Iran przeszkolił bojowników Hamasu i Islamskiego Dżihadu — Wall Street Journal
We wrześniu, kilka tygodni przed atakiem palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas na Izrael, Iran przeszkolił bojowników tego ugrupowania, a także współpracującego z nim Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu – ujawnił amerykański dziennik „Wall Street Journal”.
Iran wspiera ataki na Izrael
.Ćwiczenia zostały zorganizowane przez jednostkę sił specjalnych Kuds, podległą irańskiemu Korpusowi Strażników Rewolucji Islamskiej. Oprócz dowódcy Kuds generała Esmaila Kaaniego szkolenia nadzorowali wyżsi rangą przedstawiciele palestyńskich władz – powiadomił w środę „WSJ”, powołując się na własnych informatorów posiadających dostęp do danych wywiadowczych.
Jak podkreślono, podczas najazdu Hamasu na Izrael można było dostrzec pewne elementy taktyki charakterystycznej dla bojówek wspieranych przez Iran, lecz nie obserwowane wcześniej w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu Jordanu. Zupełną nowością było np. wykorzystanie motocykli, którymi poruszali się napastnicy.
Władze Iranu udzieliły Hamasowi bezpośredniego wsparcia przed atakiem na terytorium Izraela. Iran przeszkolił bojowników, a także przekazał uzbrojenie, pomoc finansową i technologiczną. Nawet teraz Iran kontynuuje wspieranie Hamasu, przekazując mu dane wywiadowcze – oznajmił w środę kontradmirał Daniel Hagari, jeden z rzeczników izraelskiej armii.
7 października w godzinach porannych Izrael został niespodziewanie zaatakowany ze Strefy Gazy przez Hamas. Uderzenie skutkowało największą liczbą ofiar śmiertelnych wśród Izraelczyków od 1973 roku, gdy państwo żydowskie stoczyło wojnę z koalicją syryjsko-egipską. W ciągu trwającego od 19 dni konfliktu zginęło już około 1,4 tys. obywateli Izraela i około 6,5 tys. mieszkańców Strefy Gazy.
Arabowie z Gazy nie będą prowadzić wojny, bo nie mają szans na zwycięstwo
.Kwestia, czy walki między Izraelem a palestyńskim Hamasem należy nazywać „oficjalną” wojną, obroną przeciwko terroryzmowi, czy może walką narodowo-wyzwoleńczą wywoływała konflikty już lata temu, gdy starcia na tym terenie nie osiągały jeszcze tak wysokiej eskalacji. Teraz jednak – gdy od 7 października trwa największy od kilkudziesięciu lat konflikt w tym regionie – jest to jeszcze bardziej kontrowersyjne. To, w jaki sposób nazwać konflikt, zależy od poglądów na wspólną historię Izraela i Palestyny. Prof. Jacek HOŁÓWKA filozof i etyk, profesor nauk humanistycznych związany z Uniwersytetem Warszawskim, podejmuje się tego tematu na łamach Wszystko Co Najważniejsze.
„Musimy wziąć pod uwagę, że Arabowie z Gazy nie będą prowadzić wojny, bo nie mają szans na zwycięstwo” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.
Według profesora, konwencjonalna wojna między państwami rządzi się (albo przynajmniej powinna rządzić się) pewnymi zasadami. Tego rodzaju konflikty, toczone przez dwa byty państwowe, narodowe czy etniczne mają na celu osiągnięcie zwycięstwa. To zwycięstwo nie jest też raczej osiągane każdym możliwym sposobem. Mimo oczywistego występowania zbrodni na cywilach, większość ataków wymierzona jest w żołnierzy przeciwnika, co sprawia, że ludność nie biorąca udział w wojnie ma chociaż szanse ucieczki.
Powstania zaś, desperackie zrywy grup, których nie reprezentuje żaden rząd czy państwo, mają tendencje do używania metod równie skrajnych. Często preferowane jest zabranie do grobu przeciwnika, nawet jeżeli tym samym my sami udamy się do tego grobu.
„Musimy zatem wziąć pod uwagę, że Arabowie z Gazy nie będą prowadzić wojny, bo nie mają szans na zwycięstwo. Mieszkańcy Gazy nie mogą się bronić z honorem, bo są zbyt słabi. Muszą albo liczyć na obronę ze strony społeczności międzynarodowej, albo wzniecić powstanie i ginąć, pociągając za sobą możliwie jak najwięcej ciemiężycieli. Znów – chyba nikt nie chciałby ani pierwszego, ani drugiego rozwiązania” — uważa prof. HOŁÓWKA. Obawia się on ponad to, że desperackie metody strony palestyńskiej mogą pociągnąć za sobą równie radykalną odpowiedź Izraela.
„Trzeba się liczyć z rozmaitymi groźnymi konsekwencjami. Izrael może zlikwidować z trudem wypracowany status autonomicznej Strefy Gazy” — dodaje profesor.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB