Literatura jest naturalną potrzebą człowieka – Antoine Compagnon
Literatura i czytanie należą do rzadkich ludzkich zajęć, w których od tysiącleci nie ma postępu. W czytaniu nie mamy oczekiwać zysku produktywności. Ma to dziś swoje konsekwencje: czytanie jest zajęciem wrażliwym, bezbronnym, w świecie, w którym wszystko musi pędzić coraz szybciej – twierdzi Antoine Compagnon w „Le Figaro Magazine”
.Antoine Compagnon jest członkiem Akademii Francuskiej i profesorem emerytowanym Collège de France.
W swojej najnowszej książce, „La littérature, ça paye!”, Antoine Compagnon broni literatury i tłumaczy jej użyteczność, sięgając po język ekonomistów.
„Punktem wyjścia jest idea, że literatura i czytanie należą do rzadkich ludzkich zajęć, w których od tysiącleci nie ma postępu. W czytaniu nie mamy oczekiwać zysku produktywności. (…) Ma to dziś swoje konsekwencje: czytanie jest zajęciem wrażliwym, bezbronnym, w świecie, w którym wszystko musi pędzić coraz szybciej. Ważne jest, żeby zachować to powolne zajęcie, mając świadomość, że nie można go przyspieszyć” – tłumaczy w wywiadzie dla „Le Figaro Magazine”.
W swojej książce Antoine Compagnon podkreśla również rolę literatury w zawodach takich jak lekarz, prawnik czy matematyk. „W Stanach Zjednoczonych to, co nazywamy medycyną narracyjną, jest już wprowadzone na uniwersytety medyczne. Wychodzi to od poczucia, że lekarze są w bardzo skomplikowanej sytuacji, ponieważ są jednocześnie ludźmi nauki i osobami mającymi zawsze do czynienia z konkretnymi przypadkami. Medycyna nie może ograniczać się do zidentyfikowania problemów i znalezienia rozwiązań. Ponieważ rozwiązania nie działają, jeśli nie wchodzą we wspólną historię z pacjentami – o symptomach, o chorobie, o wyleczeniu. Stając się coraz bardziej techniczna, medycyna jest dziś świadoma konieczności posiadania ludzkiego pierwiastka, dialogu i tego, że najlepszym sposobem wprowadzenia tego pierwiastka jest literatura. Stąd pomysł wprowadzenia na uniwersytetach medycznych zajęć, podczas których czytałoby się powieści mówiące o chorobach, o bólu, o śmierci, o uzdrowieniu, o wszystkim tym, z czym konfrontują się lekarze. Myślę, że lekarz, który czytał Thomasa Manna czy Prousta, jest lepszym lekarzem! W prawie jest tak samo – wolałbym mieć do czynienia z sędzią, który czytał Kafkę! Wiele dziedzin związanych jest z kompetencjami, które może dać literatura i poezja” – stwierdza w wywiadzie.
Zdaniem Antoine’a Compagnona współcześnie „został odwrócony współczynnik życia aktywnego i życia kontemplacyjnego”. „To fenomen składający się na naszą nowoczesność, tłumaczący ewolucję spojrzenia na aktywność intelektualną, której kluczowym wkładem jest praca szarych komórek, która jest mało widoczna i nie stanowi żadnego zysku produktywności. Zajęcie pisarza jest zatem mało doceniane; wyobrażamy go sobie jako bezczynnego, siedzącego w swoim fotelu. Jest to wyobrażenie całkowicie fałszywe, kiedy spojrzymy na to, ilu pisarzy zabiło się podczas pracy: Proust, Kafka, Joyce zmarli przy pracy! Céline również, ze swoimi tysiącami zapisanych stron, aby zachować tylko jedną” – stwierdza.
Antoine Compagnon definiuje literaturę jako naturalną potrzebę człowieka. „Myślę, że człowiek jest stworzeniem, które potrzebuje opowieści. Wystarczy spojrzeć na dzieci w wieku 2-3 lat i ich miłość do różnych historii w tym wieku. Paul Valéry twierdził, że kiedy dziecko jest samo, otwiera i zamyka szuflady, otwiera i zamyka krany. Dla mnie to jest właśnie kwintesencją powieści. Literatura to następujące po sobie rozwidlenia, ścieżki, czasem ślepe uliczki. Naturalną potrzebą człowieka jest również poezja; kiedy posłuchamy dzieci, które bawią się słowami, ta zdolność poezji staje się szybko oczywista. Człowiek bez opowieści i bez poezji jest człowiekiem, któremu czegoś brakuje, tak jak brakuje mu snu czy jedzenia” – ocenia.
.Jak podkreśla Antoine Compagnon, w wyrobieniu nawyku czytania kluczową rolę odgrywa rodzina. „Szkoła nie może wszystkiego. Grupa wiekowa, która dziś czyta najmniej, to młodzi dorośli, którzy skończyli studia – kiedy nie ma już obowiązku narzuconego przez szkołę, odmawiają czytania. Szkoła nie wystarcza do wyrobienia nawyku czytania. Pierwotną sceną czytania pozostaje rodzina: to matka, dziś również ojciec, którzy codziennie czytają dziecku przed zaśnięciem tę samą historię. To jest pierwotne doświadczenie czytania. Następnie jest moment przełomowy, kiedy dziecko czyta samo. Właśnie to doświadczenie przynosi miłość do czytania. Myślę, że ktoś, kto nie miał tego wprowadzenia do czytania w dzieciństwie, jest kimś, komu będzie czegoś brakować. Kiedy widzimy, że młodzi dorośli między 25 a 35 rokiem życia są grupą, która czyta najmniej, możemy sobie zadać pytanie, czy kiedykolwiek zaczną czytać” – stwierdza.
Oprac. Julia Mistewicz-Delanne