Emmanuel Macron za podwojeniem budżetu obrony UE

Emmanuel Macron za podwojeniem budżetu obrony UE

Prezydent Francji Emmanuel Macron, który składa w Niemczech wizytę państwową, powiedział w poniedziałek w Dreźnie, że ze względu na Rosję Europa przeżywa historyczne chwile, w których musi umieć myśleć o swej obronie i bezpieczeństwie, zwłaszcza, że „nie zmieni geografii”.

Trwały pokój to pokój o którym zadecydowała Ukraina

.Rosja pozostanie sąsiadem Europy, która może wprawdzie liczyć na pomoc USA i ma „prawo, a nawet obowiązek przyznać”, że ma szczęście, mając takiego sojusznika; „ale czy racjonalne jest prosić go stale o coraz większe wysiłki” – powiedział prezydent, przypominając, że Ameryka zwraca teraz przede wszystkim uwagę na Chiny.

„Musimy zbudować nową, wspólną koncepcję bezpieczeństwa”, a kraje Europy nie mogą wpaść w pułapkę nacjonalizmu. „Musimy działać zjednoczeni jako Europejczycy” – powiedział.

„My, Europejczycy, chcemy trwałego pokoju, to znaczy takiego pokoju jaki Ukraińcy (…) wybiorą i wynegocjują” – oznajmił Macron, który rozpoczął swe przemówienie po niemiecku, wywołując gromkie wiwaty tysięcy zgromadzonych, co odnotowały niemieckie media.

„Powinniśmy myśleć o naszej obronności (…) tak jak sojusznik w obrębie NATO, jak członek Unii Europejskiej, ale również (…) jak członek europejskiej wspólnoty politycznej” – powiedział w wystąpieniu do młodzieży, apelując o to, by UE wzięła kwestie obronności w swoje ręce.

Ocenił, że „prawdziwe zjednoczenie europejskie” nastąpi wtedy, gdy Europa będzie zdolna „wspólnie myśleć o bezpieczeństwie oraz obronności” i to właśnie jest wyzwanie dla UE na nadchodzące lata. „Europa to historia pokoju, dobrobytu i demokracji” – powiedział prezydent Macron, cytowany przez agencję dpa.

Europa powinna zrezygnować z naiwności – Emannuel Macron

.Prezydent Francji zaapelował o podwojenie budżetu Unii Europejskiej, albo przez zwiększenie go bezpośrednio, albo „poprzez strategię wspólnych pożyczek”, bądź też poprzez „istniejące już instrumenty” długu.

Macron domagał się ponadto „handlowych preferencji” dla europejskich towarów, gdyż Europa musi „zrezygnować z naiwności” i w pewnych obszarach lepiej chronić swe interesy w kwestiach handlowych.

„Europa jest ostatnim obszarem, który pozostaje otwarty na resztę świata, bez preferencji dla (dóbr) europejskich i bez reguł” – wyjaśnił Macron. AFP zwraca uwagę, że prezydent postuluje protekcjonizm, wygłaszając przemówienie w kraju słynącym z tego, że jest mu przeciwny.

Prezydent Francji wezwał do wypracowania „nowego paradygmatu wzrostu (gospodarczego) dla następnych pokoleń”, który zakłada „wielkie inwestycje w klimat i dekarbonizację gospodarki”. Przestrzegł przed „fascynacją reżimami autorytarnymi” i skrajną prawicą. „Musimy się obudzić” – podkreślił.

„Niemcy mogą liczyć na Francję, a Francja liczy na Niemcy” – powiedział na zakończenie.

Swoją wizytę w Niemczech Macron, któremu towarzyszy pierwsza dama, rozpoczął w niedzielę w Berlinie, gdzie wraz z prezydentem Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem wziął udział w obchodach 75. rocznicy uchwalenia niemieckiej konstytucji.

Choć francuscy prezydenci dość często przyjeżdżają do Berlina na rozmowy polityczne, to ostatnią oficjalną wizytę państwową złożył prezydent Jacques Chirac w 2000 roku.

Wizyta państwowa zawsze trwa kilka dni i odbywa się zgodnie z ustalonym protokołem, który obejmuje np. bankiet państwowy i wizytę w co najmniej jednym miejscu poza stolicą.

28 maja prezydent Francji uda się do Muenster, gdzie otrzyma Międzynarodową Nagrodę Pokoju Westfalskiego. Steinmeier wygłosi wtedy laudację. Z kolei po zakończeniu wizyty państwowej francusko-niemiecka Rada Ministrów spotka się wieczorem w zamku Meseberg na północ od Berlina.

Jest tylko jedna Europa

.Prezydent Macron zaznaczał, że mija już 20 lat od momentu, w którym nasza Unia otworzyła swoje drzwi Słowacji i innym krajom, które wyzwoliły się z sowieckiego jarzma. Nie było to wówczas po prostu rozszerzenie Unii, ale powrót do naszej rodziny tych, od których zbyt długo byliśmy oddzieleni. Nie uważam bowiem, aby istniało coś takiego jak Europa Zachodnia i Europa Wschodnia czy też stara Europa i nowa Europa. W jego ocenie trwanie w takim przekonaniu byłoby podtrzymywaniem sztucznej granicy narzucanej nam przez Związek Radziecki przez dziesięciolecia.

Jest tylko jedna Europa. Jeden splot przemieszanych historii i różnic, które scala pragnienie geograficznej i geopolitycznej jedności, ale w głębi także potrzeba budowania wspólnej opowieści. Sądzę, że to właśnie łączy nas w tym projekcie, nie tłamsząc naszych tożsamości i odrębnych projektów narodowych, lecz pozwalając nam sprzęgać je ze sobą w opowieść, która je wszystkie przekracza.

Gdy wojna toczy się u naszych bram, wyzwania są duże. I rzeczywiście agresja na Ukrainę jest skrajną emanacją kontestacji naszej europejskiej jedności, kontestacji doświadczanej przez nas w ciągu ostatnich piętnastu lat. Piętnastu lat rosyjskich prób naruszenia filarów bezpieczeństwa w Europie i kształtowania go według własnych zasad. Etapy tego procesu są znane: wystąpienie Władimira Putina w Monachium w 2007, agresja na Gruzję w 2008 i na Ukrainę w 2014 roku, kolejna agresja na Ukrainę w 2022 roku oraz pełzające zwasalizowanie Białorusi. To, czego domaga się Rosja i co skodyfikowała w projektach traktatów, którymi wymachiwała w przeddzień inwazji, to osłabienie i neutralizacja Ukrainy oraz zagrożenie bezpieczeństwa całej wielkiej części Europy w zamian za nic nieznaczące i trudno weryfikowalne zobowiązania.

Nigdy od czasów II Wojny Światowej, Europa nie była tak bardzo potrzebna

.Brexit jest tego symbolem. Symbolem kryzysu Europy, która nie była zdolna  odpowiedzieć  na potrzeby ochrony narodów w obliczu ogromnych wstrząsów współczesnego świata. Jest też symbolem pułapki europejskiej. Pułapką nie jest przynależność do Unii Europejskiej ; to kłamstwo i brak odpowiedzialności mogą ją zniszczyć. Kto powiedział Brytyjczykom prawdę o ich przyszłości po Brexit ?  Kto im mówił o utracie dostępu do rynku europejskiego ? Kto wspomniał o zagrożeniach dla pokoju w Irlandii po powrocie do granicy z przeszłości ? Nacjonalistyczne zamknięcie nie proponuje niczego ; to odrzucenie bez projektu. I ta pułapka zagraża całej Europie : ci, którzy wykorzystują gniew, wspierani przez fałszywe informacje, obiecują wszystko i nic.

W obliczu tych manipulacji musimy pozostać nieugięci. Dumni i przenikliwi. Przede wszystkim powiedzieć czym jest Europa. Jest to sukces historyczny : pojednanie zdewastowanego kontynentu w bezprecedensowym projekcie pokoju, dobrobytu i wolności. Nigdy tego nie zapomnijmy. I ten projekt, dzisiaj, nadal nas chroni : który kraj może działać sam w obliczu agresywnych strategii wielkich mocarstw ? Kto, może twierdzić, że jest suwerenny, będąc sam, w obliczu cyfrowych gigantów ? W jaki sposób, bez euro, które jest siłą całej Unii, moglibyśmy stawiać opór kryzysom kapitalizmu finansowego?

Europa, to są także te tysiące projektów życia codziennego, które zmieniły oblicze naszych terytoriów, te odnawiane licea, ta zbudowana droga, szybki dostęp do Internetu, nareszcie osiągalny. Ta walka jest codziennym zaangażowaniem, ponieważ ani Europa ani pokój nigdy nie są zdobyte na raz na zawsze. W imieniu Francji działam nieustannie dla rozwoju Europy i obrony jej modelu.

Nigdy nie czuję się bardziej Francuzem niż wtedy, gdy rozbrzmiewa Marsylianka

Marsylianka w chwilach radości, w lipcowe święto narodowe, towarzysząca wydarzeniom sportowym. Marsylianka w chwilach pamięci, 8 maja, 11 listopada. Marsylianka w czasie mitingów wyborczych. Wszystkie te momenty są ważne. Ale niektóre zapadają mocniej w pamięć: Marsylianki odśpiewane na dziedzińcu Pałacu Inwalidów w czasie państwowych uroczystości pogrzebowych pułkownika Arnauda Beltrame’a, komandosów Cédrica de Pierreponta i Alaina Bertoncella, trzynastu żołnierzy poległych w Mali w listopadzie 2019 roku.

Także Marsylianka – poruszająca, o dźwiękach jak krzyki – która rozbrzmiała na dziedzińcu Sorbony dla uczczenia pamięci nauczyciela Samuela Paty’ego. Także te niesamowite wykonania naszego hymnu, których byłem świadkiem latem 2021 roku, gdy przebywałem na wyspie Hiva Oa w archipelagu Markizów. Intonowane daleko od Paryża, na środku Pacyfiku, słowa Rougeta de Lisle brzmiały wyjątkowo mocno.

Można bowiem mieszkać piętnaście tysięcy kilometrów od naszej stolicy, o tysiące mil od dróg, którymi przemierzała Armia Renu, od ziem chrztu Chlodwiga, bitwy pod Patay, placu Bastylii, epopei napoleońskiej i pól bitewnych obu wojen światowych, i czuć się Francuzem. Z jednego powodu, ważniejszego od wszystkich innych: Francja nie jest skostniałą geografią, lecz ruchem. Francja nie jest dana, lecz zadana.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB
Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 maja 2024