George FRIEDMAN we „Wszystko co Najważniejsze”

1 lutego 1949 r. urodził się George FRIEDMAN, politolog, założyciel i szef wpływowego ośrodka analitycznego Stratfor, jeden z najwybitniejszych ekspertów zajmujących się geopolityką i współczesną doktryną wojenną. Redakcja przypomina z tej okazji wybrane teksty jego autorstwa opublikowane we „Wszystko co Najważniejsze”.

1 lutego 1949 r. urodził się George FRIEDMAN, politolog, założyciel i szef wpływowego ośrodka analitycznego Stratfor, jeden z najwybitniejszych ekspertów zajmujących się geopolityką i współczesną doktryną wojenną. Redakcja przypomina z tej okazji wybrane teksty jego autorstwa opublikowane we „Wszystko co Najważniejsze”.

Technokraci nie zastąpią polityków

.„Od II wojny światowej minęło około 80 lat, a charakter nowego kryzysu instytucjonalnego zaczyna się klarować. Zaczęło się od ujawnienia przez pandemię COVID-19 rażącej nieskuteczności federalnej technokracji w narzucaniu rozwiązań na tak rozległym i zróżnicowanym obszarze, jakim są Stany Zjednoczone” – pisze George FRIEDMAN w tekście „Technokraci nie zastąpią polityków”.

Jego zdaniem „eksperci są nieodzowni w kwestiach zarządzania, lecz nie są wystarczający. Podstawową wadą rządu opartego na ekspertach jest to, że specjaliści jednej dziedziny mogą być niewrażliwi na problemy stwarzane przez proponowane przez nich rozwiązania lub być w ogóle ich nieświadomi. Instytucje medyczne zrobiły wszystko, co mogły zrobić w zaistniałych okolicznościach, ale ich działania zakłóciły produkcję i dystrybucję dóbr oraz sprawiły, że ludzie musieli żyć w izolacji”.

George FRIEDMAN dodaje, że „zarządzanie jest sztuką dostrzegania szerszego kontekstu. Lekarze na ogół widzą tylko własną dziedzinę. Rząd federalny podążał za wiedzą specjalistyczną w jednym obszarze, nie tworząc systemów konkurencyjnych ekspertyz, w związku z czym często nie dostrzegał zróżnicowania okoliczności. Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć”. 

Politolog twierdzi, że „technokracja opiera się na ekspertach, a eksperci, choć są niezbędni, z reguły mają ograniczony ogląd spraw. Brak osób z szeroką wiedzą w wielu dziedzinach jest przejawem braku zdrowego rozsądku – a brak zdrowego rozsądku spowodował kolejną katastrofę, która zakończy się transformacją sposobu działania rządu”.

Dlaczego Kissinger się myli?

.George FRIEDMAN stoi na stanowisku, że „Henry Kissinger bał się popełnić błąd, który popełnili Brytyjczycy i Francuzi, nie dostrzegając potęgi Niemiec przed II wojną światową. Na takim fundamencie opiera się też jego stanowisko wobec oddania terytoriów Ukrainy i Tajwanu Rosji i Chinom”. Taki pogląd wyraził w tekście „Dlaczego Kissinger się myli” opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

Ekspert podkreśla, że „rozumowanie Kissingera było złożone i czasami pozornie oddalało go od ostatecznych celów. Jednak skupiał się on na jednej kwestii – zagrożeniu ze strony Związku Radzieckiego, a tym samym zagrożeniu dla porządku światowego. Sowieci zagrażali Europie, zagrażali Chinom, sięgali wpływami Morza Karaibskiego i stanowili potęgę nuklearną. Wówczas Kissinger był gotów zapłacić każdą cenę za osiągnięcie swych celów, ponieważ postrzegał Związek Radziecki jako zagrożenie dla światowego porządku”.

George FRIEDMAN dodaje, że podczas zimnej wojny „Sowieci kreowali się na skłonnych do podjęcia ryzyka, w tym wojny nuklearnej. Mimo całej swej subtelności Kissinger miał bardzo prosty cel – uniknięcie bezpośredniej wojny z Sowietami i pozwolenie im na przejęcie inicjatywy po to, aby Stany Zjednoczone mogły zareagować i w ten sposób zademonstrować Moskwie swoją determinację. Kissinger miał obsesję na punkcie Związku Radzieckiego, więc kiedy Rosjanie zaczęli wspierać grupy w Ameryce Łacińskiej, Stany Zjednoczone zareagowały. Sowieci nie uważali siebie za tak potężnych, za jakich miał ich Kissinger, ale nauczyli się, że jeśli główne siły są spokojne, to można wzburzyć kraje takie jak Chile, Syria czy Angola”.

„Odpowiedź Kissingera na rosyjski atak na Ukrainę wynika z tej samej logiki. Jego zdaniem konflikt między Irakiem a Syrią może wzbudzić w Rosjanach strach co do zamiarów USA. Postrzega on Putina tak, jak postrzegał Leonida Breżniewa – jako potencjalnie stabilizującą siłę, która stanowi mniejsze zagrożenie niż próżnia władzy wypełniona przez osobę mniej elastyczną. W tym sensie obrona Ukrainy mogłaby pogorszyć sprawę” – pisze George FRIEDMAN.

Uważa ponadto, że „Rosja i Chiny to słabnące potęgi, podczas gdy Stany Zjednoczone są coraz silniejsze. To moment, w którym należy zatrzasnąć drzwi przed nosem przeciwnika”.

Kto zwycięży na Ukrainie? Wojny wygrywają zwinniejsi, nie więksi

.„Ewolucja siły militarnej jest jedną z najważniejszych, choć niedocenianych zmian geopolitycznych zachodzących we współczesnym świecie. Przez cały XX wiek siła militarna była domeną wielkich państw. Na polu bitwy dominowały maszyny” – pisze George FRIEDMAN w tekście „Kto zwycięży na Ukrainie? Wojny wygrywają zwinniejsi, nie więksi”.

Jak podkreśla, „pola bitew to czarne dziury konsumpcji. Każdy naród może zbudować samolot lub czołg albo wysłać człowieka na śmierć, lecz wojny wygrywały te kraje, które były w stanie zbudować ogromną liczbę samolotów i czołgów, by zastąpić nimi te, które zostały zniszczone przez wroga – nie wspominając o uzupełnianiu stałego strumienia idących na śmierć żołnierzy”.

„Małe państwa nie mogły angażować się w intensywne konflikty zbrojne, ponieważ nie miały do tego odpowiednich środków. Definicją wielkiej potęgi był więc kraj o dużej populacji, posiadający system rolniczy, który go żywił, oraz bazę minerałów, które zapewniały mu uzbrojenie” – twierdzi George FRIEDMAN.

Politolog stoi na stanowisku, że „dziś satelita może określić lokalizację wroga, a zautomatyzowane systemy wewnętrznego naprowadzania amunicji precyzyjnie uderzyć. Nowoczesne satelity tworzą zupełnie nową jakość. Dokładność skutkuje zmniejszeniem wymaganej ilości amunicji. Koncentracja zasobów ludzkich przesuwa się z aktywnego pola walki ku wywiadowi i błyskawicznie rozwijającym się technologiom. Wojna nie wymaga już ogromnej populacji ani masowego zużycia surowców. Ma to istotne konsekwencje geopolityczne. Małe, a nawet bardzo małe kraje mogą prowadzić wojnę, szczególnie przeciwko wojskom opartym na starszych modelach militarnych, którym brakuje precyzji i zasięgu nowej klasy państw. Kraje coraz mniej zależą od rozmiaru, a coraz bardziej od czasu”.

„Oczywiście załogowe wojsko jest w dalszym ciągu niezbędne. Ale przestawienie na nowy tryb myślenia już się odbywa. Izrael ma zadziwiające wpływy w regionie, jednak technologia kraju nie umożliwia pełnej obrony przed potężnymi siłami mocarstw minionej epoki. Utrzymywanie jednej kultury przy jednoczesnym tworzeniu nowych wywołuje kryzysy między tymi kulturami – a także w budżetach. Nowa technologia jest gotowa do użycia, ale nie jest jeszcze sprawdzona. Mimo to ewolucja trwa, co oznacza, że definicja wielkiego mocarstwa będzie musiała się zmienić. Rosja sądziła, że pokona Ukrainę za pomocą starszej broni. Tak się nie stało, przynajmniej na razie. Wojska muszą ewoluować, jeśli chcą dysponować skuteczną siłą. Nie istnieje powód, dla którego państwa te nie mogłyby się rozwijać, ale ich rozmiary nie są już decydujące. Mniejsze narody mogą stać się wielkimi potęgami – zdecydowanymi i niebezpiecznymi” – pisze George FRIEDMAN.

WszystkoCoNajważniejsze/SN

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 1 lutego 2024