Ile zarabia król Hiszpanii?

Król Hiszpanii Filip VI po raz kolejny opublikował 30 czerwca dochody pałacu królewskiego, do czego zobowiązał się przed dekadą w związku z zarzutami o rozrzutność kierowanymi pod adresem jego ojca – Jana Karola I. Zatem ile zarabia król Hiszpanii? Jak wynika z opublikowanego przez niego oświadczenia zarobki te oscylują wokół 277 tys. euro.
Ile zarabia król Hiszpanii?
.W związku z ciągłym brakiem ustawy budżetowej na ten rok państwa kwota ta pozostaje na niezmienionym poziomie 8,43 mln euro, choć jej podział jest ustalany szczegółowo zgodnie z bieżącymi potrzebami monarchii. Całkowita kwota jest wyższa, ponieważ niektóre koszty, takie jak utrzymanie gwardii królewskiej, nie są ujęte w tym zestawieniu.
Wynagrodzenie króla wyniosło w 2024 r. ponad 277 tys. euro, podczas gdy królowa Letycja otrzymała ponad 153 tys. euro, a królowa matka Zofia – prawie 125 tys. Pałac opublikował również listę 358 prezentów otrzymanych przez członków rodziny królewskiej w 2024 roku. Znalazły się wśród nich krawaty, książki i rzeźby. Jak przypomniał dziennik „El Pais”, przed dekadą Filip VI postanowił, że członkowie jego rodziny nie będą przyjmować podarków „wykraczających poza zwyczajowe, towarzyskie lub grzecznościowe zwyczaje”.
Ponad połowa Hiszpanów popiera monarchię
.Publikacja rozliczeń pałacu królewskiego odbywa się zgodnie ze zobowiązaniem dotyczącym przejrzystości finansowej, podjętym przez Filipa VI w 2015 r., rok po koronacji. Był to krok w kierunku odbudowy wizerunku monarchii, nadszarpniętego przez skandale finansowe Jana Karola I. Kilka lat temu Filip VI odebrał wynagrodzenie emerytowanemu monarsze po jego przeprowadzce do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
W przeprowadzonym przez ośrodek GAD3 sondażu dla dziennika „ABC” w 10. rocznicę panowania Filipa 58 proc. ankietowanych poparło monarchię, podczas gdy 36 proc. zadeklarowało się jako zwolennicy republiki. Rząd Pedro Sancheza działa na podstawie przedłużonej ustawy budżetowej z poprzedniego roku z powodu braku poparcia w parlamencie.
O osobliwości monarchii w liberalnej demokracji
.W demokracji liberalnej, przyjmującej zwykle formy prezydencką, semiprezydencką lub parlamentarno-gabinetową, monarchia nie jest już często stosowanym rozwiązaniem – pisze prof. Bogdan SZLACHTA w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „O osobliwości monarchii w liberalnej demokracji„.
„Jedynowładztwo dominowało w starożytnych wspólnotach politycznych. Choć jednak znali je i Grecy, i Rzymianie, to nie zawsze za nim się opowiadali: Arystoteles, nauczyciel Aleksandra Macedońskiego, zdobywcy wielu terytoriów na Wschodzie, kojarzył je już to z rządzeniem dla dobra wspólnego, już to z rządzeniem wedle własnego, partykularnego interesu władającego, mając pierwszy sposób za właściwy monarchii, drugi natomiast za właściwy despocji. Miasto-państwo Rzym, w przyszłości ogromne terytorialnie imperium, rychło porzuciło tę formę i stało się republiką, by po zamordowaniu Juliusza Cezara, podejrzewanego o próby przeszczepienia „wschodnich rozwiązań”, ustanowić zrazu pryncypat, następnie dominat, a ostatecznie przyjąć formę jedynowładczą, monarchiczną, realizowaną na różne sposoby”.
„Forma ta dominowała w wiekach średnich nie tylko na Zachodzie, dyskutowana była u ich kresu przez licznych a różnych republikanów nawracających do przedchrześcijańskich ujęć, krytycznych dla tych, którzy wcześniej zwracali uwagę na konieczność ustanawiania i egzekwowania prawa (jako więzi łączącej grzeszących ludzi) przez sprawnego jedynowładcę, przewidywanego choćby przez św. Augustyna, rozważającego rolę „państwa ziemskiego” i zasadność jego istnienia”.
„Z dyskusji między innymi o pozycji monarchy, jego relacji do prawa niewywodzonego z jego woli, lecz długo się kształtującego, kojarzonego niekiedy z prawem fundamentalnym, kiedy indziej z prawem naturalnym, chroniącym ludzką naturę, a nawet z objawionym prawem Bożym, oraz o roli reprezentantów poddanych w relacji z królem i prawie lub nawet obowiązku ich oporu wobec władcy wyrosły ujęcia, które znamy w nowożytności”.
.”Ujęcia dopełniane refleksją o państwie raczej niż koronie lub osobie króla oraz o ludzie jako zbiorowości, której głową mógł pozostawać monarcha ledwie jako jej „woźnica”, a także refleksją o uprawnieniach przysługujących poddanym przemienianym w obywateli kształtują nasze polityczne myślenie na poziomie najbardziej elementarnym. Gdy dzisiaj godzimy się na demokrację liberalną, znajdując niej jednostki zabiegające o możność realizowania własnych projektów życia, to problematyzujemy przecież nie tylko dawne przeświadczenie o względnej przynajmniej homogeniczności zbiorowości, ale także próby powoływania się na legitymację Bożą przez dawnych królów, wywodzenia przez nich swej pozycji „z góry”, a nie „z dołu”, uznawania przez nich „wyższości”, by nie rzec „eminencji”, w zestawieniu z tymi, którzy im podlegają”.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-bogdan-szlachta-o-monarchii/
PAP/Marcin Furdyna/MJ