Na kilkaset projektów naukowych zaledwie sześć z Polski uzyska wsparcie unijne [ERC]

Europejska Rada ds. Badań Naukowych (ERC) ogłosiła nazwiska 478 młodych naukowców, którzy otrzymają Starting Grant. Sześć projektów realizowanych będzie w Polsce.
Zdobywcy grantów zrealizują swoje projekty na uniwersytetach i w ośrodkach badawczych w 25 krajach
.Badacze otrzymają po ok. 1,5 mln euro, by w ciągu 5 lat uruchomić własne projekty, zbudować zespoły badawcze i rozwijać pomysły.
Polskie projekty dotyczą: adaptacji do powodzi, recyklingu baterii, mechanizmów działania PTSD na poziomie neuronów, nowych metod mikroskopowych, cieni rzucanych przez obiekty matematyczne, badań związanych z Wielkim Zderzaczem Hadronów.
Starting Grants mogą otrzymać naukowcy od 2 do 7 lat po doktoracie, na projekt trwający do 5 lat. Granty są przyznawane najlepszym młodym naukowcom w Europie na realizację ryzykowanych, ale potencjalnie przełomowych projektów badawczych we wszystkich dziedzinach nauk. Laureaci mają swobodę w wyborze programu badawczego i budowy własnego zespołu.
Ogłoszeni zdobywcy grantów zrealizują swoje projekty na uniwersytetach i w ośrodkach badawczych w 25 krajach. Rekordowo dużo projektów – aż 99 – zrealizowanych będzie w Niemczech.6 laureatów zdecydowało, że grant zrealizuje w Polsce. A kilka kolejnych osób z obywatelstwem Polskim zrealizuje swój grant w innym kraju.
Kim jest szóstka Polaków doceniona przez radę ERC?
.I tak dr Dominik Paprotny na Uniwersytecie Szczecińskim będzie opracowywać dynamiczny model reakcji społeczeństwa na powodzie. Chce dzięki temu lepiej określić skuteczność dostępnych możliwości adaptacji do powodzi. Badacz wykorzystując prognozy przyszłych zmian klimatycznych i społeczno-ekonomicznych chce oszacować przyszłe straty powodziowe do 2100 roku w różnych scenariuszach.
Dr hab. Anna Siekierka, prof. Politechniki Wrocławskiej w ramach grantu z kolei weźmie na warsztat recykling baterii – a konkretnie chce opracować sposób separowania cennych surowców z roztworu, który powstaje po przeróbce hydrometalurgicznej zużytych baterii. Takie roztwory są mieszaniną kationów różnych ważnych surowców – m.in. litu, kobaltu, niklu, manganu, miedzi czy żelaza.
Dr Mykhailo Batiuk w Sieci Badawczej Łukasiewicz – PORT badać będzie jak PTSD – zespół stresu pourazowego – działa na poziomie pojedynczej komórki. Badacz chce zidentyfikować typy komórek mózgowych oraz konkretne przełączniki epigenetyczne dotknięte przez PTSD, aby wskazać nowe możliwości terapii PTSD. W jego badaniach opracowany ma być nowy, dokładniejszy model zwierzęcy PTSD.
Dr Damian Dąbrowski w ramach grantu ERC chce badać w Instytucie Matematycznym PAN związki między rozmiarem rzutów – czyli cieni – a rozmiarem lub strukturą rzutowanych obiektów. Sprawa nie jest oczywista, jeśli analizować chcemy cienie obiektów, które nie są dwu- lub trójwymiarowe, np. fraktale.
Dr Wojciech Krauze z Wydziału Mechatroniki Politechniki Warszawskiej chce opracować pierwszą na świecie metodę mikroskopową, która pozwoli na nieinwazyjny pomiar trójwymiarowego rozkładu współczynnika załamania światła w żywych tkankach.
A dr Rene Poncelet w Instytucie Fizyki Jądrowej PAN planuje prace związane z badaniami w Wielkim Zderzaczu Hadronów. Projekt STAPLE ma na celu stworzenie nowej, wysoce precyzyjnej symulacji komputerowej zderzeń cząstek.
Jeśli chodzi o granty ERC, na razie pod znakiem zapytania stoją granty przyznane osobom ze szwajcarską afiliacją. Szwajcaria, aby móc wziąć udział w finansowaniu, musi jeszcze dokończyć proces stowarzyszenia z programem „Horyzont Europa”. Jeśli nie zdąży przed terminem rozpoczęcia grantów – laureaci ze Szwajcarii muszą znaleźć w UE jednostki, które ich ugoszczą.
ERC, utworzona przez Unię Europejską w 2007 r., jest wiodącą europejską agencją finansującą doskonałe badania pionierskie. ERC oferuje cztery podstawowe schematy grantowe: Starting Grants, Consolidator Grants, Advanced Grants oraz Synergy Grants, a także dodatkowe granty Proof of Concept.
Musimy poprawić jakość uczelni, konsolidować je i lepiej opłacać
.Musimy robić wszystko, by poprawić jakość wykształcenia polskich absolwentów. To sprawa olbrzymiej wagi dla przyszłości Polski – komentuje wyniki rankingu szanghajskiego prof. Michał KLEIBER.
Z polskiego punktu widzenia wyniki, jakie osiągają polskie uczelnie w rankingu szanghajskim, są bardzo stabilne. W pierwszym tysiącu zestawienia od dawna jest ok. dziesięciu polskich uczelni. W tym roku jest osiem, w zeszłym było dziewięć. Te zmiany ilościowe są mało istotne. Faktem jest bowiem, że wypadamy słabo. Nie jest też specjalną pociechą, że uniwersytety europejskie w ogóle wypadają relatywnie słabo. Choć oczywiście wiele z nich jest znacznie wyżej niż polskie.
Zasadniczo należy jednak podkreślić dwie kwestie. Przede wszystkim uczelnie wyższe, a zwłaszcza ich absolwenci mają niesamowity, olbrzymi wprost wpływ na rozwój kraju. Nie przez przypadek w końcu te najlepsze uczelnie z rankingu szanghajskiego znajdują się w Ameryce, w rejonach, które są gospodarczo najsilniejsze. Nie jest też tak, że tamtejsze firmy finansują te uczelnie i dlatego one są w rejonach świata, w których są. Zależność jest odwrotna: przedsiębiorstwa są wspierane przez te najlepsze uczelnie, ich absolwenci zakładają firmy i startupy. Stąd też właśnie tam powstają najważniejsze, innowacyjne przedsięwzięcia na świecie. Jeśli więc Polska nie zdobędzie się na to, żeby mieć kilka uczelni na naprawdę najwyższym poziome, to rozwój naszego kraju będzie znacznie wolniejszy od tego, co sobie wymarzyliśmy.
Oczywiście, uczelnie muszą być dobrze finansowane. W Polsce pieniędzy na szkolnictwo wyższe jest ciągle zbyt mało. Mam nadzieję, że to się będzie stopniowo poprawiać. Z tym łączy się też sprawa restrukturyzacji całego systemu szkolnictwa wyższego. W Polsce jest wciąż zbyt wiele uczelni wyższych. To jest jeden z głównych powodów, dla których wypadamy słabo w rankingach. Nasze szkolnictwo wyższe jest bowiem rozdrobione od dobrych kilkudziesięciu lat. Mamy osobno uczelnie medyczne, ekonomiczne, rolnicze i przyrodnicze, osobno humanistyczne i zajmujące się naukami ścisłymi. A to kwestia bardzo wpływowa, bowiem ranking szanghajski nie uwzględnia wielkości uczelni – im więcej praowników, tym wiecej potencjalnych osiągnięć. Gdyby główne uczelnie w Warszawie się połączyły, to byłyby o kilkaset miejsc do przodu na liście rankingowej. To jest wielki problem – trudny do rozwiązania. Choć następuje pewna konsolidacja uczelni w Polsce, jest ona powolna i ostatnio się zatrzymała, mimo że przez pewien okres bardzo dużo się o tym mówiło.
Przede wszystkim jednak ranking szanghajski nie odpowiada w istocie rzeczy wymaganiom, które powinien stawiać przed uczelniami. Jest bardzo popularny i wpływowy w tym sensie, że np. studenci z zagranicy chętnie wybierają te uczelnie, które znajdują się na wysokich miejscach w tym rankingu. To bardzo ważne, ale gdy spojrzy się na rankingowe kryteria, to można dostrzec, że są one dalekie od idealnych. I to moim zdaniem bardzo poważny problem, bo ranking szanghajski preferuje uczelnie, które mają też specyficzną sytuację. Jeśli bowiem do jakości edukacji zalicza się liczbę absolwentów uhonorowanych Nagrodą Nobla czy Medalem Fieldsa, to w polskich warunkach jest to zupełnie paradoksalne.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-michal-kleiber-musimy-poprawic-jakosc-uczelni-konsolidowac-je-i-lepiej-oplacac/
PAP/MB