
Rozmowa z premierem RP Mateuszem Morawieckim, która ukazała się 9 lutego we włoskim dzienniku “Corriere della sera”.
Corriere della sera: Niemcy ostatecznie zgodziły się dostarczyć i zezwolić na dostawę Leopardów 2 na Ukrainę. Po USA i Wielkiej Brytanii to Berlin będzie największym dostawcą pomocy finansowej i wojskowej dla Kijowa. Mimo to zadeklarował pan właśnie, że w Europie, szczególnie w grupie krajów Europy Środkowej i Wschodniej, rośnie nieufność do Niemiec z powodu ich polityki wobec Ukrainy. Dlaczego pan tak uważa?
Mateusz MORAWIECKI: Lepiej późno niż wcale. Doceniam pomoc Niemiec dla Ukrainy, ale musimy też zachować odpowiednie proporcje. Berlin więcej pomocy deklaruje niż ostatecznie jej przekazuje. A samymi deklaracjami Ukrainy nie obronimy. Nawet jeśli Niemcy przekazałyby Ukrainie tyle, ile deklarują to nadal byłaby to kropla w morzu potrzeb. Od jednego z najsilniejszych państw europejskich trzeba wymagać więcej.
Kanclerz Scholz argumentuje po pierwsze, że względna ostrożność Niemiec jest dobrze ugruntowana w ich historii i przeszłości, a po drugie, że zachodni sojusznicy muszą unikać wszelkich kroków, które mogłyby rozszerzyć konflikt, przyspieszając bezpośrednią konfrontację między NATO a Rosją. Co pan o tym sądzi?
Mateusz Morawiecki: Kanclerz także powtarzał, że nie chcą iść sami, a w tym samym czasie Niemcy stawały się samotną wyspą pośród państw coraz bardziej angażujących się w pomoc Ukrainie. Gdyby wszystkie państwa zareagowały równie szybko i z równą determinacją co Polska, bylibyśmy dziś o wiele bliżej zwycięstwa Ukrainy. Opóźnianie dostaw broni jest sprzeczne z interesem Europy, sprawia natomiast, że Kreml czuje się bardziej pewny siebie. Nie na tyle jednak, aby zaatakować państwa NATO. Rosja dobrze wie, że w tym starciu nie miałaby szans.
Sądzi pan, że kanclerz wciąż błędnie ocenia Władimira Putina?
Mateusz Morawiecki: Blisko rok od agresji na Ukrainę dla wszystkich powinno być jasne, że powrót do stanu sprzed wojny jest niemożliwy. W Niemczech panowało przekonanie, że można za pośrednictwem wymiany handlowej odciągnąć Moskwę od jej imperialnych dążeń, a jednocześnie, że nie można „drażnić niedźwiedzia”. Obydwa założenia okazały się fiaskiem. Dla Rosji surowce energetyczne pełnią taką samą funkcję jak czołgi – to narzędzia podboju i uzależniania. Chciałbym wierzyć, że wysłanie Leopardów na Ukrainę jest świadectwem przełomu w postrzeganiu Rosji, a Niemcy będą dalej współpracować z Polską, aby zapewnić Europie bezpieczeństwo i stabilność. Jeśli chcemy, żeby wygrał pokój nie możemy ulegać rosyjskiej propagandzie strachu.
Czy sądzi pan, że również F-16 powinniśmy dostarczyć do Kijowa? Zarówno kanclerz Scholz, jak i prezydent USA Joseph Biden wyrazili sprzeciw.
Mateusz Morawiecki: Ukraina ma nasze pełne wsparcie, także długoterminowe. Polska przekazała Kijowowi już ogrom sprzętu wojskowego. Natomiast w kwestii samolotów bojowych decyzja zależy od NATO. Obecnie nie ma takich ustaleń. Jednak jak powiedział Wolfgang Ischinger niczego nie powinniśmy wykluczać, bo kiedy to robimy, wzmacniamy tylko Moskwę.
Niektórzy analitycy twierdzą, że Polska próbuje obrócić kryzys ukraiński na swoją korzyść, przesuwając środek ciężkości Europy na Europę środkowo-wschodnią i tworząc nową równowagę geopolityczną, z Warszawą na czele, zastępując tradycyjne francusko-niemieckie przywództwo w UE. Czy tak rzeczywiście jest?
Mateusz Morawiecki: Wojnę na Ukrainie traktujemy przede wszystkim jako egzystencjalne zagrożenie dla Polski i całej Europy. Jeśli Rosja ją wygra, to wszystkie geopolityczne analizy będzie można wyrzucić do kosza. Polska nie wybierała miejsca na mapie, w jakim się znajduje, ale doskonale rozumie odpowiedzialność, jaką to miejsce ze sobą niesie. Pokonanie Rosji to jednocześnie polska i europejska racja stanu.
Dlaczego odrzuca pan pomysł rozmów z Kremlem? W końcu, prędzej czy później, ktoś będzie musiał negocjować z wrogiem aby zakończyć tę wojnę.
Mateusz Morawiecki: Z terrorystami się nie negocjuje. A Rosja stała się dziś państwem terrorystycznym. Codzienne bombardowania miast, ataki na obiekty cywilne, mordowanie kobiet i dzieci – skala zbrodni wojennych Rosji jest po prostu potworna i dopóki to się nie skończy nie mamy o czym rozmawiać. A kolejny warunek przywrócenia Rosji do grona cywilizowanych państw to deputinizacja. Rosjanie muszą sami zdemontować ten quasi-totalitarny system stworzony przez prezydenta Putina. Wtedy jest nadzieja na inną przyszłość dla relacji Rosja-UE.
Czy myśli pan, że wojna powinna trwać aż do całkowitej klęski Rosji? A czy w przyszłej architekturze bezpieczeństwa w Europie jest miejsce dla Rosji?
Mateusz Morawiecki: Rosja już dziś może wycofać się z tej wojny. Rosjanie i rosyjskie elity powinny w końcu dostrzec, że to, co propaganda Putina nazywała “specjalną operacją” jest dla Rosji de facto misją samobójczą. Dla Rosji jest miejsce w świecie, ale nie może być to Rosja imperialna, Rosja Putina. Niemcy wróciły do grona cywilizowanych państw po Hitlerze. Ten proces nie był łatwy, ale jednak się powiódł. Ta ścieżka nie jest zamknięta również dla Rosji.
Jak poważne są polskie prośby skierowane do Niemiec o reparacje wojenne za szkody wyrządzone podczas II wojny światowej? Czy to nie jest temat dawno rozstrzygnięty? A jak pan odpowiada na krytyków, którzy twierdzą, że to tylko sposób na wzmocnienie poparcia dla PIS przed jesiennymi wyborami?
Mateusz Morawiecki: Nasze żądania są tak poważne, jak poważne były szkody wyrządzone przez Niemców w Polsce. Polacy zostali ograbieni z przyszłości. Z niemieckich rąk zginęło ponad pięć milionów polskich obywateli. Co piątą ofiarą było dziecko, które nie doczekało swoich dziesiątych urodzin.
Wypłata odszkodowań jest szansą, by Niemcy zamknęły wreszcie najczarniejszy rozdział w swojej historii.
Reparacje od Niemiec to problem zarówno prawny, jak i historyczny.
W sensie prawnym zbrodnie wojenne nie podlegają przedawnieniu, a Polska nigdy nie zrzekła się swoich roszczeń. Wiele państw otrzymało już reparacje od Niemiec. Inne – obok Polski na przykład Grecja – wciąż czekają aż sprawiedliwości stanie się zadość. Pytanie nie brzmi „czy”, ale „kiedy” to nastąpi.
Jeszcze w grudniu powiedział pan, że pański rząd i nowy rząd włoski kierowany przez Giorgię Meloni mają takie samo stanowisko w Europie: obaj sprzeciwiają się dyktatowi europejskiej biurokracji i opowiadają się za Europą ojczyzn. Jednak pierwsze kroki włoskiej pani premier wydają się podążać tradycyjną drogą europejskiej integracji i solidarności, w takich tematach jak wspólne zadłużenie w obliczu kryzysu, migracje i uchodźcy. Czy właśnie tego się pan spodziewał?
Mateusz Morawiecki: Ani ja, ani pani premier Meloni nie jesteśmy politykami antyunijnymi. Powiem coś, co może zaskakiwać, ale nie ma bardziej prounijnych sił politycznych niż te, które dziś krytykują skostniałe instytucje UE. Widzimy, że Europa weszła na ścieżkę separacji od swoich tradycji. Ta ścieżka prowadzi donikąd. Brexit powinien dać wszystkim do myślenia. UE nie jest własnością biurokratów z Brukseli. UE należy do narodów, które ją tworzą. I musimy zrobić wszystko, by to obywatele mieli większy wpływ na kierunek, w jakim podąża Europa. Tylko tak uchronimy, ją przed rozpadem.
Polska została formalnie oskarżona przez Komisję Europejską i Parlament Europejski o naruszenie zasad praworządności i podziału władzy, które leżą u podstaw Unii Europejskiej. Co konkretnie i merytorycznie pan zrobił, aby zaradzić tym naruszeniom? Oraz co sądzi pan o mechanizmie, który pozwala na wstrzymanie wypłat z budżetu państwa członkowskiego łamiącego praworządność?
Mateusz Morawiecki: Ja zawsze widzę szklankę do połowy pełną. A przecież sytuacja jest o wiele lepsza. Zgadzamy się z KE w 95% spraw, a przedmiotem sporu jest tylko kilka niunasów. Zresztą bardziej niż o praworządność chodzi o politykę. Wokół tej sprawy narosło tyle nieporozumień, często wynikających ze złej woli polityków nieprzychylnych Polsce, że trzeba je ostatecznie przeciąć. Polska wykazuje w tej sprawie tylko dobrą wolę. Zależy nam na współpracy i jedności w Europie. U naszych bram toczy się wojna. Nie potrzebujemy walk wewnętrznych. Wróg jest na zewnątrz.
Wywiad ukazał się we włoskim dzienniku “Corriere della sera” [CZYTAJ CAŁOŚĆ W ORYGINALE]
WszystkocoNajważniejsze/ad