tym kontekście prawda o przeszłości, której tragicznym symbolem jest m.in. Katyń, ma dziś takie samo znaczenie jak 80 lat temu”.

Polska i Rosja. Sąsiedztwo wolności i despotyzmu X-XXI w.

.„Wolność i despotyzm nie są rozdzielone geograficznie. Są impulsami wpisanymi w ludzką naturę. Historia tworzy jednak przez wieki i przedstawia w retrospekcji kształt uwarunkowań, które wolność pozwalają rozwinąć albo stłumić; umacniają despotyczne techniki albo je podważają. To jest właśnie jedna z możliwych do wyobrażenia historii stosunków polsko-rosyjskich” – pisze prof. Andrzej NOWAK, historyk i publicysta, w książce „Polska i Rosja. Sąsiedztwo wolności i despotyzmu X-XXI w.”, której fragment został opublikowany we „Wszystko co Najważniejsze”.

Jak podkreśla, „zastanawiając się nad znaczeniem rozbiorów Rzeczypospolitej w perspektywie polityki rosyjskiej, musimy uświadomić sobie, że od 1795 roku więcej ludzi w Imperium Rosyjskim umiało czytać i pisać po polsku niż po rosyjsku…”.

„Stało się tak w wyniku działania na terenach Rzeczypospolitej nowoczesnych szkół, od czasu reform edukacyjnych księdza Stanisława Konarskiego, a także wskutek siły i trwałości polskiej tradycji kulturowej. W Rosji nowoczesny system kształcenia zaczął tworzyć dopiero Aleksander I (1777–1825), wnuk Katarzyny II, powołując sieć okręgów szkolnych. Wynikało stąd nieuchronnie poczucie konfliktu ambicji i rzeczywistych interesów szlacheckiej elity rosyjskiej w Imperium z nową – polską. To był problem strukturalnie nie do uniknięcia. Stare elity rosyjskie patrzyły z dużą niechęcią na Polaków, którzy w momencie rozbioru formalnie nie zostali jeszcze dotknięci przez carową żadną generalnie dyskryminującą decyzją, czyniącą z nich poddanych drugiej kategorii. Szlachta polska, po złożeniu Katarzynie II przysięgi na wierność, miała formalnie takie same prawa jak szlachta rosyjska, a była przy tym od niej dużo liczniejsza” – pisze prof. Andrzej NOWAK.

„Czy rosyjskość mogła zasymilować tak ogromną masę polskiej szlachty tak dobrze ukształtowanej, wykształconej i, jeśli można powiedzieć, narodowo dojrzałej? Rosyjskie elity imperialne przez wieki rozwijały się przez ciągłą asymilację elit peryferyjnych (wrogich), napływających do niej wskutek podbojów ich ziem. Śladem tego jest choćby fakt, że wśród nazwisk szlachty rosyjskiej w końcu XIX wieku 10 proc. stanowiły nazwiska tatarskiego pochodzenia: tatarscy murzowie, którzy stali się w ciągu pokoleń lojalną szlachecką elitą rosyjską. Tymczasem po trzecim rozbiorze Rzeczypospolitej liczebnie ponad połowę elity Imperium stanowiła polska szlachta, na pewno w olbrzymiej części niepogodzona z ostatecznym upadkiem własnego państwa” – podkreśla historyk.

W jego opinii „nad skutkami fatalnego konfliktu polsko-rosyjskiego można bardzo ubolewać, bo tęsknimy za zgodą z braćmi Słowianami, z którymi przecież indywidualnie bardzo dobrze nam się rozmawia. Nierzadko znacznie łatwiej niż z Niemcami. W pół zdania potrafimy się z braćmi Słowianami porozumieć, ich kultura w wielu aspektach jest nam bliska, a nawet jest przez nas podziwiana. Wciąż wielu z nas żałuje, że ten spór trwa i że tak trudno go przezwyciężyć. Cóż jednak począć, skoro imperialna Rosja nie była gotowa do żadnego realnego kompromisu z Polską. Ani w 1829 roku, ani w 2010, ani w 2022 roku”.

PAP/WszystkoCoNajważniejsze/SN

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 23 grudnia 2023