Nie możemy sobie pozwolić na luksus dwóch lat bezczynności. Byłoby to zbrodnią przeciwko Francji i Francuzom – Gabriel Attal w „Journal du Dimanche"

Gabriel Attal Journal du Dimanche

Gabriel Attal jest posłem francuskiego Zgromadzenia Narodowego i byłym premierem Francji. W wywiadzie dla “Journal du Dimanche” analizuje francuską politykę.

.W wyniku rozwiązania parlamentu przez Emmanuela Macrona i przedterminowych wyborów, Gabriel Attal we wrześniu 2024 r. został zastąpiony na stanowisku premiera przez Michela Barniera, pełniącego ten urząd do grudnia 2024 r.. “Od momentu nominacji Michela Barniera mówiłem trzy rzeczy: że będziemy go wspierać, że nigdy nie zagłosujemy za wotum nieufności i że zagłosujemy za budżetem, który przedstawi wraz ze swoim rządem. Dotrzymaliśmy słowa i byliśmy solidarni do końca” – stwierdza Gabriel Attal w wywiadzie dla “Journal du Dimanche”. 

Jak zaznacza, był “jednym z nielicznych polityków, którzy ostrzegali przed wpływem budżetu 2025 na francuskie przedsiębiorstwa”. “Wiele osób, które dziś się wypowiadają, wówczas milczało. Kosztowało mnie to politycznie, ale powtarzam: nasze przedsiębiorstwa są jednym z francuskich skarbów. Bez przedsiębiorstw i bez wielkich grup, setki tysięcy, czy wręcz miliony miejsc pracy zniknie” – podkreśla. Jak dodaje, “niestety, dla dużej części lewicy i niektórych związków zawodowych, przedsiębiorstwa są wrogami a nie sojusznikami rozwoju gospodarczego i rynku pracy Francuzów”. “Widzę w tym przede wszystkim zniewagę wobec naszych przedsiębiorstw i naszych przedsiębiorców. Widzę w tym również negowanie rzeczywistości gospodarki naszego kraju. Bez przedsiębiorstw wszystko się zatrzyma. Gdy nie ma przedsiębiorstw, nie ma miejsc pracy. Gdy nie ma miejsc pracy, nie ma przychodów. Gdy nie ma przychodów, nie ma finansowania naszego modelu społecznego, naszych usług publicznych” – tłumaczy.

“Uważam że dziś istnieje ruch społeczny, który nie ma nazwy, który nie ma swojego rzecznika: klasa średnia, która pracuje i ma poczucie niesienia kraju na własnych barkach. Te miliony pracowników, którym mówi się, że mają coraz więcej pracować, aby chronić coraz więcej osób. Oburzają mnie dwa fenomeny: po pierwsze, że praca jest bardziej opodatkowana niż cokolwiek innego. Od majątku multimilionerów po zasiłki dla bezrobotnych, przez chińskie samochody czy wypłatę dywidend… Po drugie, praca opłaca się mniej niż wcześniej. Dziś, na 100 euro zarobków w pracy, pracownicy zachowują około 54 euro. To o 20 euro mniej niż w pokoleniu moich dziadków. Widzę w tym zatem poważną konieczność dla kraju: trzeba naprawić nasz system, aby w końcu postawić w centrum wszystkiego pracę i pracowników” – podkreśla.

“Żałuję, że coraz częściej słyszy się w przestrzeni politycznej głosy, które uważają za nieuchronność losu ideę, że nic nie może się wydarzyć w kraju przed 2027 r. i wyborami prezydenckimi. Że trzeba teraz ostrzyć noże czy przygotowywać program jedynie na przyszłe wybory prezydenckie. W Stanach Zjednoczonych Trump przyspiesza na wszystkich frontach, w Chinach Xi Jinping robi to samo. Jeśli Francja zdecyduje się na stanie w miejscu przez dwa lata, ponieważ w 2027 r. będą wybory prezydenckie, stracimy nie dwa lata, ale 50 najbliższych lat. Ponieważ przegramy wojnę technologiczną, wojnę handlową, wojnę gospodarczą. Rozgrywa się ona obecnie a Francja nie może być nieruchomym celem” – stwierdza Gabriel Attal. “Nie możemy sobie pozwolić na luksus dwóch lat bezczynności. Byłoby to zbrodnią przeciwko Francji i Francuzom” – dodaje.

Zgodnie z sondażem CSA, 65 proc. Francuzów ocenia, że Francja jest “zalana falą imigracji”. “Nie potrzebujemy sondaży: obserwację, że nie umiemy już radzić sobie z naszą imigracją, podzielają wszyscy Francuzi. Ja również ją podzielam. Jednak to, czego oczekują, to nie słowa, ale rezultaty” – podkreśla były premier. “Będę popierał wszelkie środki, pozwalające na lepszą kontrolę naszych granic, wydalenie większej liczby osób, które nie są przeznaczone aby zostać na naszym terytorium i lepszą integrację tych, którzy są przeznaczeni aby zostać przyjętymi” – dodaje. “Moja linia jest jasna: wspieranie tych, którzy pracują i większa stanowczość wobec nielegalnych imigrantów, odbierając pewne świadczenia. Myślę na przykład o ulgach na bilety do komunikacji miejskiej dla nielegalnych imigrantów. To nonsens, nie może być korzyści z nielegalnego pobytu” – zaznacza.

Jak ocenia Gabriel Attal, lewica i część centrystów, którzy sprzeciwiają się wprowadzeniu większych kar dla osób niepełnoletnich, dopuszczających się przestępstw, i ich rodziców, “odmawia zobaczenia rzeczywistości”. “Dziś jedna trzecia kradzieży z aktem przemocy jest popełniana przez osobę niepełnoletnią. W przypadku niektórych rodzajów wykroczeń lub zbrodni, osoby niepełnoletnie są czasami siedem razy bardziej reprezentowane niż reszta populacji. Jesteśmy w sytuacji, w której młodzi ludzie są zabijani za telefon. Dziś, jeśli zatrzyma się dwóch włamywaczy recydywistów, jednego w wieku 17 lat, drugiego w wieku 18 lat, 18-latek zostanie od razu ukarany, podczas gdy 17-latek może czekać na karę przez rok. Przez ten czas, wysyła on okropny przekaz o pobłażliwości. Jest to problem. Porządek na ulicach, w klasach i w rodzinach zawsze był moim priorytetem” – stwierdza.

.Jak podkreśla, należy przywrócić autorytet w szkołach. “Wyobrażanie sobie szkoły, w której uczniowie wstają, gdy nauczyciel wchodzi do klasy, nie powinno być utopią” – ocenia. Gabriel Attal w latach 2023-2024 był ministrem edukacji narodowej. Wprowadził wówczas reformę egzaminu gimnazjalnego, mającego być prawdziwym testem, pozwalającym na przejście do liceum. Obecna minister edukacji, Élisabeth Borne, zdecydowała o zniesieniu reformy. “Żałuję i nie rozumiem tego. Kto może sądzić, że podniesiemy poziom naszych uczniów, obniżając poziom wymagań? Egzamin, który ma sens, to egzamin, który ma konsekwencje” – stwierdza Gabriel Attal w „Journal du Dimanche”.

oprac. Julia Delanne

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 7 lutego 2025