Jan ŚLIWA we „Wszystko co Najważniejsze”

Jan Śliwa we „Wszystko co Najważniejsze”

3 czerwca 1954 r. urodził się Jan ŚLIWA, informatyk i publicysta poruszający tematy związane m.in. z bezpieczeństwem, polską i europejską kulturą oraz nauką, ochroną danych, etyką i społecznymi aspektami technologii. Redakcja przypomina z tej okazji wybrane teksty Jana ŚLIWY, które ukazały się we „Wszystko co Najważniejsze”.

Mowa nienawiści

.„Widzimy ostatnio tendencję do ustawowego chronienia określonych grup. Problem w tym, że tępienie mowy nienawiści wobec jednej grupy zachęca wręcz do stosowania jej wobec innych” – pisze Jan ŚLIWA w tekście „Mowa nienawiści”.

Jak podkreśla, „oto prosta recepta na mowę nienawiści: my im możemy powiedzieć wszystko, oni nam nic. Problem się komplikuje, gdy chcemy zadbać o równość i sprawiedliwość. Nie prowadzi to do konfliktów, gdy ludzie mieszkają w odizolowanych grupach, połączeni wspólnym losem, językiem, wiarą i zwyczajami. Łatwiej jest ustalić, co jest słuszne, a co błędne. Komu to nie pasuje, staje się odszczepieńcem i może odejść”.

Jan ŚLIWA stoi na stanowisku, że „poczucie sprawiedliwości sugerowałoby, że wszystkie poglądy i postawy są równorzędne. Jednak wydaje się, że tak nie jest. Tak krytykowane tradycyjne społeczeństwo jest niezbędnym substratem, na którym może wyrosnąć cała reszta. Każdy alternatywny aktywista miał ojca i matkę, bez ojców i matek kolejne pokolenie po prostu nie będzie istnieć. Dlatego też alternatywne orientacje seksualne mogą być tolerowane, ale z czysto biologicznego punktu widzenia są autodestrukcyjne”.

„Wahadło, wychylone do oporu w jedną stronę, obróci się potem w drugą. A później niestety znowu w stronę chamstwa i głupoty. Ale jak poczekamy kolejne kilkanaście lat, młodzi gniewni wydorośleją i znowu będzie pięknie. Na jakiś czas” – twierdzi Jan ŚLIWA.

Polska – Szwajcaria Europy Środkowej

.W tekście „Polska – Szwajcaria Europy Środkowej” Jan ŚLIWA stawia pytanie: „czy jest tak dobrze, a będzie jeszcze lepiej, czy ktoś śni w słodkiej krainie ułudy i się narodowo bałamuci?”. „Ale skoro tylu widzi szansę awansu do wyższej ligi, jest może ona realna, choć przy pechu i złej grze może się nam ostać ino sznur” – twierdzi autor.

Dodaje, że „długo wydawało się to normalne: na świecie wojny i zamachy, a w Polsce nic. Mało ważny kraj, na uboczu, co by się miało dziać. Jednak z biegiem czasu zaczyna to być zastanawiające”. 

„Może po prostu, wbrew katastroficznej propagandzie, w Polsce sporo rzeczy jednak działa. Populistyczny rząd dba o populus, raczej redukuje różnice niż je wzmacnia. To dbanie o słabszych nie zabija jednak przedsiębiorczości, Polska rozwija się dobrze. Może więc byłby czas, żeby wszyscy besserwisserzy zamiast pouczać Polskę, przyjrzeli się jej? Park Narodowy Zdrowego Rozsądku, dziedzictwo europejskie. Może lepiej je zachować w dobrym stanie, bo dokąd w przeciwnym razie będą przed postępem uciekać niemieccy, francuscy i szwedzcy emeryci?” – pisze Jan ŚLIWA.

Polska i historycy. Jeśli nie opowiemy swojej historii, inni zrobią to za nas

.„Polska nie ma szczęścia do historyków. Dla większości jest tematem marginalnym, traktowanym jedynie w relacji do sąsiadów, którzy jako główni bohaterowie posiadają sympatię autorów. Autorzy często powtarzają obiegowe sądy lub są wręcz stronniczy, tym bardziej że Polska reprezentuje wartości, które nie są w nowoczesnym świecie szczególnie cenione. Z kolei polscy historycy nie publikują wiele w światowych językach, a jeżeli już, to dzieła ich są słabo widoczne” – pisze Jan ŚLIWA w artykule „Polska i historycy. Jeśli nie opowiemy swojej historii, inni zrobią to za nas”.

Jak zaznacza, „dla jasności: z jednej strony ważne są solidne dzieła na poziomie akademickim, ale może ważniejsze są książki popularne, dostępne w każdej księgarni, bo to one kształtują opinię publiczną. W obecnej sytuacji ta opinia, soft power, ma znaczenie strategiczne, a jest również przyjemniej, gdy nas rozumieją i lubią”.

„Jeżeli chcemy, by nasze dzieje zostały poznane z wielu stron, a nie tylko tych, które wybiorą obcy, niezbyt przyjaźni autorzy, musimy dostarczyć tekstów, napisanych z myślą o obcym czytelniku, nieznającym (jeszcze) naszych kodów kulturowych. Czytelnik musi po pierwsze książkę znaleźć, po drugie wziąć do ręki, a po trzecie na tyle wiedzieć, po co ją czyta, żeby doczytać do końca (lub prawie)” – pisze Jan ŚLIWA.

„Weźmy przykład z uporu wielkich, którzy byli przed nami. Profesor Tatarkiewicz, uciekając po powstaniu z płonącej Warszawy, został zatrzymany przez niemieckiego oficera: „Co tam niesiesz?”. „Pracę naukową”. Niemiec wyrzucił to do rynsztoka, mówiąc: „Nie ma już polskiej kultury”. Tatarkiewicz odważył się wyciągnąć rękopis z rynsztoka – była to praca O szczęściu. Tak, można więcej, niż myślimy” – podkreśla JAN ŚLIWA.

WszystkoCoNajważniejsze/PatrykPalka

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 czerwca 2024