Młodzi Ukraińcy w Bawarii niemile widziani

Premier Bawarii Markus Soeder wezwał UE do podjęcia działań w celu ograniczenia napływu do Niemiec młodych Ukraińców. Po liberalizacji w sierpniu ukraińskich przepisów dotyczących wyjazdu z kraju liczba uchodźców skokowo wzrosła. Młodzi Ukraińcy są w Bawarii coraz większą grupą. Premier regionu nie jest z tego zadowolony.

„UE i Berlin muszą wpłynąć na Ukrainę, aby ponownie zmieniła zliberalizowane przepisy dotyczące wyjazdu z kraju”

.Musimy sterować i wyraźnie ograniczyć zwiększający się skokowo napływ młodych mężczyzn z Ukrainy” – powiedział Soeder w wywiadzie dla piątkowego wydania gazety „Bild”.

„UE i Berlin muszą wpłynąć na Ukrainę, aby ponownie zmieniła zliberalizowane przepisy dotyczące wyjazdu z kraju” – podkreślił premier Bawarii. Jego wypowiedzi cytują w czwartek wieczorem portale niemieckich gazet, w tym „Tagesspiegel”.

Od wybuchu wojny w 2022 r. mężczyźni w wieku od 18 do 60 lat mogli wyjechać z kraju tylko po uzyskaniu urzędowego pozwolenia. Pod koniec sierpnia br. władze ukraińskie zliberalizowały przepisy, pozwalając na wyjazd mężczyznom w wieku od 18 do 22 lat.

Premier Bawarii chce, żeby młodzi Ukraińcy bronili swojego kraju

.Z danych podanych przez niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych wynika, że liczba młodych Ukraińców przyjeżdżających do Niemiec zwiększyła się z tygodniowo 19 w sierpniu do ponad tysiąca we wrześniu. W październiku ich liczba ponownie wzrosła do 1400-1800 tygodniowo. Zdaniem MSW w Berlinie wysokie liczby mogą być „pierwszym efektem” poluzowania przepisów, po którym dojdzie ponownie do spadku liczby ukraińskich uchodźców.

W wywiadzie dla „Bilda” Markus Soeder uznał za niekorzystną sytuację, gdy „coraz więcej młodych Ukraińców przyjeżdża z Ukrainy do Niemiec, zamiast bronić swojej ojczyzny”. „Wspieramy Ukrainę bronią, pieniędzmi i pomocą humanitarną. Pozostajemy solidarni, lecz solidarność wymaga jasnych reguł i odpowiedzialności po obu stronach” – zaznaczył premier Bawarii. „Jeżeli ta sprawa nie zostanie rozwiązana dobrowolnie, UE będzie musiała ograniczyć dyrektywę o masowym napływie (migrantów) – ostrzegł niemiecki polityk.

Unijna dyrektywa umożliwia krajom UE objęcie uchodźców natychmiastową ochroną bez konieczności przeprowadzenia indywidualnego postępowania o azyl. Ten przepis umożliwia też uchodźcom podjęcie pracy. W czerwcu dyrektywa została przedłużona do 2027 r. – podała agencja AFP.

Jak ułożyć relacje polsko-niemieckie?

.Czy sensowna współpraca z Niemcami jest możliwa? Nigdy nie należy mówić „nigdy”. Co prawda pierwszą i ostatnią taką próbą był zjazd gnieźnieński w roku tysięcznym, ale nigdy nic nie wiadomo – pisze Jan ŚLIWA

Wtych dniach (8.10.2025) prof. Andrzej Nowak wziął udział w polsko-niemieckiej sesji na temat przyszłego Polsko-Niemieckiego Domu w Berlinie. Sesja odbyła się w niemieckim Bundestagu, zapraszała frakcja AfD. W Polsce rozgorzała dyskusja, czy godzi się z takimi w ogóle rozmawiać. Oburzyli się konsumenci jednozdaniowych komunikatów, od szeregowych trolli po wicepremiera. Szef dyplomacji jakby zapomniał, że dyplomacja polega na rozmowie nie tylko z kolegami.

W ramach wspomnianej sesji prof. Nowak wygłosił prawie godzinny wykład na temat stosunków polsko-niemieckich – dawnych, obecnych i przyszłych. Wykład był mocny, godny, treściwy, ale bardzo kulturalny. Dla mnie był to „powrót do średniowiecza” – tego średniowiecza, gdzie Paweł Włodkowic na soborze w Konstancji, polemizując z Krzyżakami, przedstawiał zręby prawa międzynarodowego. Inne skojarzenie to Roman Dmowski przedstawiający polskie racje na konferencji wersalskiej. Prof. Nowak, nie mając za sobą silnego państwa, mogącego zastraszać i przekupywać oponentów, niestrudzenie rzeczowo argumentował w kilku językach. Była to rozkosz intelektualna – bez wrzasków, przepychanek, prymitywnej demagogii, bez wyrywania mikrofonu czy innych spektakularnych a pustych gestów.

Mógł mówić po angielsku, ale mówił po polsku, akcentując, że język nasz stoi na równi z innymi. Przypomniał, że nasza historia to nie tylko cierpienia i zbrodnie. Przywołał wybitnego historyka Reinharta Kosellecka, który walczył pod Stalingradem, a potem jako jeniec uprzątał teren obozu w Auschwitz. Koselleck z tym doświadczeniem wiedział, o czym mówi. Prof. Nowak wspomniał też o nieukończonym dramacie Schillera Demetrius z roku 1804, którego tłem jest polski szlachecki republikanizm. Dramat ten jest na tyle mało znany, że w Wikipedii ma stronę czeską, a nie ma polskiej.

Potem nastąpiły mocne fragmenty: o antypolskiej propagandzie Republiki Weimarskiej, niemieckim ludobójstwie podczas II wojny światowej, o „korygowaniu” pamięci. W Niemczech (i w całym świecie) wymienia się listę ofiar nazizmu, którego to słowa prof. Nowak nie użył ani razu. Są tam oczywiście Żydzi, Sinti/Roma, homoseksualiści, niepełnosprawni, komuniści… Nikt nie wymienia Polaków. Czy milionowe ofiary, mordowane w celu wyniszczenia narodu, nie są warte wspomnienia? Wiele jest metod rozwadniania historii. Wielu chce dziś mówić o kobiecym obozie w Ravensbrück, gdzie 40 proc. więźniarek to były Polki, że prześladowano tam „kobiety”. Owszem, ale kobietami były też okrutne strażniczki.

Jeżeli chodzi o przyszłość, prof. Nowak zaakcentował rangę Polski jako partnera handlowego Niemiec, porównywalną z rolą Rosji, a nawet Chin. To też nie istnieje w niemieckiej świadomości, a i w polskiej nie za bardzo. Stąd u wielu postawa błagalna. Tymczasem Polska ma wiele do zaoferowania, ale jako partner, a nie niemiecka Mitteleuropa, gospodarczy Hinterland.

Wykład został wygłoszony na niekoniecznie przyjaznym terenie, wśród polityków, którymi się nas straszy. Jakoś wszyscy przeżyli. Kanclerz Merz zapowiada neoimperialną politykę, nastawioną na interes narodowy. Kogo się bardziej bać? Jak słusznie zauważył prof. Nowak, w Republice Weimarskiej wszystkie stronnictwa były antypolskie. Polska drażni. Hitler mówił państwie sezonowym, bękarcie traktatu wersalskiego. Angela Merkel mówi o niemiecko-rosyjskich „dobrosąsiedzkich” stosunkach.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/jan-sliwa-polska-niemcy-prawda-i-partnerstwo/

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 24 października 2025